pijatyka być musi: bywa wesele/ pijatyka być musi: bywają krzciny/ pijatyka być musi: bywa pogrzeb/ pijatyka być musi; bywa gdzie bankiet/ Uczta albo biesiada/ pijatyka być musi: przyjmuje Mistrz Ucznia na Rzemiosło/ pijatyka być musi: spuszcza go z nauki/ pijatyka być musi; wprawia się Rzemieślniczek do Cechu/ pijatyka być musi: Kupuje kto co/ bądź dom/ bądź rolą/ albo co inszego/ litkup albo pijatyka być musi: Umrze kto; pijatyka być musi: piją tam Mężowie/ piją Niewiasty/ piją Dziatki/ pije co żywo/ i używają darów Bożych źle/ że częstokroć wszystkie stoły ich pełne są zwracania
pijátyká bydź muśi: bywa wesele/ pijátyká bydź muśi: bywáją krzćiny/ pijátyká bydź muśi: bywa pogrzeb/ pijátyká być muśi; bywa gdźie bánkiet/ Ucztá álbo bieśiádá/ pijátyká być muśi: przyimuje Mistrz Uczniá ná Rzemiosło/ pijátyká być muśi: spuscza go z náuki/ pijátyká bydź muśi; wprawia śię Rzemieślniczek do Cechu/ pijátyká bydź muśi: Kupuje kto co/ bądź dom/ bądź rolą/ álbo co inszego/ litkup álbo pijátyká być muśi: Umrze kto; pijátyká być muśi: piją tám Mężowie/ piją Niewiásty/ piją Dźiátki/ pije co żywo/ y używáją dárow Bożych źle/ że częstokroć wszystkie stoły ich pełne są zwracánia
Skrót tekstu: GdacKon
Strona: 44.
Tytuł:
Dyszkursu o pijaństwie kontynuacja
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Że wprzód Sobkowi, a potem Dobkowi? Znaczni obadwa przodków swych zarobkiem, Lecz przecie siła Sobek ma przed Dobkiem. 172 (F). CZEMU KSIĘŻA ŁAKOMI
Każdy się z nas uskarża, każdy się z nas dziwi, Że tak barzo łakomi księża są i chciwi. Póki klerykiem, to nic; jak wnidzie do cechu, I żywych, i umarłych drze pleban do zdechu. Aż ja widzę w Krakowie przy tej ceremoni, Gdy biskup, święcąc księdza, smaruje mu dłoni; Czemuż nie głowę? Więcej należy na głowie. Aż mi ktoś: Święty sekret, nie pytaj się, powie. Więc już cicho do siebie, skoro
Że wprzód Sobkowi, a potem Dobkowi? Znaczni obadwa przodków swych zarobkiem, Lecz przecie siła Sobek ma przed Dobkiem. 172 (F). CZEMU KSIĘŻA ŁAKOMI
Każdy się z nas uskarża, każdy się z nas dziwi, Że tak barzo łakomi księża są i chciwi. Póki klerykiem, to nic; jak wnidzie do cechu, I żywych, i umarłych drze pleban do zdechu. Aż ja widzę w Krakowie przy tej ceremoni, Gdy biskup, święcąc księdza, smaruje mu dłoni; Czemuż nie głowę? Więcej należy na głowie. Aż mi ktoś: Święty sekret, nie pytaj się, powie. Więc już cicho do siebie, skoro
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 81
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
obchodzenia Z tak wielkim wylaniem łez, jak gdyby ich szkoda Potkała jaka znaczna, lub ciężka przygoda Podług wyroków boskich; drugim zaś dług śmierci Niewymowną uciechę, radość w sercu wierci. Lecz ja przewieść nie mogę takiego zwyczaju Na sobie, jako to ci mają w obyczaju. Śmierci tak przezacnego ODLUDKA MATYSA Niechaj każdy lituje z cechu fidelisa. Kto się kolwiek w kole tym bratem być odzywa, Żałuj go, iże w ziemi prędko odpoczywa. Że to był człek nadobny, jak dąb nasiekany, Uroda by u wilka, sam jak malowany. Oko bazyliszkowe, mowa by u sępa, Z głową koczkodanową, chodził jako stępa. Wcięty w pas jako
obchodzenia Z tak wielkim wylaniem łez, jak gdyby ich szkoda Potkała jaka znaczna, lub ciężka przygoda Podług wyroków boskich; drugim zaś dług śmierci Niewymowną uciechę, radość w sercu wierci. Lecz ja przewieść nie mogę takiego zwyczaju Na sobie, jako to ci mają w obyczaju. Śmierci tak przezacnego ODLUDKA MATYSA Niechaj każdy lituje z cechu fidelisa. Kto sie kolwiek w kole tym bratem być odzywa, Żałuj go, iże w ziemi prędko odpoczywa. Że to był człek nadobny, jak dąb nasiekany, Uroda by u wilka, sam jak malowany. Oko bazyliszkowe, mowa by u sępa, Z głową koczkodanową, chodził jako stępa. Wcięty w pas jako
