robocie Klemens Aleksandrinus, piękne słowa: Jest to (mowi) nawiętsze i nadoskonalsze dobro/ gdy kto od złości do cnoty/ i dobrych uczynków/ kogo zawróci. Z. Ambroży: Dobroć mądrego/ i piękne przedsięwzięcie/ zawsze pragnie do siebie drugich przyciągnąć/ złych poprawić/ nakierować błędnych. Spaniało zaś/ jednak bez buty/ mówi Jan Złotousty: iż zacniejszym Bóg tego człowieka uczynił/ któremu dał tę moc/ aby dźwignął ubogiego; aniż gdyby mu dał to/ żeby niebo/ które się ma obalić/ dźwignął. A komu dał/ nie żeby ciało/ ale żeby duszę nakarmił/ aby zatrzymał upadającego/ abo upadłego już dźwignął; a
roboćie Clemens Alexandrinus, piękne słowá: Iest to (mowi) nawiętsze y nadoskonálsze dobro/ gdy kto od złośći do cnoty/ y dobrych vczynkow/ kogo záwroći. S. Ambroży: Dobroć mądrego/ y piękne przedśięwźięćie/ záwsze prágnie do śiebie drugich przyćiągnąć/ złych popráwić/ nákierowáć błędnych. Spániáło záś/ iednák bez buty/ mowi Ian Złotousty: iż zacnieyszym Bog tego człowieká vczynił/ ktoremu dał tę moc/ áby dźwignął vbogiego; ániż gdyby mu dał to/ żeby niebo/ ktore się ma obálić/ dźwignął. A komu dał/ nie żeby ćiáło/ ále żeby duszę nákarmił/ áby zátrzymał vpádáiącego/ ábo vpádłego iuż dźwignął; á
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 60
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
. Na co kiedy poglądam/ zdami się że widzą Umarli/ jako żywi to/ i tym się brzydzą. Lamentu dzień trzeci.
Widze z mym wielkim żalem/ i z zgubą spełnione Owe dawne figury w piśmie wyrażone/ Które opowiedziane właśnie były na mię. Już ów zaprawdę kamień grzechu mego znamię Spadszy z góry mej buty wyniosłej urwany/ Trącił w mej ułomności nogi niespodziany/ I wielki kolos/ ono wielkie z drogich brzemie/ I z różnych spięte kruszców obalił na ziemie. To jest: mnie nadanego darami zacnemi Grzech śmiertelny powalił/ i leżę na ziemi. Leżę jak metal w błocie ludziom nie poznany/ A prawie od grzechów mych z
. Ná co kiedy poglądám/ zdámi się że widzą Vmarli/ iáko żywi to/ y tym się brzydzą. Lámentu dźień trzeći.
Widze z mym wielkim żálem/ y z zgubą spełnione Owe dáwne figury w pismie wyráżone/ Ktore opowiedziáne włásnie były na mię. Iuż ow zapráwdę kámień grzechu mego známię Spadszy z gory mey buty wyniosłey urwány/ Trąćił w mey ułomnośći nogi niespodźiány/ Y wielki kolos/ ono wielkie z drogich brzemie/ Y z rożnych spięte kruszcżow obalił ná źiemie. To iest: mnie nadánego darámi zácnemi Grzech śmiertelny powálił/ y leżę na źiemi. Leżę iak metal w błoćie ludźiom nie poznány/ A práwie od grzechow mych z
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 71
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
quod ferè contingit) ad cupiditatem divitiarum, vnde postea facilitùs in mundani honoris ambitionem, ac demum in superbiae baratrum deturbari queant. Ibid sup. Aby wszelkim sposobem/ przynętą/ prośbą/ postrache obietnicami/ was łowili/ jakoby chęć i żądzą waszę/ do łakomstwa/ bogactw/ do zabiegania czci/ honorów/ do hardej buty/ i z niej rozpasanej swej woli/ a zatym na potępienie przyciągnęli. Ponieważ mówię ta złośliwa czatowska rada jest/ wy przeciwnym sposobem/ nie tylko sami na te zdradzieckie namowy pilnie czujcie/ ale też kogo jedno możecie przestrzegajcie/ i upominajcie/ aby się ani znikomych bogactw żadzą/ ani płonnych godności okazkami/ ani błyszczącego
