w Kownie warzonego miodu, Wiesz, że dodaje po przepiciu chłodu Pachniący lipiec i że skryte szysze Miód siedmiogrodzki po czele rozpisze; Piłeś jabłecznik przykry i grusznice, Które ma Normand na miejsce macice; Piłeś, gdy wiosna białe spędzi mrozy I miazga w drzewo wstąpi, soki z brzozy, Wódkę z poziomek i chłodne tyzanny, Trunki z purgansem i trunki do wanny, I dla żołądka (a ona ku głowie) Piłeś z pisarzem wódeczkę we Lwowie. A czegom jeszcze nie przepomniał mało I co mię z łaski bogów nie potkało, Piłeś i wodę, kiedy w Dzikie Pola Wziął cię był z sobą dziedzic z Koniecpola
w Kownie warzonego miodu, Wiesz, że dodaje po przepiciu chłodu Pachniący lipiec i że skryte szysze Miód siedmigrodzki po czele rozpisze; Piłeś jabłecznik przykry i grusznice, Które ma Normand na miejsce macice; Piłeś, gdy wiosna białe spędzi mrozy I miazga w drzewo wstąpi, soki z brzozy, Wódkę z poziomek i chłodne tyzanny, Trunki z purgansem i trunki do wanny, I dla żołądka (a ona ku głowie) Piłeś z pisarzem wódeczkę we Lwowie. A czegom jeszcze nie przepomniał mało I co mię z łaski bogów nie potkało, Piłeś i wodę, kiedy w Dzikie Pola Wziął cię był z sobą dziedzic z Koniecpola
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 55
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
i wieziesz. A to się zowie Postelo dokąd jest 6 mil/ Gdzie gdy cię rewidować zechcą/ to sobie tą jaką na Cłach i w Bramach sprawować się zwykli/ postąp manierą/ darowawszy i włożywszy cokolwiek w rękę/ będziesz wolny. Z Fondy do Molla/ Wieś wielka nad Morzem/ w Wina Zimne i chłodne/ Wody czyste i słodkie/ insze przewyższa miejsca/ tam pod Cytrynowemi albo Pomoranczowemi/ gdy zechcesz możesz Obiad zjeść Drzewami/ których tak wiele jak sam pożyć możesz zerwać ci wołno/ ma i tę wolność jeszcze/ ze wstawach Wsi tamty Ryby każdemu łowić wolno. Zaraz naprzeciwko do jednej Fortece walny/ Cajetta nazwany/ masz
y wieźiesz. A to się zowie Postello dokąd iest 6 mil/ Gdźie gdy ćię rewidowáć zechcą/ to sobie tą iáką ná Cłách y w Bramách spráwowáć się zwykli/ postąp mánierą/ dárowawszy y włożywszy cokolwiek w rękę/ będźiesz wolny. Z Fondi do Mollá/ Wies wielka nád Morzem/ w Winá Zimne y chłodne/ Wody czyste y słodkie/ insze przewyższa mieyscá/ tám pod Cytrynowemi álbo Pomoránczowemi/ gdy zechcesz możesz Obiad źieść Drzewámi/ ktorych ták wiele iák sam pożyć możesz zerwáć ći wołno/ ma y tę wolność iescze/ ze wstáwách Wśi támty Ryby káżdemu łowić wolno. Záraz náprzećiwko do iedney Fortece wálny/ Caietta názwány/ masz
Skrót tekstu: DelicWłos
Strona: 191
Tytuł:
Delicje ziemie włoskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1665
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1665
inwentowana. Tu należą MACHINY wodne, HIDROTECHNICE, z głębokości na wierzch wyprowadzające wodę, na wieżę do Fontann, tak ku ludzkiej wygodzie, albo dla urekreowania ludzkiego oka; takie MACHINY, godne między cuda świata policzenia w Francyj w Wersallu praesentantur zacnym, i ditinctis Personis, gdzie adynstar drzewa, same wody wytryskające czynią ulice chłodne, i szpalery cudne. Godne podziwienia dwie Fontanny w Rzymie przed Kościołem Z Piotra i na innych miejscach cudowne, najcudowniejsze na najwyższych górach znajdują się, Natura Artifice wyprowadzone. Inne są MACHINY Hydraulico-Pneumáticae, albo Aquatico Spirituales, alias wiatrem ciągnące, pędzące machiny wodę na wierzch. Wyciągnąwszy bowiem powietrze, takim instrumentem, z naczynia
inwentowana. Tu należą MACHINY wodne, HIDROTECHNICAE, z głębokości na wierzch wyprowadzaiące wodę, na wieżę do Fontan, tak ku ludzkiey wygodzie, albo dla urekreowania ludzkiego oká; takie MACHINY, godne między cuda swiata policzenia w Francyi w Wersallu praesentantur zacnym, y ditinctis Personis, gdzie adinstar drzewa, same wody wytryskaiące czynią ulice chłodne, y szpalery cudne. Godne podziwienia dwie Fontanny w Rzymie przed Kościołem S Piotra y na innych mieyscach cudowne, naycudownieysze na naywyższych gorach znayduią się, Natura Artifice wyprowadzone. Inne są MACHINY Hydraulico-Pneumáticae, albo Aquatico Spirituales, alias wiatrem ciągnące, pędzące machiny wodę na wierzch. Wyciągnąwszy bowiem powietrze, takim instrumentem, z naczynia
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 226
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
: 4. Histor: Indic. cap: 30.
