Powdziewawszy Burki/ Kędy Miejskie Curki. Co gładsze z okna/ patrzają wieczorem/ Jak się tym piszą na burku Ubiorem. Nie od burku burka/ Leć bywa od Turka. Na harcu zdarta/ gdy go kto zwojuje/ Lub ją Pobratym/ Tatarzyn daruje. Ci w burkach za stołem I w tańcu wesołym. W burce zaloty/ w burce i w namiotku W burce się trzeba spodziewać przypłodku. Tym czasem rzępoli Marciś na Wioli/ A z pracowite cnego Ojca zbiory/ Takie niebaczne roztrwonią wieczory. Miała by być zgoła/ We Gdańsku ta szkoła. Co Marnotractwa i tej rozrutności/ Mądrze oducza szalonej Młodości. Tej w Akademii/ Nie masz
Powdźiewawszy Burki/ Kędy Mieyskie Curki. Co głádsze z okná/ pátrzáią wieczorem/ Iák się tym piszą ná burku Vbiorem. Nie od burku burká/ Leć bywá od Turká. Ná hárcu zdárta/ gdy go kto zwoiuie/ Lub ią Pobrátym/ Tátárzyn dáruie. Ci w burkách zá stołem Y w tańcu wesołęm. W burce zaloty/ w burce y w namiotku W burce się trzebá spodźiewáć przypłodku. Tym czásem rzępoli Marćiś ná Wioli/ A z prácowite cnego Oycá zbiory/ Tákie niebáczne roztrwonią wieczory. Miáłá by bydź zgołá/ We Gdańsku tá szkołá. Co Márnotráctwá y tey rozrutnośći/ Mądrze oducza szaloney Młodośći. Tey w Akádemiey/ Nie mász
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 215
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
Miejskie Curki. Co gładsze z okna/ patrzają wieczorem/ Jak się tym piszą na burku Ubiorem. Nie od burku burka/ Leć bywa od Turka. Na harcu zdarta/ gdy go kto zwojuje/ Lub ją Pobratym/ Tatarzyn daruje. Ci w burkach za stołem I w tańcu wesołym. W burce zaloty/ w burce i w namiotku W burce się trzeba spodziewać przypłodku. Tym czasem rzępoli Marciś na Wioli/ A z pracowite cnego Ojca zbiory/ Takie niebaczne roztrwonią wieczory. Miała by być zgoła/ We Gdańsku ta szkoła. Co Marnotractwa i tej rozrutności/ Mądrze oducza szalonej Młodości. Tej w Akademii/ Nie masz prefesji Ale opatrzni proszę
Mieyskie Curki. Co głádsze z okná/ pátrzáią wieczorem/ Iák się tym piszą ná burku Vbiorem. Nie od burku burká/ Leć bywá od Turká. Ná hárcu zdárta/ gdy go kto zwoiuie/ Lub ią Pobrátym/ Tátárzyn dáruie. Ci w burkách zá stołem Y w tańcu wesołęm. W burce zaloty/ w burce y w namiotku W burce się trzebá spodźiewáć przypłodku. Tym czásem rzępoli Marćiś ná Wioli/ A z prácowite cnego Oycá zbiory/ Tákie niebáczne roztrwonią wieczory. Miáłá by bydź zgołá/ We Gdańsku tá szkołá. Co Márnotráctwá y tey rozrutnośći/ Mądrze oducza szaloney Młodośći. Tey w Akádemiey/ Nie mász professiey Ale opátrzni proszę
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 215
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
z okna/ patrzają wieczorem/ Jak się tym piszą na burku Ubiorem. Nie od burku burka/ Leć bywa od Turka. Na harcu zdarta/ gdy go kto zwojuje/ Lub ją Pobratym/ Tatarzyn daruje. Ci w burkach za stołem I w tańcu wesołym. W burce zaloty/ w burce i w namiotku W burce się trzeba spodziewać przypłodku. Tym czasem rzępoli Marciś na Wioli/ A z pracowite cnego Ojca zbiory/ Takie niebaczne roztrwonią wieczory. Miała by być zgoła/ We Gdańsku ta szkoła. Co Marnotractwa i tej rozrutności/ Mądrze oducza szalonej Młodości. Tej w Akademii/ Nie masz prefesji Ale opatrzni proszę was Ojcowie/ Taką żałoźcie
z okná/ pátrzáią wieczorem/ Iák się tym piszą ná burku Vbiorem. Nie od burku burká/ Leć bywá od Turká. Ná hárcu zdárta/ gdy go kto zwoiuie/ Lub ią Pobrátym/ Tátárzyn dáruie. Ci w burkách zá stołem Y w tańcu wesołęm. W burce zaloty/ w burce y w namiotku W burce się trzebá spodźiewáć przypłodku. Tym czásem rzępoli Marćiś ná Wioli/ A z prácowite cnego Oycá zbiory/ Tákie niebáczne roztrwonią wieczory. Miáłá by bydź zgołá/ We Gdańsku tá szkołá. Co Márnotráctwá y tey rozrutnośći/ Mądrze oducza szaloney Młodośći. Tey w Akádemiey/ Nie mász professiey Ale opátrzni proszę was Oycowie/ Táką záłoźćie
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 215
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
