kunszty na dół schodzą, Wagami do góry wchodzą; Drugie śróby obracają, W mgnieniu oka zaś zwracają; Czynią z chmurami ciemności, Potym światłość przyjemności;
A pod wierzchem niebo własne, Z obłokami, zda się jasne, Słońce, miesiąc i z gwiazdami, Niebieskimi planetami. Tam ujrzysz piekło straszliwe I morze zdać się burzliwe, Na którym podczas pływają Syreny morskie, śpiewają; A na batach jeżdżą po niem; W takim morzu nie utoniem. Jedni się z nieba spuszczają, Drugich z ziemie wypuszczają, Trzeciemu się otworzyło Drzewo, zaraz się stworzyło, W którym osoba stojała, Żadnych się trwóg nie bojała. Potym onoż drzewo srogie Otworzy
kunszty na dół schodzą, Wagami do góry wchodzą; Drugie szroby obracają, W mgnieniu oka zaś zwracają; Czynią z chmurami ciemności, Potym światłość przyjemności;
A pod wierzchem niebo własne, Z obłokami, zda się jasne, Słońce, miesiąc i z gwiazdami, Niebieskimi planetami. Tam ujrzysz piekło straszliwe I morze zdać się burzliwe, Na którym podczas pływają Syreny morskie, śpiewają; A na batach jeżdżą po niem; W takim morzu nie utoniem. Jedni się z nieba spuszczają, Drugich z ziemie wypuszczają, Trzeciemu się otworzyło Drzewo, zaraz się stworzyło, W którym osoba stojała, Żadnych się trwóg nie bojała. Potym onoż drzewo srogie Otworzy
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 34
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
CXXXV.
Kędy okręt naleźli, co miał wieźć towary Różne na zachód słońca; w niem beł szyper stary Rodem z Luny, z którem się prędko stargowali O się i o swe konie, które z sobą brali. Zewsząd jasne powietrze się ukazowało I za długą pogodę trwałą ślubowało; Wsiadają wtem na morze, namniej nie burzliwe, Mając niebo pogodne i wiatry życzliwe.
CXXXVI.
Pożądanej miłości wysep poświęcony Przyjął je pierwszego dnia we mgle w port przestrony, Która żelazo trawi, nie tyło człowieka; Ludzie tam są nietrwali i krótkiego wieka Dla pewnego jeziora, z którego niezdrowie. W prawdzie się z Famagustą natura surowie Obeszła, złą Konstancę pod
CXXXV.
Kędy okręt naleźli, co miał wieźć towary Różne na zachód słońca; w niem beł szyper stary Rodem z Luny, z którem się prędko stargowali O się i o swe konie, które z sobą brali. Zewsząd jasne powietrze się ukazowało I za długą pogodę trwałą ślubowało; Wsiadają wtem na morze, namniej nie burzliwe, Mając niebo pogodne i wiatry życzliwe.
CXXXVI.
