, Nie wiem, czyby kto żywot przy Bogu położył, Który ma z łaski jego i z chlebem pospołu. Za przyjaciela pewnie żeby nie dał wołu. 249 (F). PRZYJAŹŃ MOŻNEGO Z UBOŻSZYM
W równi przyjaźń najlepsza. Krótkim to abrysem Ezop wyraził, kędy lew się dzieli z lisem, Albo na bystrym prądzie kocioł z garncem ściera:
Zawsze będzie podlejsza uboższego biera. Lecz temu rozum w szczerej przyjaźni poradzi: Niech się zniży wysoki, niech niski wysadzi. 250 (P). STARY PRZYJACIEL I STARY SŁUGA
Więc gdy doskonałego nic nie dano światu, Ma-li wadę przyjaciel, nie w skok do rozbratu Spiesz się
, Nie wiem, czyby kto żywot przy Bogu położył, Który ma z łaski jego i z chlebem pospołu. Za przyjaciela pewnie żeby nie dał wołu. 249 (F). PRZYJAŹŃ MOŻNEGO Z UBOŻSZYM
W równi przyjaźń najlepsza. Krótkim to abrysem Ezop wyraził, kędy lew się dzieli z lisem, Albo na bystrym prądzie kocioł z garncem ściera:
Zawsze będzie podlejsza uboższego biera. Lecz temu rozum w szczerej przyjaźni poradzi: Niech się zniży wysoki, niech niski wysadzi. 250 (P). STARY PRZYJACIEL I STARY SŁUGA
Więc gdy doskonałego nic nie dano światu, Ma-li wadę przyjaciel, nie w skok do rozbratu Spiesz się
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 111
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
po mszy już i nieźle kazał; wszytkim się, którzy jadłszy słuchali, upodobał, głodnym zaś secus. Circa conclusiem J. P. Krakowska omdlała i z kościoła wyprowadzona, do którego nazad już niepowróciła i z Imść Panią Wojewodziną poznańską. Po kazaniu kościelne zwyczajne circa cadaver ceremonie. Te odprawiwszy towarzysz z kopią na bystrym koniu wjeźdża; kościół nie tak rosły, a tylko od świec jasno, ludu pełno, począł się komosić, atoli z kopją towarzysz skoczy, o balkę, która w pół kościoła, kopiją skruszy, a koń w bok, wspiął się na gmin ludu i na białogłowskie jeszcze pierwsze ławki, białogłowy pod ławki, a
po mszy już i nieźle kazał; wszytkim się, którzy jadłszy słuchali, upodobał, głodnym zaś secus. Circa conclusiem J. P. Krakowska omdlała i z kościoła wyprowadzona, do którego nazad już niepowróciła i z Jmść Panią Wojewodziną poznańską. Po kazaniu kościelne zwyczajne circa cadaver ceremonie. Te odprawiwszy towarzysz z kopią na bystrym koniu wjeźdża; kościoł nie tak rosły, a tylko od świec jasno, ludu pełno, począł się komosić, atoli z kopją towarzysz skoczy, o balkę, która w puł kościoła, kopiją skruszy, a koń w bok, wspiął się na gmin ludu i na białogłowskie jeszcze pierwsze ławki, białogłowy pod ławki, a
Skrót tekstu: DiarPogKoniec
Strona: 294
Tytuł:
Diariusz pogrzebu …Koniecpolskiego
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1646
Data wydania (nie wcześniej niż):
1646
Data wydania (nie później niż):
1646
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
i ze zdrowej dyzpozycyjej przychodzi/ że i trwałym może być w pracej/ co stateczny tego nie może dowieść/ czego i znaki niżej opisane. Koń drobnego stąpienia rzadko zły. Także Koń który dzierżenie ma/ i chodziwy/ bywa dobry. Konia statecznego jeźdźcowi płochemu/ a bystrego zaś/ bacznemu na szkołę oddaj. W bystrym Koniu powolna dzielność prędzej będzie a niż w statecznym. Konia zaś zuchwałego/ i płochego niczym nie uskromi/ jedno głaskaniem ustawicznym jedno z nim też nie igrać/ i za gębę też nie chwytać go/ aby się potym nie jął kąsać. Konia potrzeba co cztery Niedziele przekowywać/ aby mu w kupę nie szedł róg/
