pojedziemyli do niego? Szczęśliwymi bylibyśmy u niego! Więcej mu nie trzeba było, żeby mię od mojej oderwał Ojczyzny. Jużeśmy ułożyli jechać do Holandyj. Wsiadłam z nim na końcu Sierpnia w okręt, i tak morska żegluga dla miłości była mi przyjemną. Tylkośmy małą morską chorobę, i kilka burzy wytrzymali, które nam nic nie szkodziły, tylko że nas dwiema tygodniami dłużej na morzu zatrzymały. Przed czterema dniami wysiedliśmy na ląd, a wczorajśmy rano lądem tu przybyli. HRABINY SZWEDZKIEJ G** PRZYPADKI
Teć są dzieje Amalii i Steleja miłości.
Pierwsze dwa dni strawiliśmy opowiadaniem sobie przypadków naszych, a trzeci był dniem
poiedziemyli do niego? Szczęśliwymi bylibyśmy u niego! Więcey mu nie trzeba było, żeby mię od moiey oderwał Oyczyzny. Jużeśmy ułożyli iechać do Holandyi. Wsiadłam z nim na końcu Sierpnia w okręt, i tak morska żegluga dla miłości była mi przyiemną. Tylkośmy małą morską chorobę, i kilka burzy wytrzymali, ktore nam nic nie szkodziły, tylko że nas dwiema tygodniami dłużey na morzu zatrzymały. Przed czterema dniami wysiedliśmy na ląd, a wczorayśmy rano lądem tu przybyli. HRABINY SZWEDZKIEY G** PRZYPADKI
Teć są dzieie Amalii i Steleia miłośći.
Pierwsze dwa dni strawiliśmy opowiadaniem sobie przypadkow naszych, a trzeci był dniem
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 168
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
błota/ indziej mury/ wieże/ i wały/ porobione z wielką pilnością: i może ją poczytać za jednę z mocnych obron Francuskich. Nie rozumiem/ żeby to miasto miało być stare. Obywatele jego/ za wielą przywilejów otrzymanych powoli od królów/ przyszli za czasem do wolności. A iż wolność nadyma animusze/ i burzy wole ludzkie za okazją/ przeto też i ci/ nakoniec podnieśli karki/ nie tylko przeciw królowi/ ale i przeciw kościołowi/ i Bogu/ i podeptali wszytkę pobożność/ i Religią. Ma port osobliwy/ który wiele ratuje tych mieszczan. Pierwszej części, Europa. PVETV.
PVETV jest jedna kraina rozkoszna/ nie
błotá/ indźiey mury/ wieże/ y wáły/ porobione z wielką pilnośćią: y może ią poczytáć zá iednę z mocnych obron Fráncuskich. Nie rozumiem/ żeby to miasto miáło bydź stáre. Obywátele iego/ zá wielą przywileiow otrzymánych powoli od krolow/ przyszli zá czásem do wolnośći. A iż wolność nádyma ánimusze/ y burzy wole ludzkie zá okázyą/ przeto też y ći/ nákoniec podnieśli kárki/ nie tylko przećiw krolowi/ ále y przećiw kośćiołowi/ y Bogu/ y podeptáli wszytkę pobożność/ y Religią. Ma port osobliwy/ ktory wiele rátuie tych miesczan. Pierwszey częśći, Europá. PVETV.
PVETV iest iedná kráiná roskoszna/ nie
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 35
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
strzymywały Nawy rzucane wiele raz podejmowały; Krom które z Greków szły/ pamiętne zagłady Trojej/ Greków nie lubią/ i patrzyły rady Na sztuki naw Neryckich: tak i gdy szły w skały Sztaby Alcynoowe/ i kije kamiały. Była nadzieja gdy się w dusze nawy wdały/ Ze te dziwy z wojny zbić Kutulczyka miały. Burzy: oboja strona ma Bogi potężne: I co za drugie Bogi/ serca obu mężne. Ni już posażnych królestw/ ni władzej dochodzą Teściowej/ ni się o cię Lawinia wodzą: O samę wygraną gra: wstyd wojny przyczyna. Owa Wenus zwyciężce oglądała syna. Turnus legł: wtąż Ardea. ta dokąd światował Turnus/
strzymywáły Nawy rzucáne wiele raz podeymowáły; Krom ktore z Graekow szły/ pámiętne zágłády Troiey/ Grekow nie lubią/ y patrzyły rady Ná sztuki naw Neryckich: ták y gdy szły w skáły Sztaby Alcynoowe/ y kiie kámiáły. Byłá nadźieiá gdy się w dusze nawy wdáły/ Ze te dźiwy z woyny zbić Kutulczyka miáły. Burzy: oboiá stroná ma Bogi potężne: Y co zá drugie Bogi/ sercá obu mężne. Ni iuż posażnych krolestw/ ni władzey dochodzą Teśćiowey/ ni się o ćię Láwinia wodzą: O sámę wygráną gra: wstyd woyny przyczyná. Owá Wenus zwyćiężce oglądáłá syna. Turnus legł: wtąż Ardea. tá dokąd świátował Turnus/
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 365
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636