w Smiłowiczach i Baksztach, takie powietrze na konie i bydło było, że we włości jednych koni czterysta wypadło; a bydła w Dukorze, Korwajowie i Klinku, nic nie zostało. Co większa, ta klęska ledwie że nie w jednym tygodniu była. Tegoż roku, tamże, robactwo zjawiło się dziwnie szkodzące ludziom i bydłu, od którego ukąszenia in spacio dwudziestu czterech godzin, ludzie umierali, bydło zdychało. Ale ludzkie inwencje prędko wynalazły sposób uleczenia się, takowy: że to miejsce które było ukąszone, dziegciem okładali, od którego jad ów ustępował. Robactwo też to nakształt osy, w tem tylko różność, że i w pysku i
w Smiłowiczach i Baksztach, takie powietrze na konie i bydło było, że we włości jednych koni czterysta wypadło; a bydła w Dukorze, Korwajowie i Klinku, nic nie zostało. Co wieksza, ta klęska ledwie że nie w jednym tygodniu była. Tegoż roku, tamże, robactwo zjawiło się dziwnie szkodzące ludziom i bydłu, od którego ukąszenia in spacio dwudziestu czterech godzin, ludzie umierali, bydło zdychało. Ale ludzkie inwencye prędko wynalazły sposób uleczenia się, takowy: że to miejsce które było ukąszone, dziegciem okładali, od którego jad ów ustępował. Robactwo téż to nakształt osy, w tém tylko różność, że i w pysku i
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 361
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
, ludzie umierali, bydło zdychało. Ale ludzkie inwencje prędko wynalazły sposób uleczenia się, takowy: że to miejsce które było ukąszone, dziegciem okładali, od którego jad ów ustępował. Robactwo też to nakształt osy, w tem tylko różność, że i w pysku i w ogonie miało żądło, a nie tylko domowemu bydłu szkodziło robactwo to, ale leśnemu zwierzu; skąd bardzo często znajdowano po lasach łosie zwłaszcza, zdechłe, tak dalece, że pod Króleszczewicami ip. podkomorzego mińskiego, strzelcy znaleźli łosi czternaście zdechłych. I gdzieindziej znajdowano padlinę zwierza.
W tymże roku, w Kurklach, psy mi gończe na wrzody w gardle, nieuleczone,
, ludzie umierali, bydło zdychało. Ale ludzkie inwencye prędko wynalazły sposób uleczenia się, takowy: że to miejsce które było ukąszone, dziegciem okładali, od którego jad ów ustępował. Robactwo téż to nakształt osy, w tém tylko różność, że i w pysku i w ogonie miało żądło, a nie tylko domowemu bydłu szkodziło robactwo to, ale leśnemu zwierzu; zkąd bardzo często znajdowano po lasach łosie zwłaszcza, zdechłe, tak dalece, że pod Króleszczewicami jp. podkomorzego mińskiego, strzelcy znaleźli łosi czternaście zdechłych. I gdzieindziéj znajdowano padlinę zwierza.
W tymże roku, w Kurklach, psy mi gończe na wrzody w gardle, nieuleczone,
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 361
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
z nieba, I rzekł: „Już więcej broni mej nie trzeba, Bo się ten szarpacz pojmał w kradzieży I co chciał unieść, tym przebity leży.”
Jakoż poczułem, żem śmiertelnie ranny. Tak małą bronią wojują nas panny! WIOSNA
Już się jaskółka, już i bocian wraca, Już się przybliża bydłu nowa praca, Już kwiatki trawy przewiły zielone, Już się wietrzyki wróciły pieszczone — Tyś sama, panno, lata niepamiętna, U ciebie samej trwa zima niechętna, I chociaż szyper po Wiśle żegluje, U ciebie twardy mróz serce muruje. Czemuż nas zdradzasz, mając lata gońce, W świeżych jagodach wiosnę, w
z nieba, I rzekł: „Już więcej broni mej nie trzeba, Bo się ten szarpacz poimał w kradzieży I co chciał unieść, tym przebity leży.”
