co mi Paktole. Pozór we Złocie A myśl wkłopocie/ Troska serce kole. Fraszka India Pers/ Japonia/ Meksyk/ i Rataja. Intratą złotą Ale nie Cnotą/ Przewyszają GAJA. Lub się ochłodzić/ Lubo przechodzić/ Lubo na rozmowy. Do gęstej W sośnie Co blisko rośnie/ Możesz pość Dąmbrowy. Tam chłodne stoki Bystre potoki/ Zimnej wody dają. Skąd pełność biorą Sadzawki sporą/ I wskroś zalewają. Lub też kto zechce Nawiedzić miejsce/ Drzewem ZYĆIA sławne. Aż GAJ pobliżu Przy świętym KRZYŻU. Zyści Vota dawne. Lub Konwersować/ Lub zazartować Lub potrzebien rady. Lub sobie życzy Człek wokoliczy Uciechy z Sąsiady. Tamże
co mi Páktole. Pozor we Złoćie A myśl wkłopoćie/ Troská serce kole. Frászká Indya Pers/ Iáponia/ Mexyk/ y Rátháiá. Intratą złotą Ale nie Cnotą/ Przewyszáią GAIA. Lub się ochłodźić/ Lubo przechodźić/ Lubo ná rozmowy. Do gęstey W sośnie Co blisko rośnie/ Mozesz pość Dąmbrowy. Tám chłodne stoki Bystre potoki/ Zimney wody dáią. Zkąd pełność biorą Sadzawki sporą/ Y wskroś zálewáią. Lub też kto zechce Náwiedźić mieysce/ Drzewem ZYĆIA sławne. Aż GAY poblizu Przy świętym KRZYŻU. Zyśći Votá dawne. Lub Konwersowáć/ Lub zázártowáć Lub potrzebien rády. Lub sobie życzy Człek wokoliczy Vćiechy z Sąsiády. Támze
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 194
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
się szykuje, A serce panią, choć w maszkarze, czuje. Owa co-ć panna przypnie, krawiec zrobi, Wszytko-ć przystoi i wszytko cię zdobi; Wolałbym przecię, moja droga Jago, Nie w tych cię strojach widzieć, ale nago. GWIAZDY
Patrz, moja dziewko, jako w nocy chłodne Niebo swe ognie rozświeca pogodne, Jako tak gęste gwiazdy i promienie Brudne Hekaty zwyciężają cienie. Przypatrz się liczbie, przypatrz ich ozdobie, A najdziesz więcej we mnie albo w sobie: Jasne są gwiazdy, ale z twoich oczy Miłość nierównie większą jasność toczy; Siła gwiazd, ale przy dobrym rachunku Mąk ty mnie więcej dajesz
się szykuje, A serce panią, choć w maszkarze, czuje. Owa co-ć panna przypnie, krawiec zrobi, Wszytko-ć przystoi i wszytko cię zdobi; Wolałbym przecię, moja droga Jago, Nie w tych cię strojach widzieć, ale nago. GWIAZDY
Patrz, moja dziewko, jako w nocy chłodne Niebo swe ognie rozświeca pogodne, Jako tak gęste gwiazdy i promienie Brudne Hekaty zwyciężają cienie. Przypatrz się liczbie, przypatrz ich ozdobie, A najdziesz więcej we mnie albo w sobie: Jasne są gwiazdy, ale z twoich oczy Miłość nierównie większą jasność toczy; Siła gwiazd, ale przy dobrym rachunku Mąk ty mnie więcej dajesz
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 247
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
? Ma też i chmiel swój korzeń. A mnie nikt na wieki, Niechaj chwali tarcalę, nie zgani pasieki. Mądry Bóg i wie dobrze, czego komu trzeba: Dałby był pewnie wino, jako nam dał chleba. Dla jakiejże przyczyny bogacim sąsiady, Jeżdżąc po nie do Renu albo za Bieszczady? Byle chłodne, wystałe, pod zieloną lipą Niech albo piwa, albo miodu mi nasypą. Chyba kto się chce opić: nic na świecie lepiej Jako jedna gorzałka rozum mu zaślepi. Dopieroż jeśli dudę mieć będziem a skrzypka — Fraszka pokój z marmuru, święć się nasza lipka. TALIA
Ślicznie rozkwitła lipo, pani między drzewy
