nas nie spuści na wieki Z swojej opieki.
Ale i sami też o sobie czujmy I mocne wojska na wiosnę gotujmy. Czuj się, Polaku, stój na pilnej straży, Smok na cię waży.
Nie wierz, żeby to już ostatnia była Porty potęga, jest tam takich siła Wojsk, już je zbiera, już bystre bułaty Wecuje, a ty
Będziesz ospały? nie odpasuj broni, Rozlałeś ich krew hojnie, której oni Mścić się chcą, takiej nie wycierpią plagi, Bo tej zniewagi
Od lat kilkuset nie ponieśli prawie. Trzeba w potędze, trzeba w dobrej sprawie Potkać ich; ale tego naprzod trzeba, Żeby nam nieba
Króla mężnego
nas nie spuści na wieki Z swojej opieki.
Ale i sami też o sobie czujmy I mocne wojska na wiosnę gotujmy. Czuj się, Polaku, stoj na pilnej straży, Smok na cię waży.
Nie wierz, żeby to już ostatnia była Porty potęga, jest tam takich siła Wojsk, już je zbiera, już bystre bułaty Wecuje, a ty
Będziesz ospały? nie odpasuj broni, Rozlałeś ich krew hojnie, ktorej oni Mścić się chcą, takiej nie wycierpią plagi, Bo tej zniewagi
Od lat kilkuset nie ponieśli prawie. Trzeba w potędze, trzeba w dobrej sprawie Potkać ich; ale tego naprzod trzeba, Żeby nam nieba
Krola mężnego
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 501
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Przez las podziemny cyprysowy żenie, Albo co za cera owych, W górach gwarków skalistych Hemowych. Jako wpół potem śniegi ustąpiły, A chwast i cierpkie żagwie się rozwiły. Opar on jedli surowy, Że trucizną i chleb był im nowy. Taką zarazę upatrzywszy w gminie Atropo chyża, z sierpem się zawinie: Dopiero w bystre jej tropy Lecą okiem niezmierzone snopy. Chorągwie z murów wywieszają ciemneBramy się wszystkie otworzą podziemne, Jako Demogergonowe Tak ku wdzięcznym Elisom słoniowe. Cisną się dusze nawalonym tłumem, Charon nie łodzią, ale wozi prumem, A Minos wzglądając srogo, Nie wie hardy wprzód sądzić ma kogo. Po wiatrach trwogi z dział ogromnych wyją
Przez las podziemny cyprysowy żenie, Albo co za cera owych, W górach gwarków skalistych Hemowych. Jako wpół potem śniegi ustąpiły, A chwast i cierpkie żagwie się rozwiły. Opar on jedli surowy, Że trucizną i chleb był im nowy. Taką zarazę upatrzywszy w gminie Atropo chyża, z sierpem się zawinie: Dopiero w bystre jej tropy Lecą okiem niezmierzone snopy. Chorągwie z murów wywieszają ciemneBramy się wszystkie otworzą podziemne, Jako Demogergonowe Tak ku wdzięcznym Elisom słoniowe. Cisną się dusze nawalonym tłumem, Charon nie łodzią, ale wozi prumem, A Minos wzglądając srogo, Nie wie hardy wprzód sądzić ma kogo. Po wiatrach trwogi z dział ogromnych wyją
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 87
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
na którym szturm na skały jedzie, Tem lepiej, im go gwiazd gromada wiedzie, Gdy kotew haki trzyma go dwojemi, Dobrze mu z niemi.
Dąb gałęziami z towarzyszem spięty Bezpiecznie roście; a na się zawzięty Rozterk, i możnych bohaterów siła Miast pogubiła. Na to przy lutni Amfiona pienie, Trzy razy Dyrce swe bystre strumienie Ujęła, gęsty a Cyteron w koło Poszedł wesoło. Czołgać się jęły kamienie, a skały Z gór się spuściwszy, w polu tańcowały; Ostre krzemienie w pole plęsy niosły, I gaj zarosły. A skoro przestał muzyk śpiewać, ali Zwabiony kamień sam się w mury wali, Wnet w siedm żelaznych bram, według
na którym szturm na skały jedzie, Tem lepiej, im go gwiazd gromada wiedzie, Gdy kotew haki trzyma go dwojemi, Dobrze mu z niemi.
Dąb gałęziami z towarzyszem spięty Bezpiecznie roście; a na się zawzięty Rozterk, i możnych bohaterów siła Miast pogubiła. Na to przy lutni Amfiona pienie, Trzy razy Dyrce swe bystre strumienie Ujęła, gęsty a Cyteron w koło Poszedł wesoło. Czołgać się jęły kamienie, a skały Z gór się spuściwszy, w polu tańcowały; Ostre krzemienie w pole plęsy niosły, I gaj zarosły. A skoro przestał muzyk śpiewać, ali Zwabiony kamień sam się w mury wali, Wnet w siedm żelaznych bram, według
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 157
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
jednę zgromadzone kupę wielkie wody, Zrzuciwszy mosty, wszytkie pobrały przechody.
IX
Patrzy Orland po brzegach, ale ani domu Pobliżu, ani łodzi, ani widzi promu. Jako na drugą stronę ma prześć, nie rozumie, Kiedy latać, jako ptak, i pływać nie umie. A w tem widzi, że prosto przez bystre powodzi Przeciwko niemu panna jedzie w krzywej łodzi; Która, że chce do niego, ręką znać dawała, Ale łodzi do ziemie przystawić nie chciała.
X.
Nie chciała zgoła na brzeg i z daleka stała, Bo, żeby gwałtem nie wsiadł, podomno się bała. Grabia prosi, aby się z łodzią przybliżyła I
jednę zgromadzone kupę wielkie wody, Zrzuciwszy mosty, wszytkie pobrały przechody.
IX
Patrzy Orland po brzegach, ale ani domu Pobliżu, ani łodzi, ani widzi promu. Jako na drugą stronę ma prześć, nie rozumie, Kiedy latać, jako ptak, i pływać nie umie. A w tem widzi, że prosto przez bystre powodzi Przeciwko niemu panna jedzie w krzywej łodzi; Która, że chce do niego, ręką znać dawała, Ale łodzi do ziemie przystawić nie chciała.
X.
Nie chciała zgoła na brzeg i z daleka stała, Bo, żeby gwałtem nie wsiadł, podomno się bała. Grabia prosi, aby się z łodzią przybliżyła I
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 173
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Cnoty/ do poprawy obyczajów/ do przestrzegania powinności/ do umiarkowania siebie samego/ w pomyślnym/ i przeciwnym szczęściu; wiele znowu znacznych przykładów/ nagrodą ukontentowanej Cnoty/ abo też zasłużoną kaźnią zatłumionej złości. Cóż więtszego/ i pożyteczniejszego/ oni zacni Filozofowie/ uczniom swoim podawać mogli? których to osobliwie przedsięwzięcie było/ aby bystre/ i nieunoszone/ dzikich ludzi obyczaje okracali/ grube polerowali/ i w skromność/ i uczciwość przystojną wprawowali. Przemowa do Czytelnika. Przedmowa do Czytelnika.
Dobry to był starożytnych Mędrców przemysł: którzy zabiegając temu/ aby mądrość ta/ w której się oni kochali/ i wielce sobie poważali/ między podłym i pospolitym gminem
Cnoty/ do popráwy obyczáiow/ do przestrzegánia powinnośći/ do vmiárkowánia śiebie sámego/ w pomyślnym/ y przećiwnym szczęśćiu; wiele znowu znácznych przykłádow/ nagrodą vkontentowáney Cnoty/ ábo też zásłużoną kaźnią zátłumioney złośći. Coż więtszego/ y pożytecznieyszego/ oni zacni Philozophowie/ vczniom swoim podáwáć mogli? ktorych to osobliwie przedśięwźięćie było/ áby bystre/ y nieunoszone/ dźikich ludźi obyczáie okracáli/ grube polerowáli/ y w skromność/ y vczćiwość przystoyną wpráwowáli. Przemowá do Czytelniká. Przedmowá do Czytelniká.
