, przy nich włoskie skrzypki, Prędko te wsi, mówią mu, pójdą do rozsypki; Bo skrzypce Wolwanowic, Wierzbna woła basem Wijoła, i niedługim obie pójdą czasem. 384 (P). PIJANY A DZIECIĘ PRAWDĘ POWIE
Przyjechawszy, stanąłem w gospodzie, do miasta, Aż mi synka na służbę oddaje niewiasta. Chłopczyk raźny, gospodarz przyczynia się za nią. „Będzieszże — rzekę — ogon nosił mi za panią, Przyjmę cię.” A ten zdrajca w skok na moje słowa: „Cóż dobrego mówicie? Albo ona krowa?” Śmieją się wszyscy i ja, ale myślę cicho: I wrony na cię kraczą, nieszczęśliwa pycho
, przy nich włoskie skrzypki, Prędko te wsi, mówią mu, pójdą do rozsypki; Bo skrzypce Wolwanowic, Wierzbna woła basem Wijoła, i niedługim obie pójdą czasem. 384 (P). PIJANY A DZIECIĘ PRAWDĘ POWIE
Przyjechawszy, stanąłem w gospodzie, do miasta, Aż mi synka na służbę oddaje niewiasta. Chłopczyk raźny, gospodarz przyczynia się za nią. „Będzieszże — rzekę — ogon nosił mi za panią, Przyjmę cię.” A ten zdrajca w skok na moje słowa: „Cóż dobrego mówicie? Albo ona krowa?” Śmieją się wszyscy i ja, ale myślę cicho: I wrony na cię kraczą, nieszczęśliwa pycho
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 164
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
już się więcej miejsca do pisania nie znajdowało: ali on Pisarz onę skorę zębami ujął/ chcąc jej przyciągnąc/ aby jeszcze więcej na niej był pisać mógł. Gdy ją tedy jak najbarzej mógł/ ciągnął: z gęby mu jakoś wyskoczyła/ także się na zad obalił/ i głową o mur uderzył. Widząc to on Chłopczyk za Księdzem na kazalnicy stojący/ jął się w głos śmiać. Ksiądz zgromiwszy i sfuknąwszy go milczeć mu kazał. Jako się z kościoła do domu wrócił/ począł go egzaminować i pytać: Czemu się w kościele pod kazaniem/ gdy się słowo Boże przepowiadało/ ważył śmiać? On chłopczyk prosił o odpuszczenie/ i wszystko/
iuż śie więcey mieyscá do pisánia nie znaydowáło: áli on Pisarz onę skorę zębámi uiął/ chcąc iey przyćiągnąc/ áby ieszcze więcey ná niey był pisać mogł. Gdy ią tedy iák naybárzey mogł/ ćiągnął: z gęby mu iákoś wyskoczyłá/ tákże śię ná zad obálił/ y głową o mur uderzył. Widząc to on Chłopczyk zá Xiędzem ná kázálnicy stoiący/ iął śię w głos śmiać. Xiądz zgromiwszy y zfuknąwszy go milczeć mu kazał. Iáko śię z kośćiołá do domu wroćił/ począł go examinować y pytáć: Czemu się w kośćiele pod kazániem/ gdy śię słowo Boże przepowiádáło/ ważył śmiać? On chłopczyk prośił o odpuszczenie/ y wszystko/
Skrót tekstu: GdacPan
Strona: D
Tytuł:
O pańskim i szlacheckim [...] stanie dyszkurs
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1679
Data wydania (nie wcześniej niż):
1679
Data wydania (nie później niż):
1679
o mur uderzył. Widząc to on Chłopczyk za Księdzem na kazalnicy stojący/ jął się w głos śmiać. Ksiądz zgromiwszy i sfuknąwszy go milczeć mu kazał. Jako się z kościoła do domu wrócił/ począł go egzaminować i pytać: Czemu się w kościele pod kazaniem/ gdy się słowo Boże przepowiadało/ ważył śmiać? On chłopczyk prosił o odpuszczenie/ i wszystko/ cokolwiek widział X. objawił i wyliczył. Ksiądz odpuścił mu i rzekł: Dobrze miły Synu/ iżeś Ty to widział/ wiedzieć/ masz/ żeć Bóg to widzenie ku temu końcowi pokazał/ abyś się stąd nauczył/ jako to wielki i haniebny grzech ladaco mówić/
o mur uderzył. Widząc to on Chłopczyk zá Xiędzem ná kázálnicy stoiący/ iął śię w głos śmiać. Xiądz zgromiwszy y zfuknąwszy go milczeć mu kazał. Iáko śię z kośćiołá do domu wroćił/ począł go examinować y pytáć: Czemu się w kośćiele pod kazániem/ gdy śię słowo Boże przepowiádáło/ ważył śmiać? On chłopczyk prośił o odpuszczenie/ y wszystko/ cokolwiek widźiał X. obiáwił y wyliczył. Xiądz odpuśćił mu y rzekł: Dobrze miły Synu/ iżeś Ty to widźiał/ wiedźieć/ masz/ żeć Bog to widzenie ku temu końcowi pokazáł/ ábyś śię ztąd náuczył/ iako to wielki y hániebny grzech ledáco mowić/
Skrót tekstu: GdacPan
Strona: D
Tytuł:
O pańskim i szlacheckim [...] stanie dyszkurs
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1679
Data wydania (nie wcześniej niż):
1679
Data wydania (nie później niż):
1679
długo potym doznała.