? Ma też i chmiel swój korzeń. A mnie nikt na wieki, Niechaj chwali tarcalę, nie zgani pasieki. Mądry Bóg i wie dobrze, czego komu trzeba: Dałby był pewnie wino, jako nam dał chleba. Dla jakiejże przyczyny bogacim sąsiady, Jeżdżąc po nie do Renu albo za Bieszczady? Byle chłodne, wystałe, pod zieloną lipą Niech albo piwa, albo miodu mi nasypą. Chyba kto się chce opić: nic na świecie lepiej Jako jedna gorzałka rozum mu zaślepi. Dopieroż jeśli dudę mieć będziem a skrzypka — Fraszka pokój z marmuru, święć się nasza lipka. TALIA
Ślicznie rozkwitła lipo, pani między drzewy
Skrót tekstu: PotSielKuk_I
Strona: 115
Tytuł:
Sielanka
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
w krajach niebezpiecznych w dolnej kontygnacyj mogą być opatrzone jak zamki, mało dając okien, i to z kratami. Pokoje dla Dam, froncymeru, mają być głębiej niż męskie. Kancelaria, Biblioteka, Garderoba, mają mieć dystyngwowane miejsca suche, od południa, albo wschodu, dla widoku i suchości. Pokoje na pułnoc są chłodne, ale też i wilgotne; bo z tamtąd wiatry wilgotne i słoty najczęstsze w okna biją. Ściany w Pałacach drzewianych konserwując od słoty, obij tarcicami sosnowemi, nie hybłowanemi, pod sznur spuszczanemi stolaraskim strużykiem fugując. Potym natłucz cegły dobrze wypalonej, z mieszaj z drożdżami lub serwatką, trochę przymieszaj wapna, maluj owe tareice
w kraiach niebespiecznych w dolney kontygnacyi mogą bydż opátrzone iak zamki, mało daiąc okien, y to z kratami. Pokoie dla Dam, froncymeru, maią bydź głębiey niż męskie. Kancellarya, Biblioteka, Garderoba, maią mieć dystyngwowane mieysca suche, od południa, albo wschodu, dla widoku y suchości. Pokoie na pułnoc są chłodne, ale też y wilgotne; bo z tamtąd wiatry wilgotne y słoty nayczęstsze w okna biią. Sciany w Pałacach drzewianych konserwuiąc od słoty, obiy tarcicami sosnowemi, nie hyblowanemi, pod sznur spuszczanemi stolaraskim strużykiem fuguiąc. Potym natłucz cegły dobrze wypaloney, z mieszay z drożdżami lub serwatką, trochę przymieszay wapna, maluy owe tareice
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 359
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
, przez co gorzkość zamieni się w słodkość owocu. W ciepłych krajach frukta tego drzewa mogą być cały rok na drzewie. Z owocu cytru według Izaaka cztery rzeczy są lekarskie. 1. Skorka żołądek utwierdza, ogrzewa, na jad leczy śmiertelny, brzemiennym matronom chęć ku jedzeniu złych rzeczy odejmuje. 2. Mięso w nich chłodne, stej racyj chłodzi żołądek, najlepiej dla pomnożenia żołądkowi trawić, na czczo go jeść. 3. Drzeń gorącość w ciele gasi, apetyt ostrzy. 4 Nasienie albo ziarka na leczenie wrzodów dobre są.
Figowe drzewo jest cudzoziemskie: lubi powietrze ciepłe; dla tego od południa i wschodu, ma być wystawione ku słońcu,
, przez co gorzkość zamieni się w słodkość owocu. W ciepłych kraiach frukta tego drzewa mogą bydż cały rok na drzewie. Z owocu cytru według Izaaka cztery rzeczy są lekarskie. 1. Skorka żołądek utwierdza, ogrzewa, na iad leczy smiertelny, brzemiennym matronom chęć ku iedzeniu złych rzeczy odeymuie. 2. Mięso w nich chłodne, ztey racyi chłodzi żołądek, naylepiey dla pomnożenia żołądkowi trawić, na czczo go ieść. 3. Drzeń gorącość w ciele gasi, apetyt ostrzy. 4 Nasienie albo ziarka na leczenie wrzodow dobre są.
