, miej i złota; Bogu najmilsze dary: szczerość a prostota. 292 (P). Z BŁAZNEM DO ŚLUBU, JAKO I NA RYBY
Bogatego syn ojca, gdy mu wsi nakupi, Chociaż był z przyrodzenia i szpetny, i głupi, Lecz intrata w rozumie zatykała dziurę, Żeni się. Niebogatąć, ale piękną córę Grzecznego ziemianina w stan małżeński bierze, Z rady krewnych (już ojca nie miał i macierze); Na które zaproszony i jam przybył gody. Maryną panna młoda, Janem był pan młody. Zapomniał ksiądz, choć mieszkał o kilkoro stajan: „Mówcież za mną: Ja, Marcin”, a ów głupi
, miej i złota; Bogu najmilsze dary: szczerość a prostota. 292 (P). Z BŁAZNEM DO ŚLUBU, JAKO I NA RYBY
Bogatego syn ojca, gdy mu wsi nakupi, Chociaż był z przyrodzenia i szpetny, i głupi, Lecz intrata w rozumie zatykała dziurę, Żeni się. Niebogatąć, ale piękną córę Grzecznego ziemianina w stan małżeński bierze, Z rady krewnych (już ojca nie miał i macierze); Na które zaproszony i jam przybył gody. Maryną panna młoda, Janem był pan młody. Zapomniał ksiądz, choć mieszkał o kilkoro stajan: „Mówcież za mną: Ja, Marcin”, a ów głupi
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 126
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
być wodzeni, Czasem i żywo na ogień wrzuceni, Kiedy w godzinie Szczęście ich minie, Ze mnie dzisiejsze wieki nieszczęśliwej Srogiej fortuny mają obraz żywy. Hekuba stara, Sen to i mara Ze mną i z mymi troskami zrownana. Choć jej ojczyzna w popiół rozsypana, Choć przez miecz srogi Poległ mąż drogi, Choć ukochaną córę jej zarzniono, Choć wnuka z wieże wysokiej zrzucono, Choć się jej bali, Gdy los miotali, Tę przecię w żalach swoich ulgę miała, Że gdy wszytkiego oraz postradała, Już też los srogi Nie nalazł drogi, Którąby był mógł jeszcze co nowego Do utrapienia przydać jej dawnego: Tak wszytkie groby, Wszytkie żałoby
być wodzeni, Czasem i żywo na ogień wrzuceni, Kiedy w godzinie Szczęście ich minie, Ze mnie dzisiejsze wieki nieszczęśliwej Srogiej fortuny mają obraz żywy. Hekuba stara, Sen to i mara Ze mną i z mymi troskami zrownana. Choć jej ojczyzna w popioł rozsypana, Choć przez miecz srogi Poległ mąż drogi, Choć ukochaną corę jej zarzniono, Choć wnuka z wieże wysokiej zrzucono, Choć się jej bali, Gdy los miotali, Tę przecię w żalach swoich ulgę miała, Że gdy wszytkiego oraz postradała, Już też los srogi Nie nalazł drogi, Ktorąby był mogł jeszcze co nowego Do utrapienia przydać jej dawnego: Tak wszytkie groby, Wszytkie żałoby
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 434
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
od okrutnej wściekłych zbojców ręki Wycierpiałam ubogie dziewczę srogie męki. Panie, niewinnam grzechu, anim nim zmazana, A zato, że krew moja za ciebie wylana, Niechaj w poczty niewinnych dziewic męczennicze I ja się lubo w wieku niedorosłym liczę. Próżno mię o kochani płaczecie rodzicy, Już mię niewinną córę przy świętej prawicy Drogiego Zbawiciela w niebie oglądacie, Nie zgubiliście mię tu, kiedy mię tam macie. Tejże.
Tu niewinnej dziewice położone ciało, Czy się też wespół z duszą do nieba dostało, Kędy je wybielone w męczeńskiej kąpieli Krwie niewinnej niebiescy zanieśli anieli. Radujcie się, rodzicy, ta nad niebiosami,
od okrutnej wściekłych zbojcow ręki Wycierpiałam ubogie dziewczę srogie męki. Panie, niewinnam grzechu, anim nim zmazana, A zato, że krew moja za ciebie wylana, Niechaj w poczty niewinnych dziewic męczennicze I ja się lubo w wieku niedorosłym liczę. Prożno mię o kochani płaczecie rodzicy, Już mię niewinną corę przy świętej prawicy Drogiego Zbawiciela w niebie oglądacie, Nie zgubiliście mię tu, kiedy mię tam macie. Tejże.
