Co tchnę i podobam się, mam to z daru twego. Na Sejm rozerwany w Warszawie 15 listopada 1639.
Co w domu serca prorockie wieszczyły, Które i w drodze wieści o tem były, Że na tem stanąć nie miało Strojnym sejmie, już się i tak stało. Wylały próżno nabrane te wody, A dla burzliwych szumów i niezgody, Cośmy pod niebo aż latali, Sucho barzo na piasku zostali. Komu mam przyznać? Gorącymli fatom? Czyli nieszczęsnym względom i prywatom, Przez co dziś rozrywają sejmy, Przez co wkrótce rozerwiem się i my. I któraż była tak potężna siła, Któraby sobą się nie obaliła?
Co tchnę i podobam się, mam to z daru twego. Na Sejm rozerwany w Warszawie 15 listopada 1639.
Co w domu serca prorockie wieszczyły, Które i w drodze wieści o tem były, Że na tem stanąć nie miało Strojnym sejmie, już się i tak stało. Wylały próżno nabrane te wody, A dla burzliwych szumów i niezgody, Cośmy pod niebo aż latali, Sucho barzo na piasku zostali. Komu mam przyznać? Gorącymli fatom? Czyli nieszczęsnym względom i prywatom, Przez co dziś rozrywają sejmy, Przez co wkrótce rozerwiem się i my. I któraż była tak potężna siła, Któraby sobą się nie obaliła?
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 97
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
rzece Giaronne nie daleko Bourdeauks są miejsca, gdzie czasu pogodnego, i spokojnego woda burzy się, wyrzuca gęste wapory, i w momencie wielką burzę wznieca. Ognie też podziemne waporami przez wodę wychodzącemi, jako prochem w minach ryby na powietrze wynieść, i daleko na ziemię zanieść mogą. Marynarze nazywają morze Chińskie śmiertelnym dla wiatrów burzliwych znagła z pod wody wypadających, i wszystko w morzu pogrążających. Morze tym wiatrem wzruszone jakby wrzało wyrzuca obłoki całe kurzaw siarczystych nakształt blachy miedzianej powietrze pokrywające, przez które ani księżyca, ani gwiazd, ani słońca promienie przedrzeć się nie mogą. Toż samo trafia się około wyspów Caraibes nazwanych. VViadomo, iż
rzece Giaronne nie daleko Bourdeaux są mieysca, gdzie czasu pogodnego, y spokoynego woda burzy się, wyrzuca gęste wapory, y w momencie wielką burzę wznieca. Ognie też podziemne waporami przez wodę wychodzącemi, iako prochem w minach ryby na powietrze wynieść, y daleko na ziemię zanieść mogą. Marynarze nazywaią morze Chińskie śmiertelnym dla wiatrow burzliwych znagła z pod wody wypadających, y wszystko w morzu pogrążaiących. Morze tym wiatrem wzruszone iakby wrzało wyrzuca obłoki całe kurzaw siarczystych nakształt blachy miedzianey powietrze pokrywaiące, przez ktore ani księżyca, ani gwiazd, ani słońca promienie przedrzeć się nie mogą. Toż samo trafia się około wyspow Caraibes nazwanych. VViadomo, iż
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 255
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
świecie doskonale miało! Gdziekolwiek jedno rzucisz swoje oko, nie znajdziesz w żadnym porcie bezpieczeństwa, gdzie by swą nawę warownie i cało zawieść się zdało.
Morze śmiertelne roźlało szeroko i wszytkie rumy ziemie opasało, nieb tylko nie zaleje!
Z niepewnych przecię idą arsenałów nawimachije po nurtach szerokich! W tej to światowej powodzi pływamy, burzliwych namniej niepamiętni wałów! Pływamy, często lgniemy też po bok w ich kałach głębokich. Rzadko z których się podczas dobędziemy, gdy morskich syren, dziwów strasznookich i remor gwałt przyśpieje. 3.
Nieszczęsnej Chlory fala w krótkim czasie wyniosłych masztów co poutracała, żaglów ojczyzny, co wichrem i burzą matematykę zmieszawszy w kompasie,
świecie doskonale miało! Gdziekolwiek jedno rzucisz swoje oko, nie znajdziesz w żadnym porcie beśpieczeństwa, gdzie by swą nawę warownie i cało zawieść się zdało.
Morze śmiertelne roźlało szeroko i wszytkie rumy ziemie opasało, nieb tylko nie zaleje!
Z niepewnych przecię idą arsenałów nawimachije po nurtach szerokich! W tej to światowej powodzi pływamy, burzliwych namniej niepamiętni wałów! Pływamy, często lgniemy też po bok w ich kałach głębokich. Rzadko z których się podczas dobędziemy, gdy morskich syren, dziwów strasznookich i remor gwałt przyśpieje. 3.
