mnie a jutro tobie. Dekret Pański jest nieodmienny według którego termin każdego na świecie żyjącego na rękach swoich naterminował. Patrząc tedy na przygodę moję wy namilszy przyjaciele moi/ nie mnie/ ale grzechów/ dal których nas to potyka żałujcie. Nawet od mowy odstąpiwszy/ cóż nam płacz i żal nasz pomoc może/ choćbyśmy cebrem łzy nasze wylewali/ choćbyśmy i serca swoje na oświadczenie żalu krajali/ dekretu Bożego przełomić nie możemy. Omnibus hominibus constitutũ est semel mori. Powiedział jeden z ludzi świętych: Wszytkim (prawi) ludziom postanowiono jest raz umrzeć. Raż ta zadekretem Bożym umarła: żywię jednak w potomstwie/ w cnoty/ w sławę
mnie á iutro tobie. Dekret Páński iest nieodmienny według ktore^o^ termin każde^o^ ná świećie żyiące^o^ ná rękách swoich náterminował. Pátrząc tedy ná przygodę moię wy namilszy przyiaćiele moi/ nie mnie/ ale grzechow/ dal ktorych nas to potyka żáłuyćie. Náwet od mowy odstąpiwszy/ coż nam płacż y żal nasz pomoc może/ choćbysmy cebrem łzy násze wylewáli/ choćbysmy y sercá swoie ná oświadcżenie zalu kráiáli/ dekretu Bożego przełomić nie możemy. Omnibus hominibus constitutũ est semel mori. Powiedźiał ieden z ludźi świętych: Wszytkim (prawi) ludźiom postánowiono iest raz vmrzeć. Raż tá zádekretem Bożym vmarłá: żywię iednák w potomstwie/ w cnoty/ w sławę
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: G3
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
zaraza. Jeszcze i to o rybach non omittendum, że z sadzawek do stawu ryby warunkowe trzeba przesadzać na wiosnę, gdy już lód się rozpłynoł, i to najlepiej podczas pełni Miesiąca. I to uważają, aby zarybienie było stegoż stawu nie z innego. Przesadzając zaś obserwować, aby powoli, albo siatką spuszczać, albo cebrem, a nie rzucać nawodę jakom widział, skąd ryby się zabijają, albo przybolewają. I to uwagi rzecz godna, że podczas spustu, zryb z stawu w sadzawki O Ekonomice mianowicie o Studni, Fontannie etc.
wpuszczonej, ledwo trzecia część zostaje; gdyż jedna schudnie, druga zasnie, trzecia idzie w
zaraza. Ieszcze y to o rybach non omittendum, że z sadzawek do stawu ryby warunkowe trzeba przesadzać na wiosnę, gdy iuż lod się rozpłynoł, y to naylepiey podczas pełni Miesiąca. I to uważaią, aby zarybienie było ztegoż stawu nie z innego. Przesadzaiąc zaś obserwować, aby powoli, albo siatką spuszczać, albo cebrem, á nie rzucać nawodę iakom widział, zkąd ryby się zabiiaią, albo przybolewaią. I to uwagi rzecz godna, że podczas spustu, zryb z stawu w sadzawki O Ekonomice mianowicie o Studni, Fontannie etc.
