frymarku; Ale chłop strzegł swej pilniej/ niżeli folwarku. Więc/ gdy mu ta nie uszła/ bierze inną sztukę; Rzecze chłopu: Co mi dasz? a dam ci naukę; Jako prędko masz pozbyć/ tego wozu siana: Dasz mi co? Dam. Jeśli dasz? jedźże sam do Pana. Zaprowadziwszy Chłopa do swego Majora/ Perswaduje/ że tansze siano dziś niż wczora. Przestał na radzie Major; więc siano targuje; A tym czasem/ ów dragon/ kobieli szykuje: Odwięzuje od wozu chłopską/ a swę troczy; To zrobiwszy/ czym prędzej między innych skoczy. Według targu/ wziął płacą chłop/ a oddał siano
frymárku; Ale chłop strzegł swey pilniey/ niżeli folwárku. Więc/ gdy mu tá nie vszłá/ bierze inną sztukę; Rzecze chłopu: Co mi dasz? á dam ći náukę; Iáko prędko masz pozbydź/ tego wozu śiáná: Dasz mi co? Dam. Ieśli dasz? iedźże sam do Páná. Záprowádźiwszy Chłopá do swego Maiorá/ Perswaduie/ że tansze śiano dźiś niż wczorá. Przestał ná radźie Maior; więc śiano targuie; A tym czásem/ ow drágon/ kobieli szykuie: Odwięzuie od wozu chłopską/ á swę troczy; To zrobiwszy/ czym prędzey między innych skoczy. Według targu/ wźiął płacą chłop/ á oddał siano
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: D4
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
poszedłem zwyczajnie Na jutrznią; aż mi wołu wywiedziono z stajnie. „Ktoś fortuny próbował — rzekę do czeladzi — Aza, pożartowawszy, nazad odprowadzi.” Lecz kiedy onym żartom już mija dzień czwarty, Wołu przecie nie widać, diabeł to, nie żarty. Posyłam tu i ówdzie, ali mi pospołu I chłopa sąsiedzkiego prowadzą, i wołu. „Zły, niecnotliwy człeku, aza się to godzi? Wiesz, co temu czynią, kto cudze bydło wodzi.” Lecz kiedy się ów boży, przysięże i klęknie, Że żartował, że miał go odprowadzić pięknie, Że to stara na Boże Narodzenie foza
Szczęścia szukać: „Nu
poszedłem zwyczajnie Na jutrznią; aż mi wołu wywiedziono z stajnie. „Ktoś fortuny próbował — rzekę do czeladzi — Aza, pożartowawszy, nazad odprowadzi.” Lecz kiedy onym żartom już mija dzień czwarty, Wołu przecie nie widać, diaboł to, nie żarty. Posyłam tu i ówdzie, ali mi pospołu I chłopa sąsiedzkiego prowadzą, i wołu. „Zły, niecnotliwy człeku, aza się to godzi? Wiesz, co temu czynią, kto cudze bydło wodzi.” Lecz kiedy się ów boży, przysięże i klęknie, Że żartował, że miał go odprowadzić pięknie, Że to stara na Boże Narodzenie foza
Szczęścia szukać: „Nu
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 64
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wstydem kręci: „Kiedyćby chciały mówić”, a ja zaś do pana: „Mówiłyby, rozumiem: przebóg, owsa, siana; Rychlej by się w nich taki narów uspokoił.” Odpowie pan: „Znać, że ich zły człowiek nie poił.” 469. FRANTOWSKA ODPOWIEDŹ
„Pomaga Bóg — potkawszy chłopa ze drwy rano — A co to wieziesz?” — rzekę; odpowie mi: „Siano.” „Drwać ja widzę, obiesiu, czemuż ze mnie szydzisz?” „Ba, ty ze mnie, pytając, co wiozę, choć widzisz.” 470. DO JEDNEGO, CO WZIĄŁ BIBLIOTEKĘ W POSAGU
wstydem kręci: „Kiedyćby chciały mówić”, a ja zaś do pana: „Mówiłyby, rozumiem: przebóg, owsa, siana; Rychlej by się w nich taki narów uspokoił.” Odpowie pan: „Znać, że ich zły człowiek nie poił.” 469. FRANTOWSKA ODPOWIEDŹ
„Pomaga Bóg — potkawszy chłopa ze drwy rano — A co to wieziesz?” — rzekę; odpowie mi: „Siano.” „Drwać ja widzę, obiesiu, czemuż ze mnie szydzisz?” „Ba, ty ze mnie, pytając, co wiozę, choć widzisz.” 470. DO JEDNEGO, CO WZIĄŁ BIBLIOTEKĘ W POSAGU
