ducha Bożego: zna i Heretycką oziębłość, i zaraz, żałuje jego jako bliźniego upadku, a śmieje się głupstwu jego, że się o to waży czemu siły jego wydołać żadnym sposobem nie mogą. Wie abowiem prawdziwy Katolik, że jak wyznawca Herezji, tak i obrońca tych, w jednej cenie chodzą, i jedno się cechą oznaczają, Heretycką, nie Katolicką. Wyznawa kto Haeresim, Heretyk jest: broni kto Herezji, Heretyk jest. Tak są potępieni na Czwartym powszechnym Synodzie Eutyches i Dysocorus: ony jak Heretyk, a ów jak obrońca jego. A że ten to Filalet był Heretyckiego błędu, a nie Ruskiej wiary, dowodzę tego nań
duchá Bożego: zna y Haeretycką oźiębłość, y záraz, żałuie iego iáko bliźniego vpadku, á śmieie sie głupstwu iego, że sie o to waży czemu siły iego wydołáć żadnym sposobem nie mogą. Wie abowiem prawdźiwy Kátholik, że iák wyznawcá Haereziy, ták y obrońcá tych, w iedney cenie chodzą, y iedno sie cechą oznáczáią, Haeretycką, nie Kátholicką. Wyznawa kto Haeresim, Haeretyk iest: broni kto Haereziey, Haeretyk iest. Ták są potępieni ná Czwartym powszechnym Synodźie Eutyches y Disocorus: ony iák Haeretyk, á ow iák obrońcá iego. A że ten to Philálet był Haeretyckiego błędu, á nie Ruskiey wiáry, dowodzę tego nań
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 5
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
, czart do swej owczarnie. 463 (D). DO TEGOŻ NA MUCHY BIAŁOGŁOWSKIE
Mocarz głębi piekielnej, tak Pismo tłumaczy, Zowie się Belzebubem, co książę much znaczy. Przebóg, zrzucajcie z czoła, białegłowy, muchy: Jegoć to nieszczęśliwe piątna te flejtuchy. Która je kolwiek nosi, już, już jego cechą Do piekła naznaczona, gdy wrzącej warzechą Smoły on smok okrutny na bezbożnej twarzy Herb swój, muchę, książę much, straszliwie wywarzy. Czemuż nie barankową raczej niźli smoczą, Krwią, nie smołą, matrony swoje serca moczą? Że gdy przyjdzie do braku, poznawszy po piątnie, Bóg do nieba, czart swoich do
, czart do swej owczarnie. 463 (D). DO TEGOŻ NA MUCHY BIAŁOGŁOWSKIE
Mocarz głębi piekielnej, tak Pismo tłumaczy, Zowie się Belzebubem, co książę much znaczy. Przebóg, zrzucajcie z czoła, białegłowy, muchy: Jegoć to nieszczęśliwe piątna te flejtuchy. Która je kolwiek nosi, już, już jego cechą Do piekła naznaczona, gdy wrzącej warzechą Smoły on smok okrutny na bezbożnej twarzy Herb swój, muchę, książę much, straszliwie wywarzy. Czemuż nie barankową raczej niźli smoczą, Krwią, nie smołą, matrony swoje serca moczą? Że gdy przyjdzie do braku, poznawszy po piątnie, Bóg do nieba, czart swoich do
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 389
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
mąkę, jagły, nie tylko gorzałkę, ile na traktach, a dopieroż obroki, siana, sieczkę, słomę, tytiun, świece. Dołożyć mu w kontrakcie, aby to wszystko trzymał pod karnością, i jeśli tak jest, z gromady się badać, przez Rewizora się dowiadywać. Miara trunkowa ma być z Pańską cechą oddana przy gromadzie. Nie chwalę ja i tej niewoli owszem tyranii, że poddanemu nie wolno miodu, płótna, gdzie indziej przedać, tylko swemu arędarzowi: bo chłop do miasta pojechawszy, często więcej i gotowemi weźmie pieniądzami, a swój arędarz pięknie go wykwituje. W młynie także ma mu być miarka wyznaczona, i opisana
mąkę, iagły, nie tylko gorzałkę, ile na traktach, á dopieroż obroki, siana, sieczkę, słomę, tytiun, swiece. Dołożyć mu w kontrakcie, aby to wszystko trzymał pod karnością, y iezli tak iest, z gromady się badać, przez Rewizora się dowiadywać. Miara trunkowa ma bydź z Pańską cechą oddana przy gromadzie. Nie chwalę ia y tey niewoli owszem tyrannii, że poddanemu nie wolno miodu, płotna, gdzie indziey przedać, tylko swemu arędarzowi: bo chłop do miasta poiechawszy, często więcey y gotowemi weźmie pieniądzami, á swoy arędarz pięknie go wykwituie. W młynie także ma mu bydź miarka wyznaczona, y opisana