Skrót tekstu: WierszŻałBad
Strona: 9
Tytuł:
Naema abo wiersz żałosny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
, aże słuchać miło. Inszych nie wspominając dla czasu krótkości. Do twojej się obracam teraz już litości, Któryś zginął niedawno przy dzbanie gorzałki, Coś się jej był nałożył u onej Rozdziałki. Ty zasię, który czytasz ten krociuchny żywot, O tym zacnym Matysie, miejże taki wywód: Że to był łapikufel cechu ultajskiego, Łotr nad wszytkimi łotry, z bractwa łotrowskiego. Przednie książę i prymas, dalej nie wspominam, Dla więtszej chwały jego zdjęty oskominam. Myśliwiec, zapomniałem, z niego też był pilny, Z dębową siecią sarny gonić był usilny. Lecz na co rozwodzę się z tym człowiekiem zacnym, Płacz, lamentuj towara
, aże słuchać miło. Inszych nie wspominając dla czasu krótkości. Do twojej sie obracam teraz juz litości, Któryś zginął niedawno przy dzbanie gorzałki, Coś sie jej był nałożył u onej Rozdziałki. Ty zasię, który czytasz ten krociuchny żywot, O tym zacnym Matysie, miejże taki wywód: Że to był łapikufel cechu ultajskiego, Łotr nad wszytkimi łotry, z bractwa łotrowskiego. Przednie książę i prymas, dalej nie wspominam, Dla więtszej chwały jego zdjęty oskominam. Myśliwiec, zapomniałem, z niego też był pilny, Z dębową siecią sarny gonić był usilny. Lecz na co rozwodzę sie z tym człowiekiem zacnym, Płacz, lamentuj towara
Skrót tekstu: WierszŻałBad
Strona: 12
Tytuł:
Naema abo wiersz żałosny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
, w niebie i bogowie, Przychylni modłom i proszącej mowie: Ledwiem o zdrowie Jagi przerzekł słowo,
Wszyscy z ratunkiem przybyli gotowo. Rzuciła Wenus na stronę zaloty, A do lekarskiej spieszyła roboty; Przypadł z słojkami Febus swą osobą I z władzą silną nad każdą chorobą; Diana, pannie dziewica, przybyła I swego cechu od szkody broniła; Był Eskulapi, gotów swymi zioła Ustawające pokrzepić żywioły; I sam Alcydes opanował weście, Chcąc śmierć odgromić jako przy Alceście, Która nie mogąc wytrzymać tej zgodzie Bogów, wróciła do piekła o głodzie. Wszytko-ć się niebo z pomocą ozwało, Wszytko przy zdrowiu twym opowiedziało; Wróciło-ć
, w niebie i bogowie, Przychylni modłom i proszącej mowie: Ledwiem o zdrowie Jagi przerzekł słowo,
Wszyscy z ratunkiem przybyli gotowo. Rzuciła Wenus na stronę zaloty, A do lekarskiej spieszyła roboty; Przypadł z słojkami Febus swą osobą I z władzą silną nad każdą chorobą; Dyjana, pannie dziewica, przybyła I swego cechu od szkody broniła; Był Eskulapi, gotów swymi zioły Ustawające pokrzepić żywioły; I sam Alcydes opanował weście, Chcąc śmierć odgromić jako przy Alceście, Która nie mogąc wytrzymać tej zgodzie Bogów, wróciła do piekła o głodzie. Wszytko-ć się niebo z pomocą ozwało, Wszytko przy zdrowiu twym opowiedziało; Wróciło-ć
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 264
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
uczyniłem łększą, Tem u siebie pokładał przyczynę największą: Miał syny stary Jakub, miał też i bękarty. Niechaj idą bezpieczne na osobne karty. Nie wszytko i u stołu wszytkim zdrowo; kto wie, Czego się może zachcieć w ciąży białejgłowie? Żarty swobodne, które okazją śmiechu, Na stronę do swojego niech należą cechu; Nabożne, nad którymi wzdychać trzeba, sprzęgę W inszy cug i osobną oddzielę im księgę. 454. PERSECUTIA DUCHOWNYCH NA ŚLĄSKU
