go, wyjechawszy rano z Ultrajektu, Uchyliwszy firanka, wesołą posturą Rzecze do swych z karety: Przecie naszy górą. 75 (N). LEKARSTWO NA WRZÓD
Pan zachorzał; choć ledwie zaboli go głowa, Dziesięć karoc doktorów prowadzi z Krakowa, Że też i Żyd przyjechał; tego dla pośmiechu Nienawidzili w swoim doktorowie cechu. Przyszedszy do nich Słowik: „Co mi dacie? — rzecze — Dokażę, że dziś jeszcze z Wiśnicza uciecze.” Więc wypiwszy w polewce rześki purgans tłusty,
Skoro poczuje w brzuchu nadchodzące spusty, Narzeka i we trzy się chodząc dzwona skrzywi. Obaczywszy Żyd doktor, najpierwej się ździwi: Wiedząc, czym Słowikowski
go, wyjechawszy rano z Ultrajektu, Uchyliwszy firanka, wesołą posturą Rzecze do swych z karety: Przecie naszy górą. 75 (N). LEKARSTWO NA WRZÓD
Pan zachorzał; choć ledwie zaboli go głowa, Dziesięć karoc doktorów prowadzi z Krakowa, Że też i Żyd przyjechał; tego dla pośmiechu Nienawidzili w swoim doktorowie cechu. Przyszedszy do nich Słowik: „Co mi dacie? — rzecze — Dokażę, że dziś jeszcze z Wiśnicza uciecze.” Więc wypiwszy w polewce rześki purgans tłusty,
Skoro poczuje w brzuchu nadchodzące spusty, Narzeka i we trzy się chodząc dzwona skrzywi. Obaczywszy Żyd doktor, najpierwej się ździwi: Wiedząc, czym Słowikowski
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 234
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
by w Cherylu Pokazali, co waży wiersz dobrego stylu, Stater za każdy, u nas to czerwony złoty,
Dając, ani też takiej trzeba mi szczodroty. Sobie i muzom piszę, nie frasując głowy, Choć na tym szlaku zbieram za wami podkowy; Swoja i tu fortuna każdemu się łasi, Ale przecie najmłodszy w cechu świeczki gasi: Będzie krawiec nad krawca, będzie tkacz nad tkacza; Nie byłoby dobrego, nie bywszy partacza. Z takich przyczyn, jeżeli kiedy przed cię przyjdzie, Że późno, racz przebaczyć mojej Argenidzie. Nie dosyć się w baranki ustroić i we kwy: Trzeba było królewnie przyjąć pedisekwy, Które w rozmaitych
by w Cherylu Pokazali, co waży wiersz dobrego stylu, Stater za każdy, u nas to czerwony złoty,
Dając, ani też takiej trzeba mi szczodroty. Sobie i muzom piszę, nie frasując głowy, Choć na tym szlaku zbieram za wami podkowy; Swoja i tu fortuna każdemu się łasi, Ale przecie najmłodszy w cechu świeczki gasi: Będzie krawiec nad krawca, będzie tkacz nad tkacza; Nie byłoby dobrego, nie bywszy partacza. Z takich przyczyn, jeżeli kiedy przed cię przyjdzie, Że późno, racz przebaczyć mojej Argenidzie. Nie dosyć się w baranki ustroić i we kwy: Trzeba było królewnie przyjąć pedisekwy, Które w rozmaitych
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 317
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nie pilnuje. Przeto go mieć nawodzy/ trzeba i pilnować/ Nie dać mu (niechaj robi z drugimi) próżnować.
Takiemu łotrasowi nie radzę zadawać. Na robotę/ który się nauczył próżnować/ Bojakoć się zadłuży/ pokinieć precz z długiem. Zostawiwiwszy kęs gnacia więc w lesie odłogiem.
Także i ci w tym cechu są co się smykają Po kuźnicach a nigdziej długo nie mieszkają. Bo takiemu każdemu ciężko robić bywa/ Przeto teżwiele panów więc do roku miewa. O Gospodarstwie
Są też drudzy łotrowie co ten zwyczaj mają/ Ze umyślnie złe węgle tak miąssze działają Dla tego/ iżę zawżdy takiego miąsszego Węgla/ mniej się do kosza włoży niżeli
nie pilnuie. Przeto go mieć náwodzy/ trzebá y pilnowáć/ Nie dáć mu (niechay robi z drugimi) proznowáć.
Tákiemu łotrásowi nie rádzę zádáwáć. Ná robotę/ ktory sie náuczył proznowáć/ Boiákoć sie zádłuży/ pokinieć precz z długiem. Zostáwiwiwszy kęs gnaćia więc w leśie odłogiem.
Tákże y ći w tym cechu są co sie smykáią Po kuźnicách á nigdźiey długo nie mieszkáią. Bo tákiemu káżdemu ćięszko robic bywa/ Przeto teżwiele pánow więc do roku miewa. O Gospodárstwie
Są też drudzy łotrowie co ten zwyczay máią/ Ze vmyślnie złe węgle ták miąssze dźiáłáią Dla tego/ iżę záwżdy tákiego miąsszego Węgla/ mniey sie do koszá włoży niżeli
Skrót tekstu: RoźOff
Strona: K4v
Tytuł:
Officina ferraria
Autor:
Walenty Roździeński
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
hutnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
a o jednej płachcie, Panom Wytrzęsikuflom, Łapisztukom owym, Do wszytkich razem jadę z pozdrowieniem nowym. Służby z roztruchanami fladrowe oddając I szklenic połtorasta pilno nalewając, Modlitwy swe oddając, wprawdzie wywietrzałe, Pozdrawiam stare błazny i błazenki małe. Wprzód, panowie cechowi, macie o tym wiedzieć, Że nie każdy powinien w naszym cechu siedzieć, Zwłaszcza który stateczny a poważkę stroi, Taki u nas za figę, ba i ledwie stoi. A drugi kordiaczny, co się prędko zwadzi, Niegodzien nigdy siedzieć przy naszej czeladzi. Kto poważny, idź za stół, siądźże między pany, A zaś, co nazbyt głupi, za wozem z furmany
a o jednej płachcie, Panom Wytrzęsikuflom, Łapisztukom owym, Do wszytkich razem jadę z pozdrowieniem nowym. Służby z roztruchanami fladrowe oddając I śklenic połtorasta pilno nalewając, Modlitwy swe oddając, wprawdzie wywietrzałe, Pozdrawiam stare błazny i błazenki małe. Wprzod, panowie cechowi, macie o tym wiedzieć, Że nie każdy powinien w naszym cechu siedzieć, Zwłaszcza ktory stateczny a poważkę stroi, Taki u nas za figę, ba i ledwie stoi. A drugi kordyjaczny, co sie prędko zwadzi, Niegodzien nigdy siedzieć przy naszej czeladzi. Kto poważny, idź za stoł, siądźże między pany, A zaś, co nazbyt głupi, za wozem z furmany
Skrót tekstu: DzwonStatColumb
Strona: 4
Tytuł:
Statut Jana Dzwonowskiego, to jest Artykuły prawne jako sądzić łotry i kuglarze jawne
Autor:
Jan Dzwonowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1611
Data wydania (nie wcześniej niż):
1611
Data wydania (nie później niż):
1611
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wacław Walecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Collegium Columbinum
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1998
zastano w jakim nierządzie, W kłodkę mu jądra zamknąć, ba i ono glądzie, Niechaj tak za pokutę chodzi tydzień z kłodką, Żeby nigdy nie igrał z nadobną Dorotką. Artykuł XII
Każdy w swej powinności niechaj się poczuje, Tak powinien dobrze pić, aże się ubluje. Kto tego nie uczyni, taki w naszym cechu Niegodzien być, nasza rzecz połykać do zdechu. Artykuł XIII
Każdy ma się poczuwać także w swojej sile, Pierdzieć dobrze, co by aż słyszeć było mile. Tego nie pozwalamy, tylko swym cechowym, Kto tego nie uczyni, nie może być zdrowy. Artykuł XIV
Ktobykolwiek dał fukać na się swojej żenie, Powinien z
zastano w jakim nierządzie, W kłodkę mu jądra zamknąć, ba i ono glądzie, Niechaj tak za pokutę chodzi tydzień z kłodką, Żeby nigdy nie igrał z nadobną Dorotką. Artykuł XII
Każdy w swej powinności niechaj sie poczuje, Tak powinien dobrze pić, aże sie ubluje. Kto tego nie uczyni, taki w naszym cechu Niegodzien być, nasza rzecz połykać do zdechu. Artykuł XIII
Każdy ma sie poczuwać także w swojej sile, Pierdzieć dobrze, co by aż słyszeć było mile. Tego nie pozwalamy, tylko swym cechowym, Kto tego nie uczyni, nie może być zdrowy. Artykuł XIV
Ktobykolwiek dał fukać na sie swojej żenie, Powinien z
Skrót tekstu: DzwonStatColumb
Strona: 14
Tytuł:
Statut Jana Dzwonowskiego, to jest Artykuły prawne jako sądzić łotry i kuglarze jawne
Autor:
Jan Dzwonowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1611
Data wydania (nie wcześniej niż):
1611
Data wydania (nie później niż):
1611
