; wierz cnotliwemu słowu, Że ledwiem siadł do późnej wieczerzy na stołku, Każę wyjźreć, aż wieprza nie masz już na kołku.” Ten zaś: „Ani po śmiechu, ani znać po czole, Że zmyśla; i mnieć ledwie nie wywiedzie w pole, Com go tej uczył sztuki. O pojętność bystra! Jako widzę, przeszedłeś do razu magistra.” Im się ów bardziej sili, klnie, przysięga, krzywi, Śmieje ten, a jego się dowcipowi dziwi. I po długiej dyspucie niecnota weń weprze, Że schował, wedle rady ukradszy sam, wieprze. Toż kiedy miał odchodzić, klepiący go w ramię
; wierz cnotliwemu słowu, Że ledwiem siadł do późnej wieczerzy na stołku, Każę wyjźreć, aż wieprza nie masz już na kołku.” Ten zaś: „Ani po śmiechu, ani znać po czole, Że zmyśla; i mnieć ledwie nie wywiedzie w pole, Com go tej uczył sztuki. O pojętność bystra! Jako widzę, przeszedłeś do razu magistra.” Im się ów bardziej sili, klnie, przysięga, krzywi, Śmieje ten, a jego się dowcipowi dziwi. I po długiej dyspucie niecnota weń weprze, Że schował, wedle rady ukradszy sam, wieprze. Toż kiedy miał odchodzić, klepiący go w ramię
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 236
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
-li dzieci, Ostatek wam kamienic, Sądeczanie, zleci. I bodajem wam czegoś nie wyprorokował, Bo kto widział, żeby co diabeł przybudował? 318. LEPIEJ MIARĄ, DŁUŻEJ BĘDZIE DO PANÓW UROWIECKICH
Skoro wiosna roztopi zmarzłe w górach śniegi, Lada potok zaszumi, wyrównawszy brzegi; Nie stało śniegów — wyschła owa bystra Raba, Że się w niej mysz i biedna nie pożywi żaba. Ledwie ojca synowie albo dziada wnucy
Pochowają, aż słudzy, aż srebrni hajducy, Aż rysie, aż sobole, cugi, trąby, warty; Nie masz worków — został sam jegomość wytarty. Trzepie młynek po deszczu; nastąpiąli sucha, Stoi cicho
-li dzieci, Ostatek wam kamienic, Sądeczanie, zleci. I bodajem wam czegoś nie wyprorokował, Bo kto widział, żeby co diaboł przybudował? 318. LEPIEJ MIARĄ, DŁUŻEJ BĘDZIE DO PANÓW UROWIECKICH
Skoro wiosna roztopi zmarzłe w górach śniegi, Leda potok zaszumi, wyrównawszy brzegi; Nie stało śniegów — wyschła owa bystra Raba, Że się w niej mysz i biedna nie pożywi żaba. Ledwie ojca synowie albo dziada wnucy
Pochowają, aż słudzy, aż srebrni hajducy, Aż rysie, aż sobole, cugi, trąby, warty; Nie masz worków — został sam jegomość wytarty. Trzepie młynek po deszczu; nastąpiąli sucha, Stoi cicho
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 325
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
z dobrymi i dobrzy pomieszani z nimi. Z czasem też ziemia weźmie odpoczniecie swoje, A tamto zaś się hurmem napełni oboje. 808. Cieplice.
Miłość gorąca nie raz łzami twarz obleje, I to dziw, miasto iskier ogień rosą sieje. 809. Na dziewkę leniwą.
Leniwo, małpo, chodzisz, aleś bystra w mowie, A mruczysz, gdy cię pani oślicą nazowie. Aleś ty nie jest z prostych oślic, lecz od owej Oślice rod wywodzisz swój Baalamowej. Bo nie od tej, na której w orszaku niemałym Wjeżdżał kiedyś z triumfem Pan do Jeruzalem,
Gdyż ta spokojna, cicha, ba i niema była, Tamta
z dobrymi i dobrzy pomieszani z nimi. Z czasem też ziemia weźmie odpoczniecie swoje, A tamto zaś się hurmem napełni oboje. 808. Cieplice.
Miłość gorąca nie raz łzami twarz obleje, I to dziw, miasto iskier ogień rosą sieje. 809. Na dziewkę leniwą.
