w Lombardii, albo powięcej. Jeśli ziemia zbyt tłusta, latorośl od latorośli sadzona być powinna na stop cztery. Na niektórych miejscach, same wino stoi bez podpory, znać że gruba macica i sucha. Bywa też jedna macica na wielu żerdziach rozsadzoną, jako w Austryj i Morawie. W innych miejscach są z winą chłodniki, żerdź zginając jak kabłonki po nad ulice. Koło Mediolanu sadzą wina krzakami po roli, po między zboże na 16 albo 20 stop od siebie. Sadzą po nad groble w niektórych krajach i po nad przekopy. W Włoszech sadzą po sadach po między drzewa jeśli są rzadkie stojące. Na górach zaś. wysokich wina nie
w Lombardii, albo powięcey. Ieśli ziemia zbyt tłusta, latorośl od latorośli sadzona bydź powinna na stop cztery. Na niektorych mieyscach, same wino stoi bez podpory, znać że gruba macica y sucha. Bywa też iedna macica na wielu żerdziach rozsadzoną, iako w Austryi y Morawie. W innych mieyscach są z winą chłodniki, żerdź zginaiąc iak kabłonki po nad ulice. Koło Mediolanu sadzą wina krzakami po roli, po między zboże na 16 albo 20 stop od siebie. Sadzą po nad groble w niektorych kraiach y po nad przekopy. W Włoszech sadzą po sadach po między drzewa ieśli są rzadkie stoiące. Na gorach zaś. wysokich wina nie
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 485
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
ogródne przepatrując ściany, Napis był taki/ nad bramą onego Ogrodu ryty/ z kamienia twardego. do brzegu płynąca.
Sanum consilium, resq; locusq; dabunt, vbi cerui abiiciunt cornua. Łódź z nawałności/
ON śliczny ogród/ przedtym mnie nieznany/ Barzo misternie był wybudowany/ Różne w nim były z winnych krzów chłodniki/ Małogranaty pokryte chodniki/ Po płotach wonne cytryny wisiajły/ Zapach wzbyt wdzięczny z siebie wydawały. Daktylów wiele na palnach widziałem/ Pomarańcz pełne drzewa uważałem: Inszych owoców tam rozmaite dziwy/ Czynią apetyt do urwania chciwy. A skorom sądem nakarmił swe oczy/ Myśl moja zaraz/ do wonnych ziół skoczy
ogrodne przepátruiąc śćiány, Napis był taki/ nád bramą onego Ogrodu ryty/ z kámienia twardego. do brzegu płynąca.
Sanum consilium, resq; locusq; dabunt, vbi cerui abiiciunt cornua. Lodz z nawáłnośći/
ON śliczny ogrod/ przedtym mnie nieznány/ Bárzo misternie był wybudowány/ Rozne w nim były z winnych krzow chłodniki/ Małogranaty pokryte chodniki/ Po płotach wonne cytryny wiśiayły/ Zapách wzbyt wdźięczny z śiebie wydawáły. Dáktylow wiele na palnách widźiałem/ Pomarańcz pełne drzewa vważałem: Inszych owocow tam rozmáite dźiwy/ Czynią apetyt do vrwania chćiwy. A skorom sądem nákarmił swe oczy/ Myśl moia záraz/ do wonnych źioł skoczy
Skrót tekstu: TwarKŁodz
Strona: Dv
Tytuł:
Łódź młodzi z nawałności do brzegu płynąca
Autor:
Kasper Twardowski
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Siebeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
swej prostoty Las, a niżeli świat pełen niecnoty. Nie umiem bajek prawie szeptać w ucho Łaciny nie znam, ni terminów prawnych Wody sprowadzić, tam gdzie było sucho, O Cyceronach nie słyszałam sławnych, Więc kto tych czasów w tej nie ćwiczon Szkole Niech pasie bydło, albo kopie role. Lasy kochane, zielone chłodniki Drzewa przyjemny szum dające z siebie Trawy, pagórki, biegące strumyki, Przy was niech mieszkam choć o suchym chlebie, Zdrowszy mi napój z waszych źrzodeł żywych Niż drogie trunki, gdy z rąk nie życzliwych. Jak ranna zorza swój rumieniec śliczny Pokaże, rosa perłowe kropelki
Pozbiera, już ci Pasterz okoliczny Nie zaśpi, a
swey prostoty Las, á niżeli świat pełen niecnoty. Nie umiem baiek práwie szeptać w ucho Łaćiny nie znam, ni terminow práwnych Wody sprowadzić, tam gdzie było sucho, O Cyceronach nie słyszáłam słáwnych, Więc kto tych czásow w tey nie ćwiczon Szkole Niech pasie bydło, álbo kopie role. Lásy kocháne, zielone chłodniki Drzewa przyiemny szum dáiące z siebie Tráwy, págorki, biegące strumyki, Przy was niech mieszkam choć o suchym chlebie, Zdrowszy mi nápoy z wászych źrzodeł żywych Niż drogie trunki, gdy z rąk nie życzliwych. Ják ránna zorza swoy rumieniec śliczny Pokaże, rosa perłowe kropelki
Pozbiera, iuż ći Pasterz okoliczny Nie zaśpi, á
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 332
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752