Tu niewinnej dziewice położone ciało, Czy się też wespoł z duszą do nieba dostało, Kędy je wybielone w męczeńskiej kąpieli Krwie niewinnej niebiescy zanieśli anieli. Radujcie się, rodzicy, ta nad niebiosami,
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 477
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
swe poszanowanie. Tedy kościół zakwitnął, tedy i KujawyWielką miały ozdobę z pięknej tej Wieniawy. Fryderyk biskup kujawski 1401. Jan z Obuchowa kasztelan srzemski 1399.
A niemniej się pisały i drugim z tych panem, W tęż pogodę szczęśliwą srzemskim kasztelanem. On strojnym dziewosłębem za karpacką górę Jedzie, Władysławowi po żonę, a córę Cylijskiego komesa: gdzie (co było gruntem) Wieczne zastanowiwszy przymierze z Zygmuntem, Wraca się z pożądaną do Krakowa gością: Tam o z jaką przyjęty wszystkich był radością! Świadczyły, ku powinnej czci oblubienice, Posnowane bluszczami bramy i ulice. Rafał trzeci najmłodszy wziąwszy na swą stronęDział Gołuchów, zaczął tryb i dzielnicę onę
swe poszanowanie. Tedy kościół zakwitnął, tedy i KujawyWielką miały ozdobę z pięknej tej Wieniawy. Fryderyk biskup kujawski 1401. Jan z Obuchowa kasztelan srzemski 1399.
A niemniej się pisały i drugim z tych panem, W tęż pogodę szczęśliwą srzemskim kasztelanem. On strojnym dziewosłębem za karpacką górę Jedzie, Władysławowi po żonę, a córę Cylijskiego komesa: gdzie (co było gruntem) Wieczne zastanowiwszy przymierze z Zygmuntem, Wraca się z pożądaną do Krakowa gością: Tam o z jaką przyjęty wszystkich był radością! Świadczyły, ku powinnej czci oblubienice, Posnowane bluszczami bramy i ulice. Rafał trzeci najmłodszy wziąwszy na swą stronęDział Gołuchów, zaczął tryb i dzielnicę onę
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 108
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
aby się z męstwem swojem popisali.
CXIV.
Król z Sarce swą chorągiew wszytkę ma czerwoną, Na której beł srogi lew z gębą rozdziewioną, W którą mu jego panna wędzidło wtykała I nie broniącego się powoli kiełznała, Siebie do straszliwego lwa przyrównywając, A przez pannę, która go uzda, wyrażając Nadobną Doralikę, cną córę możnego Stordylana jedyną, króla granackiego;
CXV.
Tę, co beł król tatarski, Mandrykard, wziął gwałtem, Jużem wyższej powiedział, komu, jakim kształtem; Dla której niesłychaną dzielność pokazował I którą dobrze więcej Rodomont miłował, Niżli swoje królestwo, niżli własne oczy, Nic nie wiedząc, że była w on czas
aby się z męstwem swojem popisali.
CXIV.
Król z Sarce swą chorągiew wszytkę ma czerwoną, Na której beł srogi lew z gębą rozdziewioną, W którą mu jego panna wędzidło wtykała I nie broniącego się powoli kiełznała, Siebie do straszliwego lwa przyrównywając, A przez pannę, która go uzda, wyrażając Nadobną Doralikę, cną córę możnego Stordylana jedyną, króla granackiego;
CXV.
Tę, co beł król tatarski, Mandrykard, wziął gwałtem, Jużem wyszszej powiedział, komu, jakiem kształtem; Dla której niesłychaną dzielność pokazował I którą dobrze więcej Rodomont miłował, Niżli swoje królestwo, niżli własne oczy, Nic nie wiedząc, że była w on czas
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 324
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Ja nie mogę wesół być, Ma miła za mąż chce idź.
Niechajże idzie zdrowa, Na bezrok będzie wdowa, Ja miawszy koń gotowy, Wsiadszy pomknę do wdowy.
Pomału, Jasiu, stąpaj, Ostróżkami nie brząkaj, Choć moja mać śpiąc dyszy, Barzo prędko usłyszy.
