a cóż byś naówczas mówił, gdybyśmy nic nie czynili, nie ratowali się? Jakbyś babę hultajkę, kalumniatorkę jako jaki drogi klejnot kupiony wszystkim pokazywał, jakbyś jej kłamliwe, potworne i bezbożne ciotectwo publikował, a potem nas milczących, trwożących się, struchlałych przez subordynowanych niepodściwych, a nic nie mających ludzi chłopami zrobił, osoby nasze w kajdany, a fortunę w kaduk zagarnął.
Ach nie tak, nie tak, JOMci książę kanclerzu wielki W. Ks. Lit., honor
rzetelny, a nie przez te subtelne IMP. surogatora trzymany sophismata do nieśmiertelnej prowadzą sławy. Nie tak przed Bogiem przenikającym wszystkie serc ludzkich skrytości delikatne justyfikują
a cóż byś naówczas mówił, gdybyśmy nic nie czynili, nie ratowali się? Jakbyś babę hultajkę, kalumniatorkę jako jaki drogi klejnot kupiony wszystkim pokazywał, jakbyś jej kłamliwe, potworne i bezbożne ciotectwo publikował, a potem nas milczących, trwożących się, struchlałych przez subordynowanych niepodściwych, a nic nie mających ludzi chłopami zrobił, osoby nasze w kajdany, a fortunę w kaduk zagarnął.
Ach nie tak, nie tak, JOMci książę kanclerzu wielki W. Ks. Lit., honor
rzetelny, a nie przez te subtelne JMP. surogatora trzymany sophismata do nieśmiertelnej prowadzą sławy. Nie tak przed Bogiem przenikającym wszystkie serc ludzkich skrytości delikatne justyfikują
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 589
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
się pod czas Mszy za umarłych, widziała matkę swą w ogniach gorającą piekielnych i calę potępioną za to, iż swoich domowych za grzechy nie strofowała, ani karała, jako świadczy Iacobus de Vitriaco w jej życiu. Nie powinien Pan w Święta pozwalać czeladzi chodzić do Karczmy, raz że się rozpiją, 2do pobratają się z chłopami, rozamorują z wiesniaczkami, na wsi, w karczmie myśl ich będzie, nie w robocie; stąd i chłopów nie naganiają, ale im dla żonek, dziwek, swoich amazjuszek z krzywdą Pańską faworyzują, folgują, i często chudobą Pańską je sobie kaptują bardziej.
Czary i Czarownice bardzo gospodarzom szkodzące, opisałem tu w
się pod czas Mszy za umarłych, widziała matkę swą w ogniach goraiącą piekielnych y calę potępioną za to, iż swoich domowych za grzechy nie strofowała, ani karała, iako swiadczy Iacobus de Vitriaco w iey życiu. Nie powinien Pan w Swięta pozwalać czeladzi chodzić do Karczmy, raz że się rozpiią, 2do pobrataią się z chłopami, rozamoruią z wiesniaczkami, na wsi, w karczmie mysl ich będzie, nie w robocie; ztąd y chłopow nie naganiaią, ale im dla żonek, dziwek, swoich amazyuszek z krzywdą Pańską faworyzuią, folguią, y często chudobą Panską ie sobie kaptuią bardziey.
Czary y Czarownice bardzo gospodarzom szkodzące, opisałem tu w
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 371
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
młockom nasypią. Aby młocki tytiunu nie kurzyli na gumnie, surowo pod grzywnami, lub plagami zakazać; gdyż wielę gumien, miast, wsi, z tej racyj popaliło się. Nie ma być malowany Pan Administrator, co raz ma pojźrzeć na gumno, niespuszczając się na gumiennego, często nie rozeznanego, ligę mającego z chłopami. Stąd gumienny ma być electus ex millibus, sumnienia dobrego, trzeźwy, Panu nie chłopom przychylny, umiejący czytać i pisać, bo te karby omylne bywają, ale regestra pewniejsze na każdym arkuszu, od Pana, albo Administratora, lub Pisarza Prowentowego z datą podpisane, bo wtedy trudno odmienić, jeźli czego nie dostaje.
młockom nasypią. Aby młocki tytiunu nie kurzyli na gumnie, surowo pod grzywnami, lub plagami zakazać; gdyż wielę gumien, miast, wsi, z tey racyi popaliło się. Nie ma bydz malowany Pan Administrator, co raz ma poyźrźeć na gumno, niespuszczaiąc się na gumiennego, często nie rozeznanego, ligę maiącego z chłopami. Ztąd gumienny ma bydz electus ex millibus, sumnienia dobrego, trzeźwy, Panu nie chłopom przychylny, umieiący czytać y pisać, bo te karby omylne bywaią, ale regestra pewnieysze na każdym arkuszu, od Pana, albo Administratora, lub Pisarza Prowentowego z datą podpisane, bo wtedy trudno odmienić, ieźli czego nie dostaie.
