, gdzie piec,
Gotuj jeść, będziesz miała na krakowski czepiec.” Więc jej dawszy kapłona, bo nam czas był krótki, I parę piec kuropatw, siędziemy do wódki. Biegał jego po izbie we czterech lat synek. Skoro dano kapłona, temu w upominek Dam kolanko, wsadziwszy przy sobie na ławkę. A chłopię w skok: „Tatusiu! mam ja, mam buławkę.” Skoczywszy z ławki, prosto szło do onych niecek, Kołacąc w nie buławką; trzeba się strzec dziecek. Dawne, ale prawdziwe uczy nas przysłowie, Że pijany a dziecię często prawdę powie. Domyśliwszy się, pojrzym po sobie z uśmiechem. Kazawszy zatknąć
, gdzie piec,
Gotuj jeść, będziesz miała na krakowski czepiec.” Więc jej dawszy kapłona, bo nam czas był krótki, I parę piec kuropatw, siędziemy do wódki. Biegał jego po izbie we czterech lat synek. Skoro dano kapłona, temu w upominek Dam kolanko, wsadziwszy przy sobie na ławkę. A chłopię w skok: „Tatusiu! mam ja, mam buławkę.” Skoczywszy z ławki, prosto szło do onych niecek, Kołacąc w nie buławką; trzeba się strzec dziecek. Dawne, ale prawdziwe uczy nas przysłowie, Że pijany a dziecię często prawdę powie. Domyśliwszy się, pojźrym po sobie z uśmiechem. Kazawszy zatknąć
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 275
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ciągniona bywa/ skąd nieboga brzemienna znieść nie może ostrych górnych chorób potęgi/ abowiem częstokroć przyrodzenie znosi chorobkę/ do której jeśli się druga przybłąka abo ustawa/ abo nie bez niebezpieczeństwa wielkiego chora cierpi. Jednak którakolwiek brzemienna dziewczynką zastąpi/ taka każda łacwiej w ciężkie choroby wpada/ i łacwiej też z nich wychodzi/ ciężej która chłopię nosi: dla tego iż chorobom z zatrzymanych brudów/ barziej są podległe/ i dla tego przyzwyczajenia się złego bezpieczniej wytrwają/ taż jest przyczyna czemu więtsze stoły te/ niźli mężczyzny wytrwają/ ale też tylko przy pierwszych księżycach: biała płeć bowiem rzadko wypada/ jedno na napierwszym zawiązaniu: mężczyńską zaś/ gdy się
ćiągniona bywa/ zkąd niebogá brzemienna znieść nie może ostrych gornych chorob potęgi/ ábowiem częstokroć przyrodzenie znośi chorobkę/ do ktorey ieśli się druga przybłąka ábo vstawa/ ábo nie bez niebespieczenstwá wielkiego chora ćierpi. Iednák ktorakolwiek brzemienna dźiewczynką zástąpi/ táka káżda łácwiey w ćiężkie choroby wpada/ y łácwiey też z nich wychodźi/ ćiężey ktora chłopię nośi: dla tego iż chorobom z zátrzymánych brudow/ bárźiey są podległe/ y dla tego przyzwyczáienia się złego bespieczniey wytrwáią/ táż iest przyczyná czemu więtsze stoły te/ niźli mężczyzny wytrwáią/ ále też tylko przy pierwszych kśiężycach: biała płeć bowiem rzadko wypada/ iedno ná napierwszym záwiązániu: mężczynską záś/ gdy się
Skrót tekstu: CiachPrzyp
Strona: G2v
Tytuł:
O przypadkach białychgłów brzemiennych
Autor:
Piotr Ciachowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki, traktaty
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
do matki bieżało. A depcąc nóżką w ziemię: „Moja matko droga! Od jakiego robaczka, jaka rana sroga!” A Wenus rośmiawszy się: „Mój synu kochany! I tyś maluchny, ale czynisz wielkie rany”. Wtóry Kiedym spał, piękna Wenus widzieć mi się dała, A Kupida, chłopię swe, za rączkę trzymała, Mówiąc do mnie: „Pasterzu, na-ć to z ręku moich Chłopiątko, naucz mi go, proszę, piosnek swoich”. A ja głupi, niemądry mniemając, że miało Być co z niego, bo mi się chłopię rzeskie zdało, Jąłem go uczyć i grać przed nim proste
do matki bieżało. A depcąc nóżką w ziemię: „Moja matko droga! Od jakiego robaczka, jaka rana sroga!” A Wenus rośmiawszy się: „Mój synu kochany! I tyś maluchny, ale czynisz wielkie rany”. Wtóry Kiedym spał, piękna Wenus widzieć mi się dała, A Kupida, chłopię swe, za rączkę trzymała, Mówiąc do mnie: „Pasterzu, na-ć to z ręku moich Chłopiątko, naucz mi go, proszę, piosnek swoich”. A ja głupi, niemądry mniemając, że miało Być co z niego, bo mi się chłopię rzeskie zdało, Jąłem go uczyć i grać przed nim proste
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 16
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
na uczciwych sprawach należy.