Pożądanej miłości wysep poświęcony Przyjął je pierwszego dnia we mgle w port przestrony, Która żelazo trawi, nie tyło człowieka; Ludzie tam są nietrwali i krótkiego wieka Dla pewnego jeziora, z którego niezdrowie. W prawdzie się z Famagustą natura surowie Obeszła, złą Konstancę pod
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 70
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
moje/ i w nich mię ratujesz. Nauki czarnoksięskie/ pienia/ i ty ziemi/ Co czarowniki zioła twierdzisz potężnemi. Rzeki/ góry/ strumienie/ powietrza/ wiatrowie/ Leśni wszyszcy/ i nocni przybądźcie Bogowłe. Których mocą/ gdym chciała (aż się zdumiewały Brzegi) do źrzodełwłasnych rzeki się wracały. Morze burzliwe skromię/ ciche pieniem wznoszę/ Chmury gromię/ i stroję: wiatr wruszam/ i znoszę. Paszczęki smocze/ rymy/ i słowy rozdzieram: Skały żywe/ i dęby z korzeniem wypieram. Lasami trząsam/ ziemi rozkazuje rykać/ Górom się trząść/ z grobów sięduszycom wymykać. Ciebie księżycu ściągam/ luboć umykają Dzwonki
moie/ y w nich mię rátuiesz. Náuki czarnokśięskie/ pienia/ y ty źięmi/ Co czárowniki źioły twierdźisz potężnęmi. Rzeki/ gory/ strumienie/ powietrza/ wiátrowie/ Leśni wszyszcy/ y nocni przybądźćie Bogowłe. Ktorych mocą/ gdym chćiáłá (aż się zdumiewáły Brzegi) do źrzodełwłásnych rzeki się wracáły. Morze burźliwe skromię/ ciche pieniem wznoszę/ Chmury gromię/ y stroię: wiátr wruszam/ y znoszę. Pászczeki smocze/ rymy/ y słowy rozdźieram: Skáły żywe/ y dęby z korzeniem wypieram. Lásami trząsam/ źięmi roskázuie rykáć/ Gorom się trząść/ z grobow sięduszycom wymykáć. Ciebie kśieżycu sćiągam/ luboć vmykáią Dzwonki
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 166
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
, to o listach, że ten stamtąd a ten stąd, to zaś o rękojmiach, że ten za to a ten tam za to mi ręczył, to czasem, że „do Aleksandrii mam wolą jechać, bo tam zdrowe powietrze,” mówił, to zaś nie „pojadę, bo się morza zachodniego, które burzliwe i złe jest, boję,”— naostatek rzekł mi: — „Saady! mam jeszcze jednę drogę przed sobą, którą gdy mi Pan Bóg da odprawić, ostatek wieku, w pokoju mieszkając, strawić myślę.”
Spytałem: cóż za droga?
Odpowiedział: — „Adziamską siarkę do Chiny zawieźć,
, to o listach, że ten ztamtąd a ten ztąd, to zaś o rękojmiach, że ten za to a ten tam za to mi ręczył, to czasem, że „do Aleksandryej mam wolą jechać, bo tam zdrowe powietrze,” mówił, to zaś nie „pojadę, bo się morza zachodniego, które burzliwe i złe jest, boję,”— naostatek rzekł mi: — „Saady! mam jeszcze jednę drogę przed sobą, którą gdy mi Pan Bóg da odprawić, ostatek wieku, w pokoju mieszkając, strawić myślę.”
Spytałem: cóż za droga?
Odpowiedział: — „Adziamską siarkę do Chiny zawieźć,
Skrót tekstu: SaadiOtwSGul
Strona: 141
Tytuł:
Giulistan to jest ogród różany
Autor:
Saadi
Tłumacz:
Samuel Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1610 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
I. Janicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Świdzińscy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1879
wynidzie, a któż jej pomoże? Ale ja ufam w opatrzności twojej, Że mi pozwolisz po tej biedzie mojej Pomyślnych pociech zażywać z pieszczoną Nimfą w tak trudnym porcie osadzoną. 74. Apollo gromi człowieka.
Na wesołym Apollo siedząc Helikonie, Po wielogłośnej palcem przebierając stronie, Gdy rożnie na przyległe patrza okiem morze, Gdzie burzliwe trozębem Neptun wały porze, Obaczy tam zdalelca aż od Litwy syna: Animusz gigantowski, cóż to za przyczyna? Czoła jest przywyższego a białego oka, Włos rudy, twarz dziubata, wszystko to odwłoka, Bo cię żadna nie zechce, jużeś omylony, Gdyś nieboże i w serce i w łeb postrzelony. 75
wynidzie, a ktoż jej pomoże? Ale ja ufam w opatrzności twojej, Że mi pozwolisz po tej biedzie mojej Pomyślnych pociech zażywać z pieszczoną Nimfą w tak trudnym porcie osadzoną. 74. Apollo gromi człowieka.