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 407.
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
Zygmunt ich bannizował, z Polski wywołał,
Z tąd jeszcze większe bunty, okrucieństwa nad Unitami. Grzegorz Hrekowicz Namiestnik Generalny Welamina Rutskiego, w Dnieprze utopiony w Kijowie. Roku 1623 12 9bris, w Wi- O Schizmie Rusi.
tepsku Jozefata Kończewicza Arcy-Biskupa Połockiego Schizmatycy zamordowali: zaco Witepszczanom Przywileje i Prawa odjęto, z chłopami zrownano. Miscell: P. Kojałowicz.
Schizma na Rusi i tym ukarana, że po trzyletnim Zygmunta III Króla Polskiego oblężeniu, Smoleńsk Polakom się dostał. Obraz w tedy Najś: Matki na murach postawiony od Moskwy, do Polaków się obrócił według Pruszcza: Zaco z murów od Moskwy strącony. Muru na 30
Zygmunt ich bannizował, z Polski wywołał,
Z tąd ieszcze większe bunty, okrucieństwa nad Unitami. Grzegorz Hrekowicz Namiestnik Generalny Welamina Rutskiego, w Dnieprze utopiony w Kiiowie. Roku 1623 12 9bris, w Wi- O Schizmie Rusi.
tepsku Jozefata Kończewicza Arcy-Biskupa Połockiego Schizmatycy zamordowali: zaco Witepszczanom Przywileie y Prawa odięto, z chłopami zrownano. Miscell: P. Kojałowicz.
Schizma na Rusi y tym ukarana, że po trzyletnim Zygmunta III Krola Polskiego oblężeniu, Smoleńsk Polakom się dostał. Obraz w tedy Nayś: Matki na murach postawiony od Moskwy, do Polakow się obrocił według Pruszcza: Zaco z murow od Moskwy strącony. Muru na 30
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 15
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
domy w tak ciężkim uclały upale. Co większa, czy monarsze Chmielnicki był równy, Jak szlachcie, tak królowi nieprzyjaciel główny, A przecie się nie wstydził z pohańcem w zapasy Pójść pan zacny, byle swe nieśmiertelne czasy Zasczycił ku ojczyźnie strapionej miłością I szlachecką królestwo utwierdził wolnością, Którą jak dotrzymacie, gdy się bić z chłopami Nie chcecie, nie wiem, w sercach jakimi czarami Złudzeni; że są chłopi — toć lepsza otucha, Lepiej szlachcic orężem niżeli chłop dmucha, Że chłopi — przypomnijcie sobie polską mowę: Chłop strzela, Pan Bóg kule nosi mimo głowę, Że chłopi — albobyście woleli z babami Uganiać się o kurę lub
domy w tak ciężkim uclały upale. Co większa, czy monarsze Chmielnicki był równy, Jak szlachcie, tak królowi nieprzyjaciel główny, A przecie się nie wstydził z pohańcem w zapasy Pójść pan zacny, byle swe nieśmiertelne czasy Zasczycił ku ojczyźnie strapionej miłością I szlachecką królestwo utwierdził wolnością, Którą jak dotrzymacie, gdy się bić z chłopami Nie chcecie, nie wiem, w sercach jakimi czarami Złudzeni; że są chłopi — toć lepsza otucha, Lepiej szlachcic orężem niżeli chłop dmucha, Że chłopi — przypomnijcie sobie polską mowę: Chłop strzela, Pan Bóg kule nosi mimo głowę, Że chłopi — albobyście woleli z babami Uganiać się o kurę lub
Skrót tekstu: ZarzLudzRzecz
Strona: 177
Tytuł:
Zarzuty niektóre od jakichś małego serca ludzi...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1734
Data wydania (nie wcześniej niż):
1734
Data wydania (nie później niż):
1734
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Rzeczpospolita w dobie upadku 1700-1740. Wybór źródeł
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Gierowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
