dwunastu lat: trzeba go po miechu Skubnąć, panie burmistrzu. Burmistrz wysłuchawszy, Wnet go wolnym uczynił, taki dekret dawszy: Idź, stary, do domu, a wy do więzienia, Bednarze, żeście byli długiego milczenia. Musieli-ć dać onemu pokój bednarzowi, A nim z ratusza zeszli, winę-burmistrzowi. 23. Na Maruszę.
Rozumiesz ty, Maruszo, coś o sobie wiele, Że owo żacy na cię patrzają w kościele, I tak mnimasz, żebyś się wszytkim spodobała, Rozumiejąc, by nad cię gładsza być nie miała. Aczkolwiek w gładkości przygany nie daję, Aleś wzrostu kształtnego, jako gęsie jaje
dwunastu lat: trzeba go po miechu Skubnąć, panie burmistrzu. Burmistrz wysłuchawszy, Wnet go wolnym uczynił, taki dekret dawszy: Idź, stary, do domu, a wy do więzienia, Bednarze, żeście byli długiego milczenia. Musieli-ć dać onemu pokój bednarzowi, A nim z ratusza zeszli, winę-burmistrzowi. 23. Na Maruszę.
Rozumiesz ty, Maruszo, coś o sobie wiele, Że owo żacy na cię patrzają w kościele, I tak mnimasz, żebyś się wszytkim spodobała, Rozumiejąc, by nad cię gładsza być nie miała. Aczkolwiek w gładkości przygany nie daję, Aleś wzrostu kształtnego, jako gęsie jaje
Skrót tekstu: WychWieś
Strona: 22
Tytuł:
Kiermasz wieśniacki
Autor:
Jan z Wychylówki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
dialogi, fraszki i epigramaty, pieśni
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Teodor Wierzbowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
K. Kowalewski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1902
/ rozumiejąc jako sama potym zeznała przynich na stos idąc/ że snadniej przy ich małżonkach uwolniona będzie: bo te mieszczki były zawsze dobrej i nienaruszonej sławy. Aż iż taż harendarka zgniewała się była na Wojtową/ wymogła to na mężu/ aby i Wojtowa i dwie drugie przy niej powołane osądzono/ dawszy na porękę Burmistrzowi samo wtóre dla dalszej informacji wrzkomo/ którą i teras zdrowo Pana Boga chwali. A obawiając się żeby drugich kto niewybawił/ zwłaszcza iż Wojtowa dawała sto grzywien/ aby egzekucię tylo do trzeciego dnia odwleczono/ zarazem nazajutrz jeszcze przed wschodem słońca straskiem harendarz zwielkiemi pogroszkami/ zapędziwszy na ratusz urząd prosty wonym mieście kazał je
/ rozumieiąc iáko sáma potym zeznáła przynich ná stos idąc/ że snádniey przy ich małżonkách vwolniona będzie: bo te miesczki były záwsze dobrey y nienáruszoney sławy. Aż iż táż harendarka zgniewáłá się byłá na Woytową/ wymogłá to na mężu/ áby y Woytowá y dwie drugie przy niey powołáne osądzono/ dawszy ná porękę Burmistrzowi samo wtore dla dálszey informatiey wrzkomo/ ktorą y teras zdrowo Paná Bogá chwali. A obawiaiąc się żeby drugich kto niewybawił/ zwłasczá iż Woytowa dáwáłá sto grzywien/ áby exekucię tylo do trzećiego dniá odwleczono/ zárázem názaiutrz iescze przed wschodem słoncá straskiem hárendarz zwielkiemi pogroszkámi/ zapędziwszy ná ratusz vrząd prosty wonym mieśćie kazał ie
Skrót tekstu: WisCzar
Strona: 56
Tytuł:
Czarownica powołana
Autor:
Daniel Wisner
Drukarnia:
Wojciech Laktański
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
magia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
i nocy potężnym wiatrem bieżąc/ niewiedzieli gdzie byli/ tylko iż sternik widział Patriarchę/ a on trzymał z nim ster i mówił: Nie bój się/ dobrze jedziesz. I tak po dwudziestym dniu przypłynęliśmy do wyspów Brytańskich. A gdyśmy wysiedli/ dowiedzielismy się iż tam byłgłód wielki. I gdyśmy powiedzieli Burmistrzowi miasta/ żeśmy z pszenicą przyjachali/ rzekł: Bóg błogosławiony który was tu przyprowadził. Jako chcecie opierajcie: abo za każdy korzec weźcie ort talera/ abo po tychże pieniadzach bierzcie cenę. Tedysmy obrali połowicę pieniędzmi/ a za drugą połowicę ceną. Z weselem tedy wrócilismy się do Aleksandrii. Szype wziął wór ceny
y nocy potężnym wiátrem bieżąc/ niewiedźieli gdźie byli/ tylko iż sztyrnik widźiał Pátryárchę/ á on trzymał z nim sztyr y mowił: Nie boy sie/ dobrze iedźiesz. Y ták po dwudźiestym dniu przypłynęlismy do wyspow Brytáńskich. A gdysmy wyśiedli/ dowiedźielismy sie iż tám byłgłod wielki. Y gdysmy powiedźieli Burmistrzowi miástá/ żesmy z pszenicą przyiácháli/ rzekł: Bog błogosłáwiony ktory was tu przyprowádźił. Iáko chcećie opierayćie: abo zá káżdy korzec weźcie ort talerá/ ábo po tychże pieniadzách bierzćie cenę. Tedysmy obráli połowicę pieniędzmi/ á zá drugą połowicę ceną. Z weselem tedy wrocilismy sie do Alexándriey. Szype wźiął wor ceny
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 237
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