wpuszczoney, ledwo trzecia część zostaie; gdyż iedna schudnie, druga zasnie, trzecia idzie w
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 467
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
corporis,prout gessit siue bonum, siue malum. Lecz przyjdzie tak prawie nie spodzianie (według przepowiedzenia Pańskiego) jako ów potop za czasów Noego/ kiedy wszyscy wesoło żyjąc jedli/ pili/ zalecali się/ żenili się/ znienacka niebo się zachmurzywszy/ w czarne obłoki zaszło/ dżdże lunęły przez dni czterdzieści; zewsząd jak cebrem lało/ i tak się cała ziemia wodami napełniła/ iż nawyższe góry zatopione są/ i tylko niebo i morze na świecie widać było. Równie i ów dzień straszny sądu Boskiego przyśpieje. Kiedy ludzie zapamiętali nic obezpieczeństwie myślić nie będą/ żywioły jako więc w konającym człowieku poburzone humory mieszać poczną/ gromy bić/ błyskawice
corporis,prout gessit siue bonum, siue malum. Lecz przyidźie ták prawie nie spodźianie (według przepowiedzeniá Pańskiego) iáko ow potop zá czasow Nòégo/ kiedy wszyscy wesoło żyiąc iedli/ pili/ zálecali się/ żenili się/ znienacka niebo się záchmurzywszy/ w czarne obłoki zászło/ dżdże lunęły przez dni czterdźieśći; zewsząd iák cebrem láło/ y ták się cáła źiemiá wodámi nápełniła/ iż nawyszsze gory zátopione są/ y tylko niebo y morze ná świećie widáć było. Rownie y ow dźień straszny sądu Boskiego przyśpieie. Kiedy ludźie zápamiętali nic obespieczeństwie myślić nie będą/ żywioły iáko więc w konáiącym człowieku poburzone humory mieszać poczną/ gromy bić/ błyskawice
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 136
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
: Boże igrzysko, wojenna obłuda, Kmiotek Marsów, powszechny służka, tara chuda. Po wszystkim niemal świecie ma pokoju szukać, A szukając, każdemu po łbu może pukać. U każdego śmierć siedzi tuż nad szabeltasem, Kozak tłucze, kozaka zatłuką też czasem. Niechaj ze się szanuje, w piciu zna dietę, Wino cebrem, miód konwią, kuflem akwawitę. Wszystko prze zdrowie pełniąc, nic nie dbając o nie, Nie tak prości mają być ludzie, jako konie. Ci się do strzelby ćwiczą, bo kto dobrze mierzy Konwią, ten nie nagorzej i z luku uderzy. Gębą pić, czołem zaś bić, to kozacka sprawa, Rąbać
: Boże igrzysko, wojenna obłuda, Kmiotek Marsów, powszechny służka, tara chuda. Po wszystkim niemal świecie ma pokoju szukać, A szukając, każdemu po łbu może pukać. U każdego śmierć siedzi tuż nad szabeltasem, Kozak tłucze, kozaka zatłuką też czasem. Niechaj ze sie szanuje, w piciu zna dyetę, Wino cebrem, miód konwią, kuflem akwawitę. Wszystko prze zdrowie pełniąc, nic nie dbając o nie, Nie tak prości mają być ludzie, jako konie. Ci sie do strzelby ćwiczą, bo kto dobrze mierzy Konwią, ten nie nagorzej i z luku uderzy. Gębą pić, czołem zaś bić, to kozacka sprawa, Rąbać
Skrót tekstu: ZimBLisBad
Strona: 215
Tytuł:
Żywot Kozaków lisowskich
Autor:
Bartłomiej Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
pobudziły uszy łaskawe Filidy kochanej, a proś: niech myśli nie trapi stroskanej. Zaczynaj rychłą, owa abo ją ty graniem, abo ją to tym owa zmiękczywa śpiewaniem. PIEŚŃ II
Nie zawsze eury Ocean mordują, nie zawsze w Kaukaz usilne szturmują – igrzyska czasem temu pozwalają, tego zefirom zaś powiewać dają.
Nie zawsze cebrem Pleijady leją, pomierniej czasem krople swoje sieją; więc mokry obłok nie zawsze się włóczy, czasem się w tęczę barwistą obłóczy.
Nie zawsze gęste mgły się zawieszają, nie same zawsze na łąki padają – spuszcza się podczas i perłowa rosa, kiedy się mile zapocą niebiosa.
Równie tak ludzie nie już zawsze mają siedzieć w
pobudziły uszy łaskawe Filidy kochanej, a proś: niech myśli nie trapi stroskanej. Zaczynaj rychłą, owa abo ją ty graniem, abo ją to tym owa zmiękczywa śpiewaniem. PIEŚŃ II
Nie zawsze eury Ocean mordują, nie zawsze w Kaukaz usilne szturmują – igrzyska czasem temu pozwalają, tego zefirom zaś powiewać dają.
Nie zawsze cebrem Pleijady leją, pomierniej czasem krople swoje sieją; więc mokry obłok nie zawsze się włóczy, czasem się w tęczę barwistą obłóczy.
Nie zawsze gęste mgły się zawieszają, nie same zawsze na łąki padają – spuszcza się podczas i perłowa rosa, kiedy się mile zapocą niebiosa.
