nie mogę. DO SĄSIADA
Dobrze-ć się wiedzie, Mój miły sąsiedzie: Masz do uciechy Pełne zboża strzechy, Tłuste dobytki I polne użytki, Cnotliwą żonę, Dziatek nie wspomnę, Masz przyjaciele; A wżdy, rzekę-ć śmiele, Choć w dobre chwile, Nie znasz krotofile I zawsześ smętny, Chociaż ci Bóg chętny. Strzeżcież się, strzeżcie, Żeby tego szczęście Snadź nie postrzegło, Boby cię odbiegło! Kto się w nim biedzi, Tego nie nawiedzi; Kto się w nim smuci, Od tego nawróci. PIJANICY
Grozisz się wszytko, że chcesz pojąć żonę — Jak się opijesz, stłuczesz się i onę. Raczej,
nie mogę. DO SĄSIADA
Dobrze-ć się wiedzie, Mój miły sąsiedzie: Masz do uciechy Pełne zboża strzechy, Tłuste dobytki I polne użytki, Cnotliwą żonę, Dziatek nie wspomnę, Masz przyjaciele; A wżdy, rzekę-ć śmiele, Choć w dobre chwile, Nie znasz krotofile I zawsześ smętny, Chociaż ci Bóg chętny. Strzeżcież się, strzeżcie, Żeby tego szczęście Snadź nie postrzegło, Boby cię odbiegło! Kto się w nim biedzi, Tego nie nawiedzi; Kto się w nim smuci, Od tego nawróci. PIJANICY
Grozisz się wszytko, że chcesz pojąć żonę — Jak się opijesz, stłuczesz się i onę. Raczej,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 88
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
wściekła. Inaczej, przebóg! gdyby tyran srogi Żyć miał do woli, któż by nie klął bogi? Iżeś bez kary na jego orężu Padł przeciw woli swej, kochany mężu. Juże, już, święta bogini, weź duszę, Którą ochotnie daję, a nie muszę, Czego, jeśli mi grób nie będzie chętny, To świat przynajmniej musi być pamiętny.
Aleć i o wzajemnej mężów dawnych miłości toż samo w różne dowodów sposoby powiedzieć się może, którzy, zgwałciwszy moc przyrodzenia swojego, stalowe w zażyciu serca, jako wosk w rękach, miętkie i powolne w przychylnościach małżeńskich miewając, dla całości żon swoich, kędy tego potrzeba
wściekła. Inaczej, przebóg! gdyby tyran srogi Żyć miał do woli, któż by nie klął bogi? Iżeś bez kary na jego orężu Padł przeciw woli swej, kochany mężu. Juże, już, święta bogini, weź duszę, Którą ochotnie daję, a nie muszę, Czego, jeśli mi grób nie będzie chętny, To świat przynajmniej musi bydź pamiętny.
Aleć i o wzajemnej mężów dawnych miłości toż samo w różne dowodów sposoby powiedzieć się może, którzy, zgwałciwszy moc przyrodzenia swojego, stalowe w zażyciu serca, jako wosk w rękach, miętkie i powolne w przychylnościach małżeńskich miewając, dla całości żon swoich, kędy tego potrzeba
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 266
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
Bo dufał mocnie bogom, a oni też jego Nie ubliżali łaską swoją stateczności. A gdy już zamierzony kres wszystkich trudności Nadchodził, on to naprzód podał Jazonowi: „Potrzeba (prawi) pokłon oddać Trytonowi. W jego państwie jesteśmy, on morzem kieruje, Ten tylko rad pomaga, kto wdzięk jaki czuje”. Natychmiast chętny Jazon kosztownej roboty Oddał mu na ofiarę trzynóg szczerozłoty. A Tryton się ukazał jawnie nad wodami I okręt z piasków zepchnął własnymi rękami, I wodzem był, i drogą bezpieczną prowadził, Aż ich na pożądany brzeg grecki wysadził. Cóż ja czynię? Nie o tym zaczęła się mowa Ani tej nocie służy chwała Orfeowa, Ale
Bo dufał mocnie bogom, a oni też jego Nie ubliżali łaską swoją stateczności. A gdy już zamierzony kres wszystkich trudności Nadchodził, on to naprzód podał Jazonowi: „Potrzeba (prawi) pokłon oddać Trytonowi. W jego państwie jesteśmy, on morzem kieruje, Ten tylko rad pomaga, kto wdzięk jaki czuje”. Natychmiast chętny Jazon kosztownej roboty Oddał mu na ofiarę trzynóg szczerozłoty. A Tryton się ukazał jawnie nad wodami I okręt z piasków zepchnął własnymi rękami, I wodzem był, i drogą beśpieczną prowadził, Aż ich na pożądany brzeg grecki wysadził. Cóż ja czynię? Nie o tym zaczęła się mowa Ani tej nocie służy chwała Orfeowa, Ale
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 144
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
chłop. Pijana hojność/ Z nierównym zwada/ Poddanych w rozegnaniu. Sami na się wyjawią często. Pijanego obietnica/ Ubogiego wczas/ Skąpego hojność. Nie zawsze ucieąsz rady. Do Białejgłowy grzecznej nie trzeba gospodarza futyata. Melancholika/ chłopa marnego. Ale ma być potędkse i sile Zdrowy/ Pracowity/ Trzezwy/ Ochędożny/ Chętny/ Wesoły/ Śmiały. Pachołkana koniu/ Pannę w tańcu. Obierać masz. Białagłowa grzeczna/ Wino mocne. Z namędrszego uczyni błazna. Zaloty głosem/ Sianie w deszcz/ Pijana zwada. Z pożytkiem rzadko. Ptak w klatce/ Ryba w sadzawce/ Człowiek bez żony. Ci wszyscy mają świat mierzjony. Sługę z
chłop. Piiána hoyność/ Z nierownym zwádá/ Poddánych w rozegnániu. Sámi ná się wyiáwią często. Piiánego obietnicá/ Vbogiego wcżás/ Skąpego hoyność. Nie záwsze vćieąsz rády. Do Białeygłowy grzecżney nie trzebá gospodarzá futyatá. Meláncholiká/ chłopá marnego. Ale má bydź potędxe y śile Zdrowy/ Prácowity/ Trzezwy/ Ochędożny/ Chętny/ Wesoły/ Smiáły. Páchołkáná koniu/ Pánnę w tańcu. Obieráć masz. Biáłagłowá grzecżna/ Wino mocne. Z namędrszego vczyni błazná. Záloty głosem/ Sianie w deszcż/ Piiána zwádá. Z pożytkiem rzadko. Ptak w klatce/ Rybá w sadzáwce/ Człowiek bez żony. Ci wszyscy máią świát mierziony. Sługę z
Skrót tekstu: ŻabPol
Strona: B3v
Tytuł:
Polityka dworska
Autor:
Jan Żabczyc
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
nie wcześniej niż 1616
Data wydania (nie wcześniej niż):
1616
Data wydania (nie później niż):
1650
je umyślnie Kościół ś. święci i postanowił/ i same słowa których przy poświęcaniu zażywają jaśnie uczą na co te rzeczy święcą. Potwierdzam jednym przykładem skutek tych rzeczy świętych abo święconych/ prawie domowym/ i w domu Wielkiego Senatora do tąd żywego. Miały czarownice na jeden dom i Familią zacną chrap/ że im barzo nie chętny był/ a niebyło też komu. W tym domu dospodyni gotowała się do kata/ za zgodną instancją czarownic/ jedną swojemu czartowi przykazała pod łaską/ aby jakim sposobem strułono w niej potomstwo/ już na czasie będącej. Robił co mógł bies/ ale niemiał przystępu/ bo jako mówił/ na wieszała była na
ie vmyślnie Kośćioł ś. święći y postánowił/ y same słowá ktorych przy poświącaniu zazywáią iáśnie vczą na co te rzeczy święcą. Potwierdzam iednym przykładem skutek tych rzeczy świętych ábo święconych/ práwie domowym/ y w domu Wielkiego Senatorá do tąd żywego. Miały czarownice na ieden dom y Fámilią zacną chráp/ że im barzo nie chętny był/ a niebyło też komu. W tym domu dospodyni gotowałá się do katá/ zá zgodną instantią czárownic/ iedną swoiemu czártowi przykazałá pod łáską/ aby iakim sposobem strułono w niey potomstwo/ iuż na czaśie będącey. Robił co mogł bies/ ále niemiał przystępu/ bo iako mowił/ na wieszała byłá na
Skrót tekstu: WisCzar
Strona: 114
Tytuł:
Czarownica powołana
Autor:
Daniel Wisner
Drukarnia:
Wojciech Laktański
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
magia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
wyprawi pijaną. Strzeż mię, mój Boże, z miłosierdzia swego Od krwie niewinnej i mordu srogiego. Ale dla ciebie swej niechaj nie szczedzę I niech jej kroplę ostatnią wycedzę. TEGOŻ INSZA SYGNIFIKACJA
Że krew nie woda, dawno powiadają, Bo którzy szczerze w sobie się kochają Krewni i żywot jeden dla drugiego Chętny odważy przyjaciela swego. Ale najbarziej w dziatkach swych rodzicy I zgodne stadło jako w połowicy Dusz swych kochają; kiedy widzą matki W zdrowiu, fortunie kwitnące swe dziatki, Serce im kwitnie, a zaś kamienieje, Gdy widzą swoje ostatnie nadzieje Już konające, gdy jedna zawiera Oczy, a druga ręka łzy ociera. I
wyprawi pijaną. Strzeż mię, mój Boże, z miłosierdzia swego Od krwie niewinnej i mordu srogiego. Ale dla ciebie swej niechaj nie szczedzę I niech jej kroplę ostatnią wycedzę. TEGOŻ INSZA SYGNIFIKACYJA
Że krew nie woda, dawno powiadają, Bo którzy szczerze w sobie się kochają Krewni i żywot jeden dla drugiego Chętny odważy przyjaciela swego. Ale najbarziej w dziatkach swych rodzicy I zgodne stadło jako w połowicy Dusz swych kochają; kiedy widzą matki W zdrowiu, fortunie kwitnące swe dziatki, Serce im kwitnie, a zaś kamienieje, Gdy widzą swoje ostatnie nadzieje Już konające, gdy jedna zawiera Oczy, a druga ręka łzy ociera. I
Skrót tekstu: MorszZEmbWyb
Strona: 330
Tytuł:
Emblemata
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
emblematy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wybór wierszy
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975
Ale by już tak pono były rozwodziny/ Gdyby ta w piekło/ ów zaś szedł w Rajskie dziedziny. Zły zawsze rozwód/ niechże zgoda lepiej będzie/ Ze mąż z żoną jak jedno ciało w niebie siędzie.
Miłości ludzkiej pragnienie. Ksiądz Jan Lewalt jezierski/ Pan i Kapłan baczny/ Tak to miłości ludzkiej był chętny i łaczny. Ze często mawiał/ Gdybych o jarmarku wiedział/ Gdzieby kto miłość ludzką przedający siedział. Połowicę ważywszy na to majętności/ Radbych nakupił ludzkiej co więcej miłości. Znam i wyznawam/ iżeś nią tylko targował/ Lecz tę miłość gotowym cny Panie kupował. Nie jeden był miłością twą dobrze nadziany.
Ale by iuż ták pono były rozwodźiny/ Gdyby tá w piekło/ ow záś szedł w Rayskie dźiedźiny. Zły zawsze rozwod/ niechże zgoda lepiey będźie/ Ze mąż z żoną iák iedno ćiało w niebie śiędzie.
Miłośći ludzkiey pragnienie. Kśiądz Ian Lewalt iezierski/ Pan y Kapłan báczny/ Ták to miłośći ludzkiey był chętny y łaczny. Ze często mawiał/ Gdybych o iarmarku wiedźiał/ Gdźieby kto miłość ludzką przedáiący śiedźiał. Połowicę ważywszy ná to maiętnośći/ Radbych nákupił ludzkiey co więcey miłośći. Znam y wyznawam/ iżeś nię tylko tárgował/ Lecz tę miłość gotowym cny Pánie kupował. Nie ieden był miłośćią twą dobrze nádźiány.
Skrót tekstu: JagDworz
Strona: Bivv
Tytuł:
Dworzanki
Autor:
Serafin Jagodyński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1621
Data wydania (nie wcześniej niż):
1621
Data wydania (nie później niż):
1621