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 363
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
Lecz osobliwie dobroć jego i miłosierdzie/ jako nam przynętą jest do proszenia/ tak Boga przychęca do wysłuchania, Secundùm misericordiamtuam memento mei tu propter bonitatem tuam Domine. A najpewniejsza instancia/ najwalniejszy/ że tak rzeknę/ do wrot niebieskich taran najskuteczniejsza ratio impetrandi przypomnienie i przełożenie zasług i męki najdroższego JEZUSA naszego: która cechą jeżeli prośby nasze/ lubo liche i nikczemne naznaczone i Boską krwią jego uzłocone/ przed oczy Ojca przedwiecznego z gorącym afektem (Protector noster aspice Deus et respice in faciem Christi tui) przyniesiemy; być zgoła nie może/ aby się nie skłonił/ aby w przyrzeczonej/ a prawie poprzysiężonej obietnicy przez samego syna swego ogłoszonej nie
Lecz osobliwie dobroć iego y miłośierdźie/ iáko nam przynętą iest do proszeniá/ ták Bogá przychęca do wysłuchániá, Secundùm misericordiamtuam memento mei tu propter bonitatem tuam Domine. A náypewnieysza instáncia/ naywalnieyszy/ że ták rzeknę/ do wrot niebieskich táran náyskutecznieysza ratio impetrandi przypomnienie y przełożenie zásług y męki náydroższego IEZVSA nászego: ktora cechą ieżeli proźby násze/ lubo liche y nikczemne náznáczone y Boską krwią iego uzłocone/ przed oczy Oycá przedwiecznego z gorącym affektem (Protector noster aspice Deus et respice in faciem Christi tui) przynieśiemy; być zgoła nie może/ aby się nie skłonił/ aby w przyrzeczoney/ a práwie poprzyśiężoney obietńicy przez samego syná swego ogłoszoney nie
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 199
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
od nich z łaskami swemi skutecznemi odwrócił/ i takich in reprobum sensum za swymi zapędami puścił. Czego na potępienie wieczne niechybne/ niemylne/ aż nazbyt dosyć. 6. Przeczyć temu niemożesz/ że i te któreś tu na tych kilku kartach przepatrzył i przejrzał zbawienne rady/ lubo niedostatecznym i tępy pisane piórem słabą wybite cechą/ wszakże z materii i swej istotnej ceny dzielne/ uważne/ i poważne na twe oświecenie i zysk zbawienny danych ci od Boga talentem są. Wiem żeć nie raz i nabożny afekt wspłonął/ i ogrzana wola za wolą się Boską jeśli nie rzuciła/ przynamniej ruszyła; co rozum poznał i nakazał przyjęła/ przedsięwzięła/
od ńich z łáskámi swemi skutecznemi odwroćił/ y tákich in reprobum sensum zá swymi zápędámi puśćił. Cze^o^ ná potępienie wieczne niechybne/ niemylne/ aż nazbyt dosyć. 6. Przeczyć temu niemożesz/ że y te ktoreś tu ná tych kilku kártách przepátrzył y przeyrzał zbáwienne rady/ lubo niedostatecznym y tępý pisane piorem słábą wybite cechą/ wszakże z materiey y swey istotney ceny dźielne/ uważne/ y poważne ná twe oświecenie y zysk zbáwienny dánych ći od Boga talentem są. Wiem żeć nie raz y nabożny affekt wspłonął/ y ogrzána wola zá wolą się Boską ieśli nie rzućiła/ przynámniey ruszyła; co rozum poznał y nákázał przyięła/ przedsięwźięła/
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 424
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