Leniwo, małpo, chodzisz, aleś bystra w mowie, A mruczysz, gdy cię pani oślicą nazowie. Aleś ty nie jest z prostych oślic, lecz od owej Oślice rod wywodzisz swoj Baalamowej. Bo nie od tej, na ktorej w orszaku niemałym Wjeżdżał kiedyś z tryumfem Pan do Jeruzalem,
Gdyż ta spokojna, cicha, ba i niema była, Tamta
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 292
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
, taką manierą, iż z jednego do drugiego przejść może jakoby na jednym cmentarzu, a każdy ma swoje osobną discrepantiam barzo dobrą inwencją, jakiej żem jeszcze nie widział.
Miasto porządne quoad victualia, i kromiki maja, lubo nie bogate, ale jednak wszytkiego dostanie, quae sunt necessaria ad freąuentiorem usum. Rrzeka barzo bystra i niemała per medium miasta idzie z szumem niemałym.
Dnia 20. W tymże mieście księstwo IM nabożeństwa słuchali, a dla wielkiej niepogody trudno się było ruszyć z miejsca. Tam cały dzień zmieszkaliśmy in loco.
Nazajutrz zaś, to jest dnia 21 Novembris, mszy św. i nabożeństwa słuchawszy, jechaliśmy na
, taką manierą, iż z jednego do drugiego przejść może jakoby na jednym cmentarzu, a kożdy ma swoje osobną discrepantiam barzo dobrą inwencją, jakiej żem jeszcze nie widział.
Miasto porządne quoad victualia, i kromiki maja, lubo nie bogate, ale jednak wszytkiego dostanie, quae sunt necessaria ad freąuentiorem usum. Rrzeka barzo bystra i niemała per medium miasta idzie z szumem niemałym.
Dnia 20. W tymże mieście księstwo IM nabożeństwa słuchali, a dla wielkiej niepogody trudno się było ruszyć z miejsca. Tam cały dzień zmieszkaliśmy in loco.
Nazajutrz zaś, to jest dnia 21 Novembris, mszy św. i nabożeństwa słuchawszy, jechaliśmy na
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 139
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
prośbom mym, postrzegą, Że kogo Ty zasłaniasz, oni nie dosięgą. Mam ja w Tobie nadzieję i serce mi tuszy, Że przecię nazad prędko nieprzyjaciel ruszy, Że mię z moich trudności, Panie, wyswobodzisz I upadem zawisnych oczu mię ochłodzisz, Dasz ulgę w Twoich skrzydeł łaskawej zasłonie, Aż w tym niechęć i bystra zapalczywość spłonie. Przywrócisz mi powagę i miejsce uczciwe I ucieszysz z swej łaski serce frasobliwe. Mówiłem ustępując, nadzieja w człowiecze Próżna, niepewna, tylko Bóg ziści, co rzecze. Bo gdyś mię mym nieszczęściem za mój grzech frasował, Książę ani pan żaden, choć chciał, nie ratował. Co sługom dobrym
prośbom mym, postrzegą, Że kogo Ty zasłaniasz, oni nie dosięgą. Mam ja w Tobie nadzieję i serce mi tuszy, Że przecię nazad prędko nieprzyjaciel ruszy, Że mię z moich trudności, Panie, wyswobodzisz I upadem zawisnych oczu mię ochłodzisz, Dasz ulgę w Twoich skrzydeł łaskawej zasłonie, Aż w tym niechęć i bystra zapalczywość spłonie. Przywrócisz mi powagę i miejsce uczciwe I ucieszysz z swej łaski serce frasobliwe. Mówiłem ustępując, nadzieja w człowiecze Próżna, niepewna, tylko Bóg ziści, co rzecze. Bo gdyś mię mym nieszczęściem za mój grzech frasował, Książę ani pan żaden, choć chciał, nie ratował. Co sługom dobrym
Skrót tekstu: ArciszLamBar_I
Strona: 387
Tytuł:
Lament
Autor:
Krzysztof Arciszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