Nieszczęsnej Chlory fala w krótkim czasie wyniosłych masztów co poutracała, żaglów ojczyzny, co wichrem i burzą matematykę zmieszawszy w kompasie,
Skrót tekstu: WieszczArchGur
Strona: 56
Tytuł:
Archetyp
Autor:
Adrian Wieszczycki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory poetyckie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Anna Gurowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2001
/ nie mogły mieć swoich hołdowników w Indiach. Za takimi i za inszymi niektóremi Konstytuciami/ przyszły rzeczy do takich ter minów/ iż Hiszpani wszyscy zostali bez hołdowników: co sprawiło wielkie szemranie/ z którego potym przyszło do wojny/ i do rebelii jawnej/ której głową był Gonzylus Pizzarus: i zabity był od nieposłusznych i burzliwych Blascus Nugnes de Vela Vicerex Perueń. Dla uspokojenia jakich nierządów i zgorszneja wyprawił Cesarz do Peru Licentianum de Gasca, dziwnie ostróżnego człowieka/ i barzo bystrego: o którym mogło się słusznie mówić ono co powiedział Salustius o Silli: Ad tegenda consilia altitudo animi incredibilis. Ten przemógł siłę i moc czerstwością/ a przespieczeństwo chytrością:
/ nie mogły mieć swoich hołdownikow w Indiách. Zá tákimi y zá inszymi niektoremi Constituciámi/ przyszły rzeczy do tákich ter minow/ iż Hiszpani wszyscy zostáli bez hołdownikow: co spráwiło wielkie szemránie/ z ktorego potym przyszło do woyny/ y do rebelliey iáwney/ ktorey głową był Gonzylus Pizzárus: y zábity był od nieposłusznych y burzliwych Bláscus Nugnes de Vela Vicerex Perueń. Dla vspokoienia iákich nierządow y zgorszneia wypráwił Cesarz do Peru Licentianum de Gasca, dźiwnie ostrożnego człowieká/ y bárzo bystrego: o ktorym mogło się słusznie mowić ono co powiedźiał Sálustius o Silli: Ad tegenda consilia altitudo animi incredibilis. Ten przemogł śiłę y moc czerstwośćią/ á przespieczeństwo chytrośćią:
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 49
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
nigdy niezgasłych Zodiaku, okropność wieszających się nad Sarmackim Trionem zawieruch, Najjaśniejszego Majestatu splendor szczęśliwie rozpędziwszy, buduje dożywotniego z JejMPanną Łowczanką Koronną Tęczę przymierza, kiedy pod życzliwym jasnej dobroczynności znakiem, bujające rozpuszczonym lotem zwinąwszy zamysły, do pożądanego zawijają portu. Ten ci to jasny hojnego światła widok, nie zmrużonym zwysokiej straźnice okiem od zabierającej burzliwych nawałności chmury, do miłych przyjaźni kraju ciągnący uwiodszy afekt, nie błędny tam pokazał gościeniec, gdzie wesoła stęsknionemu sercu kwitnie pociecha, gdzie nie o jednę obijają się głowę, ani w jednym sercu zanurzają ciężary. Stanąłeś W. M. P. za osobliwym Najjaśniejszego Majestatu Sukursem w tym szczęśliwości porcie, przy rozkosznym zwycięzkiemi
nigdy niezgasłych Zodyaku, okropność wieszaiących się nad Sarmackim Tryonem zawieruch, Nayiáśnieyszego Máiestatu splendor szczęśliwie rospędziwszy, buduie dożywotniego z IeyMPanną Łowczanką Koronną Tęczę przymierza, kiedy pod życzliwym iásney dobroczynności znákiem, buiaiące rospuszczonym lotem zwinąwszy zamysły, do pożądanego záwiiáią portu. Ten ci to iásny hoynego swiatła widok, nie zmrużonym zwysokiey straźnice okiem od zábieraiącey burzliwych nawáłności chmury, do miłych przyiaźni kráiu ciągnący uwiodszy áffekt, nie błędny tam pokazał gościeniec, gdzie wesoła stęsknionemu sercu kwitnie pociecha, gdzie nie o iednę obiiáią się głowę, áni w iednym sercu zanurzaią ciężary. Stanąłeś W. M. P. zá osobliwym Nayiásnieyszego Máiestatu Sukkursem w tym szczęśliwości porcie, przy roskosznym zwycięzkiemi
Skrót tekstu: DanOstSwada
Strona: 29
Tytuł:
Swada polska i łacińska t. 1, vol. 2
Autor:
Jan Danejkowicz-Ostrowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1745
Data wydania (nie wcześniej niż):
1745
Data wydania (nie później niż):
1745