Teraz pomieniony Teolog czyni wzmiankę jednego pobożnego Męża/ który pisząc do niego w liście mu oznajmił przykład niektórej białej głowy/ która była także Czarownicą; ale nikt tego niewiedział/ póki żyła/ aż dopiero po śmierci doszto tego na Dziatkach jej/ z których jedno było dziewczątko od dwunaści/ a drugie Chłopczyk od dziesiąci lat. Te to dziatki były w takim młodym wieku nie tylko do czarów od Matki przyzwyczajone/ ale też od Diabła wyćwiczone i wyuczone/ że nie miały nic nato dbać/ co pospolicie o piekle mówią: Bo/ co o niebie powiadają/ to jest prawie piekło/ a piekło jest prawe niebo;
długo potym doznáłá.
Teraz pomieniony Teolog czyni wzmiánkę iednego pobożnego Mężá/ ktory pisząc do niego w liśćie mu oznáymił przykład niektorey białey głowy/ ktora byłá tákże Czárownicą; ále nikt tego niewiedźiał/ poki żyłá/ aż dopiero po śmierći doszto tego ná Dźiatkách iey/ z ktorych iedno było dźiewczątko od dwunaśći/ á drugie Chłopczyk od dźieśiąći lat. Te to dźiatki były w tákim młodym wieku nie tylko do czárow od Mátki przyzwyczáione/ ále też od Dyiabłá wyćwiczone y wyuczone/ że nie miáły nic náto dbáć/ co pospolićie o piekle mowią: Bo/ co o niebie powiádáią/ to iest práwie piekło/ á piekło iest práwe niebo;
Skrót tekstu: GdacPan
Strona: Riii
Tytuł:
O pańskim i szlacheckim [...] stanie dyszkurs
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1679
Data wydania (nie wcześniej niż):
1679
Data wydania (nie później niż):
1679
/ miał się takiej służby podjąć: sama przyrodzona chęć do myślistwa/ do tego rzemiosła przywieść może/ przynim zatrzymać. Potrzeba tedy na to obierać chłopczyka młodego/ po którymby to jeszcze z dzieciństwa znać było/ że barzo myśliwy: co iż poznać łacno/ nic więcej o tym pisać się nie będzie.
Taki chłopczyk naprzód ma się nauczyć doma/ na polu nie bywając/ psów karmić/ z woźnicą psiarskim/ choć drudzy myśliwcy na polu są: w kotle tłuste warzyć/ zacierać/ rozbijać: żeby to dobrze umiał/ według tego jako się wyższej w pierwszych księgach napisało: także koło lekarstw psich/ ma się od starszych uczyć/
/ miał sie tákiey służby podiąć: sámá przyrodzona chęć do myślistwá/ do tego rzemięsłá przywieśdź może/ przynim zátrzymáć. Potrzebá tedy ná to obieráć chłopcżyká młodego/ po ktorymby to iescże z dźiećinstwá znáć było/ że bárzo myśliwy: co iż poznáć łácno/ nic więcey o tym pisáć sie nie będźie.