Jakoż poczułem, żem śmiertelnie ranny. Tak małą bronią wojują nas panny! WIOSNA
Już się jaskółka, już i bocian wraca, Już się przybliża bydłu nowa praca, Już kwiatki trawy przewiły zielone, Już się wietrzyki wróciły pieszczone — Tyś sama, panno, lata niepamiętna, U ciebie samej trwa zima niechętna, I chociaż szyper po Wiśle żegluje, U ciebie twardy mróz serce muruje. Czemuż nas zdradzasz, mając lata gońce, W świeżych jagodach wiosnę, w
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 78
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
tydzień znarowią kołacze. Ty triumfujesz, a my biedni płaczem, Gdy nas poganin przysiodłał haraczem! Sprośny Mahomet, na swych baśni wole, Już nie w Europę, lecz wjechał w Podole. W wieczną niewolą chrześcijan tak wiele Wziąwszy, uczynił pustki w twym kościele; Zburzył ołtarze, twoich ofiar stoły; Twe świątnice dał bydłu na okoły, Rozproszył tymże kapłany impetem
I twe dziedzictwo już pod Mahometem. Zaż nie okrutnąś męką robił na nie? Z czegóż wżdy dzisia triumfujesz, Panie? Więc w tak żałosnym tego państwa zgiełku Racz na wzgardzonym pokazać osiołku, Co możesz, kiedy bielsze cię niż śniegi Niebieskiej jazdy okryją szeregi. Uskrom
tydzień znarowią kołacze. Ty tryumfujesz, a my biedni płaczem, Gdy nas poganin przysiodłał haraczem! Sprośny Mahomet, na swych baśni wole, Już nie w Europę, lecz wjechał w Podole. W wieczną niewolą chrześcijan tak wiele Wziąwszy, uczynił pustki w twym kościele; Zburzył ołtarze, twoich ofiar stoły; Twe świątnice dał bydłu na okoły, Rozproszył tymże kapłany impetem
I twe dziedzictwo już pod Mahometem. Zaż nie okrutnąś męką robił na nie? Z czegóż wżdy dzisia tryumfujesz, Panie? Więc w tak żałosnym tego państwa zgiełku Racz na wzgardzonym pokazać osiełku, Co możesz, kiedy bielsze cię niż śniegi Niebieskiej jezdy okryją szeregi. Uskrom
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 386
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wiarą. Nacożby bowiem Chrystus postanowił Egzorcyzmy w Kościele, jeżeli ani czarów ani opętanych nie masz? Ale żeby ich miało być tak wiele, jako ludzie z-myślają, byłoby to głupstwo temu wiarę dawać. Zliczę ja wam zmyślonych czarów fundamenta albo zrzodła. W-Gospodarstwie pierwsze zrzodło jest niedozór, jeść nie dadzą i pić bydłu, ogłodzą Konie, zbiegają, stłuką, czary! ba nie czary, ale niedozór dla którego bydło zdycha, Konie poodchodziły. To czary gospodarskie! Drugie zrzodło w-domach i stadłach jest złość zajadła, gniewy niepohamowane: a przy tym frasunek wielki, choroby, aż tu co miała być dawna choroba Polska kordiaka;
wiárą. Nácożby bowiem Christus postánowił Exorcyzmy w Kośćiele, ieżeli áni czárow áni opętánych nie mász? Ale żeby ich miáło bydź ták wiele, iáko ludźie z-myśláią, byłoby to głupstwo temu wiárę dawáć. Zliczę ia wam zmyślonych czárow fundámentá álbo zrzodłá. W-Gospodárstwie pierwsze zrzodło iest niedozor, ieść nie dádzą i pić bydłu, ogłodzą Konie, zbiegáią, ztłuką, czáry! bá nie czáry, ále niedozor dla ktorego bydło zdycha, Konie poodchodźiły. To czáry gospodárskie! Drugie zrzodło w-domách i stadłách iest złość záiádła, gniewy niepohámowáne: á przy tym frásunek wielki, choroby, áż tu co miáłá bydź dawna chorobá Polska kordyáká;
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 20
