nikt się nie frasuje/ Bo Bachus troskę z głów ywnet kuflem wybije:
Jest nasz bowiem przyjaciel i powinowaty/ A snadź z naszym Wulkanem byli sobie braty. Bo Jowiś obu spłodził: ale różne były Niewiasty te ic hmatki/ które ich zrodziły.
Przeto z nami trzyma Cech a zawżdy nam w znoju/ Upalonym podawa chłodnego napoju. Prędkoćby się ad campos Elysios wspieszył Drugi: gdyby go Bachus kuflem nie pocieszył.
Tymci kształtem takową gorączkę gasimy/ Której z Wulkanowego ognia dostawamy: Bo tak barzo ten ogień Wulkanowy suszy/ Aż od znoju wielkiego nudno bywa duszy. Przeto w ten czas zalewać trzeba upalone Serce piwem/ i duchy posilać zemdlone.
nikt sie nie frásuie/ Bo Bachus troskę z głow ywnet kuflem wybiie:
Iest nász bowiem przyiaćiel y powinowáty/ A snadź z nászym Wulkanem byli sobie bráty. Bo Iowiś obu spłodźił: ále rożne były Niewiásty te ic hmátki/ ktore ich zrodźiły.
Przeto z námi trzyma Cech á záwżdy nam w znoiu/ Vpalonym podawa chłodnego napoiu. Prędkoćby sie ad campos Elysios wspieszył Drugi: gdyby go Bachus kuflem nie poćieszył.
Tymći kształtem tákową gorączkę gáśimy/ Ktorey z Wulkanowego ogniá dostawamy: Bo ták bárzo ten ogień Wulkanowy suszy/ Aż od znoiu wielkiego nudno bywa duszy. Przeto w ten czás zálewáć trzebá vpalone Serce piwem/ y duchy pośiláć zemdlone.
Skrót tekstu: RoźOff
Strona: M
Tytuł:
Officina ferraria
Autor:
Walenty Roździeński
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
hutnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Serdecznie ufając w zasłudze Chrystusowej/ i wiegomocy i dobrocy nadzieję pewną mając! ¤ Pierwsza Kwadra/ 25. (15) List. około 10. g. popół. mogłoby nieco słońce jasności użyć/ i pogodą mierną wygodzić; we srzodku i nakońcu jednak chmury niebo okryją a lub śniegu/ abo też chłodnego dżdżu za[...] powodem niektórych znaków/ nadół wypuść/ i ziemie potrzęść chcą. Słońce niektóremu Zacnemu Panowi zaść chce! Rachele i Rebeke dręczyć! Panie Boże pomosz wszytkim/ którzy pomocy twej potrzebują! Bóg wszytkiego tu wtym żywocie nikarze żeby nikt nie pomyślił/ iż niemasz żywota wiecznego! Bóg też karania swego
Serdecznie ufaiąc w zasłudze Chrystusowey/ y wiegomocy y dobroćy nádźieię pewną máiąc! ¤ Pierwsza Kwádrá/ 25. (15) List. około 10. g. popoł. mogłoby nieco słonce iásnośći użyć/ y pogodą mierną wygodźić; we srzodku y nákońcu iednák chmury niebo okryią á lub śniegu/ ábo też chłodnego dżdżu zá[...] powodem niektorych znákow/ nádoł wypuść/ y źiemie potrzęść chcą. Słonce niektoremu Zacnemu Pánowi zaść chce! Ráchele y Rebeke dręczyć! Pánie Boże pomosz wszytkim/ ktorzy pomocy twey potrzebuią! Bog wszytkiego tu wtym żywoćie nikarze żeby nikt nie pomyślił/ iż niemász żywotá wiecznego! Bog tesz karania swego
Skrót tekstu: FurUważ
Strona: H2
Tytuł:
Astrophiczne uważanie o ułożeniu powietrza
Autor:
Stefan Furman
Drukarnia:
Dawid Frydrych Rhetiusz
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
kalendarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1664
Data wydania (nie wcześniej niż):
1664
Data wydania (nie później niż):
1664
tylko w obcych krainach/ ale i w naszych obficie/ w Litwie/ w Rusi/ w Żmudzi/ na Podolu/ na Pokuciu/ etc. w Maju i w Czerwcu pospolicie kwitnie. Przyrodzenie.
Ten Kosaciec/ jako niektórzy twierdzą/ jest przyrodzenia suchego we wtórym stopniu/ a mało rozgrzewającego/ a jako chcą niektórzy chłodnego. Stwierdza i zawściąga swą cierpkością/ Fuchs. ściencza/ utwierdza/ rozprawnie i rozgania Matiol. Moc i skutki. Czerwonce.