robotnika znając, przy osadach sami bywać, notując każdego robotnika. Gdy warcabni wyjadą, aby zaraz za poprawieniem tablicę robotnika i łój do regestru wpisali, p. podżupkowi errory donosili. Ci, iż fides wielka przy nich, mają być przysięgli. Trzeba by aby dla kolekty supra tylko od jednego bednarza beczki brali, z cechą w żupie będącą przypaloną, próżna beczka aby nad górą i jedna nie była; cecha przy p. podżupku ma zostawać. Na górą owsy i siana zamykać, obroków koniom dojźrzeć, przy sobie wsypać, a wtedy trybarzom kazać odejść, aż konie zjedzą. Porekty, dewekty p. podżupkowi rano w niedzielę na piśmie podać
robotnika znając, przy osadach sami bywać, notując każdego robotnika. Gdy warcabni wyjadą, aby zaraz za poprawieniem tablicę robotnika i łój do regestru wpisali, p. podżupkowi errory donosili. Ci, iż fides wielka przy nich, mają być przysięgli. Trzeba by aby dla kolekty supra tylko od jednego bednarza beczki brali, z cechą w żupie będącą przypaloną, próżna beczka aby nad górą i jedna nie była; cecha przy p. podżupku ma zostawać. Na górą owsy i siana zamykać, obroków koniom dojźrzeć, przy sobie wsypać, a wtedy trybarzom kazać odejść, aż konie zjedzą. Porekty, dewekty p. podżupkowi rano w niedzielę na piśmie podać
Skrót tekstu: InsGór_1
Strona: 53
Tytuł:
Instrukcje górnicze dla żup krakowskich z XVI-XVIII wieku, cz. 1
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
instrukcje
Tematyka:
górnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1615 a 1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Antonina Keckowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1963
konie Alekto, które Kocytowe Łąki tuczą, i pola pasą Erebowe. konie co Letejskiego źrzodła pijąc mętne Likwory, piany ze snem toczą niepamiętne. Straszny wyrokiem Orfeus, i prędszy nisz strzała Eton, i Stygijskiego ozdoba nie mała Nikteus stada; bijąc w piekielne nogami Progi, przed zawartemi łańcuchem wrotami: Także rosły Alastor cechą Plutonową Naznaczony, na drogę górują się nową. Goniec ogniów słonecznych, z Jońskiego morza Wstając: złotych promieni blaskiem ranna zorza Ledwie świat oświeciła, a różowe skronie Drżą w wałów przesroczystych kryształowym łonie: Tu wesoła o Matce cale zapomniawszy, Zdradą chytrej Wenery skoro tylko wstawszy: Tak tata naznaczyły: w pola i upstrzone Różnym
konie Alekto, ktore Kocytowe Łąki tuczą, y pola pasą Erebowe. konie co Leteyskiego źrzodłá piiąc mętne Likwory, piány ze snem toczą niepamiętne. Straszny wyrokiem Orfeus, y prętszy nisz strzałá Eton, y Stygiyskiego ozdobá nie małá Nikteus stada; biiąc w piekielne nogami Progi, przed zawartemi łańcuchem wrotámi: Tákże rosły Alastor cechą Plutonową Naznaczony, ná drogę goruią się nową. Goniec ogniow słonecznych, z Iońskiego morza Wstaiąc: złotych promieni blaskiem ranna zorza Ledwie świát oświećiłá, á rożowe skronie Drżą w wałow przesroczystych krzyształowym łonie: Tu wesoła o Mátce cále zapomniawszy, Zdradą chytrey Wenery skoro tylko wstawszy: Ták tátá naznáczyły: w pola y upstrzone Rożnym
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 13
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
, i innych cnot za powodem pięknej natury, ale nie mniej za godną na Dworze Pańskim edukacją. Nie ubogi wniosek, drogie to pignus, którego rzetelna Posessja czyni cię ex magna parte beatum. Kto chciał wojującego pod Scypionem Afrykańskiego poznać żołnierza, trzeba mu było roży na tarczy upatrywać; chcąc dobrotliwe Państwo niezmazaną naznaczyć cię cechą, nie na tarczy, ale na sercu twoim tę składają rożą. A lubo to już tylko jako by pod cieniem i nie jako we śnie potomne sobie wieki marzą, o wsławionych złotym fruktem Hesperyiskich ogrodach, i w księgach więcej niż w prawdzie Semiramidis horti, bo czas wszystko pożerający nic bardziej i snadniej, jako te