wyprawili. Lecz tą wycieczką ani nie sprawiono, Bowiem ochotnych dwu tam postrzelono, Lub już w aprosze oni powpadali, Juże motyki i kilofy brali, Chorągiew jedną był Przewadzki porwał,
Lecz mu ją janczar nazad z ręku wyrwał. Tak tedy nazad z niczym powrócili. Bowiem z daleka krzykiem narobili, Gdyż tę wycieczkę robili chłopami, W tym się to stało, iż nie żołnierzami, Bo i z żołnierzów tamo mało było, W pole wyprawić tych się nie godziło. Ciż na kwaterach musieli pilnować, Jeśliby Turcy k nim chcieli szturmować. A tak gdy z niczym nazad powrócili, Turcy już potem ostrożniejsi byli Często strzelając ku nowemu zamku
wyprawili. Lecz tą wycieczką ani nie sprawiono, Bowiem ochotnych dwu tam postrzelono, Lub już w aprosze oni powpadali, Juże motyki i kilofy brali, Chorągiew jedną był Przewadzki porwał,
Lecz mu ją janczar nazad z ręku wyrwał. Tak tedy nazad z niczym powrócili. Bowiem z daleka krzykiem narobili, Gdyż tę wycieczkę robili chłopami, W tym się to stało, iż nie żołnierzami, Bo i z żołnierzów tamo mało było, W pole wyprawić tych się nie godziło. Ciż na kwaterach musieli pilnować, Jeśliby Turcy k nim chcieli szturmować. A tak gdy z niczym nazad powrócili, Turcy już potem ostrożniejsi byli Często strzelając ku nowemu zamku
Skrót tekstu: MakSRelBar_II
Strona: 182
Tytuł:
Relacja Kamieńca wziętego przez Turków w roku 1672 ...
Autor:
Stanisław Makowiecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
od Z. Pamięci Władysława Jagiela Króla Polskiego/ aż do dzisiejszych czasów/ anigdym tego nie nalazł/ a nim się mógł doczytać/ aby Tatarowie w Wielkim X. L. Szlachtą i Ziemianinami byli/ abo za Indygeny przyjęci: tylko com doszedł dowodnie z Chronik/ iż za niewolniki tu przygnani/ a jako ich chłopami przygnano/ tak i teraz mużykami są/ Wtóry dowód/ z prawa naszego ukazuję/ b Człowiek prostego stanu żadnym urzędnikiem Ziemskim/ ani starostą być nie może. A iż Tatarowie Litewscy urzędnikami Ziemskimi/ i starostami być nie mogą/ ani byli nigdy/ znać iż nie są Szlachtą ani Ziemianinami/ ale prostym chłopstwem. I
od S. Pámięći Włádysławá Iagielá Krolá Polskiego/ áż do dźiśieyszych cżásow/ ánigdym tego nie nálazł/ á nim się mogł docżytać/ áby Tátarowie w Wielkim X. L. Sżlachtą y Ziemiáninami byli/ ábo zá Indigeny przyięći: tylko com doszedł dowodnie z Chronik/ iż zá niewolniki tu przygnani/ á iáko ich chłopámi przygnáno/ tak y teraz mużykámi są/ Wtory dowod/ z prawá nászego vkázuię/ b Człowiek prostego stánu żádnym vrzędnikiem Ziemskim/ áni starostą być nie może. A iż Tátárowie Litewscy vrzędnikámi Ziemskimi/ y starostámi być nie mogą/ áni byli nigdy/ znáć iż nie są Szlachtą áni Ziemiáninámi/ ále prostym chłopstwem. Y
Skrót tekstu: CzyżAlf
Strona: 5
Tytuł:
Alfurkan tatarski
Autor:
Piotr Czyżewski
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
egzotyka, historia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
goniąc. Czasem mówi: „Moja wojewodzaneczko!” – drugi raz – „żeś chłopówna”.
Kiedy ja zaś zachoruję, pilnie się o to frasuje, Skąd tarcic na trumnę będzie dostać: każe pytać wszędzie. Przestrzega dość mego wczasu, bo dom pełen jest hałasu, Choć nie ze mną, to z chłopami, ustawnie kołacąc drzwiami. O trumnę się frasuje.