Czerwoną niemoc i inne biegunki zastanowia/ korzenie jego warząc/ a juchę jego pijąc. Albo z wodą proch korzenia jego dając po pół łota pić. Fuchs. Upławom
Upławy Białogłowskie zawściąga/ także
tylko w obcych krainach/ ále y w naszych obficie/ w Litwie/ w Ruśi/ w Zmudźi/ na Podolu/ na Pokućiu/ etc. w Máiu y w Czerwcu pospolićie kwitnie. Przyrodzenie.
Ten Kosaćiec/ iako niektorzy twierdzą/ iest przyrodzenia suchego we wtorym stopniu/ á mało rozgrzewáiącego/ á iáko chcą niektorzy chłodnego. Stwierdza y záwśćiąga swą cierpkośćią/ Fuchs. śćiencza/ vtwierdza/ rozprawnie y rozgania Matthiol. Moc y skutki. Czerwonce.
Czerwoną niemoc y ine biegunki zástánowia/ korzenie iego wárząc/ á iuchę iego piiąc. Albo z wodą proch korzenia iego dáiąc po puł łotá pić. Fuchs. Vpławom
Vpłáwy Białogłowskie záwśćiąga/ tákże
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 16
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
swoje, Ażeby, o cna paro, te wasze podwoje Za Boskim wspomożeniem kwitnęły bez miary I w potomka lubego i w obfite dary. Tym cię wiążą natenczas Jowiszowe cory, Tym złoty Phoebus, a ten pojrzawszy tu z góry
Jaśniejsze nad obyczaj pokazał swe lice, A stary winolejca, w ulżeniu tęsknice, Wyniosł z chłodnego lochu piwa wystałego, Nie chcąc chybić zwyczaju w tym starodawnego. 560. Pieśń ad imitationem Horatiuszowej ody Beatus ile qui procul negotijs
.
Szczęśliwy człowiek, który krom zazdrości Żyje spokojnie na ojczystej włości Przy bujnych polach i gęstwach zielonych, Wolen od buntów pospólstwa szalonych, Który w płat miłej wolności nie dawa Ani się dworskim niewolnikiem
swoje, Ażeby, o cna paro, te wasze podwoje Za Boskim wspomożeniem kwitnęły bez miary I w potomka lubego i w obfite dary. Tym cię wiążą natenczas Jowiszowe cory, Tym złoty Phoebus, a ten pojrzawszy tu z gory
Jaśniejsze nad obyczaj pokazał swe lice, A stary winolejca, w ulżeniu tesknice, Wyniosł z chłodnego lochu piwa wystałego, Nie chcąc chybić zwyczaju w tym starodawnego. 560. Pieśń ad imitationem Horatiuszowej ody Beatus ille qui procul negotiis
.
Szczęśliwy człowiek, ktory krom zazdrości Żyje spokojnie na ojczystej włości Przy bujnych polach i gęstwach zielonych, Wolen od buntow pospolstwa szalonych, Ktory w płat miłej wolności nie dawa Ani się dworskim niewolnikiem
Skrót tekstu: NaborWierWir_I
Strona: 277
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1620 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
pachą gniotę Chleba kawałek, jak złoto piastuje, To mój prowiant, ten moję lichotę Na dalsze życie w siłach utrzymuje; W grubej mię sukni widząc i powrozie, Zaden nie mówi, zapłać na przewożye.
Wysiadłam na brzeg prosto ku pustyni, Biegnę jak Jeleń szukający zdroju, Otwarta skała pokazuje w skrzyni Śliczną kaskadę chłodnego napoju. O jak smakuje ta prezerwatywa, Co struty Jeleń w niej jadu pozbywa. Odtąd w tej puszczy zostałam, kędy mię Boskie wyroki osadziły cudne; Ciebie pierwszego oglądam Zozymie, Gdyż tu las głuchy, i miejsce odludne; Tu Lwy, Tygryssy mają swe łożyska Nic mi nie czynią, choć przychodzą z bliska
pachą gniotę Chleba káwałek, iák złoto piastuie, To moy prowiant, ten moię lichotę Ná dalsze życie w siłach utrzymuie; W grubey mię sukni widząc y powrozie, Záden nie mowi, zápłać ná przewożie.
