nim go zawieszą na słupie, Ocet pije przez dzięki, a skoro tak skrusze, W piekło wprzód, potem w żywy grób idzie bez dusze; Nie dziw, że gwałtem pijał, kto gwałtem i jadał. Sam gadkę niech wyłoży Sfinks, jako ją zadał. (Kapłon) 49 (F). BABA
Pytam chłopca, dlaczego nie zatkał komina. „Zła baba, Mości panie.” „Stara to nowina.” „Bale się na ożogu nie chce ostać” — prawi. Z tej miary dobra, że się czarami nie bawi. Nie trzeba by na świecie większych szukać nowin Nad to, gdyby czarować wiecheć miał grochowin.
nim go zawieszą na słupie, Ocet pije przez dzięki, a skoro tak skrusze, W piekło wprzód, potem w żywy grób idzie bez dusze; Nie dziw, że gwałtem pijał, kto gwałtem i jadał. Sam gadkę niech wyłoży Sfinks, jako ją zadał. (Kapłon) 49 (F). BABA
Pytam chłopca, dlaczego nie zatkał komina. „Zła baba, Mości panie.” „Stara to nowina.” „Bale się na ożogu nie chce ostać” — prawi. Z tej miary dobra, że się czarami nie bawi. Nie trzeba by na świecie większych szukać nowin Nad to, gdyby czarować wiecheć miał grochowin.
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 31
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
długi wiek Wenery jeszcze nie wyziębi, Prowadzi diabłu w poczcie śmierć parę gołębi. 202 (P). NIE ODPUST, ROZPUST ODPUST
Święto było. Żem wczora wilią odpościół, Rad bym wczas konie wyprzągł. Aż obaczę kościół. Musi tam być i karczma. Tak jednym zawodem Ducha z ciałem popasę. Poślę chłopca przodem, Żeby nim się ofiara dokończy nabożna, Na stole mnie pieczenia czekała podrożna. Ledwie żem się przed ciżbą smentarza docisnął, Kościoła niepodobna: choćbyś jabłkiem cisnął, Nie spadłoby na ziemię przed tak gęstym ludem. Księży ćma, żem się wielkim zapominał cudem. Stanę, przypatrując się, niedaleko szkoły
długi wiek Wenery jeszcze nie wyziębi, Prowadzi diabłu w poczcie śmierć parę gołębi. 202 (P). NIE ODPUST, ROZPUST ODPUST
Święto było. Żem wczora wiliją odpościół, Rad bym wczas konie wyprzągł. Aż obaczę kościół. Musi tam być i karczma. Tak jednym zawodem Ducha z ciałem popasę. Poślę chłopca przodem, Żeby nim się ofiara dokończy nabożna, Na stole mnie pieczenia czekała podrożna. Ledwie żem się przed ciżbą smentarza docisnął, Kościoła niepodobna: choćbyś jabłkiem cisnął, Nie spadłoby na ziemię przed tak gęstym ludem. Księży ćma, żem się wielkim zapominał cudem. Stanę, przypatrując się, niedaleko szkoły
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 94
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
najlepsza rucznica nie uczyni strzelca; I on, zrobiwszy sobie drewniane widelca, Cały rok za zającem, darmo łomiąc żyto, Chodzi: co strzeli, chybi. Kat go wie, że mi to Niemiło. Skórkę słomą zajęczą wyścielę, A że najradniej w święto strzelał i w niedzielę, Każę w bruździe ułożyć, zawoławszy chłopca, I żeby go lepiej zszedł, niedaleko kopca. Że jeszcze rano było, ledwie się ubierze, Idzie ów, same w ręku niosący pacierze. Skoro w owsie postrzeże słomianego kota, Porzuciwszy pacierze, przez płoty, przez błota Leci jako szalony, ledwie trafi do wrót. Zdumieją się na jego domownicy powrót. A