i sprośnego zbytku Pozbywają Jezusa z serc swoich przybytku; Wolą ścierwy tych wieprzów ciał śmiertelnych tuczyć, Gnić w obżarstwie, w pijaństwie moknąć niż się uczyć Zbawiennej do królestwa niebieskiego drogi. Zawsze pies śmieci lubi, a Świnia barłogi. 416 (N). NIEDYSKRETNY GOŚĆ
Ledwie co mi postawią do obiadu stołek, Aż w burce słuszny się zdał z pozoru pachołek: Ładownica przez ramię, klucz srogi za pasem. Pytam: „Waszeć czego chcesz?” Odpowie mi basem: „Stracony żołnierz, jadę z marsowego pola, Takać wszytkich, jako mnie, czeka w Polsce dola. Skoro staną traktaty, skoro zwiną płatek, Zdrowie, poczet straciwszy
i sprośnego zbytku Pozbywają Jezusa z serc swoich przybytku; Wolą ścierwy tych wieprzów ciał śmiertelnych tuczyć, Gnić w obżarstwie, w pijaństwie moknąć niż się uczyć Zbawiennej do królestwa niebieskiego drogi. Zawsze pies śmieci lubi, a Świnia barłogi. 416 (N). NIEDYSKRETNY GOŚĆ
Ledwie co mi postawią do obiadu stołek, Aż w burce słuszny się zdał z pozoru pachołek: Ładownica przez ramię, klucz srogi za pasem. Pytam: „Waszeć czego chcesz?” Odpowie mi basem: „Stracony żołnierz, jadę z marsowego pola, Takać wszytkich, jako mnie, czeka w Polszczę dola. Skoro staną traktaty, skoro zwiną płatek, Zdrowie, poczet straciwszy
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 180
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
gdy nas straszą Turki. Aż ktoś jedzie; że Tatar, rozumiałem z burki. Lecz że jeden, bom jeszcze wszytko swe miał doma, Duch w mię wstąpił. Pytam: „Ktoś?” „Furman — rzecze — Choma.” Już jej sobie nie kupię; tedy lada sznica, Szwiec w burce za żołnierza, furman za szlachcica. 57. WIEŚ DŁUGIE POD KROSNEM
Dziedzic wsi, którą Długie w swym powiecie zową, Wdał się w dyskurs, młodzieńcem bywszy, z jedną wdową.
Pyta go ta: „Jeżeli Waszmościne Długie?” A ów: „Nasze” — odpowie, bo miał braty drugie. Tu
gdy nas straszą Turki. Aż ktoś jedzie; że Tatar, rozumiałem z burki. Lecz że jeden, bom jeszcze wszytko swe miał doma, Duch w mię wstąpił. Pytam: „Ktoś?” „Furman — rzecze — Choma.” Już jej sobie nie kupię; tedy leda sznica, Szwiec w burce za żołnierza, furman za szlachcica. 57. WIEŚ DŁUGIE POD KROSNEM
Dziedzic wsi, którą Długie w swym powiecie zową, Wdał się w dyskurs, młodzieńcem bywszy, z jedną wdową.
Pyta go ta: „Jeżeli Waszmościne Długie?” A ów: „Nasze” — odpowie, bo miał braty drugie. Tu
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 228
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Już, już, gdym ginął, niebo salwowało. Zarówno z wami w potrzebach stawałem Tych trudów Marsa, co wy, zażywałem. Już nie jako król, lecz jak żołnierz z wami Gdy Budziackimi chodziłem lasami. W tej biedzie, co wy, byłem, w tejże słocie, W burce żołnierskiej, nie w królewskim złocie, Oraz z Jakubem, synem mym kochanym. Z którego zdrowiem wam-em byłem danym. Nie na wezgłowiach królewskich sypiałem, Zarówno z wami zawsze koczowałem. I stąd-ci teraz słabość mi wspomniała Te trudy moje, w tych śmierć mię złamała. Żyłbym był dłużej, gdybym
Już, już, gdym ginął, niebo salwowało. Zarówno z wami w potrzebach stawałem Tych trudów Marsa, co wy, zażywałem. Już nie jako król, lecz jak żołnierz z wami Gdy Budziackimi chodziłem lasami. W tej biedzie, co wy, byłem, w tejże słocie, W burce żołnierskiej, nie w królewskim złocie, Oraz z Jakubem, synem mym kochanym. Z którego zdrowiem wam-em byłem danym. Nie na wezgłowiach królewskich sypiałem, Zarówno z wami zawsze koczowałem. I stąd-ci teraz słabość mi wspomniała Te trudy moje, w tych śmierć mię złamała. Żyłbym był dłużej, gdybym
Skrót tekstu: BoczOstBar_II
Strona: 160
Tytuł:
Ostatnie vale synom koronnym
Autor:
Jakub Boczyłowic
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
I w drodze, i na miejscu, aż z naszej Korony Wielki się do prześwietnej poseł stawi Brony. Onymże Dilawera żegnają zawodem, A już wieczór przed sobą noc popycha przodem. Już mrok padał, już zgoła zachodziło słońce, Więc się tu o wołoskiej jeszcze dziś wędzonce Naszy się z wezyrem żegnają WOJNA CHOCIMSKA