quod ferè contingit) ad cupiditatem divitiarum, vnde postea facilitùs in mundani honoris ambitionem, ac demum in superbiae baratrum deturbari queant. Ibid sup. Aby wszelkim sposobem/ przynętą/ proźbą/ postráché obietnicámi/ wás łowili/ iákoby chęć y żądzą wászę/ do łákomstwá/ bogáctw/ do zábiegániá czći/ honorow/ do hárdey buty/ y z niey rospásaney swey woli/ a zátym ná potępienie przyćiągnęli. Poniewász mowię tá złośliwa czátowska rádá iest/ wy przećiwnym sposobem/ nie tylko sami ná te zdradźieckie námowy pilnie czuyćie/ ále też kogo iedno możećie przestrzegayćie/ y vpominayćie/ áby się áni znikomych bogactw żadzą/ áni płonnych godnośći okázkámi/ áni błyszczące^o^
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 251
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
JEZUSA nie odbiegł/ nie porzucił. Śmiem zakład łożyć/ że niemasz żadnego w Piekle/ któryby nie odtąd począł/ który by nie z tych początków/ nie z tych nici nie wyplątane sieci na swe zatracenie uwiązał. Stąd bowiem (proszę) Pycha? Gniew? yNienawiść? jeśli nie z dumnej o sobie buty/ czci/ i rozumienia? Stąd Łakomstwo? jeśli nie z chciwego bogactw pragnienia? Stąd Obżarstwo/ Lenistwo/ i Nieczystości? jeśli nie z rozpustnej uciech i rozkoszy chciwości. Patrz do czego te zdradliwe chętki i skłonności nie umartwione/ człowieka przywodzą? a tak przywodzą szkaradnie i nie bezpiecznie/ iż często rozumiejąc/ że
IEZVSA nie odbiegł/ nie porzućił. Smiem zákład łożyć/ że niemasz żadnego w Piekle/ ktoryby nie odtąd począł/ ktory by nie z tych początkow/ nie z tych ńići nie wyplątane śieći ná swe zátrácenie uwiązáł. Ztąd bowiem (proszę) Pycha? Gniew? yNienáwiść? ieśli nie z dumney o sobie buty/ czći/ y rozumieniá? Ztąd Łákomstwo? ieśli nie z chćiwego bogáctw prágnieniá? Ztąd Obżárstwo/ Lenistwo/ y Nieczystośći? ieśli nie z rozpustney ućiech y roskoszy chćiwośći. Pátrz do czego te zdrádliwe chętki y skłonnośći nie umártwione/ człowieká przywodzą? á ták przywodzą szkárádnie y nie bespiecznie/ iż często rozumieiąc/ że
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 258
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
. Sokrates rzekł: A czy upatrowałeś to kiedy? który z was więcej potrzebuje karania: czy ty sam/ czy twój czeladnik? Panowie więc czeladź karzą/ a sobie pobłazają: chociaż w takichże występkach/ albo jeszcze w więtszych wytknieni bywają.
Gdy jednego pozdrowił/ a on mu nic nie odpowiedział dla swej buty: Sokrates nie brał się za to. Lecz przyjaciółom jego gniewno barzo na onego było. Którym rzekł Sokrates: Jeśliby kto mimo nas szedł gorzej się majęcy na ciele niżli my: wszakbyśmy się o to nań nie gniewali? Przeczże się na tego gniewać mamy/ który gorzej się ma na umyśle niżli my
. Sokrátes rzekł: A cży vpátrowałeś to kiedy? ktory z was więcey potrzebuie karánia: cży ty sam/ cży twoy cżeládnik? Pánowie więc cżeladź karzą/ á sobie pobłazáią: choćiaż w tákichże występkách/ álbo ieszcże w więtszych wytknieni bywáią.
