tej Celle swojej/ ów z ulice (miejsca ręką ukazywał) która wiedzie do Refektarza/ gdzie się potym i wrócili. Wyszedł tedy zdrowy/ a mieszkając czas niemały w tymże Miasteczku/ żywot Zakonnikowi podobny prowadził/ Pieczary święte częstokrotnie nawiedzał/ Ciała Świętych dobrodziejów swych całował; na marmurze serca swego dobrodziejstwo/ nie na bystro płynącej wodzie wykował/ potym odszedł dalej w pokoju. T. A. con: Gent: 4c. 18. sin: mówi Daemon inhabitat hominem peccantẽ moraliter, non secundum essentiam intramentem, sed per effectu suae malitice Nestro w Roku 6600. Marci 5. 13. Lucae 8. 32. Cuda i Paraeneses.
tey Celle swoiey/ ow z vlice (mieyscá ręką vkázywał) ktora wiedźie do Refektarzá/ gdźie się potym y wroćili. Wyszedł tedy zdrowy/ á mieszkáiąc czás niemáły w tymże Miásteczku/ żywot Zakonnikowi podobny prowádźił/ Pieczáry święte częstokrotnie náwiedzał/ Ciáłá Swiętych dobrodzieiow swych cáłował; ná mármurze sercá swego dobrodźieystwo/ nie ná bystro płynącey wodzie wykował/ potym odszedł dáley w pokoiu. T. A. con: Gent: 4c. 18. sin: mowi Daemon inhabitat hominem peccantẽ moraliter, non secundum essentiam intramentem, sed per effectu suae malitice Nestro w Roku 6600. Marci 5. 13. Lucae 8. 32. Cudá y Paraeneses.
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 134.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
koni nie pogniotła, ani dyszla nie tylko nie pogruchotała, ale nawet i nie nadtrąciła. Z koni zaś jako kamień zwalono, porwały się i powstawały zdrowe, jeno trochę koń jeden na nogę się uskarżał. To dzieło 17v właśnie omnipotentiae et misericordiae Divinae przypisać musielichmy.
Między temi górami wiele wód ze skał bystro i z szumem wypadających widzieliśmy. Miedzy inszemi jedną tak bystrą przejechaliśmy skakazę, która jeden wóz i z końmi porwała impetem swoim i poniosła na pół staje, nasze zaś karyty z boków chłopi, przy nich pieszo brnąc, trzymali.
Mil dwie stanęliśmy na nocleg w Trydencie. Trydent
Dnia 25 Novembris w dzień
koni nie pogniotła, ani dyszla nie tylko nie pogruchotała, ale nawet i nie nadtrąciła. Z koni zaś jako kamień zwalono, porwały się i powstawały zdrowe, jeno trochę koń jeden na nogę się uskarżał. To dzieło 17v właśnie omnipotentiae et misericordiae Divinae przypisać musielichmy.
Między temi górami wiele wód ze skał bystro i z szumem wypadających widzieliśmy. Miedzy inszemi jedną tak bystrą przejechaliśmy skakazę, która jeden wóz i z końmi porwała impetem swoim i poniosła na pół staje, nasze zaś karyty z boków chłopi, przy nich pieszo brnąc, trzymali.
Mil dwie stanęliśmy na nocleg w Trydencie. Trydent
Dnia 25 Novembris w dzień
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 140
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
się jako jedne widzi miasto. Jakoż jakoby jedna wszystko się nazywa Wenecją, jeno nazwiskami discrepant, tak jako Kazimierz i Kleparz od Krakowa, a po staremu jedno miasto. Skąd ledwiesmy aż w nocy powrócili.
Jadąc nazad uważaliśmy maris fluxum et refluxum, bo wracało się właśnie przeciwko nam takim impetem, jako kiedy rzeka bystro płynąca, lubo jest maris aqua stagnans.
Po przejeździe naszym byli kawalerowie i damy u księstwa IM i na operę jechali. 35v
Dnia 29 Decembris. Mszy św. w kościele Ojców Karmelitów słuchawszy, cały dzień na prywatnych strawiliśmy zabawach, nigdzie z pałacu nie wyjeżdżając. Tego dnia znaczne mię szczęście potkało. NB
Dnia
się jako jedne widzi miasto. Jakoż jakoby jedna wszystko się nazywa Wenecją, jeno nazwiskami discrepant, tak jako Kazimierz i Kleparz od Krakowa, a po staremu jedno miasto. Skąd ledwiesmy aż w nocy powrócili.