Na burce biłohrodzkiej a kutnarskim winie Przespać, aż znowu Febus proporce rozwinie. Aleć się im w onę noc jako górze spało; Ziemia drżała pod nimi, powietrze huczało, Gdy się Turcy jak mrówki rozdrażnione snują I ochotnie na drogę jutrzejszą gotują. Pędzą z pól osły, muły, wielbłądy, bawoły, Jazda koń siodła,
I w drodze, i na miejscu, aż z naszej Korony Wielki się do prześwietnej poseł stawi Brony. Onymże Dilawera żegnają zawodem, A już wieczór przed sobą noc popycha przodem. Już mrok padał, już zgoła zachodziło słońce, Więc się tu o wołoskiej jeszcze dziś wędzonce Naszy się z wezyrem żegnają WOJNA CHOCIMSKA
Na burce biłohrodzkiej a kutnarskim winie Przespać, aż znowu Febus proporce rozwinie. Aleć się im w onę noc jako górze spało; Ziemia drżała pod nimi, powietrze huczało, Gdy się Turcy jak mrówki rozdrażnione snują I ochotnie na drogę jutrzejszą gotują. Pędzą z pól osły, muły, wielbłądy, bawoły, Jezda koń siodła,
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 330
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
od tejże kompanii, Maluszyckiego, huzara. Czemu ja zabiegając, by się podobne nie działy nieporządki (ile lubiący mieć do czynienia z pocziwemi ludźmi), po karze bez rózgi biegania obróż żelazną z wąsami wzwyż idącemi by nosił, pirwszego skazałem. Drugiego bowiem, po karze różnej na niedziel pięć więzienia. Przy burce słusznej onych rotmistrzowi za taką w ludziach nieostrożność, wartę-m onernu na trzy dni, odpasawszy pałasz, przydać kazał. 10. Tenutor dóbr moich zastawny WM pan Wolbach, podkomorzy mozyrski, to jest Bielewicz, z tychże przywiózł mi chłopca tej młodości lat 13, tak bystrego w rachunkach, że mu żadne sumy w porachowaniu
od tejże kompanii, Maluszyckiego, huzara. Czemu ja zabiegając, by się podobne nie działy nieporządki (ile lubiący mieć do czynienia z pocziwemi ludźmi), po karze bez rózgi biegania obróż żelazną z wąsami wzwyż idącemi by nosił, pirwszego skazałem. Drugiego bowiem, po karze różnej na niedziel pięć więzienia. Przy burce słusznej onych rotmistrzowi za taką w ludziach nieostrożność, wartę-m onernu na trzy dni, odpasawszy pałasz, przydać kazał. 10. Tenutor dóbr moich zastawny WM pan Wolbach, podkomorzy mozyrski, to jest Bielewicz, z tychże przywiózł mi chłopca tej młodości lat 13, tak bystrego w rachunkach, że mu żadne sumy w porachowaniu
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 26
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak
się podobająca, u ichmościów zaś pycha i nadętość częstokroć z fortuną nie korespondująca i z niej wyzuwająca. 21. Ludzi mi trzech umarło pod infanterią, lecz w takiej kupie nie dziw. 22. Ogień się był tu w mieście pokazał, z okazji którego niejednemu za nieostrożność, choć nie od słoty, rozdałem po burce, należącym do jurizdyki miasta, by w czas przyszły ostrożni jak z ogniem, bo nie z kim innym sprawa, byli. 23. Znowu zaczyna padać bydło w ciciborskim folwarku, w którym dotąd Bóg wszechmogący bronił. 24. Zaznaczyłem ekwipaże i kapitana Szylinga z sumą za 600 sztuk strzelby, którą recenter nabyłem
się podobająca, u ichmościów zaś pycha i nadętość częstokroć z fortuną nie korespondująca i z niej wyzuwająca. 21. Ludzi mi trzech umarło pod infanterią, lecz w takiej kupie nie dziw. 22. Ogień się był tu w mieście pokazał, z okazji którego niejednemu za nieostrożność, choć nie od słoty, rozdałem po burce, należącym do jurizdyki miasta, by w czas przyszły ostrożni jak z ogniem, bo nie z kim innym sprawa, byli. 23. Znowu zaczyna padać bydło w ciciborskim folwarku, w którym dotąd Bóg wszechmogący bronił. 24. Zaznaczyłem ekwipaże i kapitana Szylinga z sumą za 600 sztuk strzelby, którą recenter nabyłem
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 69
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak