matki i wstydem pałające córy. Patrzą, jednak do woli napatrzać nie mogą, Ażby nieśmiertelnością kupiły go drogą. Część ich ognie zapala, część do murów skoczy, A część działa i duże bazyliszki toczy Po swoich bateriach, czekając gotowi Uderzyć z nich na salwę swemu Augustowi. Ale młódż się Febowa i wszyscy na chóry Rozsadzą się uczeni. O! jestli z nich który, Kto na godność i Muzy wzgardzone się skarży, Tu im pole, tu i czas niedługi to zdarzy, Że zakwitną Himetty, że wzbierze i ona Wdzięczna Tempe, za wodza tego i patrona. Konie. Aparat i applausus miejski. Studentskie gratulacje.
Którym
matki i wstydem pałające córy. Patrzą, jednak do woli napatrzać nie mogą, Ażby nieśmiertelnością kupiły go drogą. Część ich ognie zapala, część do murów skoczy, A część działa i duże bazyliszki toczy Po swoich bateryach, czekając gotowi Uderzyć z nich na salwę swemu Augustowi. Ale młódż się Febowa i wszyscy na chóry Rozsadzą się uczeni. O! jestli z nich który, Kto na godność i Muzy wzgardzone się skarży, Tu im pole, tu i czas niedługi to zdarzy, Że zakwitną Himetty, że wzbierze i ona Wdzięczna Tempe, za wodza tego i patrona. Konie. Apparat i applausus miejski. Studentskie gratulacye.
Którym
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 125
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
, a on, patrząc na to, delectabatur, jako lwów żywych tamże puszczano na szarpanie świętych; z którego się on ganku przypatrując, recreatione utebatur. Są na różnych miejscach jeno mury i słupy kamienne memoriae vetustae.
Potym w kościele S. Marie Majoris byłem, gdzie się litanie, wyśmienitą barzo muzyką na sztery chóry rozdzielone, co sobota po południu odprawują in praesentia wielu kardynałów, biskupów i innych ludzi. Wtenczas jeno ten obraz otwierają Sancte Marie Majoris, który stoi w kaplicy barzo wyśmienitej, jakom już namienil superius.
Stamtąd idąc, na kursie zdarzyło mi się być, kędy variae i barzo dziwne odprawowały się maszkary. Wozy triumfalne
, a on, patrząc na to, delectabatur, jako lwów żywych tamże puszczano na szarpanie świętych; z którego się on ganku przypatrując, recreatione utebatur. Są na różnych miejscach jeno mury i słupy kamienne memoriae vetustae.
Potym w kościele S. Mariae Maioris byłem, gdzie się litanie, wyśmienitą barzo muzyką na sztery chóry rozdzielone, co sobota po południu odprawują in praesentia wielu kardynałów, biskupów i innych ludzi. Wtenczas jeno ten obraz otwierają Sanctae Mariae Maioris, który stoi w kaplicy barzo wyśmienitej, jakom już namienil superius.
Stamtąd idąc, na kursie zdarzyło mi się być, kędy variae i barzo dziwne odprawowały się maszkary. Wozy tryumfalne
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 200
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
moich, Ruszcie trąb, skrzypiec, sztortów i kornetów swoich. I was, rozkoszne Muzy helikońskiej skały, Proszę w swój dom ubogi, na swój obiad mały. Wiem, że morskie prawiczki, syreny cnotliwe, Gdy się o was dowiedzą, przybędą chętliwe,
I pieśni swych wdzięcznością wesela dodadzą. Gdy słodkobrzmiące głosy na chóry rozsadzą. A ty, chłopcze, do kuchni skocz, mów kuchmistrzowi Niech wszytkiego dostatkiem doda kucharzowi! Ty też, moja Zosieńku, bądź mi gościom rada, Pobież sama do kuchni, a przyjrzyj obiada! Każ kurcząt, gęsi, prosiąt i kapłonów napiec, Do wszytkiego cybulki drobniusieńko nasiec, Więc też do żółtej juchy
moich, Ruszcie trąb, skrzypiec, sztortów i kornetów swoich. I was, rozkoszne Muzy helikońskiej skały, Proszę w swój dom ubogi, na swój obiad mały. Wiem, że morskie prawiczki, syreny cnotliwe, Gdy się o was dowiedzą, przybędą chętliwe,
I pieśni swych wdzięcznością wesela dodadzą. Gdy słodkobrzmiące głosy na chóry rozsadzą. A ty, chłopcze, do kuchni skocz, mów kuchmistrzowi Niech wszytkiego dostatkiem doda kucharzowi! Ty też, moja Zosieńku, bądź mi gościom rada, Pobież sama do kuchni, a przyjrzyj obiada! Każ kurcząt, gęsi, prosiąt i kapłonów napiec, Do wszytkiego cybulki drobniusieńko nasiec, Więc też do żółtej juchy
Skrót tekstu: MorszHSumBar_I
Strona: 254
Tytuł:
Sumariusz
Autor:
Hieronim Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
, kanoników regularnych laterańskich proboszczowi generalnemu, kaznodzieja nasz oświadczył:
Exequias olor ipse sibi tristique susurro Occidit alternans in moriendo choros Cum mea me ad coelum faustissima fata vocarunt Cantat olorino laetius ore sacrum Et Buchowiecki quod cano crine secundus Primitias repetet sic canit albus olor Umierający łabędź sam sobie odprawia egzekwie i smutnym głosem naśladuje śpiewające na przemian chóry. Gdy mój najszczęśliwszy los wezwał mnie do nieba, radośniej od łabędziego rozbrzmiewa głos kapłana: że Buchowiecki, szczęśliwy siwowłosy starzec, wróconą będzie miał młodość — tak śpiewa biały łabędź
.
Signanter zaś Wielmożnej IMPani Teresie z Kępskich Matuszewicowej, starościnie stokliskiej, żenie dobrej, pani lepszej, matce najlepszej, Wielmożny IMPan Jerzy Matuszewic,
, kanoników regularnych laterańskich proboszczowi generalnemu, kaznodzieja nasz oświadczył:
Exequias olor ipse sibi tristique susurro Occidit alternans in moriendo choros Cum mea me ad coelum faustissima fata vocarunt Cantat olorino laetius ore sacrum Et Buchowiecki quod cano crine secundus Primitias repetet sic canit albus olor Umierający łabędź sam sobie odprawia egzekwie i smutnym głosem naśladuje śpiewające na przemian chóry. Gdy mój najszczęśliwszy los wezwał mnie do nieba, radośniej od łabędziego rozbrzmiewa głos kapłana: że Buchowiecki, szczęśliwy siwowłosy starzec, wróconą będzie miał młodość — tak śpiewa biały łabędź
.
Signanter zaś Wielmożnej JMPani Teresie z Kępskich Matuszewicowej, starościnie stokliskiej, żenie dobrej, pani lepszej, matce najlepszej, Wielmożny JMPan Jerzy Matuszewic,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 498
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
zaślepione! Izali modły nie są godniejsze, I pokłony ich Bogu wdzięczniejsze, Niż twoja gęba, Szwanie śmierdzący, Niż brzydko oddech twój woniający? Wszak wiesz, na jarmark gdy jadą kupcy, Ciebie o modły żądają głupcy, Aniołów nie chcą używać swoich Stróżów, większą snać czują moc w twoich Modlitwach. Ponoś nad wszystkie chóry Anielskie wyższy, aboś z nich który. Ba, jedeneś z tych, którzy wstępują Po drabkach, kiedy więc głodni czują Niemiłe saskim brzuchom soboty, Aby we mdłościach świeżej ochoty Dodali z kojca łapając kury - Zaiste żeś ty z tych anioł który. Nie zajrzę-ć tego iks Szwanie skoku, Nie
zaślepione! Izali modły nie są godniejsze, I pokłony ich Bogu wdzięczniejsze, Niż twoja gęba, Szwanie śmierdzący, Niż brzydko oddech twój woniający? Wszak wiesz, na jarmark gdy jadą kupcy, Ciebie o modły żądają głupcy, Aniołów nie chcą używać swoich Stróżów, większą snać czują moc w twoich Modlitwach. Ponoś nad wszystkie chóry Anielskie wyższy, aboś z nich który. Ba, jedeneś z tych, którzy wstępują Po drabkach, kiedy więc głodni czują Niemiłe saskim brzuchom soboty, Aby we mdłościach świeżej ochoty Dodali z kojca łapając kury - Zaiste żeś ty z tych anioł który. Nie zajrzę-ć tego iks Szwanie skoku, Nie
Skrót tekstu: TajRadKontr
Strona: 286
Tytuł:
Tajemna rada
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Jezuicka
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
, ciemnego błędu oświecając cienie! Nasz Wódz przedniejszy już niebo opuścił, już się na łono Twoje, Panno, spuścił. Przy piersiach Twoich obrał pomieszkanie, tu chce mieć niebo, tu swe przebywanie. O Lucyferze przed nami chodzący, światła swojego nam użyczający, tak li dla piersi Izraelskiej Córy opuściłeś nas i anielskie chóry? Toć wojska nasze po niebie błądzące nie tak już będą jasne, nie tak łsnące. XII
. NIEBO I ZIEMIA, I WSZYSTKO STWORZENIE
Tu, qui cuncta creas, crearis ipse
Coś wszystko stworzył w przedziwnym porządku, sam się dziś stwarzasz, będąc od początku. Któryś zawsze był, teraz być poczynasz, między stworzenie
, ciemnego błędu oświecając cienie! Nasz Wódz przedniejszy już niebo opuścił, już się na łono Twoje, Panno, spuścił. Przy piersiach Twoich obrał pomieszkanie, tu chce mieć niebo, tu swe przebywanie. O Lucyferze przed nami chodzący, światła swojego nam użyczający, tak li dla piersi Izraelskiej Córy opuściłeś nas i anielskie chóry? Toć wojska nasze po niebie błądzące nie tak już będą jasne, nie tak łsnące. XII
. NIEBO I ZIEMIA, I WSZYSTKO STWORZENIE
Tu, qui cuncta creas, crearis ipse
Coś wszystko stworzył w przedziwnym porządku, sam się dziś stwarzasz, będąc od początku. Któryś zawsze był, teraz być poczynasz, między stworzenie
Skrót tekstu: GrochWirydarz
Strona: 34
Tytuł:
Wirydarz abo kwiatki rymów duchownych o Dziecięciu Panu Jezusie
Autor:
Stanisław Grochowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Justyna Dąbkowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
dziewiąci, a Ewterpe po niej, Talia z Melpomene Terpsychore goni, Erato z Polihymnią idą po nich w tropy, za nimi Uranija pobok Kallijopy, wszystkie mirtem zielonym obtoczywszy skronie, a pochodnie jarzęce w białe wziąwszy dłonie. A tam znowu gdy wnidą na święte marmóry, chwalą Twórcę i żebrzą duszy Chleba chóry, piersi bijąc i pławiąc różane jagody, aż czas przyszedł, by ślubne odprawiły ody.