Dobry to był stárożytnych Mędrcow przemysł: ktorzy zábiegáiąc temu/ áby mądrość tá/ w ktorey się oni kocháli/ y wielce sobie poważáli/ między podłym y pospolitym gminem
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 7
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
/ który Słonie zsobą dla pompy prowadził; (bo ich przy szturmach nie ukazował) który tak wiele tysięcy wielbłądów/ mułów/ osłów/ koni/ niezliczoną rzecz zaciągnął/ na to/ abyśmy wszyscy po dnogami szkap jego byli? Tenże to był/ który mostem prędko barzo/ mocnym/ długim/ przewiązał bystre rzeki/ Dunaj/ Dniestr/ Prut? Tenże to Osman/ który ze trzech stron i działa rychtował/ przeciwko Obozom Koronnym; i Jańczary swoje/ których miał na 40. tysięcy/przywodził? Ono go wrzucają do grobu/ i bratowemu trupowi/ bratobójcę ofiarują. Wymkniony jest z Szaraju swego/ jako płonka niepożyteczna
/ ktory Słonie zsobą dla pompy prowádźił; (bo ich przy szturmách nie vkázował) ktory ták wiele tyśięcy wielbłądow/ mułow/ osłow/ koni/ niezliczoną rzecz záćiągnął/ ná to/ ábysmy wszyscy po dnogámi szkap iego byli? Tenże to był/ ktory mostem prędko bárzo/ mocnym/ długim/ przewiązał bystre rzeki/ Dunay/ Dniestr/ Prut? Tenże to Osman/ ktory ze trzech stron y dźiáłá rychtował/ przećiwko Obozom Koronnym; y Iáńczáry swoie/ ktorych miał ná 40. tyśięcy/przywodźił? Ono go wrzucáią do grobu/ y brátowemu trupowi/ brátoboycę ofiáruią. Wymkniony iest z Szaráiu swego/ iáko płonká niepożyteczna
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 46
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
oprócz trawy i siana, owies piękny, żółty, dobrze z prochu, pierza ochędożony, bo ten jest chłodzącej natury, a czasem jęczmień na przemiany; gdyż ten nie tak gorącego będąc przyrodzenia, krew jego czyści, od chorób prezerwuje. KON ma mieć od czworga zwierząt Przymioty i Cnoty; od wilka oczy bystre; obżartość, i moc: od liszki uszy małe a ostre, zdaleka słyszące, ogon długi gęsty, albo rzęsisty, od sarny chód podniosły, od niewiasty, osobliwie mamki, piersi, wspaniałość, i warkocz, alias grzywę gęstą pomierną, łagodność do wsiadania i z siadania. Według drugich Naturalistów, i Hyppices
oprocz trawy y siana, owies piękny, żołty, dobrze z prochu, pierza ochędożony, bo ten iest chłodzącey natury, á czasem ięczmień na przemiany; gdyż ten nie tak gorącego będąc przyrodzenia, krew iego czyści, od chorob prezerwuie. KON ma mieć od cżworga zwierząt Przymioty y Cnoty; od wilka oczy bystre; obżartość, y moc: od liszki uszy małe á ostre, zdaleka słyszące, ogon długi gęsty, albo rzęsisty, od sarny chod podniosły, od niewiasty, osobliwie mamki, piersi, wspaniałość, y warkocz, alias grzywę gęstą pomierną, łagodność do wsiadania y z siadania. Według drugich Naturalistow, y Hyppices
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 473
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
przy zorzy powstaniu Odpowiedały twemu płaczu/ i wzdychaniu. Jerem. 9.
Wielki on Prorok Boski Jeremiasz Święty/ Prawdziwy cnot egzemplarz/ Zelant Niebu wzięty/ Gorliwy za cześć Bożej Kaznodzieja chwały/ Uważając występki/ które panowały Na ten czas miedzy ludźmi/ tak był rozżalony/ Ze życzył sobie/ aby miał wzrok obrócony W bystre strugi/ a głowę w Ocean głęboki; Aby wednie/ i w nocy z oczu łez potoki: Mógł wylewać/ i same rzeki w pław bieżące Za występki Majestat/ i Tron Boski lżące. Jeżeli Jeremiasz mąż błogosławiony/ I Prorok darem Ducha świętego uczczony Na zbrodnie żydowskiego ludu nieprzystojne Narzekając/ wylewał z oczu swych
ṕrzy zorzy powstaniu Odpowiedały twemu płáczu/ y wzdychániu. Ierem. 9.