Figowe drzewo iest cudzoziemskie: lubi powietrze ciepłe; dla tego od południa y wschodu, ma bydź wystawione ku słońcu,
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 388
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
sobie posiedzieć: gdyż u Arystotela Persa jednego pytano, czym by konia w ciało wbić, utuczyć? odpowiedział, że oko Pańskie konie tuczy. Szlachcic jeden Litewski tym się szczycił; że kamieniem konie tuczył, alias iż siedział na kamieniu przy, czyli w stajni, gdy koniom obroki dawano. Stajnie najlepsze które w lecie chłodne, z wentylacją, a w zimie zaciszne, ciepłe, z jasłami, niezbyt szerokiemi, ze żłobami głębokiemi, czystemi, z przeworzynami, albo przegrodami, alias z żerdziami między dużemi słupami, na sznurach zawieszonemi, na Rumaki i zrzebce. Ale na ustawicznych wyciągaczach stać w stajni konie nie mają, bo się tym O
sobie posiedzieć: gdyż u Aristotela Persa iednego pytano, czym by konia w ciało wbić, utuczyć? odpowiedział, że oko Pańskie konie tuczy. Szlachcic ieden Litewski tym się szczycił; że kamieniem konie tuczył, alias iż siedział na kamieniu przy, czyli w stayni, gdy koniom obroki dawano. Staynie naylepsze ktore w lecie chłodne, z wentylacyą, á w zimie zaciszne, ciepłe, z iasłami, niezbyt szerokiemi, ze żłobami głębokiemi, czystemi, z przeworzynami, albo przegrodami, alias z żerdziami między dużemi słupami, na sznurach zawieszonemi, na Rumaki y zrzebce. Ale na ustawicznych wyciągaczach stać w stayni konie nie maią, bo się tym O
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 480
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
się zaraz takową na początku swem urodziła/ jako się to już pierwej dosyć szeroko i dostatecznie pokazało. I ten jest pierwszy sposób doświadczenia w każdej wodzie cieplicznej/ materii albo minerej. Drugi sposób jest łatwy także/ jako i pierwszy. Wziąć także wody garniec/ i postawić ją na słońcu/ albo też jeśli dni chłodne są/ wizbie ciepłej/ i nie nakrywać onej niczym/ niechże tak stoi przez dni kilkanaście/ aby tak wietrzała: potym jeśli wywietrzeje ona woda/ że nie będzie czuć ani zapachu/ ani smaku żadnego; także sądź jako i pierwej o tej wodzie: a to co upadnie na dno i ustoi się/
się záraz tákową ná pocżatku swem vrodźiłá/ iáko się to iuż pierwey dosyć szeroko y dostátecżnie pokazáło. Y ten iest pierwszy sposob doświádcżenia w káżdey wodźie ćieplicżney/ máteriey álbo minerey. Drugi sposob iest łatwy także/ iáko y pierwszy. Wźiąć także wody gárniec/ y postáwić ią ná słońcu/ álbo też iesli dni chłodne są/ wizbie ćiepłey/ y nie nákrywáć oney nicżym/ niechże tak stoi przez dni kilkánaśćie/ áby ták wietrzáłá: potym iesli wywietrzeie oná wodá/ że nie będźie cżuć ani zapáchu/ áni smáku żadnego; tákże sądź iáko y pierwey o tey wodźie: á to co vpádnie ná dno y vstoi się/
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 77.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
, słoneczne spędzają woźniki. Nader szczęśliwy tam się przelatuje Ptak ukochany słońcu, ani czuje (gdzie żadne z zwierząt nie będzie bez skazy:) Śmiertelnej świata naszego zarazy. Równa się Bogom, i wiek swój z gwiazdami Coraz świeżemi prowadzi latami- Żadnych napojów, pokarmu żadnego Nie potrzebuje, wolny słonecznego Upał promienia, i Zefiry chłodne Morza w niem chęci pragnące i głodne. Oczy tajemnym płomieniem pałają, Nos czerwonawy: złote się wydają Nad czołem pióra, noc w swoim pozorze Tłumiąc; w różowym golenia kolorze. Nad wiatry skrzydła lotniejsze, obłokiem Pozłota zdobi przyidziane bokiem. Z gniazda nie idzie, i żaden płodu Nie zna, przyczyną sam jest sweg