A dawszy im pewny znak ochmistrz ich i sobie, staną kołem parami przy zbawiennym żłobie, czekając, której każe wprzód zacząć rytm nowy i sam z lutnią złocistą w pojśrzodku gotowy. A ten gdy ręką wskaże, gdzie Klejo
dziewiąci, a Ewterpe po niéj, Talija z Melpomene Terpsychore goni, Erato z Polihymnią idą po nich w tropy, za nimi Uranija pobok Kallijopy, wszystkie mirtem zielonym obtoczywszy skronie, a pochodnie jarzęce w białe wziąwszy dłonie. A tam znowu gdy wnidą na święte marmóry, chwalą Twórcę i żebrzą duszy Chleba chóry, piersi bijąc i pławiąc różane jagody, aż czas przyszedł, by ślubne odprawiły ody.
A dawszy im pewny znak ochmistrz ich i sobie, staną kołem parami przy zbawiennym żłobie, czekając, której każe wprzód zacząć rytm nowy i sam z lutnią złocistą w pojśrzodku gotowy. A ten gdy ręką wskaże, gdzie Klijo
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 47
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
tej kolebce małej, że nam po wojnie wróci pokój cały i zdjąwszy z wilków owcze to odzienie, psy je odżenie.
Wszak wiesz, komu On swej trzody powierzył, kto Go wprzód wyznał i mężniej uwierzył, komu On klucze, komu oddał skarby szarłatnej farby. 7. Terpsichore
Krzyknicie z góry, anielskie chóry, pieśń zaś wesołą i tak pieśń przyjemną, obróciwszy nam w jasny dzień noc ciemną.
Niech się świat śmieje, pełen nadzieje, że zbędzie oków i niewoli twardej, którą mu przyniósł grzech – on smok hardy.
Jednymże tonem i my z ukłonem powtórzmy słowa te miodem płynące, strumienie z oczu puściwszy gorące
tej kolebce małéj, że nam po wojnie wróci pokój cały i zdjąwszy z wilków owcze to odzienie, psy je odżenie.
Wszak wiesz, komu On swej trzody powierzył, kto Go wprzód wyznał i mężniej uwierzył, komu On klucze, komu oddał skarby szarłatnej farby. 7. Terpsichore
Krzyknicie z góry, anielskie chóry, pieśń zaś wesołą i tak pieśń przyjemną, obróciwszy nam w jasny dzień noc ciemną.
Niech się świat śmieje, pełen nadzieje, że zbędzie oków i niewoli twardéj, którą mu przyniósł grzech – on smok hardy.
Jednymże tonem i my z ukłonem powtórzmy słowa te miodem płynące, strumienie z oczu puściwszy gorące
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 53
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
z siebie. Niechże się i to wszystko we mnie znajdzie, niżli mi słońce miłosierdzia zajdzie, niż się zasłona skrytych myśli spada i przetnie żywot jako nić śmierć blada. Niech już obumrze we mnie Jadam stary, a z nim i łupież położę na mary, a potym jako ptaszek złotopióry żebym przebieżał górne myślą chóry i tam upadszy, usłał gniazdo sobie przez krew zbawienną, co ma źrzódło w Tobie. Którą gdy ostry grot i z wodą leje, dopieroć serce macierzyńskie mdleje, jako hartowną strzałą przeranione, a już z pociechy wszystkiej obnażone. Cóż gdyć Go z krzyża zjętego podadzą? Już Ci i ścierki, i
z siebie. Niechże się i to wszystko we mnie znajdzie, niżli mi słońce miłosierdzia zajdzie, niż się zasłona skrytych myśli spada i przetnie żywot jako nić śmierć blada. Niech już obumrze we mnie Jadam stary, a z nim i łupież położę na mary, a potym jako ptaszek złotopióry żebym przebieżał górne myślą chóry i tam upadszy, usłał gniazdo sobie przez krew zbawienną, co ma źrzódło w Tobie. Którą gdy ostry grot i z wodą leje, dopieroć serce macierzyńskie mdleje, jako hartowną strzałą przeranione, a już z pociechy wszystkiej obnażone. Cóż gdyć Go z krzyża zjętego podadzą? Już Ci i ścierki, i
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 144
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995