, smętki, ognie, szkody — Proszę, każ ciało wynieść z tej jaskini, A na pogrzebnej napisz sama skrzyni:
„Jam tego nieboszczyka słowem swym zabiła; Jegom żywota, siebie sługi pozbawiła.” NIESTATEK
Prędzej kto wiatr w wór zamknie, prędzej i promieni Słonecznych drobne kąski wżenie do kieszeni, Prędzej morze burzliwe groźbą uspokoi, Prędzej zamknie w garść świat ten, tak wielki, jak stoi, Prędzej pięścią bez swojej obrazy ogniowi Dobije, prędzej w sieci obłoki połowi, Prędzej płacząc nad Etną łzami ją zaleje, Prędzej niemy zaśpiewa, i ten, co szaleje, Co mądrego przemówi; prędzej stała będzie Fortuna, i śmierć z
, smętki, ognie, szkody — Proszę, każ ciało wynieść z tej jaskini, A na pogrzebnej napisz sama skrzyni:
„Jam tego nieboszczyka słowem swym zabiła; Jegom żywota, siebie sługi pozbawiła.” NIESTATEK
Prędzej kto wiatr w wór zamknie, prędzej i promieni Słonecznych drobne kąski wżenie do kieszeni, Prędzej morze burzliwe groźbą uspokoi, Prędzej zamknie w garść świat ten, tak wielki, jak stoi, Prędzej pięścią bez swojej obrazy ogniowi Dobije, prędzej w sieci obłoki połowi, Prędzej płacząc nad Etną łzami ją zaleje, Prędzej niemy zaśpiewa, i ten, co szaleje, Co mądrego przemówi; prędzej stała będzie Fortuna, i śmierć z
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 21
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
jakokolwiek/ bośmy się nie sobie porodzili/ partem Patria, partem Amici vendicant, ale scyllae, ale charybdes, o które częstokroć rozbite naufragae bywać musiały tabulae niezmiernie trwożą. Trwoży nad to actionum cieszyła. Znam małość moję/ i nieudolność/ znam wycienczone siły. Nie bez srogiego tedy strachu puszczam się na to morze burzliwe/ ac fluctibus infidis inmergo ratem. Cóż czynić mam/ gdy się odprosić trudno/ parendum votis WM. MPP. z-których rąk czekam fati mei, albo veriùs fati Reip. legem. A tak jedyną łaską WMP. cieszę się/ że quem assumpsistis, temuż upadać nie dacie. Zatym biorę miłość wrodzoną własnej Ojczyzny
iakokolwiek/ bosmy się nie sobie porodźili/ partem Patria, partem Amici vendicant, ále scyllae, ále charybdes, o ktore częstokroć rozbite naufragae bywáć musiały tabulae niezmiernie trwożą. Trwoży nad to actionum ćieszyłá. Znam máłość moię/ i nieudolność/ znam wyćienczone siły. Nie bez srogiego tedy stráchu puszczam się ná to morze burzliwe/ ac fluctibus infidis inmergo ratem. Coż czynić mam/ gdy się odprośić trudno/ parendum votis WM. MPP. z-ktorych rąk czekam fati mei, álbo veriùs fati Reip. legem. A ták iedyną łáską WMP. ćieszę się/ że quem assumpsistis, temuż upadáć nie daćie. Zátym biorę miłość wrodzoną własney Oyczyzny
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 37
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
słabość ludzką żalem zdjętą ukrzepczywszy wiarą, bądźcie w dobrej myśli weseli, że po pracach odpoczął, po chorobach i śmierci już nie będzie chorował, nie będzie więcej umierał.
Godzien jest, abyście słuchali, jako sobie sam ten bieluteńki, czyli raczej siwiuteńki, Łabędź wasz herb Matuszewiczów w 85 roku życia swego, przepłynąwszy burzliwe świata tego morze, śmiertelną z Jobem zaśpiewał piosnkę: „In nidulo meo moriar et sicut Phaeniks multiplicabo dies meos”, w gniazdeczku w Rasnej mojej umrę, w gniazdeczku w grobie ode mnie wystawionym pochowany będę i jako Feniks pomnożę dni moje. A to jak być może? Umrę! To by należało mówić: i
słabość ludzką żalem zdjętą ukrzepczywszy wiarą, bądźcie w dobrej myśli weseli, że po pracach odpoczął, po chorobach i śmierci już nie będzie chorował, nie będzie więcej umierał.
Godzien jest, abyście słuchali, jako sobie sam ten bieluteńki, czyli raczej siwiuteńki, Łabędź wasz herb Matuszewiczów w 85 roku życia swego, przepłynąwszy burzliwe świata tego morze, śmiertelną z Jobem zaśpiewał piosnkę: „In nidulo meo moriar et sicut Phaenix multiplicabo dies meos”, w gniazdeczku w Rasnej mojej umrę, w gniazdeczku w grobie ode mnie wystawionym pochowany będę i jako Feniks pomnożę dni moje. A to jak być może? Umrę! To by należało mówić: i
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 478
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
oddać chwały powinnej imieniowi jego ś. Rozpominaj sobie/ że się czas twój przybliża/ a bliższy jest człowiek śmierci niż wczora. O sprawco rzeczy wszytkich/ któryś zgotował przybytek a wieczne odpoczynienie pielgrzymom twym. Prowadźże mię szczęśliwie do pożądanej ojczyzny mojej/ gdzie już żadnego niebezpieczeństwa nie będzie. Dajże przejść i przepłynąć to burzliwe morze niebezpieczeństwa wszelkiego pełne. Tobieć ja stworzycielu mój dzięki czynię/ za wszytki nie wyliczone dobrodziejstwa twoje/ których hojnie na każdy dzień używam niegodne stworzenie twoje. Bądźże pochwalon od wszytkiego stworzenia twego/ który żywiesz i królujesz z Synem i z Duchem ś. na wieki wieków/ A. gdy słońce zachodzi.
Modlitwa spać
oddáć chwały powinney imieniowi iego ś. Rospominay sobie/ że sie cżás twoy przybliża/ á bliższy iest cżłowiek śmierći niż wcżorá. O spráwco rzecży wszytkich/ ktoryś zgotował przybytek á wiecżne odpocżynienie pielgrzymom twym. Prowadźże mię szcżęśliwie do pożądáney oycżyzny moiey/ gdźie iuż żadnego niebespiecżeństwá nie będźie. Dayże przeyść y przepłynąć to burzliwe morze niebespiecżeństwá wszelkiego pełne. Tobieć ia stworzyćielu moy dźięki cżynię/ zá wszytki nie wylicżone dobrodźieystwá twoie/ ktorych hoynie ná káżdy dźień vżywam niegodne stworzenie twoie. Bądźże pochwalon od wszytkiego stworzenia twego/ ktory żywiesz y kroluiesz z Synem y z Duchem ś. ná wieki wiekow/ A. gdy słońce záchodźi.
Modlitwá spać
Skrót tekstu: KraDzien
Strona: 252
Tytuł:
Dziennik, to jest modlitwy o krześcijańskie potrzeby
Autor:
Krzysztof Kraiński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1605
Data wydania (nie wcześniej niż):
1605
Data wydania (nie później niż):
1605