Gdy kto zaś z nim pożartuje, a prędko mu obiecuje Ujźreć córkę abo syna, za przykre mu ta nowina, Bo już wierzy, że to pewnie; turbuje się - a daremnie! Po kołyskę do Wrocławia z gniewem co prędzej wyprawia. Po kołyskę chce słać
goniąc. Czasem mówi: „Moja wojewodzaneczko!” – drugi raz – „żeś chłopówna”.
Kiedy ja zaś zachoruję, pilnie się o to frasuje, Skąd tarcic na trumnę będzie dostać: każe pytać wszędzie. Przestrzega dość mego wczasu, bo dom pełen jest hałasu, Choć nie ze mną, to z chłopami, ustawnie kołacąc drzwiami. O trumnę się frasuje.
Gdy kto zaś z nim pożartuje, a prędko mu obiecuje Ujźreć córkę abo syna, za przykre mu ta nowina, Bo już wierzy, że to pewnie; turbuje się - a daremnie! Po kołyskę do Wrocławia z gniewem co prędzej wyprawia. Po kołyskę chce słać
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 34
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
Bij kto skurwego syna kijem, niech nie plecie. Kto widział ludzi budzić w pierwospy? oszalał Pan rotmistrz abo sobie gorzałki w czub nalał? Niechże sam strzeże, jeśli tak dalece tchórzy, A wolnej, równej szlachty sobie snem nie morzy. Sprawi się w Proszowicach, za pomocą bożą, Że braciej rozkazuje z chłopami na stróżą.” Widząc dobosz, że go nikt zgoła nie usłucha, Poszedł i sam spać, nim kto strzępię mu kożucha; I rotmistrz, towarzystwo kiedy się nie trwoży, Zdjąwszy zbroję ze grzbieta, znowu się położy. 199. PAN LIPI Z ŁYCZKIEM
Przyjął sobie pan Lipi Łyczka urzędnika; Ani się zawiódł,
Bij kto skurwego syna kijem, niech nie plecie. Kto widział ludzi budzić w pierwospy? oszalał Pan rotmistrz abo sobie gorzałki w czub nalał? Niechże sam strzeże, jeśli tak dalece tchórzy, A wolnej, równej szlachty sobie snem nie morzy. Sprawi się w Proszowicach, za pomocą bożą, Że braciej rozkazuje z chłopami na strożą.” Widząc dobosz, że go nikt zgoła nie usłucha, Poszedł i sam spać, nim kto strzępię mu kożucha; I rotmistrz, towarzystwo kiedy się nie trwoży, Zdjąwszy zbroję ze grzbieta, znowu się położy. 199. PAN LIPI Z ŁYCZKIEM
Przyjął sobie pan Lipi Łyczka urzędnika; Ani się zawiódł,
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 633
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Abyś tylko z nią gadał, a więc nie o Bodze. Spyta — „Jak się waśnici na zdrowiu powodzi” Toby diabla, samego chłopa za nos wodzi. I choć podczas drugie są wielkiej dostojności, W ćwiczeniu ustawicznym i w wielkiej pilności, Ba, kata im pomoże, przecie one swymi Rozumkami matają chłopami głupimi. Już ci ona z natury ma tę cnotę w sobie, Że się w rzeczy ukłoni naliszej osobie. I rozgada, rozpyta, chęci ofiaruje, Zwłaszcza temu, przy którym co dobrego czuje. To się sadzi, to w sercu zdrady dziwne kroi, A najwięcej się rada dla młodzieńców stroi. Choć z wierzchu
Abyś tylko z nią gadał, a więc nie o Bodze. Spyta — „Jak się waśnici na zdrowiu powodzi” Toby diabla, samego chłopa za nos wodzi. I choć podczas drugie są wielkiej dostojności, W ćwiczeniu ustawicznym i w wielkiej pilności, Ba, kata im pomoże, przecie one swymi Rozumkami matają chłopami głupimi. Już ci ona z natury ma tę cnotę w sobie, Że sie w rzeczy ukłoni naliszej osobie. I rozgada, rozpyta, chęci ofiaruje, Zwłaszcza temu, przy którym co dobrego czuje. To sie sadzi, to w sercu zdrady dziwne kroi, A najwięcej się rada dla młodzieńców stroi. Choć z wierzchu
Skrót tekstu: WierszForBad
Strona: 157
Tytuł:
Wiersz o fortelach i obyczajach białogłowskich
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950