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Leskę tylko zatrzymał: i tąż po odległych Od dróg polach/ sam pędził gromadę kóz biegłych/ I Jako jaki pastucha/ K przygrawając sobie W multanki. Więc muzyce nowej i osobie Dziwiąc się L stróż Junonin: ktokolwiek człowiecze Jesteś ty/ siądź sam zemną na tym głazie/ rzecze: Nie masz bo i pastwiska bydłu tu lepszego/ I miejsca dla pasterzów w cień sposobniejszego. Szedł z nim M sym Atlasowej córki/ i niemały Na różnych mowach trawi umyślnie dzień cały. Graniem swym czujne oczy uspic usiełuje/ Ów jednak wdziecznemu się snowi odejmuje. I chociaż jedna oczu część pousypiała/ Druga przecię na strażej czujna zostawała. N Pyta potym
Leskę tylko zátrzymał: y tąż po odległych Od drog polách/ sam pędźił gromádę koz biegłych/ I Iáko iáki pastuchá/ K przygrawáiąc sobie W multánki. Więc muzyce nowey y osobie Dźiwiąc się L stroż Iunonin: ktokolwiek człowiecze Iesteś ty/ śiądź sám zemną ná tym głaźie/ rzecze: Nie mász bo y pástwiská bydłu tu lepszego/ Y mieyscá dla pásterzow w ćień sposobnieyszego. Szedł z nim M sym Atlasowey corki/ y niemáły Ná rożnych mowách trawi vmyślnie dźień cáły. Grániem swym czuyne oczy vspic vśiełuie/ Ow iednák wdźiecznemu się snowi odeymuie. Y choćiaż iedná oczu część pousypiáła/ Druga przećię ná strażey czuyna zostawáłá. N Pyta potym
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 39
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
gębę) pojźrzyj proszę/ Na włosy spalone/ i kurz co w oczach noszę: Perzyna twarz osiadła. Też mi to nagrody: Ten zysk za urodzajów mych dajesz wygody? I za me uczynności/ i za me rzezania/ Które od krzywych pługów/ i bron/ bez przestania Zupełny Rok odnoszę? i że obmyślawam Bydłu rózgi zielone/ i ludziom dodawam Zbóż/ i żywności wdzięcznych/ wam ziół na kadzenie? A lubom zasłużyła ja sobie zginienie: Jednak D coć wżdy zawinił brat twój? powiedz/ czemu Morza ubywa losem podanego jemu? Iż coraz to się dalej od nieba odwodzi. Niech cię bratnia/ i moja krzywda nie
gębę) poyźrzyi proszę/ Ná włosy spalone/ y kurz co w oczách noszę: Perzyná twarz ośiádłá. Też mi to nagrody: Ten zysk zá vrodzáiow mych dáiesz wygody? Y zá me vczynnośći/ y zá me rzezánia/ Ktore od krzywych pługow/ y bron/ bez przestániá Zupełny Rok odnoszę? y że obmyśláwam Bydłu rozgi źielone/ y ludźiom dodáwam Zboż/ y żywnośći wdźięcznych/ wam źioł ná kádzenie? A lubom zásłużyłá ia sobie zginienie: Iednak D coć wżdy záwinił brát twoy? powiedz/ czemu Morzá vbywa losem podánego iemu? Iż coraz to się dáley od niebá odwodźi. Niech ćię brátnia/ y moiá krzywdá nie
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 68
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
, przydawa Poeta ziemi twarz usta, ręce, czoł, i wprowadza onę mówiącą do Jowisza, i narzekającą. Rozumieją drudzy, że tu Tellus, Bogini ziemie, mówi, ale nieostrożnie: bo ta tu właśnie mówiąca jest wprowadzona, która się w on czas ogniami rozpadała, i która zbóż ludziom, i żywności, bydłu także traw, i słom, zawsze dodaje: która pługami, i radłami bywa rzezana. Ale Tellus zmyślona Bogini, nie dodawa ludziom, i bydła żywności: przetoż nieBoginiej jakiej przydano tu mowę, a samej ziemi, per prosopopaeiam. B O namożniejszy z Bogów. Do Jowisza tak mówi. C Zginąć od twego