Trzydzieści lat i więcej trwała wojna, kiedy Na Śląsku się o wiarę Niemcy bili z Szwedy; Którzykolwiek z nich stronę przeciwną zwyciężą, Tamci ministrów, a ci prześladują księżą; Nietrudno tam obaczyć
uczyniłem łększą, Tęm u siebie pokładał przyczynę największą: Miał syny stary Jakub, miał też i bękarty. Niechaj idą bezpieczne na osobne karty. Nie wszytko i u stołu wszytkim zdrowo; kto wie, Czego się może zachcieć w ciąży białejgłowie? Żarty swobodne, które okazyją śmiechu, Na stronę do swojego niech należą cechu; Nabożne, nad którymi wzdychać trzeba, sprzęgę W inszy cug i osobną oddzielę im księgę. 454. PERSECUTIA DUCHOWNYCH NA ŚLĄSKU
Trzydzieści lat i więcej trwała wojna, kiedy Na Śląsku się o wiarę Niemcy bili z Szwedy; Którzykolwiek z nich stronę przeciwną zwyciężą, Tamci ministrów, a ci prześladują księżą; Nietrudno tam obaczyć
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 384
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
on także pan młody. 76. CZEMU KUR SKRZYDŁAMI TRZEPIE, KIEDY MA ZAPIAĆ
Żeby kur czyste Bogu oddał swe psałterze, Niż zaśpiewa, wprzód skrzydły proch z siebie opierze. 77. SPRAWIEDLIWOŚĆ
... 78. PARTACZ
Uważ, nie było-li tam śmiechu aż do zdechu: Frant jeden, kuśnirskiego poszedszy do cechu. Powiedział, że tu w mieście partacz wasz przebywa, A jeszcze teraz suknią sobolimi podszywa. Kuśnierze — radzi będąc onej gratce nowej — Kontentują go zaraz ze skrzynki cechowej. Wziąć go lub aresztować urmem idą całem, Do pana rezydenta o sług z generałem. Aż ów ich do malarza prosto jak po sznurze Prowadzi,
on także pan młody. 76. CZEMU KUR SKRZYDŁAMI TRZEPIE, KIEDY MA ZAPIAĆ
Żeby kur czyste Bogu oddał swe psałterze, Niż zaśpiewa, wprzód skrzydły proch z siebie opierze. 77. SPRAWIEDLIWOŚĆ
... 78. PARTACZ
Uważ, nie było-li tam śmiechu aż do zdechu: Frant jeden, kuśnirskiego poszedszy do cechu. Powiedział, że tu w mieście partacz wasz przebywa, A jeszcze teraz suknią sobolimi podszywa. Kuśnierze — radzi będąc onej gratce nowej — Kontentują go zaraz ze skrzynki cechowej. Wziąć go lub aresztować urmem idą całem, Do pana rezydenta o sług z generałem. Aż ów ich do malarza prosto jak po sznurze Prowadzi,
Skrót tekstu: KorczFrasz
Strona: 25
Tytuł:
Fraszki
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
155. NE SUTOR ULTRA CREPIDAM
... 156. DO EDYCJI CENZORA
Żeby przeciwko wierze co było — nie tuszę — W tej książce. Przeciw prawdzie jest — sam przyznać muszę. Atoli podobno mi za mocną tarcz, stanie To: każdy człowiek kłamca — Dawidowe zdanie. Rzekł też i komentator, znać z łgarskiego cechu: Jakoby pięknie zełgać — za to nie masz grzechu. Co jeśli tak — kształtnie wszak nad pięknie przechodzi Coś jeszcze, przeto kształtnie łgać bardziej się godzi. Jednakże w wierszach mych na gęste sitko Prawdę puść, bo przez rzadkie wypadło by wszytko. 157. TRYWIALISTA
Sprzedać kociec kapłonów (jak to nie nowina
155. NE SUTOR ULTRA CREPIDAM
... 156. DO EDYCYI CENZORA
Żeby przeciwko wierze co było — nie tuszę — W tej książce. Przeciw prawdzie jest — sam przyznać muszę. Atoli podobno mi za mocną tarcz, stanie To: każdy człowiek kłamca — Dawidowe zdanie. Rzekł też i kommentator, znać z łgarskiego cechu: Jakoby pięknie zełgać — za to nie masz grzechu. Co jeśli tak — kształtnie wszak nad pięknie przechodzi Coś jeszcze, przeto kształtnie łgać bardziej się godzi. Jednakże w wierszach mych na gęste sitko Prawdę puść, bo przez rzadkie wypadło by wszytko. 157. TRYWIALISTA
Sprzedać kociec kapłonów (jak to nie nowina
Skrót tekstu: KorczFrasz
Strona: 51
Tytuł:
Fraszki
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
. Pani zaś odpowie: A możecie niechać.