Jadąc nazad uważaliśmy maris fluxum et refluxum, bo wracało się właśnie przeciwko nam takim impetem, jako kiedy rzeka bystro płynąca, lubo jest maris aqua stagnans.
Po przejeździe naszym byli kawalerowie i damy u księstwa IM i na operę jechali. 35v
Dnia 29 Decembris. Mszy św. w kościele Ojców Karmelitów słuchawszy, cały dzień na prywatnych strawiliśmy zabawach, nigdzie z pałacu nie wyjeżdżając. Tego dnia znaczne mię szczęście potkało. NB
Dnia
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 168
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
non collectae, per despectum gniją. Statui różnych wszytko z wybornych kamieni niezliczona moc w tych ogrodach. Aquarum in varias formas lusuum, fontannn wyśmienitych niezliczona i niepojęta in sumptu maximo copia.
Z tych ogrodów powracając, jest na jednej górze wystawiona jedna struktura wielka z kamienia Pauli VIII Pontificis Maksymi, kędy fontannni bystro wynikają wielkim impetem. Do którego miejsca z wysoka, murowanymi kanałami za mil XXXV włoskich wodę prowadzą, skąd potym dispergitur per canales minores in totam urbem. Ta jest niesłychanie zdrowa woda i nazywa się Aqua Trium Canalium.
Powracając szedłem przez most, qui iam vetustate est corruptus, per Tiberim fluvium, quae per medium
non collectae, per despectum gniją. Statui różnych wszytko z wybornych kamieni niezliczona moc w tych ogrodach. Aquarum in varias formas lusuum, fontann wyśmienitych niezliczona i niepojęta in sumptu maximo copia.
Z tych ogrodów powracając, jest na jednej górze wystawiona jedna struktura wielka z kamienia Pauli VIII Pontificis Maximi, kędy fontanny bystro wynikają wielkim impetem. Do którego miejsca z wysoka, murowanymi kanałami za mil XXXV włoskich wodę prowadzą, skąd potym dispergitur per canales minores in totam urbem. Ta jest niesłychanie zdrowa woda i nazywa się Aqua Trium Canalium.
Powracając szedłem przez most, qui iam vetustate est corruptus, per Tiberim fluvium, quae per medium
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 203
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
wielka w tej mierze jest praca/ Dd A wiedz że ustawicznie niebo się obraca/ I wysokie zarazem gwiazdy swym obrotem Prowadzi/ i porywa swym kolistym lotem. Ee Ja się w przeciwną drogę przedzieram potężnie/ F A pąd ku mnie bieżący/ który inszych mężnie Zwycięża: mnie nie może/ bo przeciw wszytkiemu Przebiegam okręgowi bystro lecącemu. Myślże tak sobie: że już masz wóz pozwolony. Cóż uczynisz? Gg chceszże być tak niezwyciężony/ Żebyś się śmiał przedzierać przeciwko żartkiemu Wierzchowiskowi nieba wkoło bieżącemu: A tak wieść/ Hh żeby cię twa chęć nie oszukała/ I nazad cię rącza oś zsobą nie porwała. Ii Podobno się
wielka w tey mierze iest praca/ Dd A wiedz że vstáwicznie niebo się obraca/ Y wysokie zárázem gwiázdy swym obrotem Prowadźi/ y porywa swym kolistym lotem. Ee Ia się w przećiwną drogę przedźieram potężnie/ Ff A pąd ku mnie bieżący/ ktory inszych mężnie Zwyćięża: mnie nie może/ bo przećiw wszytkiemu Przebiegam okręgowi bystro lecącemu. Myślże tak sobie: że iuż masz woz pozwolony. Coż vczynisz? Gg chceszże bydź ták niezwyćiężony/ Zebyś się śmiał przedźieráć przećiwko żártkiemu Wierzchowiskowi nieba wkoło bieżącemu: A ták wieść/ Hh żeby ćię twa chęć nie oszukáłá/ Y nazad ćię rącza oś zsobą nie porwáłá. Ii Podobno się