FIGOWE drzewo dla swej zbytniej wilgoci i surowizny prędko rośnie. Aleksander wielki będąc w Indyj, bardzo to admirował, że figi ku ziemi zginane w ziemię w tykane znowu wypuszczały tegoż roku latorośl, a te znowu nagiąwszy ku ziemi, jak arkady i korytarze czyniły chłodne dla pastuchów. Ze krótkie te drzewo puszcza korzenie, prędko też niszczeje, i starzeje się. Frukt wydaje mały, ale liście wielkie formą tarczy, a wydaje bez kwiatu i to jeszcze, niżeli listki wypuści. Drzewo same, że go toczą robacy na nic się nie zdaje. Cyrenensów nacja w Afryce Bożków swoich i
: 4. Histor: Indic. cap: 30.
FIGOWE drzewo dla swey zbytniey wilgoci y surowizny prętko rosnie. Alexander wielki będąc w Indyi, bardzo to admirował, że figi ku ziemi zginane w ziemię w tykane znowu wypuszczały tegoż roku latorośl, á te znowu nagiąwszy ku ziemi, iak arkady y korytarze czyniły chłodne dla pastuchow. Ze krotkie te drzewo puszcza korzenie, prętko też niszczeie, y starzeie się. Frukt wydaie mały, ale liście wielkie formą tarczy, á wydaie bez kwiatu y to ieszcze, niżeli listki wypuści. Drzewo sáme, że go toczą robacy na nic się nie zdaie. Cyrenensow nacya w Afryce Bożkow swoich y
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 326
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
budował kościoły, Za niego pełne gumna, za niego stodoły, Za niego nieomylne były urodzaje, Były i żyzne lata, i wesołe kraje. Teraz, kędyśmy bujne posiali jęczmiony, Kąkol brzydki panuje abo owsik płony. Prawie nas Bóg zapomniał! Komu imię miłe Dafnisowe, kwiatkami na jego mogiłę Ciskajcie, cienie czyńcie chłodne nad studniami I nagrobek postawcie, i napis rymami Wyryjcie: „Tu Dafnis jest pogrzebion nieżywy, Pięknego bydła pasterz i sam urodziwy”. Zawieście i piszczałkę nad grobem. Już ona Nie będzie tak łagodnym graniem zalecona, Jako gdy na niej grawał Dafnis usty swymi. Dafnis i Boga wielbił rymy nabożnymi, I wielkich bohatyrów
budował kościoły, Za niego pełne gumna, za niego stodoły, Za niego nieomylne były urodzaje, Były i żyzne lata, i wesołe kraje. Teraz, kędyśmy bujne posiali jęczmiony, Kąkol brzydki panuje abo owsik płony. Prawie nas Bóg zapomniał! Komu imię miłe Dafnisowe, kwiatkami na jego mogiłę Ciskajcie, cienie czyńcie chłodne nad studniami I nagrobek postawcie, i napis rymami Wyryjcie: „Tu Dafnis jest pogrzebion nieżywy, Pięknego bydła pasterz i sam urodziwy”. Zawieście i piszczałkę nad grobem. Już ona Nie będzie tak łagodnym graniem zalecona, Jako gdy na niej grawał Dafnis usty swymi. Dafnis i Boga wielbił rymy nabożnymi, I wielkich bohatyrów
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 168
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
. Sicylijskie Królestwo cum suis rarytatibus.