kazali powiedzieć. Nie konfunduję się ja tym. kazałem owę ulicę wozami zatarassować tak jak szeroka wóz pole woza i od Rynku i od przyjazdu ze już i konny przejechac niemógł O Prowiant nie proszę. Bo w ulicy stoję najdostatniejszej musi tu wszystko być. Interim wołaj kowala których była kilka w tej ulicy kazałem Burmistrzowi włożyć dwoje kajdan na nogi. Semenowie w paradzie stoją, Moskwa wszyscy Armatno bez Rusnice długiej zaden nie stąpi Niech ze mię teraz wyganiają Piwa jest dostatek po Gospodach szynkujią dobrze moi ludzie. Mówię Gospodarzowi jes tu Miód gdzie blisko On dla swojej Folgi że by mu piwa mniej wyszło jest MŚCi Panie tylko proszę że by mię
kazali powiedzieć. Nie konfunduię się ia tym. kazałęm owę ulicę wozami zatarassować tak iak szeroka woz pole woza y od Rynku y od przyiazdu ze iuz y konny przeiechac niemogł O Prowiant nie proszę. Bo w ulicy stoię naydostatnieyszey musi tu wszystko bydz. Interim wołay kowala ktorych była kilka w tey ulicy kazałem Burmistrzowi włożyć dwoie kaydan na nogi. Semenowie w paradzie stoią, Moskwa wszyscy Armatno bez Rusnice długiey zaden nie stąpi Niech ze mię teraz wyganiaią Piwa iest dostatek po Gospodach szynkujią dobrze moi ludzie. Mowię Gospodarzowi ies tu Miod gdzie blisko On dla swoiey Folgi że by mu piwa mniey wyszło iest MSCi Panie tylko proszę że by mię
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 168v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
Śmieje ten; owa gorzej nie przestaje kłócić, W ostatku każe nazad woźnicy nawrócić. Zbrzydł jej świat, skoro padła ta na nią żałoba; Wielka to na stoika cierpliwości próba. Każdemu człeku prędko wyńdzie to z pamięci, Jeśli nie ma do czego z przyrodzenia chęci. Włóce, drabowi księgę, mnichowi dać charty, Burmistrzowi sahajdak, tetrykowi żarty — Jakby szydził; kowalskie wijoliście miechy, Chcieć z skrzypka gospodarza, magistra mieć z klechy. Paniom suczki piastować każe polityka, Nie zatrudniać błazeństwem starego stoika. 398. NA TOŻ CZWARTY RAZ
O, jestże takich piesków bonońskich dziś wiele I na dworach panięcych, nie tylko w kościele,
Śmieje ten; owa gorzej nie przestaje kłócić, W ostatku każe nazad woźnicy nawrócić. Zbrzydł jej świat, skoro padła ta na nię żałoba; Wielka to na stoika cierpliwości próba. Każdemu człeku prędko wyńdzie to z pamięci, Jeśli nie ma do czego z przyrodzenia chęci. Włóce, drabowi księgę, mnichowi dać charty, Burmistrzowi sahajdak, tetrykowi żarty — Jakby szydził; kowalskie wijoliście miechy, Chcieć z skrzypka gospodarza, magistra mieć z klechy. Paniom suczki piastować każe polityka, Nie zatrudniać błazeństwem starego stoika. 398. NA TOŻ CZWARTY RAZ
O, jestże takich piesków bonońskich dziś wiele I na dworach panięcych, nie tylko w kościele,
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 236
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
mianowanego P. Fieliksa barzo frasowało, iż nie nosili prędzej, bo czasu było tylko na jeden dzień. Ku temu czasowi byłem ja u niego na obiedzie i powiedał mi ten frasunek swój. Poradziłem ja mu, aby kazał zrobić troje sanie i w nocy wozić za porozumieniem i podarkiem, który dał subbaszemu albo burmistrzowi. I tak uczynił, a za trzy godziny urobiono sanie i uwiązano te beczki na nich. Ze czworo ludzi ciągnęło na górę i doły, według położenia miejsca, z taką prędkością i łacnością, że i ja dziwowałem się, i jeszcze się dziwuję, mianowicie w spusczeniu na dół po tych drogach przykrych, gdzie
mianowanego P. Fieliksa barzo frasowało, iż nie nosili prędzy, bo czasu było tylko na jeden dzień. Ku temu czasowi byłem ja u niego na obiedzie i powiedał mi ten frasunek swój. Poradziłem ja mu, aby kazał zrobić troje sanie i w nocy wozić za porozumieniem i podarkiem, który dał subbaszemu albo burmistrzowi. I tak uczynił, a za trzy godziny urobiono sanie i uwiązano te beczki na nich. Ze czworo ludzi ciągnęło na górę i doły, według położenia miesca, z taką prędkością i łacnością, że i ja dziwowałem się, i jescze się dziwuję, mianowicie w spusczeniu na dół po tych drogach przykrych, gdzie
Skrót tekstu: AquaPrax
Strona: 138
Tytuł:
Praxis ręczna działa
Autor:
Andrzej Dell'Aqua
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1624 a 1639
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1639
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Tadeusz Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1969
dziś Z. Ducha/ By Szewcy zjedli złeg oducha. Zabiligo przed pustkami/ Kłoli go wrzyć językami. Krajali go po kawalcu/ Piekli go sobie na palcu. Przez te męki którą cierpiał/ By żaden z piekła nie wyizrał. Prawo a trudne.