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 51
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
co Kaninów od siebie śmiercią odstraszają. Słusznym tylko pragnieniom ten likwor jest zdrowy: pić się godzi, lecz łeptać, kto chce, zbędzie głowy. Do Wielmożnej Jej Mości Paniej Konstancyjej z Kumorowa Wielopolskiej, Stolnikowej Koronnej, Generałowej Małopolskiej, Krakowskiej, Nowotarskiej, etc., Starościnej Przedmowa
Przypływa ochotnie do szczęśliwego portu starożytnych rzek bystro płynącym potokiem popędzona nawa. Wielmożna Mościwa Pani Stolnikowa Koronna, niech mi się tu godzi, proszę, kotwicą uprzejmego afektu onej trochę zatamować kursu! I tę lotną tryremę, która po troistych przezacnych przodków Twoich cnót i sławy nieśmiertelnej rzekach nienaruszonym żegluje styrem, pobożnego i świątobliwego pragnienia napełnić towarami, które w tej przezornej nawie tym
co Kaninów od siebie śmiercią odstraszają. Słusznym tylko pragnieniom ten likwor jest zdrowy: pić się godzi, lecz łeptać, kto chce, zbędzie głowy. Do Wielmożnej Jej Mości Paniej Konstancyjej z Kumorowa Wielopolskiej, Stolnikowej Koronnej, Generałowej Małopolskiej, Krakowskiej, Nowotarskiej, etc., Starościnej Przedmowa
Przypływa ochotnie do szczęśliwego portu starożytnych rzek bystro płynącym potokiem popędzona nawa. Wielmożna Mościwa Pani Stolnikowa Koronna, niech mi się tu godzi, proszę, kotwicą uprzejmego afektu onej trochę zatamować kursu! I tę lotną tryremę, która po troistych przezacnych przodków Twoich cnót i sławy nieśmiertelnej rzekach nienaruszonym żegluje styrem, pobożnego i świątobliwego pragnienia napełnić towarami, które w tej przezornej nawie tym
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 17
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
onego skutecznym zawsze zostawała strachem.
Tenże i w Mikołaju, kasztelanie oświęcimskim i nowotarskim staroście, do dzieł rycerskich i zarobienia nieśmiertelnej sławy wspaniały znajdował się geniusz. Pomnią i czują dotychczas okryte swawolnych rebelizantów kościami pola, wspominają spustoszone multańskie ruiny, lękają się tym podobnych paroksyzmów moskiewskie i tureckie kraje, obawiając się, by jeszcze bystro płynące Komorowskich rzeki, niezahamowanym na wiarołomnych adwersarzów nie wylały impetem.
Cóż już więcej rzekę o wysokich godnościach, o znamienitych cnotach i o mężnych Twoich przodków dziełach, ponieważ te ich wszytkie wrodzone i dziedziczne Orłowie polscy na widok światu w piersiach swoich wiekopomnym diamentem aż dotąd rysują atrybuta? Jakoż i słusznie, gdyż nic u tych
onego skutecznym zawsze zostawała strachem.
Tenże i w Mikołaju, kasztelanie oświęcimskim i nowotarskim staroście, do dzieł rycerskich i zarobienia nieśmiertelnej sławy wspaniały znajdował się geniusz. Pomnią i czują dotychczas okryte swawolnych rebelizantów kościami pola, wspominają spustoszone multańskie ruiny, lękają się tym podobnych paroksyzmów moskiewskie i tureckie kraje, obawiając się, by jeszcze bystro płynące Komorowskich rzeki, niezahamowanym na wiarołomnych adwersarzów nie wylały impetem.