y ze zdrowey dyspozycyey przychodźi/ że y trwáłym może bydź w pracey/ co státeczny tego nie może dowieść/ czego y znáki niżey opisáne. Koń drobnego stąpienia rzadko zły. Tákże Koń ktory dźierżenie ma/ y chodźiwy/ bywá dobry. Koniá státecznego ieźdźcowi płochemu/ á bystrego záś/ bacznemu ná szkołę odday. W bystrym Koniu powolna dźielność prędzey będźie á niż w státecznym. Koniá záś zuchwałego/ y płochego niczym nie vskromi/ iedno głaskániem vstáwicznym iedno z nim też nie igráć/ y zá gębę też nie chwytáć go/ áby sie potym nie iął kąsáć. Koniá potrzebá co cztery Niedźiele przekowywáć/ áby mu w kupę nie szedł rog/
Skrót tekstu: PienHip
Strona: 24
Tytuł:
Hippika abo sposób poznania chowania i stanowienia koni
Autor:
Krzysztof Pieniążek
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
swej wierzyły cerze, Nie da metu Junonie, Palladzie, Wenerze. Kwitnijże, mój Narcyzie, a twoich cnót woni Ani wicher, ani mróz zazdrościwy spłoni. Jakoś kwitnął w obozach, tak kwitnij i w Sączu, Ale nam trzeba wydać nowy kwiatek w kłączu. MNEMOSYNA
Panny! Wesoła wiosna, rzeki w bystrym szumie Zbiegają. Dzisia, która co może, co umie, Zaśpiewaj! Dziś piękny maj, świata delicyje! Dziś — nasze, panny! Jutro — Pan Bóg to wie, czyje.
Bieżą rzeki do morza, bieżą ludzkie lata, Dnia wczorajszego wiecznie niewrócona strata. Wodać się w swoje może znowu wrócić brzegi,
swej wierzyły cerze, Nie da metu Junonie, Palladzie, Wenerze. Kwitnijże, mój Narcyzie, a twoich cnót woni Ani wicher, ani mróz zazdrościwy spłoni. Jakoś kwitnął w obozach, tak kwitnij i w Sączu, Ale nam trzeba wydać nowy kwiatek w kłączu. MNEMOSYNA
Panny! Wesoła wiosna, rzeki w bystrym szumie Zbiegają. Dzisia, która co może, co umie, Zaśpiewaj! Dziś piękny maj, świata delicyje! Dziś — nasze, panny! Jutro — Pan Bóg to wie, czyje.
Bieżą rzeki do morza, bieżą ludzkie lata, Dnia wczorajszego wiecznie niewrócona strata. Wodać się w swoje może znowu wrócić brzegi,
Skrót tekstu: PotSielKuk_I
Strona: 112
Tytuł:
Sielanka
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
rzeczy Cynkiem na nią patrzący, przecie wczułej pieczy. Tym czasem Merkuriusz, płoche strzązszy pióra, Ja szyb wleci do Polski, gdzie partia która, Lub Szwedów, lubo Szwedzkich adherentów stała, J kontrybucjami jeszcze ludzi ssała Ubogich (bo niewszyscy z Królem w Moskwie byli, Przeszłym szczęściem pijani, tak się rozdwoili) W bystrym, mówię, tych wszystkich obieży impecie Ze już w Benderze Karol, lub po ciężkim mecie Zdrowo bezpiecznie stanął, głosi i powtarza Ze wielkiego za serce tak ujął Cesarza, Iż Turkom prawa daje; Han, Wezer, swą władzą (Ta jest Sołtana wola) Królowi poddadzą. Już się Ordy pod Bender, już Janczarskie
rzeczy Cynkiem na nią patrzący, przecie wczułey pieczy. Tym czasem Merkuryusz, płoche strzązszy piora, Ja szyb wleci do Polski, gdzie partya ktora, Lub Szwedow, lubo Szwedzkich adherentow stałá, J kontrybucyami ieszcze ludzi ssałá Ubogich (bo niewszyscy z Krolem w Moskwie byli, Przeszłym szczęściem piiani, tak się rozdwoili) W bystrym, mowię, tych wszystkich obieży impecie Ze iuż w Benderze Károl, lub po cięzkim mecie Zdrowo bespiecznie stanął, głosi y powtarza Ze wielkiego zá serce tak uiął Cesarza, Jż Turkom prawá daie; Han, Wezer, swą władzą (Tá iest Sołtana wola) Krolowi poddadzą. Już się Ordy pod Bender, iuż Ianczarskie
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 13
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
darmo.