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wacław Walecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Collegium Columbinum
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1998
spowiedał, A tak dla swego łakomstwa Nie ucieszy i potomstwa, Bliźniego o grzech przyprawi I dzieciom nic nie zostawi. Skąpemu nigdy niesporo, Ukradną mu tyle czworo. KRYMINAŁ O PSA
Gdyby też kto psa przy domu Zabił jakokolwiek komu, Powinien zań pięć lat szczekać, Abo więc z garłem uciekać, Bo i w cechu o tym radzą, Rzemiesła robić nie dadzą. A kiedy chłopa zabije, Jak drugi cnotliwie żyje, Pewnie mu nic nie zaszkodzi, Między cnotliwymi chodzi. Przetoż dla marnej sobaki Musi być artykuł taki: „Kto zabije cudzą sukę, Całuj ją trzy razy w dupę”. KRYMINAŁ O ŚWIĘCONEGO WróblA
Gdyby się kto
spowiedał, A tak dla swego łakomstwa Nie ucieszy i potomstwa, Bliźniego o grzech przyprawi I dzieciom nic nie zostawi. Skąpemu nigdy niesporo, Ukradną mu tyle czworo. KRYMINAŁ O PSA
Gdyby też kto psa przy domu Zabił jakokolwiek komu, Powinien zań pięć lat szczekać, Abo więc z garłem uciekać, Bo i w cechu o tym radzą, Rzemiesła robić nie dadzą. A kiedy chłopa zabije, Jak drugi cnotliwie żyje, Pewnie mu nic nie zaszkodzi, Między cnotliwymi chodzi. Przetoż dla marnej sobaki Musi być artykuł taki: „Kto zabije cudzą sukę, Całuj ją trzy razy w dupę”. KRYMINAŁ O ŚWIĘCONEGO WROBLA
Gdyby sie kto
Skrót tekstu: DzwonStatColumb
Strona: 23
Tytuł:
Statut Jana Dzwonowskiego, to jest Artykuły prawne jako sądzić łotry i kuglarze jawne
Autor:
Jan Dzwonowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1611
Data wydania (nie wcześniej niż):
1611
Data wydania (nie później niż):
1611
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wacław Walecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Collegium Columbinum
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1998
, i wspaniałe erygują, gabryki, Cudzoziemcy, ale swoim Rzemieślnikiem, żaden w erygowaniu sumpt extra Regnum niewychodzi, ale intra viscera Państwa, między ubogi dzieli się lud, i sposób życia im podaje, do pracy zachęca, a od próżnowania odwodzi, nawet chłopu, własnej niegodzi się stawić chałupy, gdyby w Cechu niebył. W Brandenburgij kto tylko w Mieście lub Miasteczku, stawia budynek, czwarty grosz Królewski z skarbu idzie in alteviationem, Gospodarzowi podjętych kosztów. W Kościołach nawet żadnej rzeczy nieznajdzie, któraby niebyła swym własnym Rzemieślnikiem zrobiona. Cechy piwowarskie mają takie Przywileje, że nie tylko obcego piwa intra maenia Miasta nie
, y wspaniałe eryguią, gabryki, Cudzoziemcy, ale swoim Rzemieślnikiem, żáden w erygowániu sumpt extra Regnum niewychodzi, ále intra viscera Państwa, między ubogi dzieli się lud, y sposob życia im podaie, do prácy záchęca, á od prożnowánia odwodzi, náwet chłopu, własney niegodzi się stáwić chałupy, gdyby w Cechu niebył. W Brandeburgiy kto tylko w Mieście lub Miasteczku, stáwia budynek, czwárty grosz Krolewski z skarbu idzie in alteviationem, Gospodarzowi podiętych kosztow. W Kościołach nawet żadney rzeczy nieznáydzie, ktoraby niebyła swym własnym Rzemieśnikiem zrobiona. Cechy piwowárskie maią tákie Przywileie, że nie tylko obcego piwa intra maenia Miasta nie
Skrót tekstu: GarczAnat
Strona: 119
Tytuł:
Anatomia Rzeczypospolitej Polskiej
Autor:
Stefan Garczyński
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1753
Data wydania (nie wcześniej niż):
1753
Data wydania (nie później niż):
1753
żelazem, Toporem cieśla robi. Trudno ma być razem Śpiewak trębaczem abo aptekarz rzeźnikiem, Zegarmistrz konowałem, kołodziej złotnikiem, Jurysta astrologiem, dobrym oratorem Poeta, mnich kramarzem, cyrulik doktorem. Jednak jeśli się dzisia nim wolno zwać katu, Może sieść lada balwierz do tego warstatu; Próżno szukać tytułem, gdzie żadnej różnice W cechu widzieć nie mogę, mar od szubienice: Kat osądzonych na śmierć ścina abo wiesza, Doktor się truć cnotliwszych niźli sam rozgrzesza; W tym największa różnica, że dość katu kopy, Doktorowi tysiącem płacić za syropy. Może kto co ze wszytkich rzemiosł umieć, ale Żadnego pewnie, jako trzeba, doskonale. Tym chleba mniej