Mać-ci to usłyszała, Na córę zawołała: Z kimże się, córo, swarzysz, Czyli to przez sen gwarzysz?
Miła matko, nie zwodzi, Nikt-ci do mnie nie chodzi, Wszakżem jeszcze nie spała, Do pierzyny-m gadała.
Krótkoś mi ją krajała, Wszytko ze mnie spadała, Dla tej wąskiej pierzyny Najadłam sią kurczyny
Ja nie mogę wesół być, Ma miła za mąż chce idź.
Niechajże idzie zdrowa, Na bezrok będzie wdowa, Ja miawszy koń gotowy, Wsiadszy pomknę do wdowy.
Pomału, Jasiu, stąpaj, Ostróżkami nie brząkaj, Choć moja mać śpiąc dyszy, Barzo prędko usłyszy.
Mać-ci to usłyszała, Na córę zawołała: Z kimże się, córo, swarzysz, Czyli to przez sen gwarzysz?
Miła matko, nie zwodzi, Nikt-ci do mnie nie chodzi, Wszakżem jeszcze nie spała, Do pierzyny-m gadała.
Krótkoś mi ją krajała, Wszytko ze mnie spadała, Dla tej wązkiej pierzyny Najadłam sią kurczyny
Skrót tekstu: WychWieś
Strona: 12
Tytuł:
Kiermasz wieśniacki
Autor:
Jan z Wychylówki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
dialogi, fraszki i epigramaty, pieśni
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Teodor Wierzbowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
K. Kowalewski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1902
twoja, już na wieki tobie przyrzeczona. Lub rano słońce wstanie, lubo wieczór siędzie, I rok od roku ona twoją zawsze będzie. Szczęśliwy królewicze! Ochotnie pryskały Konie twoje, gdy z tobą w ten dom przyjechały. Ubiegłeś wielu inszych, którzy się starali O to powinowactwo, a nie otrzymali. Wielkich rodziców córę pojmujesz za żonę, Boska krew z tobą idzie pod jednę zasłonę. Nie masz jej równie, wszystkę Grecyją przechodzi, Szczęśliwy płód, który się w taką matkę wrodzi. Jest nas dwieście rówieśnic, wszystkie zażywamy Jednakich zabaw, wszystkie za krasne się mamy, Ale gdy której przyjdzie stanąć przy Helenie, Każda ma wadę,
twoja, już na wieki tobie przyrzeczona. Lub rano słońce wstanie, lubo wieczór siędzie, I rok od roku ona twoją zawsze będzie. Szczęśliwy królewicze! Ochotnie pryskały Konie twoje, gdy z tobą w ten dom przyjechały. Ubiegłeś wielu inszych, którzy się starali O to powinowactwo, a nie otrzymali. Wielkich rodziców córę pojmujesz za żonę, Boska krew z tobą idzie pod jednę zasłonę. Nie masz jej równie, wszystkę Grecyją przechodzi, Szczęśliwy płód, który się w taką matkę wrodzi. Jest nas dwieście rówieśnic, wszystkie zażywamy Jednakich zabaw, wszystkie za krasne się mamy, Ale gdy której przyjdzie stanąć przy Helenie, Każda ma wadę,
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 171
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
i drobną, którą gospodarze wysiłają na robotę pańską: ferowało dekret prawo i gromada, iż gdzieby niesposobnego posłał i takiego, któryby niepodołał robocje czeladnika, podjął karanie szesciu plag przy prawie.
3055. (385) Stanisław Sersen, stanąwszy, powiedział: iż był przy testamencie Gosciejowym i słiszał, że na córę wszystko odkazał, a ona żeby długy wypłacała, a zenie dać cokolwiek, krzywdy jej jednak nieczyniąc.
3056 (386) lęndrzej Kus, wespół i z zoną swą Małgorzatą, oblicznie przed prawo przyszedszy, przedał rolą swą, wedlie dworskiej leząca; do dwora wszakze wymawiają sobie, aby im zagrodę wymierzono, którą by
y drobną, ktorą gospodarze wysiłaią na robotę panską: ferowało decret prawo y gromada, iż gdzieby niesposobnego posłał y takiego, ktoryby niepodołał robocye czeladnika, podiął karanie szesciu plag przy prawie.