Zatym się pan obaczył, że go zrozumiała, Fortelu zinąd zażył: zaczym się żegnała Z panią. matką żoneczka, nim na wóz wsiadała, Tymczasem Zosia panu w kuchni gębki dała. 22. O bednarzach krakowskich.
Bednarzowie krakowscy tacy pilni byli, Przed burmistrzem jednego z cechu obwinili, Mówiąc, że nieposłuszny ni miastu, ni cechu Już odedwunastu lat: trzeba go po miechu Skubnąć, panie burmistrzu. Burmistrz wysłuchawszy, Wnet go wolnym uczynił, taki dekret dawszy: Idź, stary, do domu, a wy do więzienia, Bednarze, żeście byli długiego milczenia. Musieli-ć
. Pani zaś odpowie: A możecie niechać.
Zatym się pan obaczył, że go zrozumiała, Fortelu zinąd zażył: zaczym się żegnała Z panią. matką żoneczka, nim na wóz wsiadała, Tymczasem Zosia panu w kuchni gębki dała. 22. O bednarzach krakowskich.
Bednarzowie krakowscy tacy pilni byli, Przed burmistrzem jednego z cechu obwinili, Mówiąc, że nieposłuszny ni miastu, ni cechu Już odedwunastu lat: trzeba go po miechu Skubnąć, panie burmistrzu. Burmistrz wysłuchawszy, Wnet go wolnym uczynił, taki dekret dawszy: Idź, stary, do domu, a wy do więzienia, Bednarze, żeście byli długiego milczenia. Musieli-ć
Skrót tekstu: WychWieś
Strona: 22
Tytuł:
Kiermasz wieśniacki
Autor:
Jan z Wychylówki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
dialogi, fraszki i epigramaty, pieśni
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Teodor Wierzbowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
K. Kowalewski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1902
pan obaczył, że go zrozumiała, Fortelu zinąd zażył: zaczym się żegnała Z panią. matką żoneczka, nim na wóz wsiadała, Tymczasem Zosia panu w kuchni gębki dała. 22. O bednarzach krakowskich.
Bednarzowie krakowscy tacy pilni byli, Przed burmistrzem jednego z cechu obwinili, Mówiąc, że nieposłuszny ni miastu, ni cechu Już odedwunastu lat: trzeba go po miechu Skubnąć, panie burmistrzu. Burmistrz wysłuchawszy, Wnet go wolnym uczynił, taki dekret dawszy: Idź, stary, do domu, a wy do więzienia, Bednarze, żeście byli długiego milczenia. Musieli-ć dać onemu pokój bednarzowi, A nim z ratusza zeszli,
pan obaczył, że go zrozumiała, Fortelu zinąd zażył: zaczym się żegnała Z panią. matką żoneczka, nim na wóz wsiadała, Tymczasem Zosia panu w kuchni gębki dała. 22. O bednarzach krakowskich.
Bednarzowie krakowscy tacy pilni byli, Przed burmistrzem jednego z cechu obwinili, Mówiąc, że nieposłuszny ni miastu, ni cechu Już odedwunastu lat: trzeba go po miechu Skubnąć, panie burmistrzu. Burmistrz wysłuchawszy, Wnet go wolnym uczynił, taki dekret dawszy: Idź, stary, do domu, a wy do więzienia, Bednarze, żeście byli długiego milczenia. Musieli-ć dać onemu pokój bednarzowi, A nim z ratusza zeszli,
Skrót tekstu: WychWieś
Strona: 22
Tytuł:
Kiermasz wieśniacki
Autor:
Jan z Wychylówki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
dialogi, fraszki i epigramaty, pieśni
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Teodor Wierzbowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
K. Kowalewski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1902