żelazem, Toporem cieśla robi. Trudno ma być razem Śpiewak trębaczem abo aptekarz rzeźnikiem, Zegarmistrz konowałem, kołodziej złotnikiem, Jurysta astrologiem, dobrym oratorem Poeta, mnich kramarzem, cyrulik doktorem. Jednak jeśli się dzisia nim wolno zwać katu, Może sieść leda balwierz do tego warstatu; Próżno szukać tytułem, gdzie żadnej różnice W cechu widzieć nie mogę, mar od szubienice: Kat osądzonych na śmierć ścina abo wiesza, Doktor się truć cnotliwszych niźli sam rozgrzesza; W tym największa różnica, że dość katu kopy, Doktorowi tysiącem płacić za syropy. Może kto co ze wszytkich rzemiosł umieć, ale Żadnego pewnie, jako trzeba, doskonale. Tym chleba mniej
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 134
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Rzecz pewna, iże będzie wszytkich sztuk magister. Kiedy poczną drugiemu mgłą oczy zachodzić, Już do Włoch po doktorów nie potrzeba chodzić. Dyskursy, jako w roju u pszczół, coraz nowe, Rozmowy, jak w sajdaku, wnet będą gotowe. GŁOS 3 MI. MIRABILITER
Mirum to być nikomu nie ma o tym cechu, Iż jak poczną, to kończą, by też i do zdechu, Oraz nic. Więc by nowej sztuki popróbować, Wiecie, ksiądz Woroniecki kazał też krzyżować. Więc jeden do drugiego na krzyż teraz pijcie! Ej, pijcież, macie li pić, jedno wżdy nie wyjcie! Nie na ówże kościelny,
, Rzecz pewna, iże będzie wszytkich sztuk magister. Kiedy poczną drugiemu mgłą oczy zachodzić, Już do Włoch po doktorów nie potrzeba chodzić. Dyskursy, jako w roju u pszczół, coraz nowe, Rozmowy, jak w sajdaku, wnet będą gotowe. GŁOS 3 MI. MIRABILITER
Mirum to być nikomu nie ma o tym cechu, Iż jak poczną, to kończą, by też i do zdechu, Oraz nic. Więc by nowej sztuki popróbować, Wiecie, ksiądz Woroniecki kazał też krzyżować. Więc jeden do drugiego na krzyż teraz pijcie! Ej, pijcież, macie li pić, jedno wżdy nie wyjcie! Nie na ówże kościelny,
Skrót tekstu: PopSowBar_II
Strona: 631
Tytuł:
Poezja popularna i sowizdrzalska
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1647
Data wydania (nie wcześniej niż):
1647
Data wydania (nie później niż):
1647
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
, Aż ten gość do łożnice wdzięczny zakołace. Komuż wżdy Bóg swój triumf, komu tę wygraną Z szatana, nie Maryjom jeśli z Magdalaną Raczył naprzód objawić, gdy przyszły z perfumy I z maściami do grobu (niech się tu rozumy Sforcują, niechaj każdy swe zdanie przynasza), Bo nie czuł niewiernego w ich cechu Tomasza, Który dopiero palec w dziury srogich gwoździ Włożywszy pozna Pana, przeto kęs opoździ; A te widziawszy tylko, po głosie go samem Poznały, idąc nazad od grobu z balsamem. Ty, że ani wtykając palców w jego blizny I boku otwartego nie mierząc szerzyzny, Wierzysz po mowie tylko, przez tłumacze święte,
, Aż ten gość do łożnice wdzięczny zakołace. Komuż wżdy Bóg swój tryumf, komu tę wygraną Z szatana, nie Maryjom jeśli z Magdalaną Raczył naprzód objawić, gdy przyszły z perfumy I z maściami do grobu (niech się tu rozumy Sforcują, niechaj każdy swe zdanie przynasza), Bo nie czuł niewiernego w ich cechu Tomasza, Który dopiero palec w dziury srogich goździ Włożywszy pozna Pana, przeto kęs opoździ; A te widziawszy tylko, po głosie go samem Poznały, idąc nazad od grobu z balsamem. Ty, że ani wtykając palców w jego blizny I boku otwartego nie mierząc szerzyzny, Wierzysz po mowie tylko, przez tłumacze święte,
Skrót tekstu: PotZmartKuk_I
Strona: 602
Tytuł:
Dialog o zmartwychwstaniu pańskim.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987