najlepsza rucznica nie uczyni strzelca; I on, zrobiwszy sobie drewniane widelca, Cały rok za zającem, darmo łomiąc żyto, Chodzi: co strzeli, chybi. Kat go wie, że mi to Niemiło. Skórkę słomą zajęczą wyścielę, A że najradniej w święto strzelał i w niedzielę, Każę w bruździe ułożyć, zawoławszy chłopca, I żeby go lepiej zszedł, niedaleko kopca. Że jeszcze rano było, ledwie się ubierze, Idzie ów, same w ręku niosący pacierze. Skoro w owsie postrzeże słomianego kota, Porzuciwszy pacierze, przez płoty, przez błota Leci jako szalony, ledwie trafi do wrót. Zdumieją się na jego domownicy powrót. A
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 301
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
i boli. 280. PANI STARA
Na cóż się przyda pannom stare chować panie? Każda ma swoję, a wżdy mało dbają na nie; I teć to, te niecnoty, przez różne wytrychy, Zwierzone sobie zamki wydają na sztychy. 281 (P). KTOŚ, KIEDYŚ, KĘDYŚ — RZECZY NIEPEWNE
Pytam chłopca, słysząc dzwon dziś rano u fary, Komu dzwonią. Aż on: „Ktoś pewnie umarł stary.” „I barzo stary — rzekę — dawno, dawno kradał, I ty już, francje, szkody nie będziesz nań składał.” Każę potem dać srebrnej na gorzałkę czarki, Aż on kieliszek. „
i boli. 280. PANI STARA
Na cóż się przyda pannom stare chować panie? Każda ma swoję, a wżdy mało dbają na nie; I teć to, te niecnoty, przez różne wytrychy, Zwierzone sobie zamki wydają na sztychy. 281 (P). KTOŚ, KIEDYŚ, KĘDYŚ — RZECZY NIEPEWNE
Pytam chłopca, słysząc dzwon dziś rano u fary, Komu dzwonią. Aż on: „Ktoś pewnie umarł stary.” „I barzo stary — rzekę — dawno, dawno kradał, I ty już, francie, szkody nie będziesz nań składał.” Każę potem dać srebrnej na gorzałkę czarki, Aż on kieliszek. „
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 311
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
a wżdy gównem gówno. 361. WSZELKIE PODOBIEŃSTWO CHROMIE
Żołnierz od ziemianina zaproszony w kumy, Podpiwszy, bo wino ma osobne rozumy:
„Chceszli, żeby ten twój syn był żołnierzem — rzecze — Niech go mamka przez strzemię usarskie przewlecze.” A pani za namiotkiem na one powieści: „Nie dam ja dławić chłopca, kędy się nie zmieści.” „To Waszeć masz większe coś niż usarskie strzemię, Gdy stamtąd chłopiec wyszedł, a ma zdrowe ciemię?” 362. JAJCA DO KUCHARZA
Miękkom kazał te jajca nagotować, chłopie! A kucharz: długo stojąc, stwardniały w ukropie. Patrzcież złodzieja z jego odpowiedzią piękną!
a wżdy gównem gówno. 361. WSZELKIE PODOBIEŃSTWO CHROMIE
Żołnierz od ziemianina zaproszony w kumy, Podpiwszy, bo wino ma osobne rozumy:
„Chceszli, żeby ten twój syn był żołnierzem — rzecze — Niech go mamka przez strzemię usarskie przewlecze.” A pani za namiotkiem na one powieści: „Nie dam ja dławić chłopca, kędy się nie zmieści.” „To Waszeć masz większe coś niż usarskie strzemię, Gdy stamtąd chłopiec wyszedł, a ma zdrowe ciemię?” 362. JAJCA DO KUCHARZA
Miękkom kazał te jajca nagotować, chłopie! A kucharz: długo stojąc, stwardniały w ukropie. Patrzcież złodzieja z jego odpowiedzią piękną!