, słoneczne spędzáią woźniki. Náder szczęśliwy tám się przelátuie Ptak ukochány słońcu, áni czuie (gdźie żadne z zwierząt nie będźie bez skázy:) Smiertelney świátá nászego zarázy. Rowna się Bogom, y wiek swoy z gwiazdámi Coraz świeżemi prowádźi látámi- Zadnych napoiow, pokármu żadnego Nie potrzebuie, wolny słonecznego Vpał promieniá, y Zefiry chłodne Morza w niem chęći prágnące y głodne. Oczy táiemnym płomieniem pałáią, Nos czerwonáwy: złote się wydáią Nád czołem piorá, noc w swoim pozorze Tłumiąc; w rożowym golenia kolorze. Nád wiátry skrzydłá lotnieysze, obłokiem Pozłotá zdobi przyidźiáne bokiem. Z gniazdá nie idźie, y żaden płodu Nie zna, przyczyną sam iest sweg
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 57
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
są trzy dni nadane: Wczora/ Dziś/ i Jutro! Jeśli dziś niepokutuje/ tedy Wczorajszy i Jutrzejszy dzień już utracił. Rabbin. ¤ Ostatnią Kwadrę/ która 20. (10) bez mała przed pol. około 4. przypada/ znajduję/ parami i chmurami napełniona/ dlatego się domniemam/ że częścią chłodne wiatry/ które według postanowienia krajów/ dżdżu abo śniegu cokolwiek wypuszcza; Jak nabarzej na chłodno-wietrzną mokrość/ z trochą słońca świeceniem/ ta ostatnia kwadra jest skłonna. Roztropność nader potrzebna jest: Obłudnik i zdrajca tu spać niebędzie! I natym ci jest/ że wiele ich nad niestatecznym szcześciem się barzo uskarżać
są trzy dni nádáne: Wczorá/ Dźiś/ y Iutro! Iesli dźiś niepokutuie/ tedy Wczoráyszy y Iutrzeyszy dźień iusz utráćił. Rabbin. ¤ Ostátnią Kwádrę/ ktora 20. (10) bez małá przed pol. około 4. przypada/ znayduię/ párámi y chmurámi nápełniona/ dlatego śię domniemam/ że częśćią chłodne wiatry/ ktore według postánowienia kráiow/ dżdżu ábo sniegu cokolwiek wypuszczá; Iák nabárzey ná chłodno-wietrzną mokrość/ z trochą słoncá świeceniem/ tá ostátnia kwádrá iest skłonna. Roztropność náder potrzebna iest: Obłudnik y zdraycá tu spáć niebędźie! Y nátym ći iest/ że wiele ich nád niestátecznym szcześćiem śię bárzo uskarzáć
Skrót tekstu: FurUważ
Strona: E4
Tytuł:
Astrophiczne uważanie o ułożeniu powietrza
Autor:
Stefan Furman
Drukarnia:
Dawid Frydrych Rhetiusz
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
kalendarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1664
Data wydania (nie wcześniej niż):
1664
Data wydania (nie później niż):
1664
: Gdy mężowie/ jako pszczoły zgromadzają/ a żony właśnie by piaseczne zegarki po żarenku wydawają/ a Bóg też Błogosławieństwa swego niezatrzymuje/ tedyć wnet z małego wielka gromada będzie. ¤ Pierwsza Kwadra 28. (18) dnia Września o jedenastej pr. pół. pokazuje na początku i ostatku mierne wiatry/ które naprzód chłodne słońca świecenie/ potym zaś nazbiegu pochmurne/ a ze dżdżem pomieszane obłoki/ wznieca. Średnie dni słońcem przyjemnym narabiać obiecują/ a przy dobrym powietrzu i pogodzie/ jako się spodziewam/ zbieżą. Spokoine Rady dostąpią teraz wielkiej łaski/ a wielce ważnych spraw zgody spodziewać się możemy! W krotće jednak mogłoby Martialistom podług
: Gdy mężowie/ iáko pszczoły zgromadzáią/ á żony właśnie by piaseczne zegárki po źarenku wydawáią/ á Bog tesz Błogosłáwienstwá swego niezátrzymuie/ tedyć wnet z máłego wielka gromádá będźie. ¤ Pierwsza Kwádrá 28. (18) dniá Września o iedenastey pr. poł. pokázuie ná początku y ostátku mierne wiátry/ ktore naprzod chłodne słoncá świecenie/ potym záś názbiegu pochmurne/ á ze dżdżem pomieszáne obłoki/ wznieca. Srzednie dni słoncem przyiemnym nárabiáć obiecuią/ á przy dobrym powietrzu y pogodźie/ iáko śię spodźiewam/ zbieżą. Spokoine Rády dostąpią teraz wielkiey łáski/ á wielce ważnych spraw zgody spodźiewac śię możemy! W krotće iednák mogłoby Mártialistom podług
Skrót tekstu: FurUważ
Strona: G2v
Tytuł:
Astrophiczne uważanie o ułożeniu powietrza
Autor:
Stefan Furman
Drukarnia:
Dawid Frydrych Rhetiusz
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
kalendarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1664
Data wydania (nie wcześniej niż):
1664
Data wydania (nie później niż):
1664