pary staje prysku, Z góry się ku zwykłemu biorą stanowisku. Wstręt odnosi Południe WOJNA CHOCIMSKA
Południe prawe było i najwyższe stropy Słońce trzymając, cień nam zwinęło pod stopy, Gdy strudzony Kantimir w całodniowym chodzie, Przy Prutowej z swą ordą odpoczywa wodzie, A czujący od siebie niedalekie Turki, Wychełznywa bachmaty, zruca z szyje burki; Sam śpi dopadszy cienia oganistej trześnie. O Kozakach ni duchu, którzy z onej cieśnie Wyszedszy, na dalsze się chowając roboty, Prosto ku Chocimowi prowadzą swe roty. Więc gdy trafią Tatary nad Prutową tonią, Tabor środkiem szykują a skrzydła pokonią. Widzi ich już i orda, ale sobie myśli, Że to ludzie
pary staje prysku, Z góry się ku zwykłemu biorą stanowisku. Wstręt odnosi Południe WOJNA CHOCIMSKA
Południe prawe było i najwyższe stropy Słońce trzymając, cień nam zwinęło pod stopy, Gdy strudzony Kantimir w całodniowym chodzie, Przy Prutowej z swą ordą odpoczywa wodzie, A czujący od siebie niedalekie Turki, Wychełznywa bachmaty, zruca z szyje burki; Sam spi dopadszy cienia oganistej trześnie. O Kozakach ni duchu, którzy z onej cieśnie Wyszedszy, na dalsze się chowając roboty, Prosto ku Chocimowi prowadzą swe roty. Więc gdy trafią Tatary nad Prutową tonią, Tabor środkiem szykują a skrzydła pokonią. Widzi ich już i orda, ale sobie myśli, Że to ludzie
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 112
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
wizerunk igrzyska, gdy jeden płynąc niezbrodzone stawy, coraz się wody napijając, pryska, drugi w kałuży leży, trzeci po niem jako po moście chce przejechać koniem.
133 Noc koniec dała i już ślepe mroki. Drwieł z nich Imbrahim wespół z swymi Turki, widząc dziurawe u niektórych boki. Drugi w połowie ledwie uszedł burki, u wszytkich zgoła próżne były troki, mokrzy jakbyś też wodne widział nurki. Choć mu nie bardzo do żartu, urąga chanowi, a sam głębiej myślą siąga.
134 Czy to przez zdradę, czy przez skrtyte szpiegi wie, że Podhajce bez wszelkiej obrony. Toż co najsporsze czyniący noclegi, przypada pod nie
wizerunk igrzyska, gdy jeden płynąc niezbrodzone stawy, coraz się wody napijając, pryska, drugi w kałuży leży, trzeci po niem jako po moście chce przejechać koniem.
133 Noc koniec dała i już ślepe mroki. Drwieł z nich Imbrahim wespół z swymi Turki, widząc dziurawe u niektórych boki. Drugi w połowie ledwie uszedł burki, u wszytkich zgoła próżne były troki, mokrzy jakbyś też wodne widział nurki. Choć mu nie bardzo do żartu, urąga chanowi, a sam głębiej myślą siąga.
134 Czy to przez zdradę, czy przez skrtyte szpiegi wie, że Podhajce bez wszelkiej obrony. Toż co najsporsze czyniący noclegi, przypada pod nie
Skrót tekstu: PotMuzaKarp
Strona: 51
Tytuł:
Muza polska
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Adam Karpiński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1996
jachaliśmy jednym cugiem mil 22 do noclegu do jednego burku porządnego, gdzieśmy gospodę porządną zastali, jednak nie dostawszy ryb wilią wszystkich ŚŚ. z mięsem odprawiliśmy.
Prima Novembris. Jachaliśmy także jednym cugiem trochę koniom w pól drogi wypocząwszy mil 28 do miasta mianowanego Londres. Przejeżdżaliśmy drogi i kraj wesoły i burki dwa, wioski też piękne, gdzieśmy wcześnie na nocleg przyjachali i w tejże gospodzie swej pierwszej stanęliśmy. Tuśmy znowu zmieszkali przez nieco czasu.
8 Novembris. Jachaliśmy widzieć bareczką a Veiksmester wjazd i prowadzenie burmistrza Londerskiego, który natenczas zostawszy z eleccji był prowadzony do juramentu Parlamentowi wodą na bacie przyozdobionym chorągwiami
jachaliśmy jednym cugiem mil 22 do noclegu do jednego burku porządnego, gdzieśmy gospodę porządną zastali, jednak nie dostawszy ryb wiliją wszystkich ŚŚ. z mięsem odprawiliśmy.
Prima Novembris. Jachaliśmy także jednym cugiem troche koniom w pól drogi wypocząwszy mil 28 do miasta mianowanego Londres. Przejeżdżaliśmy drogi i kraj wesoły i burki dwa, wioski też piękne, gdzieśmy wcześnie na nocleg przyjachali i w tejże gospodzie swej pierwszej stanęliśmy. Tuśmy znowu zmieszkali przez nieco czasu.
8 Novembris. Jachaliśmy widzieć bareczką a Veixmester wjazd i prowadzenie burmistrza Londerskiego, który natenczas zostawszy z electiej był prowadzony do juramentu Parlamentowi wodą na bacie przyozdobionym chorągwiami
Skrót tekstu: GawarDzien
Strona: 164
Tytuł:
Dziennik podróży po Europie Jana i Marka Sobieskich
Autor:
Sebastian Gawarecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1646 a 1648
Data wydania (nie wcześniej niż):
1646
Data wydania (nie później niż):
1648
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wincenty Dawid
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Redakcja "Wędrowca"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1883