PRzydała się w jednym Mieście straśliwa nowina/ Zginął Kiernos Burmistrzowi/ a Wojtowi Świnia. Potym prawo zagnojono/ staną strony obie/ Jedni mówią świnia winna/ niesła go na sobie. Stanął potym Wójt samosiodm/ wyznał swą osobą/ Mówiąc że winniejszy Kiernos/ bo ją pchał przed sobą Długo o to sporka była/ spierały się strony/ Kłopotu było nie mało/ o marchy ony
dziś S. Duchá/ By Szewcy ziedli złeg oduchá. Zábiligo przed pustkámi/ Kłoli go wrzyć iężykami. Kráiáli go po káwálcu/ Piekli go sobie ná palcu. Przez te męki ktorą ćierpiał/ By żaden z piekłá nie wyizrał. Prawo a trudne.
PRzydáłá się w iednym Mieśćie stráśliwa nowiná/ Zginął Kiernos Burmistrzowi/ á Woytowi Swiniá. Potym práwo zágnoiono/ stáną strony obie/ Iedni mowią świniá winná/ niesłá go ná sobie. Stánął potym Woyt sámośiodm/ wyznał swą osobą/ Mowiąc że winnieyszy Kiernos/ bo ią pchał przed sobą Długo o to sporká byłá/ spieráły się strony/ Kłopotu było nie mało/ o márchy ony
Skrót tekstu: NowSow
Strona: E2
Tytuł:
Nowy Sowiźrzał abo raczej Nowyźrzał
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
forum przed Starostą miejsca onego/ któryby drożej brać/ i udawać ważył. A jeśliby w Miastach Naszych/ Gdańsk/ Toruń/ Elbląg/ Królewiec/ Ryga/ i insze portoria chcieli wyżej monetę podnosić/ i wymagać per necessitatem na tych/ którzy zboża/ i towary swoje przedają/ ma każdy naprzód oświadczyć się Burmistrzowi tamtego miejsca/ i relacją uczynić/ et paenas vrgere, według tej Konstytucji. A jeśliby Burmistrz eksequutej nie uczynił/ tedy i Burmistrza i onego Kupca do nas pozwać ma/ o tę kontrawencją. A my takie je winy/ jakie są w tej Konstytucji opisane/ za słusznym dowodem na Urząd/ i na tego
forum przed Stárostą mieyscá onego/ ktoryby drożey bráć/ y vdawáć ważył. A iesliby w Miástách Nászych/ Gdáńsk/ Toruń/ Elbiąg/ Krolewiec/ Rygá/ y insze portoria chćieli wyżey monetę podnośić/ y wymagáć per necessitatem ná tych/ ktorzy zboża/ y towáry swoie przedáią/ ma káżdy naprzod oświádczyć się Burmistrzowi támtego mieyscá/ y relácią vczynić/ et paenas vrgere, według tey Constitutiey. A iesliby Burmistrz exequutey nie vczynił/ tedy y Burmistrzá y onego Kupcá do nas pozwáć ma/ o tę contráwentią. A my tákie ie winy/ iákie są w tey Constitutiey opisáne/ zá słusznym dowodem ná Vrząd/ y ná tego
Skrót tekstu: GostSpos
Strona: 49.
Tytuł:
Sposob jakim góry złote, srebrne, w przezacnym Królestwie Polskim zepsowane naprawić
Autor:
Wojciech Gostkowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
ekonomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622