, okroczył piąty dom. Ta Wiosna/ jako naturalne/ i wdobre uważenie wzięte znaki oznajmują/ wtym bieżącym Roku niebarzo przyjemna będzie/ ale częstokroć mokrości/ i wiele przykrej niepogody na świat przywlecze. Początek od 20. (10) Marca/ aż do 20. (10) Kwietnia/ nachyla się do wiatrów burzliwych/ gdzie pierwsze dni urodżajne i powolne będą/ naśladujące zaś sprżykremi i zimnemi obłokami się dokończą. Srzodek/ od 20. (10) Kwietnia aż do20. (10.) Maja mógłby na zbiegu niebo zasmucić/ i przykrą influencją ziemi się oprzykrzyć/ zpoczątku jednak się spodziewam żyznej/ mokrością i suchością przemieszanej
, okroczył piąty dom. Tá Wiosná/ iáko náturalne/ y wdobre uważenie wźięte znáki oznáymuią/ wtym bieżącym Roku niebárzo przyiemna będźie/ ále częstokroć mokrośći/ y wiele przykrey niepogody ná świát przywlecze. Poćzątek od 20. (10) Márcá/ áż do 20. (10) Kwietniá/ náchyla śię do wiátrow burzliwych/ gdźie pierwsze dni urodźayne y powolne będą/ náśladuiące záś zprżykremi y źimnemi obłokami śię dokończą. Srzodek/ od 20. (10) Kwietniá áż do20. (10.) Maiá mogłby ná zbiegu niebo zásmućić/ y przykrą influencyą źiemi śię oprzykrzyć/ zpoczątku iednák śię spodźiewam żyzney/ mokrośćią y suchośćią przemieszáney
Skrót tekstu: FurUważ
Strona: E4v
Tytuł:
Astrophiczne uważanie o ułożeniu powietrza
Autor:
Stefan Furman
Drukarnia:
Dawid Frydrych Rhetiusz
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
kalendarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1664
Data wydania (nie wcześniej niż):
1664
Data wydania (nie później niż):
1664
hamuje się straszna nawalność Oceanu. Abowiem jeśliż tak barzo dziwujemy się owemu Kawalkatorowi/ albo jeźdźcowi/ który umie ukrócić źrzebca/ i za swą dzielnością rzeźwią/ może go i wzbudzić ku biegu/ i zastanowić: także nawodzić go/ i posłusznym czynić; jakoż nie więcej poważać mamy żeglarza/ który na pośrzodku wód burzliwych morza niezmiernego/ za pomocą jednego pewnego kamienia/ może kierować niepewność wiatrów/ miarkować niestateczność czasów/ zmierzyć głębokość morzką/ i przez niezliczone niebezpieczeństwa przeprowadzić prosto swoję nawę? który złączyć może wschód z zachodem? który dokaże/ iż rzeczy co się rodzą na tym i na owym miejscu/ będą pospolite wszytkim? Nauki zaś/
hámuie się strászna nawálność Oceanu. Abowiem iesliż ták bárzo dźiwuiemy się owemu Káwálkátorowi/ álbo ieźdźcowi/ ktory vmie vkroćić źrzebcá/ y zá swą dźielnośćią rzeźwią/ może go y wzbudźić ku biegu/ y zástánowić: tákże náwodźić go/ y posłusznym czynić; iákoż nie więcey powáżáć mamy żeglarzá/ ktory ná pośrzodku wod burzliwych morzá niezmiernego/ zá pomocą iednego pewnego kámieniá/ może kierowáć niepewność wiátrow/ miárkowáć niestáteczność czásow/ zmierzyć głebokość morzką/ y przez niezliczone niebespieczeństwá przeprowádźić prosto swoię nawę? ktory złączyć może wschod z zachodem? ktory dokaże/ iż rzeczy co się rodzą ná tym y ná owym mieyscu/ będą pospolite wszytkim? Náuki záś/
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 2
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
obfitość w wymowie/ i w pisaniu/ tak prosą/ jako i wierszem; nie było we wszytkiej Grecji/ ani góry/ ani doliny/ ani rzeki/ ani brzegu/ ani gaju/ a rzekę jeszcze/ iż nie było ani kamienia/ ani drzewa bez nazwiska/ i opisania. Lecz gdy za czasem narodziło się burzliwych niezgód/ i wojen/ miedzy nimi/ naprzód ich podbili Macedończykowie/ a potym Rzymianie: trzymali potym przez niektóry czas Imperium wschodnie/ jednak gdy używać poczęli możności i mądrości danych sobie od Boga/ przeciw jego ś. kościołowi/ a potym też utopili się byli w rozkoszach/ i w zbytku; naprzód byli pokołatani przez
obfitość w wymowie/ y w pisániu/ ták prosą/ iáko y wierszem; nie było we wszytkiey Graeciey/ áni gory/ áni doliny/ áni rzeki/ áni brzegu/ áni gáiu/ á rzekę iescze/ iż nie było áni kámieniá/ áni drzewá bez nazwiská/ y opisánia. Lecz gdy zá czásem národźiło się burzliwych niezgod/ y woien/ miedzy nimi/ naprzod ich podbili Mácedończykowie/ á potym Rzymiánie: trzymáli potym przez niektory czás Imperium wschodnie/ iednák gdy vżywáć poczęli możnośći y mądrośći dánych sobie od Bogá/ przećiw ieg^o^ ś. kośćiołowi/ á potym też vtopili się byli w roskoszách/ y w zbytku; naprzod byli pokołátáni przez
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 138
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
Człeka stałego utrzymywać go będzie we wszelkich jego niebezpieczeństwach.