Cóż już więcej rzekę o wysokich godnościach, o znamienitych cnotach i o mężnych Twoich przodków dziełach, ponieważ te ich wszytkie wrodzone i dziedziczne Orłowie polscy na widok światu w piersiach swoich wiekopomnym dyjamentem aż dotąd rysują atrybuta? Jakoż i słusznie, gdyż nic u tych
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 21
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
rodzi, A te zaś zima morzy, tak się z nami wodzi. Co wiek, to nowe ludzi następują roje, Ale zielone łatą śmierć jak mróz wnet poje. Od frasunków siwiejem, chorujem i schniemy, Żeby się nędzy odjąć, niżli śmierć połkniemy. Jak nawy morzolotne wiatry roztrącają, Tak swymi wały w ludzie bystro uderzają
Odmiany; na ich nurty złożone ku sobie Drży rozum, cierpnie władza ludzka w każdej dobie. Nie dawno-m się urodził, a na poły-m siwy, Siły-m i czerstwość stracił, wzrok już mam rzewliwy, A jeszczem swego płota na świecie nie grodził, Jeszczem w pokoju nie jadł ani w to
rodzi, A te zaś zima morzy, tak się z nami wodzi. Co wiek, to nowe ludzi następują roje, Ale zielone łatą śmierć jak mróz wnet poje. Od frasunków siwiejem, chorujem i schniemy, Żeby się nędzy odjąć, niżli śmierć połkniemy. Jak nawy morzolotne wiatry roztrącają, Tak swymi wały w ludzie bystro uderzają
Odmiany; na ich nurty złożone ku sobie Drży rozum, cierpnie władza ludzka w każdej dobie. Nie dawno-m się urodził, a na poły-m siwy, Siły-m i czerstwość stracił, wzrok już mam rzewliwy, A jeszczem swego płota na świecie nie grodził, Jeszczem w pokoju nie jadł ani w to
Skrót tekstu: ArciszLamBar_I
Strona: 382
Tytuł:
Lament
Autor:
Krzysztof Arciszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
, mianowicie w Gorze Z. Gotarda, z wierzchołka Sumpron która przebywszy Jezioro Lemanus, przez Francją płynie na Zachód, a koło Lugdunu Francuskiego z Ararem łący się rzeką, tandem całej drogi upłynąwszy 360 mil, kilka Nurtami w Morze Srzodko Ziemne swój wylewa ciężar. Notandum o tej rzece, że jest rapidissimi cursus, alias bystro ciekąca, a łący się z Ararem, albo La Saone rzeką Francuską która è contra iest cursus tardissimi. Obie te rzeki Claudianus krótko wspomniał: Quos Rhodanus velox, Araris quos tardior ambit.
SABBATICUS Rzeka czy datur, napisalem to in Dubitantio, tu in opere meo.
Tygrys vulgo Tigil, Rajska rzeka w Azyj,
, mianowicie w Gorze S. Gotarda, z wierzchołka Sumpron ktora przebywszy Iezioro Lemanus, przez Francyą płynie na Zachod, a koło Lugdunu Francuskiego z Ararem łączy się rzeką, tandem całey drogi upłynąwszy 360 mil, kilka Nurtami w Morze Srzodko Ziemne swoy wylewa ciężar. Notandum o tey rzece, że iest rapidissimi cursus, alias bystro ciekąca, a łączy się z Ararem, albo La Saone rzeką Francuską ktora è contra iest cursus tardissimi. Obie te rzeki Claudianus krotko wspomniał: Quos Rhodanus velox, Araris quos tardior ambit.
SABBATICUS Rzeka czy datur, napisalem to in Dubitantio, tu in opere meo.
TYGRIS vulgo Tigil, Rayska rzeka w Azyi,
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 564
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
drzewo w kamień obracają i same na się kamienną biorą figurę, co uchodzi za wapno; budują ztych kamieni chałupy i zowią domami wodnemi; jeśli na nie nie ciecze konserwują się Wbliskości tegoż Zamku, jest Zrzodło na wierzchu zamarzające, zracyj salitrzanych w ziemi minerałów, a w Zimie nie za marza, bystro płynie.
W Sarostwie tym są Wody mineralne kwaśne, do lekarstw służące: inne, z których woła ludziom pijącym robią się i wiszą; inne, od których ptaki przelatując, zdychają. A przy wsi Drużbak jest rzeczka, która alveum suum albo dno i brzegi w kamień obraca; stąd studnie wtej wsi same sobie cembrowiny
drzewo w kamień obracaią y same na się kamienną biorą figurę, co uchodzi za wapno; buduią ztych kamieni chałupy y zowią domami wodnemi; ieśli na nie nie ciecze konserwuią się Wbliskości tegoż Zamku, iest Zrzodło na wierzchu zamarzaiące, zrácyi salitrzanych w ziemi minerałow, a w Zimie nie za marza, bystro płynie.
W Sarostwie tym są Wody mineralne kwaśne, do lekarstw służące: inne, z ktorych woła ludziom piiącym robią się y wiszą; inne, od ktorych ptaki przelatuiąc, zdychaią. A przy wsi Drużbak iest rzeczka, ktora alveum suum albo dno y brzegi w kamień obraca; ztąd studnie wtey wsi same sobie cembrowiny
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 286
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756