jadący, także i rajtaria (która zawsze przed samą karytą jedzie), pominęli właśnie przy karycie pierwszej, w której księżna IM siedziała, szmat skały wielki upadł na dyszel i konie dyszlowe, ułomki zaś, po nim spadające, woźnicę z kozłów zbiły. To cudowna, że tak wielka skała, której we dwunastu chłopów zwalić z koni nie możono (bo pod nią dyszel i konie leżeli), z takim impetem z góry urwawszy się i spadszy, koni nie pogniotła, ani dyszla nie tylko nie pogruchotała, ale nawet i nie nadtrąciła. Z koni zaś jako kamień zwalono, porwały się i powstawały zdrowe, jeno trochę koń jeden na
jadący, także i rajtaria (która zawsze przed samą karytą jedzie), pominęli właśnie przy karycie pierwszej, w której księżna JM siedziała, szmat skały wielki upadł na dyszel i konie dyszlowe, ułomki zaś, po nim spadające, woźnicę z kozłów zbiły. To cudowna, że tak wielka skała, której we dwunastu chłopów zwalić z koni nie możono (bo pod nią dyszel i konie leżeli), z takim impetem z góry urwawszy się i spadszy, koni nie pogniotła, ani dyszla nie tylko nie pogruchotała, ale nawet i nie nadtrąciła. Z koni zaś jako kamień zwalono, porwały się i powstawały zdrowe, jeno trochę koń jeden na
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 140
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
brzeskie o wydanie pomienionych chłopów.
Wlekła się ta sprawa. Potem Machwic pieniądze ojcu memu oddał, a ociec mój, mniej dbając o tę pretensją, żadnej konkluzji o chłopów nie uczynił. Potem też wieś Wojska devenit ad haereditatem Buchowieckiego, wojskiego brzeskiego, który po tym wszystkim w lat więcej dziesiątka odezwał się o tychże chłopów i to ex occasione starania się mego o podkomorstwo, alias nie chcąc ode mnie brać pieniędzy za ustąpienie swojej, konkurencji, honestiore titulo pretendował za tych chłopów, nigdy sobie nie należących, zapłacenia.
Chciał książę podkanclerzy, ażeby Buchowiecki, wojski brzeski, zaraz de pretio tychże chłopów umówił się, ale Buchowiecki zwlókł te
brzeskie o wydanie pomienionych chłopów.
Wlekła się ta sprawa. Potem Machwic pieniądze ojcu memu oddał, a ociec mój, mniej dbając o tę pretensją, żadnej konkluzji o chłopów nie uczynił. Potem też wieś Wojska devenit ad haereditatem Buchowieckiego, wojskiego brzeskiego, który po tym wszystkim w lat więcej dziesiątka odezwał się o tychże chłopów i to ex occasione starania się mego o podkomorstwo, alias nie chcąc ode mnie brać pieniędzy za ustąpienie swojej, konkurencji, honestiore titulo pretendował za tych chłopów, nigdy sobie nie należących, zapłacenia.
Chciał książę podkanclerzy, ażeby Buchowiecki, wojski brzeski, zaraz de pretio tychże chłopów umówił się, ale Buchowiecki zwlókł te
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 331
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
popalili/ i niemało tamże Sług i Urzędników/ Królewskich pomordowali/ pokaleczyli/ i pozabijali; Luboć/ przecię znowu powiedają/ i to/ ze pewnemi jakimiś im uczynionemi obietnicami od tamecznego Urzędu/ dali się nakoniec umitygować/ ale się tego postaremu już obawiać muszą/ a osobliwie/ ze od Gnipuscoa/ Biscajskich Chłopów/ także naśladować będą chcieli przykładu/ i nie omylnie wtym za niemi pójdą. Co jeszcze może nimało Dwór Hiszpański zatrudnić/ i być przyczyną rozmaitych szkód Czasu/ i pieniędzy/ nim się to da należycie uspokoić; i ugaśnie/ ten pospolity ogień zapalonej Rebelii/ przeciw zwierzchności swojej Pospólstwa. Zlistów St. Sebeztiańskich znać
popalili/ y niemáło támże Sług y Urzędnikow/ Krolewskich pomordowáli/ pokáléczyli/ y pozabiiali; Luboć/ przecię znowu powiedáią/ y to/ ze pewnemi iákiemiś im ucżynionemi obietnicámi od támecżnego Urzedu/ dáli śię nákoniec umitygowáć/ ále śię tego postáremu iusz obawiáć muszą/ á osobliwie/ ze od Gnipuscoa/ Biscayskich Chłopow/ tákze násladowáć będą chćieli przykłádu/ y nie omylnie wtym zá niemi poydą. Co ieszcże może nimáło Dwor Hiszpáński zátrudnić/ y być przycżyną rozmáitych szkod Czásu/ y pieniędzy/ nim śię to da należyćie uspokoić; y ugáśnie/ ten pospolity ogień zápaloney Rebelliey/ przeciw zwierzchnosci swoiey Pospolstwa. Zlistow St. Sebestiáńskich znáć
Skrót tekstu: PoczKról
Strona: 75
Tytuł:
Poczta Królewiecka
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Królewiec
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1718
Data wydania (nie wcześniej niż):
1718
Data wydania (nie później niż):
1718
kolą przez raz.