, przydawa Poetá źiemi twarz vstá, ręce, czoł, y wprowádza onę mowiącą do Iowiszá, y nárzekáiącą. Rozumieią drudzy, że tu Tellus, Bogini źiemie, mowi, ále nieostrożnie: bo tá tu własnie mowiąca iest wprowádzona, ktora się w on czás ogniami rozpadáła, y ktora zboż ludźiom, y żywności, bydłu tákże traw, y słom, záwsze dodáie: ktora pługámi, y rádłámi bywa rzezána. Ale Tellus zmyślona Bogini, nie dodawa ludźiom, y bydła żywnośći: przetoż nieBoginiey iákiey przydano tu mowę, á sámey źiemi, per prosopopaeiam. B O namożnieyszy z Bogow. Do Iowisza ták mowi. C Zginąć od twego
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 70
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
kury, gęsi, etc; zgoła jaką baka uczyniła z czartem zmowę, ciało jeszcze owego niemowlęcia oddając mu, takiej się trzyma. Jeźli mu pozwoliła aby szkodził dzieciom, tylko je zarażając, albo jak tu mówią, podcinając, to takich tylko gładzi z świata; jeźli mu podała kondycją, aby starym albo koniom, bydłu przynosił zgubę, starych łudzi, bydło, konie, podcina. Czasem i takie czyni z czartem czarownica pactum, że poty w tym ciele będziesz szkodził diable, póki ci nie utną głowy, takim albo takim instrumentem, albo póki ci serca nie przebiją, póki prawej nogi nie utną, albo póki cię nie spalą.
kury, gęsi, etc; zgoła iaką baka uczyniła z czartem zmowę, ciało ieszcze owego niemowlęcia oddaiąc mu, takiey się trzyma. Ieźli mu pozwoliła aby szkodził dzieciom, tylko ie zarażaiąc, albo iak tu mowią, podcinaiąc, to takich tylko gładzi z swiata; ieźli mu podała kondycyą, aby starym albo koniom, bydłu przynosił zgubę, starych łudzi, bydło, konie, podcina. Czasem y takie czyni z czartem czarownica pactum, że poty w tym ciele będziesz szkodził diable, poki ci nie utną głowy, takim albo takim instrumentem, albo poki ci serca nie przebiią, poki prawey nogi nie utną, albo poki cię nie spalą.
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 249
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
zaraz krew po separacyj duszy, powoli stygnie, gęśnieje, obumiera, psuje się z ciałem i humorami. A jeźli jest krew długo w umarłym nie mając racyj namienionej żadnej, przyznać potrzeba, że to jest ciało Upiera od czarta opanowane; który krew rozgrzewa, aby trupa ożywiała, konserwowała w wigorze, aby nim ludziom bydłu etc szkodził. O krwi bowiem to sciendum, że się rodzi w człeku żyjącym ex chylo, to jest z części najlepszych potrawy pożytej, i dobrze w żołądku strawionej; a chylus ów idzie z żołądka per venas mesaraicas do wątroby, tam się w krew obraca a z wątroby dopiero po żyłach większych i mniejszych w całym
zaraz krew po separacyi duszy, powoli stygnie, gęśnieie, obumiera, psuie się z ciałem y humorami. A ieźli iest krew długo w umarłym nie maiąc racyi namienioney żadney, przyznáć potrzebá, że to iest ciało Upiera od czarta opanowane; ktory krew rozgrzewa, áby trupa ożywiała, konserwowała w wigorze, aby nim ludziom bydłu etc szkodził. O krwi bowiem to sciendum, że się rodzi w człeku żyiącym ex chylo, to iest z części naylepszych potrawy pożytey, y dobrze w żołądku strawioney; á chylus ow idzie z żołądka per venas mesaraicas do wątroby, tam się w krew obraca á z wątroby dopiero po żyłach większych y mnieyszych w całym
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 251
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754