Doszła ta wieść, chytergo prędko Seraskiera, Ze Poseł bokiem minął drogę do Bendera; Więc się gniewem rozpali, że zmieszane szyki Widzi, i że napięte przeskoczoną wnyki. Przeto, gdy się tajemna nie udała zdrada, Musiała złość wybuchnąć, rada, lub nie rada.
Więc z fermanem posyła Agę, w bystrym biegu By zaskoczył, w najbliższym jak by mógł, noclegu. Od Jas Posła, i cofnął nazad do Bendera Mówiąc: że taki rozkazma od Saraskiera. I ten dość dobrze bieżał; bo w dniu trzecim z rana, Jeszcze wczasującego się dogonił Pana. A niebawiąc, jak Pan wstał, wnet ferman pokaże W
darmo.
Doszła ta wieść, chytergo prędko Seráskierá, Ze Poseł bokiem minął drogę do Benderá; Więc się gniewem rospali, że zmieszáne szyki Widzi, y że napięte przeskoczoną wnyki. Przeto, gdy się táiemna nie udałá zdráda, Musiáłá złość wybuchnąć, ráda, lub nie ráda.
Więc z fermánem posyła Agę, w bystrym biegu By zaskoczył, w naybliższym iák by mogł, noclegu. Od Jas Posłá, y cofnął nazad do Bendera Mowiąc: że taki rozkazma od Sáráskierá. I ten dość dobrze bieżáł; bo w dniu trzecim z rána, Jeszcze wczásuiącego się dogonił Páná. A niebáwiąc, iák Pan wstał, wnet ferman pokaże W
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 56
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
pokoy,iakci, tak ci proszą. Sołtan fidelisa swego Achmet Beja wysyła do Polski wrzkomo upominając się wielkiego Posła, w rzeczy samej, z lustrował, jeżeli jest Moskwa w Polsce.
Wziąłinszą potym minę Cesarz; jak by szczerze Na afidującym się przestawał Wezerze. Skrycie zaś, fidelesa ordynuje swego, Achmet Beja, przy bystrym dowcipie wiernego, Do Polski, gdzie mu każe tak miarkować rzeczy By cały kraj z lustrował, szukający w rzeczy Lub Króla, lub Hetmanów, wszystkim donoszący O przyjaźni kuPolszcze, w Porcie nie gasnący, Z której się i sam Cesarz nie mało dziwuje, Iz Polska tak nierychło Posła wyprawuje. Pod Takim zaś pretekstem
pokoy,iakci, ták ci proszą. Sołtan fidelisa swego Achmet Beia wysyła do Polski wrzkomo upominaiąc się wielkiego Posłá, w rzeczy samey, z lustrował, ieżeli iest Moskwa w Polszcze.
Wziąłinszą potym minę Cesarz; iak by szczerze Ná áffiduiącym się przestáwał Wezerze. Skrycie záś, fidelesá ordynuie swego, Achmet Beia, przy bystrym dowcipie wiernego, Do Polski, gdzie mu káże ták miárkowáć rzeczy By cáły kray z lustrował, szukáiący w rzeczy Lub Krolá, lub Hetmánow, wszystkim donoszący O przyiáźni kuPolszcze, w Porcie nie gásnący, Z ktorey się y sam Cesarz nie máło dziwuie, Iz Polska ták nierychło Posłá wypráwuie. Pod Tákim záś pretextem
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 87
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
żywej szubieńcy, a waszmość na haku. STARYKOŃ 29. NA HERB BIAŁEGO KONIA
Widzisz konia białego (jeżeliś nie wiedział, Wiedzże to: kto na białym, na dobrym nie siedział), Jako piękny kark łomie, czujnym uchem strzyże, Jako ogon rzęsisty zadarł aż na krzyże. Oczy żywe przy jasnym i bystrym pozorze Jutrzenki, kiedy ranę uprzedzają zorze; Zawiązałego uda i piersi wypukłej, Nogi suchej, sudannej, wszytek gładki, smukły; Boki syte, krzyż płaski, a przed siercią jasną Nie farby, lecz najbielsze śniegi w oczach gasną; Przestronym nozdrzem świszczy i płomienie pucha, Jeśli wojenna trąba jego dojdzie ucha; Stać na
żywej szubieńcy, a waszmość na haku. STARYKOŃ 29. NA HERB BIAŁEGO KONIA
Widzisz konia białego (jeżeliś nie wiedział, Wiedzże to: kto na białym, na dobrym nie siedział), Jako piękny kark łomie, czujnym uchem strzyże, Jako ogon rzęsisty zadarł aż na krzyże. Oczy żywe przy jasnym i bystrym pozorze Jutrzenki, kiedy ranę uprzedzają zorze; Zawiązałego uda i piersi wypukłej, Nogi suchej, sudannej, wszytek gładki, smukły; Boki syte, krzyż płaski, a przed siercią jasną Nie farby, lecz najbielsze śniegi w oczach gasną; Przestronym nozdrzem świszczy i płomienie pucha, Jeśli wojenna trąba jego dojdzie ucha; Stać na
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 406
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
mnie niemylne, Że was do końca będzie błogosławił
On sam nad wami oko mając pilne: Pomnoży łask swych, których was nabawił; Bowiem tym stanem Bóg się opiekuje, Który do jego woli się stosuje.