Jednak wiorów aby trzeask zawżdy pierwej sobie/ Nagotują: niż ogień założą w koczybie. Potym nimi tak długo palą aż się wszędzie/ Pogałęziu on ogień w milerzu rozejdzie.
Taki sposób kurzenia węgla nad ten pierwszy/ Mnie się widzi być z więtszą pracąj trudniejszy. Bo gdzie u nas dziesiątek ledwie chłopów sprawi/ To samowtro niemiecki więc węglarz odprawi.
Trzeba ogień w milerzu zawsze wolno trzymać/ A tam z której strony wiatr by nie mógł przedymać Przez raz aże do ognia: sadź piasku nie mało/ Chceszli być się tam węgle popiołem nie stało.
Jeśli też ogień mocny wyrazi się w stronę/ Wskok piaskiem zasypować
kolą przez raz.
Iednák wiorow áby trzeask záwżdy pierwey sobie/ Nágotuią: niż ogień záłożą w koczybie. Potym nimi ták długo palą áż sie wszędźie/ Pogáłęźiu on ogień w milerzu rozeydźie.
Taki sposob kurzenia węgla nád ten pierwszy/ Mnie sie widźi bydź z więtszą pracąy trudnieyszy. Bo gdźie v nas dźieśiątek ledwie chłopow spráwi/ To sámowtro niemiecki więc węglarz odpráwi.
Trzebá ogień w milerzu záwsze wolno trzymáć/ A tám z ktorey strony wiátr by nie mogł przedymáć Przez raz áże do ogniá: sadź piásku nie máło/ Chceszli być sie tám węgle popiołem nie stáło.
Iesli też ogień mocny wyráźi sie w stronę/ Wskok piaskiem zásypowáć
Skrót tekstu: RoźOff
Strona: K4
Tytuł:
Officina ferraria
Autor:
Walenty Roździeński
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
hutnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
czego rodzi, mówi przypowieść, po włosie: Służyć czy rozkazować, co w sercu, co w głowie; Niechaj łacińskiej autor przypowieści powie. W Polsce nie znać, bo szlachcic panem, chłopek, choćby Satyrem się urodził, do pługu, do młoćby. Siłuż natura szlachty opacznym dziś losem Pod chłopskim, pod szlacheckim chłopów rodzi włosem? Nie natura; fortuna na swej to ma woli: Szlachtę w chłopy postrzyga, tych na szlachtę goli. Niech kondys nie wyżłową, ale skórę rysią, Pstrą weźmie, znać naturę, znać kibić kondysią. Nikogo herbem zamsik i chłop nie oszuka, Choćby chciał, bo go wyda, jak się rodził
czego rodzi, mówi przypowieść, po włosie: Służyć czy rozkazować, co w sercu, co w głowie; Niechaj łacińskiej autor przypowieści powie. W Polszcze nie znać, bo szlachcic panem, chłopek, choćby Satyrem się urodził, do pługu, do młoćby. Siłuż natura szlachty opacznym dziś losem Pod chłopskim, pod szlacheckim chłopów rodzi włosem? Nie natura; fortuna na swej to ma woli: Szlachtę w chłopy postrzyga, tych na szlachtę goli. Niech kondys nie wyżłową, ale skórę rysią, Pstrą weźmie, znać naturę, znać kibić kondysią. Nikogo herbem zamsik i chłop nie oszuka, Choćby chciał, bo go wyda, jak się rodził
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 141
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. Snadź, że prochy przywozili, a ludzi rannych i gołych z sobą zabrali. Próbowaliśmy nocą wody Kozakami, aby byli na tamtej stronie co dobrego zrobili, a przynajmniej języka wzięli; ale tocanaillei nie trzeba żadnegofondczynić na nich. Przyznają się teraz sami, osobliwie Worona, że to oni prostych chłopów zaciągali, nie Kozaków, bo tak prędko Kozaków dostać nie mogli. Żal się Boże tylko kosztu! Ludzie tylko ubogie, a jeszcze i katolików, i księżą odzierają, a wina nabrawszy przedają. U nas choroby dotąd nie ustają. Kałmuczek nieborak nie wytrzymał razów. Dąbrowski, ów tak grzecznypage,umarł, także