To też Singulare w Sycylii, że tam śnieg na wagę przedają, a to na oziembienie wód ciepłych w lecie. Jest to prowent samych Miejskich Magistratów. Jak gdzie tylko śnieg górę okryje, pokilkaset Chłopów najmują, aby zniego potężne robili kule i bałwany, i w lochy chłodne na to preparowane spuszczali, teste Schotto. Na Insułę Maltę ten zimny Okrętami sprowadzają Towar dla Kawalerów zawsze in aestu belli zostających, ochłodzenia, gdyż tam śnieg nie pada u nich.
HERB SICYLII dwa Orły osobne Czarne w koronach, i za niemi balek sześć żółtych i czerwonych. SARDYŃSKIE KrólESTWO.
SARDYNIĄ Insułę vulgò Sardegna nazwał
. Sicyliyskie Krolestwo cũ suis raritatibus.
To też Singulare w Sycylii, że tam śnieg ná wágę przedaią, á to ná oźiembienie wod ciepłych w lecie. Iest to prowent samych Mieyskich Magistrátow. Iak gdźie tylko śnieg gorę okryie, pokilkaset Chłopow naymuią, aby zniego potężne robili kule y bałwány, y w lochy chłodne ná to preparowáne spuszczali, teste Schotto. Ná Insułę Maltę ten źimny Okrętami sprowádzaią Towar dla Kawálerow záwsze in aestu belli zostaiących, ochłodzenia, gdyż tam śnieg nie páda u nich.
HERB SICYLII dwá Orły osobne Czarne w koronách, y zá niemi balek sześć żołtych y czerwonych. SARDYNSKIE KROLESTWO.
SARDYNIĄ Insułę vulgò Sardegna názwał
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 211
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
przechadzywał, często, gdy złotogrzywym Faeton spoczywał jadący od Eoo na noc do Boota – kiedy wszelka na ziemi spoczywa robota, kiedy wół pracowity oracza znojnego jarzmo składa, kiedy koń z pociągu ciężkiego wyzwolony lubo to smakowitym sianem posila się, lubo to obiadem owsjanem – w południe, że tak rzekę, wszedszy w chłodne cienie odzianej bukowiny, nowe tworzył pienie, a fawnowie i sam Pan, więc bożkowie mali, słuchając, ktoby śpiewał, często się pytali, lecz on, na sercu nosząc rany niezgojone, nie powiadał a kończył piosnki zaczynione. Jako więc pospolicie odszedszy od siebie, któżkolwiek słuchu próżen oczy trzyma w niebie, ani
przechadzywał, często, gdy złotogrzywym Faeton spoczywał jadący od Eoo na noc do Boota – kiedy wszelka na ziemi spoczywa robota, kiedy wół pracowity oracza znojnego jarzmo składa, kiedy koń z pociągu ciężkiego wyzwolony lubo to smakowitym sianem posila się, lubo to obiadem owsianem – w południe, że tak rzekę, wszedszy w chłodne cienie odzianej bukowiny, nowe tworzył pienie, a fawnowie i sam Pan, więc bożkowie mali, słuchając, ktoby śpiewał, często się pytali, lecz on, na sercu nosząc rany niezgojone, nie powiadał a kończył piosnki zaczynione. Jako więc pospolicie odszedszy od siebie, któżkolwiek słuchu próżen oczy trzyma w niebie, ani
Skrót tekstu: WieszczSielGur
Strona: 35
Tytuł:
Sielanki albo Pieśni
Autor:
Adrian Wieszczycki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory poetyckie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Anna Gurowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2001
. Ty dwa rogi/ z morzem/ które im leży ku południowi/ czynią jedne Insułę/ która ma 750 mil wielkich wokoło (a drudzy kładą 1000) w której panuje jeden Pan/ co go zowią Monomotapa. Tej Insuły część/ która się rozciąga od rzeki Cuama ad caput Currentium, ma grunty we śrzodku ziemie chłodne/ i zdrowe/ i obfite. Od Currentes aż do ś. Ducha/ idą pola pełne zwierzów wielkich i małych/ ale zimne dla wiatrów/ które wieją jakby z morza zmarzłego/ i ubogie też są w drzewo: przetoż tam palą gnojem zwierząt/ i odziewiają się skorami ich. Nad rzeką Cuama jest gór