Jako dwie palmie w idumskim ogrodzie, Kiedy się wzrostem jednostajnym zgodzą, Głową tykają nieba, a na spodzie W bystrym strumieniu jordanowym brodzą; Wszytkie zazdroszczą drzewa ich urodzie, A ony owoc co rok smaczny rodzą; Tak też dwie duszy wasze w jednym ciele Wydadzą kwiatów i owoców wiele”. DWUDZIESTA: HALCYLDIS
Mądrość jest nad mądrościami, Widzieć śmiertelną za nami
Pogonią, która wyroki Miece na świat bez odwłoki.
Jako z pędem na dół
mnie niemylne, Że was do końca będzie błogosławił
On sam nad wami oko mając pilne: Pomnoży łask swych, których was nabawił; Bowiem tym stanem Bóg się opiekuje, Który do jego woli się stosuje.
Jako dwie palmie w idumskim ogrodzie, Kiedy się wzrostem jednostajnym zgodzą, Głową tykają nieba, a na spodzie W bystrym strumieniu jordanowym brodzą; Wszytkie zazdroszczą drzewa ich urodzie, A ony owoc co rok smaczny rodzą; Tak też dwie duszy wasze w jednym ciele Wydadzą kwiatów i owoców wiele”. DWUDZIESTA: HALCYLDIS
Mądrość jest nad mądrościami, Widzieć śmiertelną za nami
Pogonią, która wyroki Miece na świat bez odwłoki.
Jako z pędem na dół
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 131
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
próżno wołam, próżno kamień biję, Próżno opokę memi miękczę słowy, Darmo brudnego Etiopa myję, Darmo na serce wołam białej głowy, Okowy darmo na jej kładę szyję. Namniej nie słucha, nie dba na me mowy,
Którą powozi miłość wyuzdana - Spieszy się gwałtem w tę drogę zagrzana. 55
Wprzód zatamujesz Wisłę w bystrym brzegu, Aniżli tego, kogo miłość wiedzie, Wprzód i słoneczny woz zostawisz w biegu, Gdy go zastawisz, pewnie nie pojedzie. Orłów, sokołów dogonisz w szeregu, Niżeli tego, kto z Wenerą jedzie. Trudno miłości z serca wykorzenić, Albo jej ulżyć, albo ją uplenić. 56
Gore nieboga, okrutnie
prożno wołam, prożno kamień biję, Prożno opokę memi miękczę słowy, Darmo brudnego Etyopa myję, Darmo na serce wołam białej głowy, Okowy darmo na jej kładę szyję. Namniej nie słucha, nie dba na me mowy,
Którą powozi miłość wyuzdana - Spieszy się gwałtem w tę drogę zagrzana. 55
Wprzod zatamujesz Wisłę w bystrym brzegu, Aniżli tego, kogo miłość wiedzie, Wprzod i słoneczny woz zostawisz w biegu, Gdy go zastawisz, pewnie nie pojedzie. Orłow, sokołow dogonisz w szeregu, Niżeli tego, kto z Wenerą jedzie. Trudno miłości z serca wykorzenić, Albo jej ulżyć, albo ją uplenić. 56
Gore nieboga, okrutnie
Skrót tekstu: LubSPir
Strona: 22
Tytuł:
Piram i Tyzbe
Autor:
Stanisław Herakliusz Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1660 a 1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1660
Data wydania (nie później niż):
1702
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Księgarnia św. Wojciecha
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1929