białych tuż u cerkiewki legają, a kto przyjdzie, drzwi otwierają. Żórawie, bociani, dropie na rozkazanie abo zawołanie samego skoczno przyjdę i, gdzie im ukaże, idą, podniózszy skrzydła. Niedźwiedź biały za nim księgi nosi po rusku drukowane, bo tam jest drukarnia ruska w monasterze. Sam umie tokarskie rzemiosło; toczy bursztyny, kości, rogi i kamienie. Stykadenty tak robi subtelne ze trzmielu, ze je wożą za morze, mam ja ich kilka. Obicia takie robi z rogozia, żebyś rzekł raczej jedwabne, aniżeli słomiane. Statki, koszyki, tace, kobiele i sakwy plecie tak dychtowne, że przez nie woda nie przeciecze.
białych tuż u cerkiewki legają, a kto przyjdzie, drzwi otwierają. Żórawie, bociani, dropie na rozkazanie abo zawołanie samego skoczno przyjdę i, gdzie im ukaże, idą, podniózszy skrzydła. Niedźwiedź biały za nim księgi nosi po rusku drukowane, bo tam jest drukarnia ruska w monasterze. Sam umie tokarskie rzemiosło; toczy bursztyny, kości, rogi i kamienie. Stykadenty tak robi subtelne ze trzmielu, ze je wożą za morze, mam ja ich kilka. Obicia takie robi z rogozia, żebyś rzekł raczej jedwabne, aniżeli słomiane. Statki, koszyki, tace, kobiele i sakwy plecie tak dychtowne, że przez nie woda nie przeciecze.
Skrót tekstu: SzemTorBad
Strona: 283
Tytuł:
Z nowinami torba kursorska
Autor:
Fryderyk Szembek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1645
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1645
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
począwszy od Rzeki Dos Camerones aż do Zambezy albo Kuamy. Portugalowie od dwóch Wieków odkryli tę Część, która wcale była nie poznana. MONOEMUGI.
TEn Kraj lubo mało jest poznany, jednak ma być obfitujący w złoto, srebro, miedź, słoniową kość które tameczni zamieniają w Monbazie i Kwiloj za materie jedwabne, bawełny i bursztyny. Król ich intytułuje się Cesarzem, i ma wielu Królów hołdujących sobie osobliwie Mongalla, i Montabana, jest Poganin, tak jak i poddani. To Państwo graniczy na Pułnoc z Abisynią, na Wschód z Zangwebarem, na Południe z Monomotapą, na Zachód z Malembą i Zambrą jeziorem, ma Miasto Stołeczne AGAK. MONOMOTAPA
począwszy od Rzeki Dos Camerones áż do Zambezy álbo Kuamy. Portugallowie od dwoch Wiekow odkryli tę Część, ktorá wcále była nie poznána. MONOEMUGI.
TEn Kráy lubo máło iest poznány, iednák ma bydź obfituiący w złoto, srebro, miedź, słoniową kość ktore támeczni zámieniaią w Monbazie y Kwiloy zá materye iedwábne, báwełny y bursztyny. Krol ich intytułuie się Cesárzem, y ma wielu Krolow hołduiących sobie osobliwie Mongalla, y Montabana, iest Poganin, ták iák y poddani. To Pánstwo grániczy ná Pułnoc z Abissynią, ná Wschod z Zangwebárem, ná Południe z Monomotápą, ná Záchod z Malembą y Zambrą ieziorem, ma Miásto Stołeczne AGAK. MONOMOTAPA
Skrót tekstu: ŁubŚwiat
Strona: 631
Tytuł:
Świat we wszystkich swoich częściach
Autor:
Władysław Aleksander Łubieński
Drukarnia:
Wrocławska Akademia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wrocław
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1740
Data wydania (nie wcześniej niż):
1740
Data wydania (nie później niż):
1740
powitaniu jak nagłe rozstanie, I na czas wieczny; nie zatatre oku, Zniknąłeś prędko, i nad spodziewanie, Nie ustępując Pohańcowi kroku; Zjiże już w niebie; a jeżeliś kiedy Miał przy mnie skonać, przynamniej nie tedy. 39. Tym czasem dajcie dzięki i kadzidła, W Sabejskich mirrach Chrześcijanie Bogu Palcie Bursztyny; Panchejskie wonidła Ołtarzom kurzcie; że przytarszy rogu Cyntyej, zgromił te wszytkie straszydła Jako perzynę zawziętą z barłogu, A choć ją w dumę podniósł tak wysoką Znowuż na przepaść potrącił głęboką. 40. Obacz się w gruzach, i brzydkich popiołach Na swe Nieszczęście bolejąca krwawie Przejrzy w Pałacach, Zamkach, i Kościołach.
powitániu iák nagłe rozstánie, Y ná czás wieczny; nie zatátre oku, Zniknąłeś prędko, y nád spodźiewánie, Nie vstępuiąc Poháńcowi kroku; Zyiże iuż w niebie; á ieżeliś kiedy Miał przy mnie skonáć, przynamni nie tedy. 39. Tym czásem dayćie dźięki y kádźidłá, W Sábeyskich mirrhách Chrześćiánie Bogu Palćie Bursztyny; Páncheyskie wonidłá Ołtarzom kurzćie; że przytárszy rogu Cynthyey, zgromił te wszytkie strászydłá Iáko perzynę záwźiętą z bárłogu, A choć ią w dumę podniosł ták wysoką Znowuż ná przepáść potrąćił głęboką. 40. Obacz się w gruzách, y brzydkich popiołách Ná swe Nieszczęśćie boleiąca krwáwie Przeyrzy w Páłácách, Zamkách, y Kośćiołách.
Skrót tekstu: ChrośTrąba
Strona: B4v
Tytuł:
Trąba wiekopomnej sławy
Autor:
[Chrościński Wojciech Stanisław]
Drukarnia:
Karol Ferdynand Schreiber
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684