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 345
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wrona. Teraz, skoro ją słyszę, bez wszelkich ogrodek, Tak mi się w pamięć wbiła, bieżę na wychodek. 499. INSZY DŁUG, INSZY DŁUGI
Trafi się czasem dobre ożenienie drugiem. Co li nasz Marcin żenie swej zapisał długiem, Upewniam, że nie piórkiem, boby nie miał na czem. Chłopca albo dziewczynę, za rok to obaczem; Choćby też chciał najbardziej, prócz starej tebinki, Nic jej nie mógł droższego oddać w upominki. 500. CZŁOWIEK
Cóż jest głowa? gęstego pełen garniec błota; Co nos? odchód plugastwa, że mówić sromota; Oczy? bańki łez, które rzewnym płaczem cedzą, Ledwie się
wrona. Teraz, skoro ją słyszę, bez wszelkich ogrodek, Tak mi się w pamięć wbiła, bieżę na wychodek. 499. INSZY DŁUG, INSZY DŁUGI
Trafi się czasem dobre ożenienie drugiem. Co li nasz Marcin żenie swej zapisał długiem, Upewniam, że nie piórkiem, boby nie miał na czem. Chłopca albo dziewczynę, za rok to obaczem; Choćby też chciał najbardziej, prócz starej tebinki, Nic jej nie mógł droższego oddać w upominki. 500. CZŁOWIEK
Cóż jest głowa? gęstego pełen garniec błota; Co nos? odchód plugastwa, że mówić sromota; Oczy? bańki łez, które rzewnym płaczem cedzą, Ledwie się
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 407
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ojcze, wysokim w życiu syna swojego procederem, gdybyś był młode lata jego do złego kierowne, do dobrego za przykazaniem Boskim kierował postępku. Gdybyś był uważając kwiat młodości jego na niepożytek i pociechę mający się w humorach lada jakich miarkował, wcześnie latorośl podkrzesywał, naginał w surowości i groźbie ojcowskiej albo inszej zwierzchności trzymając chłopca swawolnego. Na wolą Boską niesłusznie narzekasz, żeś się takiego na serce swoje dochował tyrana. Bo ta dosyć uczyniła z siebie, że ci go w tak pięknej proporcji i sposobności bez przysady i defektu na świat wyprowadziła, sposobom dobrej edukacji i nadziei poddała tudzież na wolą i dyspozycyją rodzicielską powierzyła. Do ciebie zatem samego
ojcze, wysokim w życiu syna swojego procederem, gdybyś był młode lata jego do złego kierowne, do dobrego za przykazaniem Boskim kierował postępku. Gdybyś był uważając kwiat młodości jego na niepożytek i pociechę mający się w humorach lada jakich miarkował, wcześnie latorośl podkrzesywał, naginał w surowości i groźbie ojcowskiej albo inszej zwierzchności trzymając chłopca swawolnego. Na wolą Boską niesłusznie narzekasz, żeś się takiego na serce swoje dochował tyrana. Bo ta dosyć uczyniła z siebie, że ci go w tak pięknej proporcyi i sposobności bez przysady i defektu na świat wyprowadziła, sposobom dobrej edukacyi i nadziei poddała tudzież na wolą i dyspozycyją rodzicielską powierzyła. Do ciebie zatem samego
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 214
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
wrzask Warta usłyszała/ a Pan sam już stamtę stronę Baszty był/ gdzie mu już do prędkiego/ niewie le dostawało uścia/ jednak Warta co była postrzegła/ znowu pojmanego do więzienia wrzuciła. Oznaimując zaraz Ojcu ś Papiezowi o wszytkim/ gdzie zaraz rozkazano/ aby mu szyje w Zamku/ o pułnocy ucięto/ a chłopca zawiesiwszy za wielki palec u nogi/ Zmurów obieszono/ i spuszczono. Proś zeć pokażą/ jedno pewne na Panów znacznych Więzienie/ gdzie przy łaźni zaraz/ jest skryte i sekretne miejsce/ tam w prowadzony/ gdy ma być skarany/ gdzie się na ostrych żelazach wszytek/ na sztuki rościna. Naprzeciwko zaraz/ jest