. Snadź, że prochy przywozili, a ludzi rannych i gołych z sobą zabrali. Próbowaliśmy nocą wody Kozakami, aby byli na tamtej stronie co dobrego zrobili, a przynajmniej języka wzięli; ale tocanaillei nie trzeba żadnegofondczynić na nich. Przyznają się teraz sami, osobliwie Worona, że to oni prostych chłopów zaciągali, nie Kozaków, bo tak prędko Kozaków dostać nie mogli. Żal się Boże tylko kosztu! Ludzie tylko ubogie, a jeszcze i katolików, i księżą odzierają, a wina nabrawszy przedają. U nas choroby dotąd nie ustają. Kałmuczek nieborak nie wytrzymał razów. Dąbrowski, ów tak grzecznypage,umarł, także
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 559
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
ni tyż bardzo zuchwałego co do zwirza. Tchu niekrótkiego, co poznać możno z piersi, gdy nie ma wąskich i kazawszy onemu biegać kroków 50 i na zad. Nie utai się, bo mając szerokie, dychać tak bardzo nie będzie, jak żeby miał wąskie. Co zaś do ochoty, tej trudno od naszych pretendować chłopów, by swym chcieli służyć panom dobrowolnie, lecz compelle intrare dawszy onym poznać, znajdzie się. Bo inaczej u chłopstwa nie zwykła przychodzić, które zawsze, czyli z krwi kaimskiej, czyli z przykazania przodków swych równie niepoczciwych i panu niewiernych, wolą w cudzych, jak u swych dziedzicznych służyć panów, rzecz praktykowana nieraz.
ni tyż bardzo zuchwałego co do zwirza. Tchu niekrótkiego, co poznać możno z piersi, gdy nie ma wąskich i kazawszy onemu biegać kroków 50 i na zad. Nie utai się, bo mając szyrokie, dychać tak bardzo nie będzie, jak żeby miał wąskie. Co zaś do ochoty, tej trudno od naszych pretendować chłopów, by swym chcieli służyć panom dobrowolnie, lecz compelle intrare dawszy onym poznać, znajdzie się. Bo inaczej u chłopstwa nie zwykła przychodzić, które zawsze, czyli z krwi kaimskiej, czyli z przykazania przodków swych równie niepoczciwych i panu niewiernych, wolą w cudzych, jak u swych dziedzicznych służyć panów, rzecz praktykowana nieraz.
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 204
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak
okręt wojenny pod żaglami szedł jako na wodzie, a na nim z dział strzelano, owo zgoła wiele było pięknych rzeczy do widzenia. Co większa, iż to miasto ma stąd zawsze wielką sławę swoją, że mieszczanie prawie wszyscy, lud służały i ćwiczony dobrze do wojny; dziesięć Kompanijej ludu bardzo wybornego, strojno i dostatnio chłopów bożych tak jako do boju ze wszystkim orężem przybrani, procesie cały dzień po mieście odprawując bez przestanku, strzalając czynili. Ludzie są polityczni. Kościół Katedralny barzo zacny i wielki, przy którym wieża barzo zacna i wysoka i wysoka. Inszych kościołów i klasztorów jest nie mało. Tu w kompanijej, jeździł z J. S
okręt wojenny pod żaglami szedł jako na wodzie, a na nim z dział strzelano, owo zgoła wiele było pięknych rzeczy do widzenia. Co większa, iż to miasto ma ztąd zawsze wielką sławę swoją, że mieszczanie prawie wszyscy, lud służały i ćwiczony dobrze do wojny; dziesięć Companiej ludu bardzo wybornego, strojno i dostatnio chłopów bożych tak jako do boju ze wszystkim orężem przybrani, processie cały dzień po mieście odprawując bez przestanku, strzalając czynili. Ludzie są polityczni. Kościół Cathedralny barzo zacny i wielki, przy którym wieża barzo zacna i wysoka i wysoka. Inszych kościołów i klasztorów jest nie mało. Tu w companiej, jeździł z J. S
Skrót tekstu: GawarDzien
Strona: 188
Tytuł:
Dziennik podróży po Europie Jana i Marka Sobieskich
Autor:
Sebastian Gawarecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1646 a 1648
Data wydania (nie wcześniej niż):
1646
Data wydania (nie później niż):
1648
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wincenty Dawid
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Redakcja "Wędrowca"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1883