Na wesołym Apollo siedząc Helikonie, Po wielogłośnej palcem przebierając stronie, Gdy rożnie na przyległe patrza okiem morze, Gdzie burzliwe trozębem Neptun wały porze, Obaczy tam zdalelca aż od Litwy syna: Animusz gigantowski, coż to za przyczyna? Czoła jest przywyższego a białego oka, Włos rudy, twarz dziubata, wszystko to odwłoka, Bo cię żadna nie zechce, jużeś omylony, Gdyś nieboże i w serce i w łeb postrzelony. 75
Skrót tekstu: ZbierDrużWir_I
Strona: 33
Tytuł:
Collectanea...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1675 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
przystępuje siedm kroć na dzień/ acz jeden Autor teraźniejszy pisze/ iż tylo czterykroć. Liujus pisze/ iż ani go przybywa/ ani ubywa: lecz dla różnych wiatrów/ które z pobliskich gór z obu stron wieją/ tak jest każdej godziny/ na kształt jakiego tłukącego się/ abo z gór spadającego strumienia/ niespokojne i burzliwe. Mnie się to zda rzecz ciężka ku wierzeniu/ jeśliż to jest prawda/ jakby Arystoteles/ nie mogąc znaleźć przyczyny takowego poruszania/ na tym i głowę i żywot stracił. Ocean/ iż się może wolno rozchodzić/ przeto jaśnie na nim doznać może każdy tego poruszania/ jednak lepiej go może uznać/ i więtsze
przystępuie śiedm kroć ná dźień/ ácz ieden Author teráźnieyszy pisze/ iż tylo czterykroć. Liuius pisze/ iż áni go przybywa/ áni vbywa: lecz dla roznych wiátrow/ ktore z pobliskich gor z obu stron wieią/ ták iest káżdey godźiny/ ná kształt iákiego tłukącego się/ ábo z gor spadáiącego strumienia/ niespokoyne y burzliwe. Mnie się to zda rzecz ćiężka ku wierzeniu/ iesliż to iest prawdá/ iákby Aristoteles/ nie mogąc ználeść przyczyny tákowego poruszánia/ ná tym y głowę y żywot stráćił. Ocean/ iż się może wolno rozchodźić/ przeto iásnie ná nim doznáć może káżdy tego poruszánia/ iednák lepiey go może vznáć/ y więtsze
Skrót tekstu: BotŁęczRel_II
Strona: 13
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. II
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
przez tamto Fretum, pilnowali zawsze czego inszego. Magalianes szukał wyspów Moluk: Drako i Kiendy przemyślali o złocie z Peru i z Filipin: Piotr Sarmento wyprawiony był na przepatrzenie drogi po morzu Sur/ którą jachał Drako. Kraje do tego w około są barzo ubogie i nędzne: więc zimna tak ciężkie/ i morze tak burzliwe/ iż nie mogą ludzie tam długo bawić się. Lecz poczynając już zaczętą sprawę; Przy gębie wschodniej pomienionego Fretum jest Campania, wyspa tak rzeczona/ dla swej wielkości. Idzie za nią ku Chile jeden Arcypelag/ mając wyspów niemało nieświadomych: a potym jest Lucenga/ od landu na 5. mil wielkich: powiadają o
przez támto Fretum, pilnowáli záwsze czego inszego. Mágaliánes szukał wyspow Moluk: Dráko y Kiendy przemyśláli o złoćie z Peru y z Philippin: Piotr Sármento wypráwiony był ná przepátrzenie drogi po morzu Sur/ ktorą iáchał Dráko. Kráie do tego w około są bárzo vbogie y nędzne: więc źimná ták ćiężkie/ y morze ták burzliwe/ iż nie mogą ludźie tám długo báwić się. Lecz poczynáiąc iuż záczętą spráwę; Przy gębie wschodniey pomienionego Fretum iest Campania, wyspá ták rzeczona/ dla swey wielkośći. Idźie zá nią ku Chile ieden Arcipelag/ máiąc wyspow niemáło nieświádomych: á potym iest Lucengá/ od landu ná 5. mil wielkich: powiádáią o
Skrót tekstu: BotŁęczRel_II
Strona: 22
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. II
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609