3055. (385) Stanisław Sersen, stanawszy, powiedział: iż był przy testamencie Goscieiowym y słiszał, że na corę wszystko odkazał, a ona żeby długy wypłacała, a zenie dac cokolwiek, krziwdy iey iednak nieczyniąc.
3056 (386) lęndrzey Kus, wespoł y z zoną swą Małgorzatą, oblicznie przed prawo przyszedszy, przedał rolą swą, wedlie dworskiey leząca; do dwora wszakze wymawiaią sobie, aby ym zagrodę wymierzono, ktorą by
Skrót tekstu: KsKasUl_1
Strona: 322
Tytuł:
Księgi gromadzkie wsi Kasina Wielka, cz. 1
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kasina Wielka
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
sprawy sądowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Księgi sądowe wiejskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bolesław Ulanowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1921
obojga Domowstwa ozdobę i pociechę wstąpiłeś i W. M. C. M. Panie Podstoli W. X. L. dnia dzisiejszego w ten wielce chwalebny Stanu Małżeńskiego związek, przyjąłeś w święte i nierozdzielne towarzystwo z Woli i przejrzenia Bożego, a osobliwej przeciwko sobie łaski i miłości przezacnych Rodziców poślubioną już sobie jedyną Córę I. O. Książęcia Jegomości Wojewody Wileńskiego, Hetmana Najwyższego W.. X. L. i Księżnej Jejmości Wojewodzinej. Szczęśliwy dzień i pogodny zaprawdę, aby inter faustos zwyczajem Starych Rzymian białym kamykiem był naznaczony, którego bierzesz W. M. C. to, nad co ani Dom ten lubo Wielki nic większego i
oboyga Domowstwa ozdobę y poćiechę wstąpiłeś y W. M. C. M. Panie Podstoli W. X. L. dnia dźisieyszego w ten wielce chwalebny Stanu Małżeńskiego związek, przyiąłeś w święte y nierozdźielne towarzystwo z Woli y przeyrzenia Bożego, á osobliwey przećiwko sobie łaski y miłośći przezacnych Rodźicow poślubioną iuż sobie iedyną Corę I. O. Xiążęćia Iegomośći Woiewody Wileńskiego, Hetmana Naywyższego W.. X. L. y Xiężney Ieymośći Woiewodźiney. Szczęśliwy dźień y pogodny zapráwdę, áby inter faustos zwyczaiem Starych Rzymian białym kamykiem był naznaczony, ktorego bierzesz W. M. C. to, nad co áni Dom ten lubo Wielki nic większego y
Skrót tekstu: DanOstSwada
Strona: 17
Tytuł:
Swada polska i łacińska t. 1, vol. 2
Autor:
Jan Danejkowicz-Ostrowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1745
Data wydania (nie wcześniej niż):
1745
Data wydania (nie później niż):
1745
zaniechajcie, A w śmiertelnem go łożu nie ruszajcie. Niech sobie leży! wszakże uśnie snadnie, Gdy na niem wiecznie za swój eksces padnie. O, pewnie padnie! Jeźli o to idzie, Żeby nie była Prakseda w ohydzie, Nie wasz to kłopot. Ja ją na się biorę I jak jedyną przyjmę na się córę. Podźcież już sobie, a to zdrajcy nieście, Że mu już świeży grób gotują w mieście!” To rzekszy — poszedł z gniewliwą osobą, A w budę wszedszy zamknął drzwi za sobą. Co wszyscy widząc, gdy słowa wdzięcznego Od Marynarza nie słyszeli swego, Znowu pod sztabę pośli w krótkiej chwili, Jakby
zaniechajcie, A w śmiertelnem go łożu nie ruszajcie. Niech sobie leży! wszakże uśnie snadnie, Gdy na niem wiecznie za swój eksces padnie. O, pewnie padnie! Jeźli o to idzie, Żeby nie była Prakseda w ohydzie, Nie wasz to kłopot. Ja ją na się biorę I jak jedyną przyjmę na się corę. Podźcież już sobie, a to zdrajcy nieście, Że mu już świeży grób gotują w mieście!” To rzekszy — poszedł z gniewliwą osobą, A w budę wszedszy zamknął drzwi za sobą. Co wszyscy widząc, gdy słowa wdzięcznego Od Marynarza nie słyszeli swego, Znowu pod sztabę pośli w krótkiej chwili, Jakby
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 200
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971