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 210
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
się nie żadzi. 447. WINO
Pewne lekarstwo choroby podagry Nogi winnymi okładając lagry, A kogo zbytnie wino okaleczy, Tego zaś lagier z tejże beczki leczy. Z wierzchu wesele, a lekarstwo na dnie. Nie pić go nazbyt, to w nogi nie wpadnie. 448. NA RZEKĘ W LITWIE ŚWIĘTĄ
Pytałem chłopa w Litwie, co dawno pamięta, Jako tę rzekę zową. Odpowie mi: Święta. Możeż być co świętego w Litwie? Skądże jej to? Bo w niej z pierwszego grzechu całe księsto myto. Nieszczęścieć to, nie święta woda, myślę sobie, Gdzie się wszytko pogańskie plugastwo oskrobie. Nie dla inszej
się nie żadzi. 447. WINO
Pewne lekarstwo choroby podagry Nogi winnymi okładając lagry, A kogo zbytnie wino okaleczy, Tego zaś lagier z tejże beczki leczy. Z wierzchu wesele, a lekarstwo na dnie. Nie pić go nazbyt, to w nogi nie wpadnie. 448. NA RZEKĘ W LITWIE ŚWIĘTĄ
Pytałem chłopa w Litwie, co dawno pamięta, Jako tę rzekę zową. Odpowie mi: Święta. Możeż być co świętego w Litwie? Skądże jej to? Bo w niej z pierwszego grzechu całe księsto myto. Nieszczęścieć to, nie święta woda, myślę sobie, Gdzie się wszytko pogańskie plugastwo oskrobie. Nie dla inszej
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 381
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
się temu dziwić? Gdyby ręką natura oboje to chciała Odprawić, gniewowi by miłość wydołała. Lecz gdy wedle oręża rana ma szacunek, Zabić nieprzyjaciela wolno; basarunek, Jeżeli się kto ważył przyjaciółkę skrwawić, Byle nie ręką, w ranie potrzeba zostawić. I mój Grześ, skoro go ta kwestyja doleci: Łacniej, niż chłopa zabić, mieć sześcioro dzieci. 471. CZARY
Będąc wczora u jednej po bankiecie pani, Aż się tam i sam ludzie walają pijani. Skądże się, rzekę do niej, nowa wzięła Cyrce, Że w bestyje przez czary ludzi na fajerce Przetwarzała? przez czary gdy i Waszmość w winie, Z rozumnych, widzę,
się temu dziwić? Gdyby ręką natura oboje to chciała Odprawić, gniewowi by miłość wydołała. Lecz gdy wedle oręża rana ma szacunek, Zabić nieprzyjaciela wolno; basarunek, Jeżeli się kto ważył przyjaciółkę skrwawić, Byle nie ręką, w ranie potrzeba zostawić. I mój Grześ, skoro go ta kwestyja doleci: Łacniej, niż chłopa zabić, mieć sześcioro dzieci. 471. CZARY
Będąc wczora u jednej po bankiecie pani, Aż się tam i sam ludzie walają pijani. Skądże się, rzekę do niej, nowa wzięła Cyrce, Że w bestyje przez czary ludzi na fajerce Przetwarzała? przez czary gdy i Waszmość w winie, Z rozumnych, widzę,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 393
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Koreckich nie masz, Czarnieckich mało I Chodkiewiczów już nam nie stało. Rosną Turkom rogi, a Polakom w nogi Wszedł rozum. FRAUCYMER
Z fraucymerem nie wadzi uczciwie żartować, I cudzej się urodzie może przypatrować. Ale wara, po przęckę, bo i róże mają Ostry głóg na gałązkach, którym ukałają. DO MARIANNY
Gdy chłopa widzę, wspomnię zboża, role; Kiedy Kozaka, z Tatary w Podole. A kiedy widzę, Maryjanko, ciebie, Zaraz zapomnię o piekle i niebie. MODLITWA O MĘŻA
Boże, z którego ręku wszytko dobro płynie, A co komu naznaczysz, żadnego nie minie,