Wysiadłam ná brzeg prosto ku pustyni, Biegnę iák Jeleń szukaiący zdroiu, Otwárta skáła pokázuie w skrzyni Sliczną kaskadę chłodnego nápoiu. O iák smakuie ta prezerwatywa, Co ztruty Jeleń w niey iadu pozbywa. Odtąd w tey puszczy zostałam, kędy mię Boskie wyroki osadziły cudne; Ciebie pierwszego oglądam Zozymie, Gdyż tu las głuchy, y mieysce odludne; Tu Lwy, Tygryssy maią swe łożyska Nic mi nie czynią, choć przychodzą z bliska
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 181
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
Trybunał, ni Grody, Kancelarie, Szkolne Poetyki, Do każdej stempy wlewają strumyki. Wnidę do lasów, gdzie Pasterze trzody, Pasą w dni letnie, a w czasy gorące, Widzę że i tam, są potrzebne wody, Gdzie się ściągają promyki ciekące, Jeden za drugim pod skałę do zdroju, Biegnie chcąc zażyć chłodnego napoju. Wkradłszy ciekawość dalszą po zakrzaki, Nad pięknym zrzodłem siedzę patrząc mile, Jak czyste, słucham mógłby posiać maki, Tak ciche, aleć za nie długą chwile, Kilka Pasterek przybieży do stoku, Staną w rząd jedna, rzeczesz: że od roku, Niewidziałam się, czym biała, czym
Trybunał, ni Grody, Kancellarye, Szkolne Pòétyki, Do każdey stęmpy wlewaią strumyki. Wnidę do lásow, gdzie Pásterze trzody, Pasą w dni letnie, á w czásy gorące, Widzę że y tam, są potrzebne wody, Gdzie się ściągaią promyki ciekące, Jeden zá drugim pod skáłę do zdroiu, Biegnie chcąc zażyć chłodnego nápoiu. Wkrádłszy ciekáwość dalszą po zákrzaki, Nád pięknym zrzodłem siedzę pátrząc mile, Ják czyste, słucham mogłby posiać maki, Ták ciche, áleć zá nie długą chwile, Kilka Pasterek przybieży do stoku, Stáną w rząd iedna, rzeczesz: że od roku, Niewidziałam się, czym biała, czym
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 139
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
się z Bogiem zgadza, Pewnie wygra, niechaj mu cały świat przeszkadza.
Annasz Czas wieczerzy niech koniec uczyni tej bajce. Nie byłoby roboty, tylko liczyć zdrajcę! Pójdzie Jezus za Judą i za Teodasem, Z ludźmi swojej faryny, upewniam. Tymczasem, Nim obrusy położą, proszę do pokoju, Po tej pracy chłodnego zażyjem napoju. Końca nie masz, kiedy się rozgadają starzy: Dziesięć bab upornego człeka nie przeswarzy. AKTU PIĄTEGO PERSONY: Lucyper, Belial, Gryga, Anioł, Śmierć, Żywot, Chorus
Lucyper Któż się tego spodziewał od zwiedzenia Ewy, Że Bóg tę marną glinę, te śmieci, te plewy
Miał tak wysoko cenić
się z Bogiem zgadza, Pewnie wygra, niechaj mu cały świat przeszkadza.
Annasz Czas wieczerzy niech koniec uczyni tej bajce. Nie byłoby roboty, tylko liczyć zdrajcę! Pójdzie Jezus za Judą i za Teodasem, Z ludźmi swojej faryny, upewniam. Tymczasem, Nim obrusy położą, proszę do pokoju, Po tej pracy chłodnego zażyjem napoju. Końca nie masz, kiedy się rozgadają starzy: Dziesięć bab upornego człeka nie przeswarzy. AKTU PIĄTEGO PERSONY: Lucyper, Belial, Gryga, Anioł, Śmierć, Żywot, Chorus
Lucyper Któż się tego spodziewał od zwiedzenia Ewy, Że Bóg tę marną glinę, te śmieci, te plewy
Miał tak wysoko cenić
Skrót tekstu: PotZmartKuk_I
Strona: 630
Tytuł:
Dialog o zmartwychwstaniu pańskim.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
rychło nie dawano/ także też wielce potrzebna aby wody barzo zimnej/ jako się to w mrozy trafia/ abo i lecie prawie chłodnej zdrojowej dawać nie dopuszczano. Ale jeśli lecie/ żeby trochę w cebrze postała włożywszy w nią garść abo dwie siana: jeśli też ziemie/ wpuścić w nią kamień jaki rozpalony. Abowiem z chłodnego nieopatrznego barzo trunku przypada ochwat/ zaziębienie/ kaszel/ zatwardzenie w żołądku i w jelitach/ moczy zatrzymanie/ a zatym i śmierć.
8. Aby w drodze konie zawsze statecznie jednakowo i w jednę miarę wiedzione były według potrzeby i czasu. Także aby ich nie wiedziono w munsztukach/ ale w kantarzech/ dla zepsowania nieopatrznością
rychło nie dawano/ tákże też wielce potrzebna áby wody bárzo źimney/ iáko się to w mrozy tráfia/ ábo y lećie práwie chłodney zdroiowey dáwáć nie dopuszczano. Ale iesli lećie/ żeby trochę w cebrze postałá włożywszy w nię garść ábo dwie śiáná: iesli też źiemie/ wpuśćić w nię kámień iáki rospalony. Abowiem z chłodnego nieopátrznego bárzo trunku przypada ochwát/ záźiębienie/ kászel/ zátwárdzenie w żołądku y w ielitách/ moczy zátrzymánie/ á zátym y śmierć.