Umysł nie ustraszony gardzi złością fortuny; wielkość duszy jego nie będzie od niej poniżona.
Kosztując jej słodyczy, nie spuszcza się niebacznie na jej statek: a gdy zmarszczy czoło, serca tym najmniej nie traci.
Stały jako skała w pośrzód morza, niedba na szturmy burzliwych wałów: podobny wieży na wysokiej gorze wystawionej, głowę swą wyżej wznosi, niż go nieszczęścia dosięgnać mogą.
Męstwo jego, utrzymuje go w punkcie czasu niebezpieczeństwa: a moc umysłu jego, jest mu obronną twierdzą.
Idzie na przeciw złym przygodom życia, ni ów który do bitwy bieży, i zwyciężcą wraca.
Spokojność jego
Człeka stałego utrzymywać go będzie we wszelkich iego niebespieczeństwach.
Umysł nie ustraszony gardzi złością fortuny; wielkość duszy iego nie będzie od niey poniżona.
Kosztuiąc iey słodyczy, nie spuszcza się niebacznie na iey statek: á gdy zmarszczy czoło, serca tym naymniey nie traci.
Stały iako skała w pośrzod morza, niedba na szturmy burzliwych wałow: podobny wieży na wysokiey gorze wystawioney, głowę swą wyżey wznosi, niż go nieszczęścia dosięgnać mogą.
Męztwo iego, utrzymuie go w punkcie czasu niebespieczeństwa: a moc umysłu iego, iest mu obronną twierdzą.
Idzie na przeciw złym przygodom życia, ni ow ktory do bitwy bieży, y zwyciężcą wraca.
Spokoyność iego
Skrót tekstu: ChesMinFilozof
Strona: 13
Tytuł:
Filozof indyjski
Autor:
Philip Dormer Stanhope Chesterfield
Tłumacz:
Józef Epifani Minasowicz
Drukarnia:
Drukarnia Mitzlerowska
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1767
Data wydania (nie wcześniej niż):
1767
Data wydania (nie później niż):
1767
chciała. A jako nad obłoki kraj górny powietrzny Ani wiatrami nigdy bywa poruszony Ani chmurami i mgłą ciemną zasępiony/ Niepogodą i wichrem nigdy nie zmięszany. Spokojnym jest i zawsze pogodnym tak umysł Mądrego/ usadzony raz w swym pewnym stanie Jednostajnym zostawa/ i odmiany niezna/ Lubo obłoki ciemnych afektów powstaną/ Lub wichry opinij burzliwych nastąmpią/ Te wszystkie jako niższe ginąć muszą/ Cnoty Więc i rozumu oraz Słońcem zwojowane/ Pogodny tedy zawsze jest umysł mądrego/ Niezachmurzy się smętkiem/ choćby i ten powstał/ Wesoł zawsze/ ale się i tym nie unosi Spokojne/ śmiele rzekę/ jest jego wesele/ I stateczna pociecha/ albowiem prawdziwa.
chćiáłá. A iáko nád obłoki kray gorny powietrzny Ani wiátrámi nigdy bywa poruszony Ani chmurámi y mgłą ćiemną zásępiony/ Niepogodą y wichrem nigdy nie zmięszany. Spokoynym iest y záwsze pogodnym ták vmysł Mądrego/ vsadzony raz w swym pewnym stanie Iednostaynym zostáwa/ y odmiany niezna/ Lubo obłoki ćiemnych áffektow powstaną/ Lub wichry opinij burzliwych nastąmpią/ Te wszystkie iáko niższe ginąć muszą/ Cnoty Więc y rozumu oraz Słońcem zwoiowane/ Pogodny tedy záwsze iest vmysł mądrego/ Niezáchmurzy się smętkiem/ choćby y ten powstał/ Wesoł záwsze/ ále się y tym nie vnośi Spokoyne/ śmiele rzekę/ iest iego wesele/ Y stateczna poćiecha/ álbowiem prawdźiwa.
Skrót tekstu: OpalKSat1650
Strona: 115
Tytuł:
Satyry albo przestrogi do naprawy rządu i obyczajów w Polszcze
Autor:
Krzysztof Opaliński
Miejsce wydania:
Amsterdam
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650