Gdy iednego pozdrowił/ á on mu nic nie odpowiedźiał dla swey buty: Sokrátes nie brał się zá to. Lecż przyiaćiołom iego gniewno bárzo ná onego było. Ktorym rzekł Sokrátes: Ieśliby kto mimo nas szedł gorzey się máięcy ná ćiele niżli my: wszákbysmy się o to nań nie gniewáli? Przecżże się ná tego gniewáć mamy/ ktory gorzey się ma ná vmyśle niżli my
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 3
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
brzegu warowniej. Śmieciami nasze herby, hańbą świecka sława, Brednia w niebie szlachectwo i jego Sreniawa. Lada młocek, ba, lada posiędzie go gnojek. Na cóż z balsamem gówno w jeden mieszać słojek? Dość zbytku na pogrzebach, gdzie ludzi nie ćwiczą Z przykładu umarłego, ale herby liczą. Dość ma świat swojej buty, na cóż ją podniecać? Ganić, gasić ją kościół winien, nie przyświecać. 169 (N). CHŁOPIEC NAGI
Stanąłem na noc w karczmie, aż niemały chłopiec Stoi nago na ławie, oparszy się o piec. Dawszy orta, co leżał na wierzchu w szkatule: „Prządbyś — rzekę — złodzieju,
brzegu warowniej. Śmieciami nasze herby, hańbą świecka sława, Brednia w niebie szlachectwo i jego Sreniawa. Leda młocek, ba, leda posiędzie go gnojek. Na cóż z balsamem gówno w jeden mieszać słojek? Dość zbytku na pogrzebach, gdzie ludzi nie ćwiczą Z przykładu umarłego, ale herby liczą. Dość ma świat swojej buty, na cóż ją podniecać? Ganić, gasić ją kościół winien, nie przyświecać. 169 (N). CHŁOPIEC NAGI
Stanąłem na noc w karczmie, aż niemały chłopiec Stoi nago na ławie, oparszy się o piec. Dawszy orta, co leżał na wierzchu w szkatule: „Prządbyś — rzekę — złodzieju,
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 618
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nie namłócił. Wolałbym najdrożej Kupić w karczmie, niżeli siedzieć, jak na szydłach, Dla kapłona tłustego i gęsi w powidłach, Choćby i kuropatwa, i cukrowe wety. Jakoż patrząc na obrus i świeże serwety, Przejźrałby się w talerzu, bo dopiero z szkuty; Trzy godziny to leży na stole dla buty, Wielka aparencja przyszłego obiadu. Nie byłoby inaczej, pomyślę, do ładu. Aż też niesie parobek barszcz w kowanym pasie, Panna petercymentu flaszkę. Pojrzym na się. Żołądków rano wódką zagrzawszy z hanyżem, Ostrzyliśmy apetyt na kapłona z ryżem. „Radem wam, Bracia, ale jako szkolne pensa Uczą nas
nie namłócił. Wolałbym najdrożej Kupić w karczmie, niżeli siedzieć, jak na szydłach, Dla kapłona tłustego i gęsi w powidłach, Choćby i kuropatwa, i cukrowe wety. Jakoż patrząc na obrus i świeże serwety, Przejźrałby się w talerzu, bo dopiero z szkuty; Trzy godziny to leży na stole dla buty, Wielka aparencyja przyszłego obiadu. Nie byłoby inaczej, pomyślę, do ładu. Aż też niesie parobek barszcz w kowanym pasie, Panna petercymentu flaszkę. Pojźrym na się. Żołądków rano wódką zagrzawszy z hanyżem, Ostrzyliśmy apetyt na kapłona z ryżem. „Radem wam, Bracia, ale jako szkolne pensa Uczą nas
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 656
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
jako ono Pogańskie: niemiało też szczęścia i uciech świeckich/ jako ma zakon Mahumetów; któreby ich były zabawiły i pieściły: ani też z drugiej strony potrzebowali uczynków cudownych/ jako Żydowie: ani subtelnej Filozofii/ jako Grekowie/ którzy dla niej wszytkim inszym na świecie pogardzali: ale byli prości i szczerzy/ bez buty Greckiej/ bez praesumpcji Żydowskiej/ mało dbając o bałwany swe/ którzy ich srodze ciemiężyli/ mało o ofiary/ których przypłacali żywotem i krwią/ i przez to więcej byli przyprawieni ku przyjęciu zakonu lepszego: a lepszego nie znaleźć nad ten/ który nam dał Chrystus Pan nasz. Było też tam i to ku pomocy/