na Zachód przez obfite, i szerokie doliny, po między góry i pagórki, przez łąki i pola, oddzielając po prawej stronie. Lidię i Jonią Kraje od Karyj Krainy, póki aż w morze Egdum, albo Greckie, między miastem Miletem i Prieną nie wpadnie. Jest szeroka bardzo i głęboka, ale nie zbyt bystra; albowiem dla częstego odwracania, traci bystrość, i zapędy swoje. Wiele Greckich Komentów, o tej rzece u Poetów. Tak je opisał z oczywistych Autorów Naimburgus. Obywatele obojej Frygii, są inwentorami fletów, wozów, kól zaprzęgania pa- Geografia Generalna i partykularna
rami koni do wozu. W tej FRYGII Większej Miasto, olim
na Zachod przez obfite, y szerokie doliny, po między gory y pagorki, przez łąki y pola, oddzielaiąc po prawey stronie. Lidię y Ionią Kraie od Karii Krainy, poki aż w morze AEgdum, albo Greckie, między miastem Miletem y Pryeną nie wpadnie. Iest szeroka bardzo y głęboka, ale nie zbyt bystra; albowiem dla częstego odwracania, traci bystrość, y zapędy swoie. Wiele Greckich Kommentow, o tey rzece u Poetow. Tak ie opisał z oczywistych Autorow Naimburgus. Obywatele oboiey Frygii, są inwentorámi fletow, wozow, kól zaprzęgánia pa- Geografia Generalna y partykularna
rami koni do wozu. W tey FRYGII Większey Miásto, olim
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 456
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
był urodził, I rozkazował i umiał być panem, A był (w co rzadko kto kiedy ugodził) Dobrym rycerzem i dobrym hetmanem. Niewiem, ktoby go w tej mierze przechodził, Z najsławniejszemi mógł być porównanym; Stał za potężny mur i niedobyty Zamek ojczyźnie, ten mąż znamienity.
Pomni odwagi kawalerskie jego Bystra Czeczora i wołoskie pola, Gdy Skinder-baszę i Dewlet Gierego Gałgi, ten hetman zacny z Koniecpola Srogą potęgę znosił wojska swego Nierównym pocztem, gdzie smutna niedola Wprzód go w więzienie pogańskie podała, Niż go wrodzona cnota opuszczała.
Bowiem choć w klęsce onej nieszczęśliwej Już strzał pogańskich gradem zarzucony, Poległ Stanisław Żółkiewski cnotliwy, Hetman w
był urodził, I rozkazował i umiał być panem, A był (w co rzadko kto kiedy ugodził) Dobrym rycerzem i dobrym hetmanem. Niewiem, ktoby go w tej mierze przechodził, Z najsławniejszemi mógł być porównanym; Stał za potężny mur i niedobyty Zamek ojczyznie, ten mąż znamienity.
Pomni odwagi kawalerskie jego Bystra Czeczora i wołoskie pola, Gdy Skinder-baszę i Dewlet Gierego Gałgi, ten hetman zacny z Koniecpola Srogą potęgę znosił wojska swego Nierównym pocztem, gdzie smutna niedola Wprzód go w więzienie pogańskie podała, Niż go wrodzona cnota opuszczała.
Bowiem choć w klęsce onej nieszczęśliwej Już strzał pogańskich gradem zarzucony, Poległ Stanisław Żółkiewski cnotliwy, Hetman w
Skrót tekstu: OdymWŻałKoniec
Strona: 331
Tytuł:
Żałośna postać Korony Polskiej
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
jej dości/ Leży w wodzie pod razem zową ją błotnicą/ A mogliby ją (prze cnotę jej) nazwać złotnicą.
Barzo spieszna na dęcie nie trzeba jej palić/ Tylko wypłokawszy jąz piasku na piec walić. Przechodzi w swej plenności rud wszytkich rodzaje/ Jeno iżę żelazo barzo krewkie daje. A jest durga tak bystra że się też nie zgodzi I z żadną inszą rudą: ale każdej szkodzi/ Z tej przyczyny Opockiej do niej przymieszują/ A tym bystrość jej zbytniąód niej odejmują. Trzecia z tejżę/ rodzaju jest też żółta dorbna Taka i tego kształtu/ barzo eij podobna/ Przy nizinach w Olszowych chrościnach rada bywa/ Nad obaczaj żelazo
iey dośći/ Leży w wodźie pod razem zową ią błotnicą/ A mogliby ią (prze cnotę iey) názwáć złotnicą.