Táki chłopcżyk naprzod ma sie náucżyć domá/ ná polu nie bywáiąc/ psow karmić/ z woźnicą pśiárskim/ choć drudzy myśliwcy ná polu są: w kotle tłuste wárzyć/ záćieráć/ rozbiiáć: żeby to dobrze vmiał/ według tego iáko sie wysszey w pierwszych kśięgách nápisáło: tákże koło lekarstw pśich/ má sie od stárszych vcżyć/
Skrót tekstu: OstrorMyśl1618
Strona: 48
Tytuł:
Myślistwo z ogary
Autor:
Jan Ostroróg
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
myślistwo, zoologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
pójść nie mogłem I okiem własnym oglądać Boga: noc nadchodząca światło Przepędzała i trzeba było wracać daleko do domu, A pilnowanie trzody trapiło mi serce dużo.
MELIBEUSZ Tak było, bracia, Licyda prawdę powiedział. — Zdarzyło mi się rozmawiać z tymi, gdy wracali z miasta. Opowiadali, że miły leżał w stajni Chłopczyk, Ubogimi okryty pieluszkami i na sianku zielonym. Jaśniał Bóg na przedziwnej twarzy, choć w ciele naszym, I chociaż był w stajni, sądzili, że to niebo. Małe następnie, lecz wdzięczne oddali swe dary Panięciu, I chociaż liche, lecz spodobały się wielce Panu. Dlaczego tak w chatach leniwie, bracia,
pójść nie mogłem I okiem własnym oglądać Boga: noc nadchodząca światło Przepędzała i trzeba było wracać daleko do domu, A pilnowanie trzody trapiło mi serce dużo.
MELIBEUSZ Tak było, bracia, Licyda prawdę powiedział. — Zdarzyło mi się rozmawiać z tymi, gdy wracali z miasta. Opowiadali, że miły leżał w stajni Chłopczyk, Ubogimi okryty pieluszkami i na sianku zielonym. Jaśniał Bog na przedziwnej twarzy, choć w ciele naszym, I chociaż był w stajni, sądzili, że to niebo. Małe następnie, lecz wdzięczne oddali swe dary Panięciu, I chociaż liche, lecz spodobały się wielce Panu. Dlaczego tak w chatach leniwie, bracia,
Skrót tekstu: RódLudzOkoń
Strona: 33
Tytuł:
Ekloga, w której ród ludzki ...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1727
Data wydania (nie wcześniej niż):
1727
Data wydania (nie później niż):
1727
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989
, że nie ma sposobu przesłania onego, bo księga niemała. - Warszawy i wielkiej w niej odmiany wypisać niepodobna. Jam był tak zabawny, que je pensais deja crever. Przed wy-jezdnym byliśmy chez M. le Referendaire , który nam dał kolację, une farce, la musique et des marionettes, które czyni chłopczyk malusieńki, niesłychanie grzeczny, dziwnie dobrze. Jest to nieprzepłacony chłopiec, bo i tańcuje pewnie pięknie, i komedie odprawuje, i sprawny nad podziwienie. Żadnego nie ma daremnej strawy: wszyscy lokaje na różnej grają muzyce, a jeden page gra na lutni, a ten to drugi, co i tańcuje, i marionety pokazuje
, że nie ma sposobu przesłania onego, bo księga niemała. - Warszawy i wielkiej w niej odmiany wypisać niepodobna. Jam był tak zabawny, que je pensais deja crever. Przed wy-jezdnym byliśmy chez M. le Referendaire , który nam dał kolację, une farce, la musique et des marionettes, które czyni chłopczyk malusieńki, niesłychanie grzeczny, dziwnie dobrze. Jest to nieprzepłacony chłopiec, bo i tańcuje pewnie pięknie, i komedie odprawuje, i sprawny nad podziwienie. Żadnego nie ma daremnej strawy: wszyscy lokaje na różnej grają muzyce, a jeden page gra na lutni, a ten to drugi, co i tańcuje, i marionety pokazuje
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 282
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
Awalów przezacnej Oparł mu się i sławy stąd dostawa znacznej”.
XXI
Potem do Bradamanty bliżej przystępuje Pan zamku i Iskią wyspę ukazuje, Mówiąc: „Serdeczna dziewko, teraz powiem tobie, Nad wszystko spodziewanie com przypomniał sobie. Pradziad mój, wiekiem ciężki i w leciech dojrzały, Powiedział to, gdym ja beł chłopczyk jeszcze mały, A on od swego dziada za pewne to wiedział, Który przed samą śmiercią jemu tak powiedział,
XX
Iż na tem miejscu z męża ma wyniść dzielnego, Co w tych czasiech pan będzie i obrońca jego, Rycerz najozdobniejszy, z nikiem niezrównany, Który, jak piorun, skruszy wszystko, niedojrzany. Nigdy
Awalów przezacnej Oparł mu się i sławy stąd dostawa znacznej”.