. Ty dwá rogi/ z morzem/ ktore im leży ku południowi/ czynią iedne Insułę/ ktora ma 750 mil wielkich wokoło (á drudzy kłádą 1000) w ktorey pánuie ieden Pan/ co go zowią Monomotápá. Tey Insuły część/ ktora się rozćiąga od rzeki Cuamá ad caput Currentium, ma grunty we śrzodku źiemie chłodne/ y zdrowe/ y obfite. Od Currentes áż do ś. Duchá/ idą polá pełne źwierzow wielkich y máłych/ ále źimne dla wiátrow/ ktore wieią iákby z morzá zmárzłego/ y vbogie też są w drzewo: przetoż tám palą gnoiem źwierząt/ y odźiewiáią się skorámi ich. Nád rzeką Cuamá iest gor
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 235
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
i siła wrodzona i zwyczajna: zaczym raz i drugi dawszy łbem w okopciałe sklepy, obaliłem przeklętą ciemności skałę, wolno na despekt Plutonowi, Minosowi, i wszystkim oficjalistom piekielnym, wychodząc z więzienia, nie z zagojonym razem, od Proserpiny zadanym. T. Dobrzeby rozkazać przyść Balwierzowi, żeby z ubitego białku uczyniwszy chłodne do stłuczonego przyłożył razu. B. Idź, ja tu poczekąm, niech z sobą przyniesie jaje zarażającego wzrokiem Bazyliszka, przędziwa niech uszarpnie, u kądziele Lachesis, a jeżeliby przyszło otworzyć dla otoku raz stłuczonym niechże mi z pary samej włeb wygodzi Pistolettów, dla mniejszego bólu. T. Barzo dobrze tym czasem
y śiłá wrodzona y zwyczáyna: záczym raz y drugi dawszy łbem w okopćiáłe sklepy, obáliłem przeklętą ćiemnośći skáłę, wolno ná despekt Plutonowi, Minosowi, y wszystkim officiálistom piekielnym, wychodząc z więzienia, nie z zágoionym rázem, od Proserpiny zádánym. T. Dobrzeby roskázáć przyść Bálwierzowi, żeby z vbitego białku vczyniwszy chłodne do stłuczonego przyłożył rázu. B. Idź, ia tu poczekąm, niech z sobą przynieśie iáie záráżáiącego wzrokiem Bázyliszká, przędźiwá niech vszarpnie, v kądźiele Láchesis, á ieżeliby przyszło otworzyć dla otoku raz ztłuczonym niechże mi z páry samey włeb wygodźi Pistolettow, dla mnieyszego bolu. T. Bárzo dobrze tym czásem
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 43
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
Apollo co dzień słał rodzony, w głowie spłodzony.
I stąd miedzy się różne dzielą czasy: on dzień na złotym wozie, ta nad lasy pogania w nocy zwierz, budząc swe konie, niż jej krąg spłonie.
A te za ranym wyprzągszy promieniem, poluje, aż ją zgrzeje brat płomieniem, miłując rzeki i jeziora chłodne, bogini godne.
Więc i na ten czas drogo tkane szaty złożywszy z ramion, lipie je garbatejdała, a strzały pochyłym pod bukiem wisiały z łukiem.
A puściwszy włos różanym po grzbiecie, skoro jej jedna z panienek rozplecie, zabrnęła, aż jej biały ud z kolany zawarł zdrój szklany.
Pod ten czas
Apollo co dzień słał rodzony, w głowie spłodzony.
I stąd miedzy się różne dzielą czasy: on dzień na złotym wozie, ta nad lasy pogania w nocy źwierz, budząc swe konie, niż jej krąg spłonie.
A te za ranym wyprzągszy promieniem, poluje, aż ją zgrzeje brat płomieniem, miłując rzeki i jeziora chłodne, bogini godne.
Więc i na ten czas drogo tkane szaty złożywszy z ramion, lipie je garbatéjdała, a strzały pochyłym pod bukiem wisiały z łukiem.
A puściwszy włos różanym po grzbiecie, skoro jej jedna z panienek rozplecie, zabrnęła, aż jej biały ud z kolany zawarł zdrój śklany.
Pod ten czas
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 268
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995