Któryś małżeństwo święte w raju postanowił I tam jego
Koreckich nie masz, Czarnieckich mało I Chodkiewiczów już nam nie stało. Rosną Turkom rogi, a Polakom w nogi Wszedł rozum. FRAUCYMER
Z fraucymerem nie wadzi uczciwie żartować, I cudzej się urodzie może przypatrować. Ale wara, po przęckę, bo i róże mają Ostry głóg na gałązkach, którym ukałają. DO MARIANNY
Gdy chłopa widzę, wspomnię zboża, role; Kiedy Kozaka, z Tatary w Podole. A kiedy widzę, Maryjanko, ciebie, Zaraz zapomnię o piekle i niebie. MODLITWA O MĘŻA
Boże, z którego ręku wszytko dobro płynie, A co komu naznaczysz, żadnego nie minie,
Któryś małżeństwo święte w raju postanowił I tam jego
Skrót tekstu: ZbierDrużBar_II
Strona: 605
Tytuł:
Wiersze zbieranej drużyny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
taka, niema ich z ojca ani matki, ale stąd, ze komenderów chowała; nad to i to uważając, że nie tylko okrom sądu ale i teraz przy sądzie słowy usczypliwymi na p. Kwiatkowskiego powstała, do sięni zaś na ustęp wyszedszy, mówiła, ześ ty taka a taka, otoś sobie chłopa przyniewoliła; i inne słowa zelżywe wołała; tedy nakazuje, aby naprzod sławę przy urzędzie tak p. Kwiatkowskiemu i małżonce jego, za woźnym te słowa mówiąc: comkolwiek mówiła p. Kwiatkowskiemu i małżonce jego, tom wszytko zle, niecnotliwie mówiła i jako pies sczekałam i wszytko to biorę w swoją gębę szama; po
taka, niema ich z oyca ani matki, ale ztąd, ze komenderow chowała; nad to y to uważaiąc, że nie tylko okrom sądu ale y teraz przy sądzie słowy usczypliwymi na p. Kwiatkowskiego powstała, do sięni zaś na ustęp wyszedszy, mowiła, ześ ty taka a taka, otoś sobie chłopa przyniewoliła; y inne słowa zelżywe wołała; tedy nakazuie, aby naprzod sławę przy urzędzie tak p. Kwiatkowskiemu y małżonce iego, za woznym te słowa mowiąc: comkolwiek mowiła p. Kwiatkowskiemu y małżonce iego, tom wszytko zle, niecnotliwie mowiła y iako pies sczekałam y wszytko to biorę w swoię gębę szama; po
Skrót tekstu: KsKrowUl_2
Strona: 644
Tytuł:
Księgi gromadzkie wsi Krowodrza, cz. 2
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Krowodrza
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
sprawy sądowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1698 a 1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Księgi sądowe wiejskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bolesław Ulanowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1921
, Syn bywa nic dobrego.
Co nabarziej miłujesz, straciwszy barziej poczujesz.
Sumnienie dobre wielka uciecha i obrona.
Tu się pokaż. Tu się popisuj.
Człowiekiem się być pamiętaj.
Roboty nigdy się pilnemu nie przebierze.
Chcącemu nic nie trudno, niechcącemu wszytko.
Człowiek człowiekowi wilkiem.
Jest kos na kosa, chłop na chłopa.
Człowiek tak, Bóg inak.
Olszowy Marcin.
Dobre się nigdy nie uprzykrzy. Dobre powtórzyć się godzi.
Godność odmienia Każdego, ale często nie wlepszego.
Sława promowuje nauki.
Gość na bankiet nie proszony, nie barzo bywa uczczony. Kogo nie proszą, tego kijem wynoszą.
Gościa kiedy więc masz wdomu
, Syn bywa nic dobrego.
Co nabarziey miłujesz, straćiwszy barziey poczujesz.
Sumnienie dobre wielka ućiecha y obrona.
Tu śię pokaż. Tu śię popisuy.
Człowiekiem śię być pamiętay.
Roboty nigdy śię pilnemu nie przebierze.
Chcącemu nic nie trudno, niechcącemu wszytko.