, y innych cnot zá powodem piękney nátury, ále nie mniey zá godną ná Dworze Pańskim edukacyą. Nie ubogi wniosek, drogie to pignus, ktorego rzetelna Possessya czyni cię ex magna parte beatum. Kto chciał woiuiącego pod Scypionem Afrykańskiego poznać żołnierza, trzeba mu było roży ná tarczy upátrywać; chcąc dobrotliwe Państwo niezmazaną náznaczyć cię cechą, nie ná tarczy, ále ná sercu twoim tę skłádáią rożą. A lubo to iuż tylko iáko by pod cieniem y nie iako we snie potomne sobie wieki márzą, o wsławionych złotym fruktem Hesperyiskich ogrodach, y w księgách więcey niż w prawdzie Semiramidis horti, bo czas wszystko pożeráiący nic bardziey y snadniey, iáko te
Skrót tekstu: DanOstSwada
Strona: 45
Tytuł:
Swada polska i łacińska t. 1, vol. 2
Autor:
Jan Danejkowicz-Ostrowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1745
Data wydania (nie wcześniej niż):
1745
Data wydania (nie później niż):
1745
bo takiego mieć nie chcemy młynka, Żeby odwiał szewskiego od szlachcica synka. Byłaby na to, gdyby słuchać chciano, rada: Niechby każdy pokazał w grodzie babę, dziada. Spytasz, którym się herbem, którym pisze dziełem — Aż on w Polsce Tęczyńskim, w Litwie Radziwiłem; Tak wysoką szlachectwo swoje znaczy cechą: Tarłem będzie z Toporu, a z Lisa Sapiehą. Siłu i cudzoziemców, porodzonych z Niemek, Bez wszelkich zasług szlachty pisać by w odjemek; Siłu, co tak rok jedną z mieszczany połacią Siedzieli, kupców, dzisia pisze nam się bracią: Jeśli z wiary, pozwalam, bo tak Pismo każe; Jeśli
bo takiego mieć nie chcemy młynka, Żeby odwiał szewskiego od szlachcica synka. Byłaby na to, gdyby słuchać chciano, rada: Niechby każdy pokazał w grodzie babę, dziada. Spytasz, którym się herbem, którym pisze dziełem — Aż on w Polszczę Tęczyńskim, w Litwie Radziwiłem; Tak wysoką szlachectwo swoje znaczy cechą: Tarłem będzie z Toporu, a z Lisa Sapiehą. Siłu i cudzoziemców, porodzonych z Niemek, Bez wszelkich zasług szlachty pisać by w odjemek; Siłu, co tak rok jedną z mieszczany połacią Siedzieli, kupców, dzisia pisze nam się bracią: Jeśli z wiary, pozwalam, bo tak Pismo każe; Jeśli
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 482
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
idzie i groźna armata; Straszne się bisurmańskie z góry garną roje A białe jako gęsi migocą zawoje. Janczaraga we środku ustrzmiwszy w puch pawi Ogniste swoje pułki na czele postawi, Sam dosiadszy białego arabina grzbieta, Jako między gwiazdami iskrzy się kometa, W barwistym złotogłowie pod żurawią wiechą; Bonczuk nad nim z miesiącem, ottomańską cechą. Dwanaście tylko było tysięcy janczarów, Prócz piechot Gaborego i dwu hospodarów; Janczarowie WOJNA CHOCIMSKA
Na dwadzieścia-ć pieniądze spełna z skarbu dano, Ale to, co miało być na ośm, ukraszono. Wszędy pełno nierządu, gdzie nie masz dozoru! Każdy kradnie, kto może, każdy tka do woru, Ale i u nas
idzie i groźna armata; Straszne się bisurmańskie z góry garną roje A białe jako gęsi migocą zawoje. Janczaraga we środku ustrzmiwszy w puch pawi Ogniste swoje pułki na czele postawi, Sam dosiadszy białego arabina grzbieta, Jako między gwiazdami iskrzy się kometa, W barwistym złotogłowie pod żurawią wiechą; Bonczuk nad nim z miesiącem, ottomańską cechą. Dwanaście tylko było tysięcy janczarów, Prócz piechot Gaborego i dwu hospodarów; Janczarowie WOJNA CHOCIMSKA
Na dwadzieścia-ć pieniądze spełna z skarbu dano, Ale to, co miało być na ośm, ukraszono. Wszędy pełno nierządu, gdzie nie masz dozoru! Każdy kradnie, kto może, każdy tka do woru, Ale i u nas
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 117
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924