Równie tak ludzie nie już zawsze mają siedzieć w
Skrót tekstu: WieszczSielGur
Strona: 38
Tytuł:
Sielanki albo Pieśni
Autor:
Adrian Wieszczycki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory poetyckie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Anna Gurowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2001
czerw. zł. na skupowanie zaharyjej do Kamieńca, którą aby tej zimy jako najprędzej wprowadzić usiłował, po zaprowadzonej czambuły puścił, sam zaś chan w Adrianopolu zimować będzie; tenże powiada, że orda z Węgier onustis spoliis powróciła. Też wiadomości i imp. krakowski listami swymi potwierdził. Die 20 ejusdem
Cały dzień jak cebrem deszcz lał, tak jakoby wśrzód lata. Król im. żadnej nie czuł alteracyjej ani się na nią uskarżał, jadł smaczno obiad z królową im. i imp. posłem francuskim. W kościele była królowa im., jakoż i codziennie bywa horis consuetis na roratach. Podczas obiadu drugiego Tatara przyprowadzono od imp. krakowskiego,
czerw. zł. na skupowanie zaharyjej do Kamieńca, którą aby tej zimy jako najprędzej wprowadzić usiłował, po zaprowadzonej czambuły puścił, sam zaś chan w Adrianopolu zimować będzie; tenże powiada, że orda z Węgier onustis spoliis powróciła. Też wiadomości i jmp. krakowski listami swymi potwierdził. Die 20 eiusdem
Cały dzień jak cebrem deszcz lał, tak jakoby wśrzód lata. Król jm. żadnej nie czuł alteracyjej ani się na nię uskarżał, jadł smaczno obiad z królową jm. i jmp. posłem francuskim. W kościele była królowa jm., jakoż i codziennie bywa horis consuetis na roratach. Podczas obiadu drugiego Tatara przyprowadzono od jmp. krakowskiego,
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 76
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
wieczerza, gdzie dobry obiad, po jarmarku Zły targ, mówią. Straciłem i ja na frymarku. Miałem wieś, miał dostatek chleba, sług i koni; A teraz chuda fara, sam ksiądz pleban dzwoni, Pieszo chodzi. Chceli jeść, trudno przysposobić Inaczej, chyba prosić abo ciężko robić. Wino cebrem noszono, grali mi trębacze; Zatrąbięć sam dziś, kiedy wspomniawszy zapłaczę. Były zawsze pieniądze w skrzyni na usłudze, Czego dusza zachciała; to prawda, że cudze. A któż spodziewał, że je trudniej niż utracać, Kiedy się ich upomnią, trzeba ludziom wracać? 255. KTO SŁUŻY, WOLNOŚĆ TRACI
Nie ma
wieczerza, gdzie dobry obiad, po jarmarku Zły targ, mówią. Straciłem i ja na frymarku. Miałem wieś, miał dostatek chleba, sług i koni; A teraz chuda fara, sam ksiądz pleban dzwoni, Pieszo chodzi. Chceli jeść, trudno przysposobić Inaczej, chyba prosić abo ciężko robić. Wino cebrem noszono, grali mi trębacze; Zatrąbięć sam dziś, kiedy wspomniawszy zapłaczę. Były zawsze pieniądze w skrzyni na usłudze, Czego dusza zachciała; to prawda, że cudze. A któż spodziewał, że je trudniej niż utracać, Kiedy się ich upomnią, trzeba ludziom wracać? 255. KTO SŁUŻY, WOLNOŚĆ TRACI
Nie ma
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 147
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
którąś był aksamitem obił, Poszły i frezy za nią; prawieś ci zarobił: Dawszy dziesięć tysięcy za oboje z szorem, Wziąłeś półtora; i to zgadza się z humorem. Wesołe się pokoje, kiedy cię w nich kłócą
Ustawiczni dłużnicy, w niepokój obrócą. Poszło wino za węgły, coś go dawał cebrem, Kułeś hajduki, stoły zastawiałeś srebrem, Teraz na borg u Żyda piwo z gorzaliną. Stół cyną; prędko będziesz zastawiał go gliną. Przecie nie desperować. Jest lekarstwo na to: Nadstawiwszy humorem, ożenić bogato, Choćbyś się też przydłużył, w kraju gdzie dalekiem. Nieszczęsny zwyczaj nastał, z teraźniejszym
którąś był aksamitem obił, Poszły i frezy za nią; prawieś ci zarobił: Dawszy dziesięć tysięcy za oboje z szorem, Wziąłeś półtora; i to zgadza się z humorem. Wesołe się pokoje, kiedy cię w nich kłócą
Ustawiczni dłużnicy, w niepokój obrócą. Poszło wino za węgły, coś go dawał cebrem, Kułeś hajduki, stoły zastawiałeś srebrem, Teraz na borg u Żyda piwo z gorzaliną. Stół cyną; prędko będziesz zastawiał go gliną. Przecie nie desperować. Jest lekarstwo na to: Nadstawiwszy humorem, ożenić bogato, Choćbyś się też przydłużył, w kraju gdzie dalekiem. Nieszczęsny zwyczaj nastał, z teraźniejszym
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 476
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987