wrzásk Wártá usłyszáłá/ á Pan sam iuż ztámtę stronę Bászty był/ gdźie mu iuż do prętkie^o^/ niewie le dostawáło vśćia/ iednak Wártá co byłá postrzegłá/ znowu poimáne^o^ do więźienia wrzućiłá. Oznáimuiąc záraz Oycu ś Papiezowi o wszytkim/ gdźie záraz roskazano/ áby mu szyie w Zamku/ o pułnocy vćięto/ á chłopcá záwieśiwszy zá wielki pálec v nogi/ Zmurow obieszono/ y zpusczono. Proś zeć pokażą/ iedno pewne ná Pánow znácznych Więźienie/ gdźie przy łáźni záraz/ iest skryte y sekretne mieysce/ tám w prowádzony/ gdy ma bydź skarány/ gdźie się ná ostrych żelazách wszytek/ ná sztuki rośćina. Náprzećiwko záraz/ iest
Skrót tekstu: DelicWłos
Strona: 92
Tytuł:
Delicje ziemie włoskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1665
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1665
z obozu pod Miasto zbliżających się; kazałzatym I. M. Pan Komendant/ dwojakiej straży przystąpić/ a ustawnie tego dnia i nazajutrz z Dział bijąc nasi/ przystępu do Miasta Turczynowi nie dali. Dwudziestego siódmego dnia/ dwu Draganów już za palisada będących/ chcących się przenieść do Turczyna/ złapano/ i obieszono: także chłopca jednego lat piętnastu/ (który przenioższy się do Turków/ nazad na szpiegi wracał się/ chcąc się wywiedzieć/ kędy nasi zasadzili miny) złapano/ i głowę mu ucięto. Po połudiu uczyniło naszych 190 Wycieczkę do jednej Kontraskarpy Nieprzyjacielskiej. powrócili się stanitąd/ z siedmią Możdzierzów/ i wiele Turków po fatydze odpoczywających/ wycięli
z obozu pod Miásto zbliżáiących się; kazałzátym I. M. Pan Kommendánt/ dwoiákiey straży przystąpić/ á vstáwnie tego dnia y názáiutrz z Dźiał bijąc nási/ przystępu do Miástá Turcżynowi nie dáli. Dwudźiestego śiodme^o^ dniá/ dwu Drágánow iuż za pálisáda będących/ chcących sie przenieść do Turcżyná/ złápano/ y obieszono: tákże chłopcá iednego lat piętnastu/ (ktory przenioższy się do Turkow/ názad ná szpiegi wrácał się/ chcąc się wywiedźieć/ kędy náśi zásádźili miny) złápano/ y głowę mu vćięto. Po połudiu vcżyniło nászych 190 Wyćiecżkę do iedney Contráskárpy Nieprzyiaćielskiey. powroćili się ztánitąd/ z śiedmią Możdzierzow/ y wiele Turkow po fátydze odpocżywáiących/ wyćięli
Skrót tekstu: DiarWied
Strona: B2
Tytuł:
Diariusz całego obleżenia wiedeńskiego od Turków
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1683
mój pozew o gwałtowną ekspulsją, a Orzeszce sędziemu de małe gęsto officio. Z tym tedy listem zostawiłem służącego mego, aby jak się będą z noclegu ruszać, oddał im te listy, a sam z drugim służącym i z chłopcem Fiedziuszkiem na całą noc pobiegłem do Bulkowa, abym ich uprzedził. Tegoż chłopca do pobliższych szlachty, prosząc, aby mi na pomoc przybywali, posłałem.
Jechałem tedy całą noc i jak tylko brzask, widziałem pod Bulkowem uszykowanych kilkaset ludzi gotowych do zajazdu. Minąłem ich i wpadłem do dworu bulkowskiego, który pusty zastałem, Żyd bowiem Josiel, który arendą od Sołłohubowej
trzymał Bulków
mój pozew o gwałtowną ekspulsją, a Orzeszce sędziemu de małe gęsto officio. Z tym tedy listem zostawiłem służącego mego, aby jak się będą z noclegu ruszać, oddał im te listy, a sam z drugim służącym i z chłopcem Fiedziuszkiem na całą noc pobiegłem do Bulkowa, abym ich uprzedził. Tegoż chłopca do pobliższych szlachty, prosząc, aby mi na pomoc przybywali, posłałem.
Jechałem tedy całą noc i jak tylko brzask, widziałem pod Bulkowem uszykowanych kilkaset ludzi gotowych do zajazdu. Minąłem ich i wpadłem do dworu bulkowskiego, który pusty zastałem, Żyd bowiem Josiel, który arendą od Sołłohubowej
trzymał Bulków
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 317
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986