XXI
Potem do Bradamanty bliżej przystępuje Pan zamku i Iskią wyspę ukazuje, Mówiąc: „Serdeczna dziewko, teraz powiem tobie, Nad wszystko spodziewanie com przypomniał sobie. Pradziad mój, wiekiem ciężki i w leciech dojrzały, Powiedział to, gdym ja beł chłopczyk jeszcze mały, A on od swego dziada za pewne to wiedział, Który przed samą śmiercią jemu tak powiedział,
XX
Iż na tem miejscu z męża ma wyniść dzielnego, Co w tych czasiech pan będzie i obrońca jego, Rycerz najozdobniejszy, z nikiem niezrównany, Który, jak piorun, skruszy wszystko, niedojrzany. Nigdy
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 35
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Taki był: tych i strojem iścieby nie wydał; Kto tamtyc hzłuczków obrał/ lubby jemu przydał. wiek lotny z cicha mija/ ni w nim chybna zdrada. Ani lat prędszego co. On z siostry/ i z dziada Zamnożony/ nie dawno w drzewie przechowany/ Nie dawno w świat puszczony/ dziś chłopczyk nadany. Już młodzieniec/ już i mąż/ już sam się sztychuje Krasą/ już mił Wenerze/ już ogni wetuje Matczynych. Raz jak dzieciuch łuczny mać całował/ Nniebacznie jej wytknioną strzałką pierś zepsował. ranna Bogini/ syna ręką odrzuciła: rana głębsza pozoru/ zrazu ją błaźniła. Mężka/ zięta urodą/ o brzegi
Táki był: tych y stroiem iśćieby nie wydał; Kto támtyc hzłuczkow obrał/ lubby iemu przydał. wiek lotny z ćichá miia/ ni w nim chybná zdrádá. Ani lat prędszego co. On z śiostry/ y z dźiádá Zámnożony/ nie dawno w drzewie przechowány/ Nie dawno w świát puszczony/ dźiś chłopczyk nádány. Iuż młodźięniec/ iuż y mąż/ iuż sam się sztychuie Krasą/ iuż mił Wenerze/ iuż ogni wetuie Mátczynych. Raz iák dźieciuch łuczny máć cáłował/ Nniebácznie iey wytknioną strzałką pierś zepsował. ránna Bogini/ syná ręką odrzućiłá: ráná głebsza pozoru/ zrázu ią błaźniłá. Mężka/ zięta vrodą/ o brzegi
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 260
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
Bożej miło siedzieć, A nie chcesz go miłować ani o nim wiedzieć?” POWIEŚĆ XXIII.
Czasu jednego do Mechy idąc, było nas w towarzystwie niemało, a wszytko młodych; między nami był jeden uczony regularysta, który się miał sam zacz. Trafiło się, gdyśmy przyszli do noclegu nazwanego Hilai, że jeden chłopczyk mały, od dzikich Arabów przyszedłszy, śpiewać tak wdzięcznym głosem począł, że ptacy z powietrza się zleciawszy, słuchali. Pojrzym, aż na ono śpiewanie arabskie, wielbłąd, na którym on to uczony siedział, obracać się wszytko kołem począł, tak, że i pana z siebie pozbywszy w o nem obracaniu, w pole
Bożej miło siedzieć, A nie chcesz go miłować ani o nim wiedzieć?” POWIEŚĆ XXIII.
Czasu jednego do Mechy idąc, było nas w towarzystwie niemało, a wszytko młodych; między nami był jeden uczony regularysta, który się miał sam zacz. Trafiło się, gdyśmy przyszli do noclegu nazwanego Hilai, że jeden chłopczyk mały, od dzikich Arabów przyszedłszy, śpiewać tak wdzięcznym głosem począł, że ptacy z powietrza się zleciawszy, słuchali. Pojrzym, aż na ono śpiewanie arabskie, wielbłąd, na którym on to uczony siedział, obracać się wszytko kołem począł, tak, że i pana z siebie pozbywszy w o nem obracaniu, w pole
Skrót tekstu: SaadiOtwSGul
Strona: 100
Tytuł:
Giulistan to jest ogród różany
Autor:
Saadi
Tłumacz:
Samuel Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1610 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
I. Janicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Świdzińscy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1879