Bárzo spieszna ná dęćie nie trzebá iey palić/ Tylko wypłokawszy iąz piasku ná piec wálić. Przechodźi w swey plennośći rud wszytkich rodzáie/ Ieno iżę żelázo bárzo krewkie dáie. A iest durga ták bystra że się też nie zgodźi Y z żadną inszą rudą: ále káżdey szkodźi/ Z tey przyczyny Opockiey do niey przymieszuią/ A tym bystrość iey zbytniąod niey odeymuią. Trzećia z teyżę/ rodzáiu iest też żołta dorbna Táka y tego kształtu/ bárzo eiy podobna/ Przy nizinách w Olszowych chrośćinách radá bywa/ Nád obáczay żelázo
Skrót tekstu: RoźOff
Strona: G3
Tytuł:
Officina ferraria
Autor:
Walenty Roździeński
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
hutnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
koronę, Faetonowi na głowę przenosi. potym mu dając Libią za żonę, Gdy ten zbyt wesoł o rekę jej prosi: Aliści nagła i niespodziewana, Wszytkę tę scenę przerywa odmiana. 73. Epaus jeszcze pod Królewskie gody, Kiedy się długo Akt weselny wlecze: Nowej się bojąc w szczęściu swym przeszkody, O czego bystra miłość nie dociecze! Przy pospolitym w Egipcie weselu; Sam tylko myślał o nieprzyjacielu. 74. O Faetoncie nie mogąc inaczy Tłumaczyć, tylko że go Król zapewnie Za prośbą nowej małżonki: naznaczy Sobie za zięcia, za męża Królewnie: Przy takim żalu, przy takiej bojaźni; Z Królewny tylko cieszył się przyjaźni. 75
koronę, Fáetonowi ná głowę przenośi. potym mu dáiąc Libią zá żonę, Gdy ten zbyt wesoł o rekę iey prośi: Aliśći nagła y niespodźiewána, Wszytkę tę scenę przerywa odmiáná. 73. Epáus ieszcze pod Krolewskie gody, Kiedy się długo Akt weselny wlecze: Nowey się boiąc w szczęśćiu swym przeszkody, O czego bystra miłość nie doćiecze! Przy pospolitym w Egipćie weselu; Sam tylko myślał o nieprzyiaćielu. 74. O Fáetonćie nie mogąc ináczy Tłumáczyć, tylko że go Krol zápewnie Zá prośbą nowey małżonki: náznáczy Sobie zá źięćia, zá mężá Krolewnie: Przy tákim żalu, przy tákiey boiáźni; Z Krolewney tylko ćieszył się przyiáźni. 75
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 81
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
/ ledwo się tak wiele znalazło z jego dóbr/ aby był mógł być pochowany za nie. A nie tylo był układnym i szczodrym przez pieniądze i przez to co miał; ale też przez wysługi i prace swe/ i osobą swą własną. Trafiło się/ iż gdy przebywał rzekę Barankę/ obaczył/ a ono woda bystra porwała i już topiła jednego sługę jego Indyjczyka. A gdy się żaden nie ruszył ratować go/ sam Marchio puścił się po nim płynąc/ i uchwycił go z wielkim niebezpieczeństwem żywota swego za włosy/ i wyciągnął go na brzeg. Gdy go potym niektórzy Kapitanowie strofowali z onej śmiałości/ iż się wdawał w niebezpieczeństwo zdrowia/
/ ledwo się ták wiele ználázło z iego dobr/ áby był mogł być pochowany zá nie. A nie tylo był vkłádnym y sczodrym przez pieniądze y przez to co miał; ále też przez wysługi y prace swe/ y osobą swą własną. Tráfiło się/ iż gdy przebywał rzekę Báránkę/ obaczył/ á ono wodá bystra porwáłá y iuż topiłá iednego sługę iego Indiyczyká. A gdy się żaden nie ruszył rátowáć go/ sam Márchio puśćił się po nim płynąc/ y vchwyćił go z wielkim niebespieczeństwem żywotá swego zá włosy/ y wyćiągnął go ná brzeg. Gdy go potym niektorzy Cápitanowie strofowali z oney śmiáłośći/ iż się wdawał w niebespieczeństwo zdrowia/
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 37
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609