Człowiek czlowiekowi wilkiem.
Jest kos na kosa, chłop na chłopa.
Człowiek tak, Bog inak.
Olszowy Marćin.
Dobre śię nigdy nie uprzykrzy. Dobre powtorzyć śię godźi.
Godność odmienia Każdego, ale często nie wlepszego.
Sława promowuje nauki.
Gość na bankiet nie proszony, nie barzo bywa uczczony. Kogo nie proszą, tego kijem wynoszą.
Gośćia kiedy więc masz wdomu
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 71
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
: W Warce na gorzałce, W Czersku na złym piwsku? Jechali przez pole, Złamali dwie kole.
Mazowiecki kaftan Zgoninami natkan, Co się Mazur ruszy, Z kaftana się kruszy.
Więc wąsy odyma, Rohatynę trzyma.
Mazurowie naszy Po jaglanej kaszy Słone wąsy mają, Piwem je zmywają. Skoro się podpiją, Wnet chłopa zabiją.
Szarszan zardzewiały, Z poszew opadały, Kijec granowity, Harkabuz nabity: Tak jadą na roki, Podeprą swe boki.
Zstępuj mu z gościńca, Rzuci się do kijca, Potem z harkabuza Wnet poprawi guza. Chocia w piasku brodzą, Lecz ostrożnie chodzą.
Znaj, Polaku, pany, Śmiałe Mazowszany: Gotowi
: W Warce na gorzałce, W Czersku na złym piwsku? Jechali przez pole, Złamali dwie kole.
Mazowiecki kaftan Zgoninami natkan, Co się Mazur ruszy, Z kaftana się kruszy.
Więc wąsy odyma, Rohatynę trzyma.
Mazurowie naszy Po jaglanej kaszy Słone wąsy mają, Piwem je zmywają. Skoro się podpiją, Wnet chłopa zabiją.
Szarszan zardzewiały, Z poszew opadały, Kijec granowity, Harkabuz nabity: Tak jadą na roki, Podeprą swe boki.
Zstępuj mu z gościńca, Rzuci się do kijca, Potem z harkabuza Wnet poprawi guza. Chocia w piasku brodzą, Lecz ostrożnie chodzą.
Znaj, Polaku, pany, Śmiałe Mazowszany: Gotowi
Skrót tekstu: WychWieś
Strona: 15
Tytuł:
Kiermasz wieśniacki
Autor:
Jan z Wychylówki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
dialogi, fraszki i epigramaty, pieśni
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Teodor Wierzbowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
K. Kowalewski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1902
.
Na to wszystko żadnej nie masz konsyderacyj; mało na tym, że chłopem jak bydlęciem pracujemy; ale co większa i nie chrześcijańska, że często za psa, albo szkapę chłopa poddanego prze- dajemy: Gorszi się cały świat, z tak bezboźnego prawa, które osżacowało zicie ludzkie, sto grzywien nakazując szlachcicowi kary, kiedy chłopa zabije; zapomniawszi prawa Boskiego, które przykazuje, oculum pro oculo, dentem pro dente.
Jeżeli zaś dla tego są in vilipendio, że są w poniżeniu, pamiętajmy do Duch święty mówi w księgach mądrości, qui spernit modica paulatim decidet.
Nie wiem jakim sumnieniem w Państwie chrześcijańskim, lud pospolity traktujemy jako niewolników, nie
.
Na to wszystko źadney nie masz konsyderácyi; mało na tym, źe chłopem iak bydlęćiem prácuiemy; ale co większa y nie chrześćiańska, źe często za psa, albo szkápę chłopa poddánego prze- dáiemy: Gorsźy się cały swiat, z tak bezboźnego práwa, ktore osźacowáło źyćie ludzkie, sto grźywien nakázuiąc szlachćicowi kary, kiedy chłopa zabiie; zapomniawsźy práwa Boskiego, ktore przykazuie, oculum pro oculo, dentem pro dente.
Ieźeli zaś dla tego są in vilipendio, źe są w poniźeniu, pamiętaymy do Duch swięty mowi w xięgach mądrośći, qui spernit modica paulatim decidet.
Nie wiem iakim sumnieniem w Państwie chrześćiańskim, lud pospolity traktuiemy iako niewolnikow, nie
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 101
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733