Wielki on Prorok Boski Ieremiasz Swięty/ Práwdźiwy cnot exemplarz/ Zelánt Niebu wźięty/ Gorliwy zá cżeść Bożey Káznodźieia chwały/ Vważáiąc występki/ ktore panowały Ná ten cżás miedzy ludźmi/ tak był rozżálony/ Ze życżył sobie/ aby miał wzrok obrocony W bystre strugi/ á głowę w Ocean głęboki; Aby wednie/ y w nocy z ocżu łez potoki: Mogł wylewáć/ y same rzeki w płáw bieżące Zá występki Máiestat/ y Thron Boski lżące. Ieżeli Ieremiasz mąż błogosławiony/ Y Prorok darem Duchá świętego ucżcżony Na zbrodnie żydowskiego ludu nieprzystoyne Narzekáiąc/ wylewał z ocżu swych
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 4
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
morzu zanurzony W łzach będę, niech jak Acyz w rzękę przemieniony. Albo jak Egeria zawsze płynę zdrojem, Zem Stwórcę mego nie raz grzechem gniewał mojem. Niech jak z góry Kaukazu żrzodła wynurzone, Lub jak z Tatr od promieni słońce rozpłynione Śniegi: łzy z oczu prędkim mych na dół spadają Strumieniem, a w bystre się rzeki obracają. Niech jak prędki z pod Idy Simois wycieka; Tak z oczu mych strumień łeż bystry, aby rzeka Płyneła tak, aby z mych oczu przez mój cały Życia bieg bystrym Ksantem rzeki wypływały.
Słuszna/ aby ten człowiek/ który służąc światu Sprawował się w życiu swym nie według mandatu Rozumu/ po
morzu zánurzony W łzach będę, niech iák Acyz w rzękę przemieniony. Albo iak AEgeria záwsze płynę zdroiem, Zem Stworcę mego nie raz grzechem gniewał moiem. Niech iák z gory Kaukázu żrzodła wynurzone, Lub iák z Tátr od promieni słońce rospłynione Sniegi: łzy z oczu prędkim mych ná doł spádáią Strumieniem, á w bystre się rzeki obrácáią. Niech iák prędki z pod Idy Simois wyćieká; Ták z oczu mych strumień łeż bystry, aby rzeká Płynełá ták, áby z mych oczu przez moy cáły Zyćiá bieg bystrym Xantem rzeki wypływáły.
Słuszna/ aby ten cżłowiek/ ktory służąc świátu Sprawował się w żyćiu swym nie według mandatu Rozumu/ po
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 5
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
w ustawicznej wrzawie, W różnych potrzebach byli utrudzeni: Tam niewczas srogi, szturmowania częste, Siły niezmierne, z dział strzelania gęste
Wytrzymać przyszło. Co cierpieli głodu Obrońcy naszy, jako ich trapiła
Nędza niebieska, co przykrego smrodu Znosić musieli, jak trudności siła Przy stracie koni; pierwejby ze wschodu W kraj hesperijski, bystre zapędziła Swoje woźniki żona Tytonowa, Niż to wymówić mogła czyja głowa.
Opuszczam drugie, w też czasy wątpliwem Szczęściem utarczki Zborowskie skończone, Gdzie wespół z wojskiem tatarskiem pierzchliwem Ucichły mało do miru skłonione, Tłumy kozackie z chłopstwem popędliwem Dzielną królewską sprawą ukojone, Gdzie już spólnemu pokojowi rady Z Nimfami wespół igrały Driady.
Nie długo
w ustawicznej wrzawie, W różnych potrzebach byli utrudzeni: Tam niewczas srogi, szturmowania częste, Siły niezmierne, z dział strzelania gęste
Wytrzymać przyszło. Co cierpieli głodu Obrońcy naszy, jako ich trapiła
Nędza niebieska, co przykrego smrodu Znosić musieli, jak trudności siła Przy stracie koni; pierwejby ze wschodu W kraj hesperyiski, bystre zapędziła Swoje woźniki żona Thytonowa, Niż to wymówić mogła czyja głowa.
Opuszczam drugie, w też czasy wątpliwem Szczęściem utarczki Zborowskie skończone, Gdzie wespół z wojskiem tatarskiém pierzchliwém Ucichły mało do miru skłonione, Tłumy kozackie z chłopstwem popędliwém Dzielną królewską sprawą ukojone, Gdzie już spólnemu pokojowi rady Z Nymfami wespół igrały Dryady.
Nie długo
Skrót tekstu: OdymWŻałKoniec
Strona: 322
Tytuł:
Żałośna postać Korony Polskiej
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842