ich zwyczaj —- wszędzie się czołgały. Tak gdy się rzeczom w nieznajomej stronie Przypatrujemy, a wysokie słonie Z ciemnych obłoków co raz przeglądało, A przez chmury się twarzą wychylało, Trafonkiem jakoś miejsce napadniemy Śliczne na pozór przymiotami swemi, A te się gęstym drzewem okrążyło I wirzch nad sobą liściem zasklepiło — Właśnie jak chłodnik ręką urobiony, Gdy chrustem zewsząd bywa opleciony Albo jak w sadach zwykły się wiśniami Ganki odziewać i swemi liściami Czynić poddaszki swój owoc zwieszając A w ludzkie ręce jagody podając, W podobnym miejscu i my odpocżnienie Sobie naleźli i miłe siedzenie, Kędy nas liścia i piękne kaliny Z wierzchu a zespod kosmate jeżyny I inne kwiatki wdzięcznie
ich zwyczaj —- wszędzie się czołgały. Tak gdy się rzeczom w nieznajomej stronie Przypatrujemy, a wysokie słonie Z ciemnych obłoków co raz przeglądało, A przez chmury się twarzą wychylało, Trafonkiem jakoś miejsce napadniemy Śliczne na pozór przymiotami swemi, A te się gęstym drzewem okrążyło I wirzch nad sobą liściem zasklepiło — Właśnie jak chłodnik ręką urobiony, Gdy chrustem zewsząd bywa opleciony Albo jak w sadach zwykły się wiśniami Ganki odziewać i swemi liściami Czynić poddaszki swój owoc zwieszając A w ludzkie ręce jagody podając, W podobnym miejscu i my odpocżnienie Sobie naleźli i miłe siedzenie, Kędy nas liścia i piękne kaliny Z wierzchu a zespod kosmate jeżyny I inne kwiatki wdzięcznie
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 70
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
tego kiedy zechcesz WmPan, sposobność. MP. czy nie chciałbyś WmP. uczynić nam jednej łaski? MPP. w czym służyć mogę WW mPP. Postanowiliśmy pójść z tąd do bliskiego ogrodu, czy chcesz WmP. iść tam razem znami? Zwielką ochotą. Patrz WmP. alboż to nie piękny chłodnik. Piękny zapewnie. Wszystko miło wtym ogrodzie, a gdyby jeszcze była fontanna, i kaskady, to jest sztuczne wód spadki byłoby miejsce niewypowiedzianie wesołe. Tegoć tylko nie dostaje. ROZMOWA PIĄTA. Między wielkim Panem i Szlachcicem.
P. MP. sługa WmP. Z. Jestem z całego serca sługa IWWM. P
tego kiedy zechcesz WmPan, sposobność. MP. czy nie chciałbyś WmP. uczynić nam iedney łaski? MPP. w czym służyć mogę WW mPP. Postanowiliśmy poyść z tąd do bliskiego ogrodu, czy chcesz WmP. iść tam razem znami? Zwielką ochotą. Patrz WmP. alboż to nie piękny chłodnik. Piękny zapewnie. Wszystko miło wtym ogrodzie, a gdyby ieszcze była fontanna, y kaskady, to iest sztuczne wod spadki byłoby mieysce niewypowiedzianie wesołe. Tegoć tylko nie dostaie. ROZMOWA PIĄTA. Między wielkim Panem y Szlachcicem.
P. MP. sługa WmP. S. Jestem z całego serca sługa JWWM. P
Skrót tekstu: AkDziec
Strona: 39
Tytuł:
Akademia dziecinna albo zbiór nauk różnych
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia JKM i Rzeczypospolitej Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1761
Data wydania (nie wcześniej niż):
1761
Data wydania (nie później niż):
1761
tknąć, choć on nas łupi Na wydarcie wolności cudzy Naród kupi. Ja się czuję prawdziwym Synem Izraela, Otoż sam jeden idę na nieprzyjaciela Tego, który i Ojca i Rzeczpospolitą, Ma za cyfrę, wnet dojdę sprawy z hipokrytą.
Jedzie Hetman, kędy go prowadził przewodnik, Widzi las tak krzewisty, jako letni chłodnik, Zaledwie kilkadziesiąt kroków z brzegu ruszył, Postrzegł, że się Absalon na gałęzi suszył, Postąpiwszy pod niego, trzema strzałmi razem W samo serce zasadził hartownym żelazem. Czyż niedosyć Hetmanie było jednej strzały? Wszak tylko jedna Dusza, nie trzy tam mieszkały. Gdy tę zawadę sprzątnął, Joab wlot się wrucił Do
tknąć, choć on nas łupi Ná wydarcie wolności cudzy Národ kupi. Ja się czuię práwdziwym Synem Jzraela, Otoż sam ieden idę ná nieprzyiaciela Tego, ktory y Oyca y Rzeczpospolitą, Ma zá cyfrę, wnet doydę spráwy z hipokrytą.
Jedzie Hetman, kędy go prowadził przewodnik, Widzi las ták krzewisty, iáko letni chłodnik, Záledwie kilkadziesiąt krokow z brzegu ruszył, Postrzegł, że się Absalon ná gáłęzi suszył, Postąpiwszy pod niego, trzema strzałmi rázem W samo serce zásadził hartownym żelazem. Czyż niedosyć Hetmanie było iedney strzały? Wszak tylko iedna Dusza, nie trzy tam mieszkáły. Gdy tę záwádę sprzątnął, Joáb wlot się wrucił Do
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 123
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
nie masz zdriwia: rana i siność i spuchły raz, nie jest zawiązany, ani lekarstwem opatrzony, ani oliwą zmiękczony. Ziemia wasza spustoszona, Miasta wasze ogniem popalone: krainę waszę przed wami cudzoziemcy pożerają, i spustoszeje jako w zburzeniu nieprzyjacielskim. I zostanie się córka Syjońska, (to jest/ miasto Jerozolimskie) jako chłodnik w winnicy, i jako budka w ogrodzie ogórkowym, i jako miasta które burzą. A on trzeci grzech w tej Koronie/ także jawny i nie karny/ jako ciężkiego Boskiego zemszczenia czekać nie ma? to jest gwałcenie i zmazanie miejsc świętych Kościołów/ na służbę Bożą oddanych i poświęconych. Iż opuszczę to znieważenie i zgwałcenie
nie masz zdriwia: ráná y śiność y spuchły raz, nie iest záwiązany, áni lekárstwem opátrzony, áni oliwą zmiękczony. Ziemiá wászá spustoszona, Miástá wásze ogniem popalone: kráinę wászę przed wámi cudzoziemcy pożeráią, y spustoszeie iáko w zburzeniu nieprzyiaćielskim. Y zostánie się corká Syońska, (to iest/ miásto Ierozolimskie) iáko chłodnik w winnicy, y iáko budká w ogrodzie ogorkowym, y iáko miástá ktore burzą. A on trzeći grzech w tey Koronie/ tákże iáwny y nie kárny/ iáko ćiężkiego Boskiego zemszczenia czekáć nie ma? to iest gwałcenie y zmázánie mieysc świętych Kośćiołow/ ná służbę Bożą oddánych y poświęconych. Iż opuszczę to znieważenie y zgwałcenie
Skrót tekstu: BemKom
Strona: 25.
Tytuł:
Kometa to jest pogróżka z nieba na postrach, przestrogę i upomnienie ludzkie
Autor:
Mateusz Bembus
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619