8. Aby w drodze konie záwsze státecznie iednákowo y w iednę miárę wiedźione były według potrzeby y czásu. Tákże áby ich nie wiedźiono w munsztukách/ ále w kántarzech/ dla zepsowánia nieopátrznośćią
Skrót tekstu: DorHip_I
Strona: Iiijv
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_I
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
mną małżeńskiego Pragnęła, i tak się w nas miłość rozmnażała. Kogożbyś Amarijli słowy nie związała?
Leśni nam satyrowie wesele sprawiali, A ptaszkowie w krzykliwe szałamaje grali. Miod w plastrach, wino w gronach, bukiew i kasztany, Gruszka, orzech, to nasz był bankiet zawołany. Smacznieśmy się w pragnieniu chłodnego napoju Szkopcem z przeźroczystego napijali zdroju. Po tańcach rozmaitych Wenus mi z twej głowy Wieniec zdjąwszy w łożnicy oddała bobkowy; Mech z drzewa kędzierzawy, pościel nasza była, Ziemia łoże, gmach niebo; tameś doświadczyła Chęci mych poślubionych, w których nieustawam A po tobie odmiany miłości doznawam. Wiem, jakoś mię
mną małżeńskiego Pragnęła, i tak się w nas miłość rozmnażała. Kogożbyś Amaryili słowy nie związała?
Leśni nam satyrowie wesele sprawiali, A ptaszkowie w krzykliwe szałamaje grali. Miod w plastrach, wino w gronach, bukiew i kasztany, Gruszka, orzech, to nasz był bankiet zawołany. Smacznieśmy się w pragnieniu chłodnego napoju Szkopcem z przeźroczystego napijali zdroju. Po tańcach rozmaitych Wenus mi z twej głowy Wieniec zdjąwszy w łożnicy oddała bobkowy; Mech z drzewa kędzierzawy, pościel nasza była, Ziemia łoże, gmach niebo; tameś doświadczyła Chęci mych poślubionych, w ktorych nieustawam A po tobie odmiany miłości doznawam. Wiem, jakoś mię
Skrót tekstu: SzlichWierszeWir_I
Strona: 172
Tytuł:
Wiersze rozmaite JE. Mci Pana Jerzego z Bukowca Szlichtinka
Autor:
Jerzy Szlichtyng
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1620 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
jako Tacitus świadczy. Takie gorące picia już ustały/ zimne jako naturze i pragnienia ugaszeniu sposobniejsze trwają: które od potrzeby już też na nierząd i zbytek wyszły. Nie gani się napój zimny/ jako zdrowym zdrowszy/ którego według gorącości wnętrznej i pragnienia miary wolno zażyć. Nad to miedzy potrawami/ w który czas pragnienie słusznie chłodnego napoju potrzebuje/ i dla tego w ten czas najprędzej następuje/ i żołądkowi pokarmami zagrzanemu/ i umocnionemu/ szkodzić nie może. Krom jedzenia picie tak jest niezdrowe/ że Hippocrates mocne pragnienie zabywać snem każe: Qui noctu bibere apperunt, ijs admodum sitientibus si superdormierint bonum. O piciu tedy czczym i hojnym/ jako wody
iáko Tacitus świádczy. Takie gorące pićia iuż vstáły/ źimne iáko náturze y prágnienia ugászeniu sposobnieysze trwáią: ktore od potrzeby iuż też ná nierząd y zbytek wyszły. Nie gáni się napoy źimny/ iáko zdrowym zdrowszy/ ktorego według gorącośći wnętrzney y prágnienia miary wolno záżyć. Nád to miedzy potráwámi/ w ktory czás prágnienie słusznie chłodnego napoiu potrzebuie/ y dla tego w ten czás nayprędzey nástępuie/ y żołądkowi pokármámi zágrzanemu/ y umocnionemu/ szkodźić nie może. Krom iedzenia pićie ták iest niezdrowe/ że Hippocrates mocne prágnienie zábywáć snem każe: Qui noctu bibere apperunt, ijs admodum sitientibus si superdormierint bonum. O pićiu tedy czczym y hoynym/ iáko wody
Skrót tekstu: PetrJWod
Strona: 30
Tytuł:
O wodach w Drużbaku i Łęckowej
Autor:
Jan Innocenty Petrycy
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1635
Data wydania (nie wcześniej niż):
1635
Data wydania (nie później niż):
1635