iáko ono Pogáńskie: niemiáło też sczęśćia y vćiech świeckich/ iáko ma zakon Máhumetow; ktoreby ich były zábáwiły y pieśćiły: áni też z drugiey strony potrzebowáli vczynkow cudownych/ iáko Zydowie: áni subtelney Philosophiey/ iáko Grekowie/ ktorzy dla niey wszytkim inszym ná świećie pogardzáli: ále byli prośći y sczerzy/ bez buty Greckiey/ bez praesumptiey Zydowskiey/ máło dbáiąc o báłwany swe/ ktorzy ich srodze ćiemiężyli/ máło o ofiáry/ ktorych przypłacáli żywotem y krwią/ y przez to więcey byli przypráwieni ku przyięćiu zakonu lepszego: á lepszego nie ználeść nád ten/ ktory nam dał Chrystus Pan nász. Było też tám y to ku pomocy/
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 60
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
Stracił i ciężką kaźń czuł na swej głowie, Z desperacyjej lubo też z frasunku, W żadnym nie mając nadzieje ratunku, Owę psią parę, co i rozum zdrowy Psuje i w głowie pobudza narowy, Chlista tymczasem, gdy się w ziemi ryje, Przez co kiedy go podżegły furyje, Nie tak z rozmysłu ani jakiej buty, Jako od trunku zażył rezoluty. Bo skoro nasi z jednej ześli byli Góry, a na czas z miejsca się ruszyli, Oni co prędzej ze wszystką potęgą Otwarszy tabor na tę górę wbiegą Chcąc żywo wyniść z wojennego dźwięku I z naszych jako wyłomać się ręku. Czy rozumieli, że pono w tym czasie
Stracił i ciężką kaźń czuł na swej głowie, Z desperacyjej lubo też z frasunku, W żadnym nie mając nadzieje ratunku, Owę psią parę, co i rozum zdrowy Psuje i w głowie pobudza narowy, Chlista tymczasem, gdy się w ziemi ryje, Przez co kiedy go podżegły furyje, Nie tak z rozmysłu ani jakiej buty, Jako od trunku zażył rezoluty. Bo skoro nasi z jednej ześli byli Góry, a na czas z miejsca się ruszyli, Oni co prędzej ze wszystką potęgą Otwarszy tabor na tę górę wbiegą Chcąc żywo wyniść z wojennego dźwięku I z naszych jako wyłomać się ręku. Czy rozumieli, że pono w tym czasie
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 126
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
W polu, widząc też trzcinę wysoką na stawie I całą, i zieloną, myślę o przyczynie, Że duży dąb obłomie, mdłą trzcinę wiatr minie. Aż się tamten opiera, gdy z wichrem zła chwila Wstanie; trzcina się, znając swą słabość, uchyla.
Przykład na pysznych, którzy nie chcąc złożyć z buty, Z możniejszym i z przeciwną fortuną drą kuty: Głupi i sami z sobą obchodząc obłudnie, Gdyż rychlej chudy zdechnie, niźli tłusty schudnie; Pokorny zaś jak trzcina abo w polu zboże Zgina się, podłażąc, gdzie przeskoczyć nie może. Przypatrzmy się obiema: ten zawsze wesoły. Bo zwyciężył pokorą swe nieprzyjacioły,
W polu, widząc też trzcinę wysoką na stawie I całą, i zieloną, myślę o przyczynie, Że duży dąb obłomie, mdłą trzcinę wiatr minie. Aż się tamten opiera, gdy z wichrem zła chwila Wstanie; trzcina się, znając swą słabość, uchyla.
Przykład na pysznych, którzy nie chcąc złożyć z buty, Z możniejszym i z przeciwną fortuną drą kuty: Głupi i sami z sobą obchodząc obłudnie, Gdyż rychlej chudy zdechnie, niźli tłusty schudnie; Pokorny zaś jak trzcina abo w polu zboże Zgina się, podłażąc, gdzie przeskoczyć nie może. Przypatrzmy się obiema: ten zawsze wesoły. Bo zwyciężył pokorą swe nieprzyjacioły,
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 426
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987