Gdy go pytano/ jakoby się Dionizjus Tyran obchodził z przyjacioły swymi: O tym taką dał sprawę: Tak się obchodzi z nimi/ jako z skurzanemi flaszami: pełne wiesza/ a tszcze pod ławę rzuca. Dając znać/ iż Dionizjus jako Tyran/ majętnych mordował/ a ubogiemi pogardzał.
Ujźrzawszy chłopię nieobyczajnie sobie postępujące/ wnet uderzył laską Pedagoga jego/ mówiąc: Czemu tak nikczemnie nauczasz? Krótkich Powieści
Usłyszawszy jednego nadobnego młodzieńca/ plugawie mówiącego/ rzekł mu: Azaż cię nie wstyd/ że z tak kosztownych poszew słoniowej kości/ dobywasz miecza ołowianego. Dosyć sprośnie gdy chłop szpetny słowy sprosnymi pluska: ale jeszcze nie równo
ná vcżciwych spráwách należy.
Gdy go pytano/ iákoby się Dionizyus Tyran obchodźił z przyiaćioły swymi: O tym táką dał spráwę: Ták się obchodźi z nimi/ iáko z skurzánemi flászámi: pełne wiesza/ á tszcże pod łáwę rzuca. Dáiąc znáć/ iż Dionizyus iáko Tyran/ máiętnych mordował/ á vbogiemi pogardzał.
Vyźrzawszy chłopię nieobycżáynie sobie postępuiące/ wnet vderzył laską Paedágogá iego/ mowiąc: Cżemu ták nikcżemnie náucżasz? Krotkich Powieśći
Vsłyszawszy iednego nadobnego młodźieńcá/ plugáwie mowiącego/ rzekł mu: Azaż ćię nie wstyd/ że z ták kosztownych poszew słoniowey kośći/ dobywasz miecżá ołowiánego. Dosyć sprośnie gdy chłop szpetny słowy sprosnymi pluska: ále ieszcze nie rowno
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 37
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Gdy nazbierawszy złota i srebra stos srogi, Jako Żydzi na puszczy chwalisz go za bogi. 104. EPITALAMIUM BOGORII DO TEGOŻ
Wziąwszy tak piękną dziewkę jako sztukę złotą. Popisze Bogoria z swoją się robotą; Cielca, pomyślę, abo wyryje barana, Abo inszego starych poganów bałwana. Aż on z formy wyjęte pokaże mi chłopię; Dokażę tego i ja, choć złota nie topię. Chłoporyją tobie być, więcej nad nas bowiem, Raczej niż Bogoryją, nic nie umiesz, powiem. LARYSA abo LEMIESZE 105. DO DOMATORA HERBOWNEGO
Są szlachta po lemieszu w parenteli twojej, Lecz żadnemu, tak jako tobie, nie przystoi: Nie bywałeś nikędy
Gdy nazbierawszy złota i srebra stos srogi, Jako Żydzi na puszczy chwalisz go za bogi. 104. EPITALAMIUM BOGORII DO TEGOŻ
Wziąwszy tak piękną dziewkę jako sztukę złotą. Popisze Bogoryja z swoją się robotą; Cielca, pomyślę, abo wyryje barana, Abo inszego starych poganów bałwana. Aż on z formy wyjęte pokaże mi chłopię; Dokażę tego i ja, choć złota nie topię. Chłoporyją tobie być, więcej nad nas bowiem, Raczej niż Bogoryją, nic nie umiesz, powiem. LARYSA abo LEMIESZE 105. DO DOMATORA HERBOWNEGO
Są szlachta po lemieszu w parenteli twojej, Lecz żadnemu, tak jako tobie, nie przystoi: Nie bywałeś nikędy
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 443
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wieczor nadchodził zwykłą grą z ojcem się bawił/ a iż się mu nie powodziła; te słowa wyrzekł: Jeśli on może Hieronim co gry zakazuje/ już teraz niech obaczy/ iż na jego despekt stąd jedno zwyciężcą powstanę Skoro to wyrzekł: zły duch w sprosnej barzo postaci na miejsce ono przyszedł gdy wszyscy widzieli/ nieszczęsne chłopię porwał/ ale gdzie go zaniósł/ żaden człowiek do tychmiast niewie/ jednak jako ja rozumiem nigdzież jedno do piekła. Epistola Cyrilli ad Augustinum lit: D. Przykład VIII. Hardego bluźniercę maluchnym stworzeniem Pan Bóg dziwnie pohańbił. 84.
W Hiszpaniej/ człowie jeden lekki grał w kostki/ gdy przegrawał/ żałością
wiecżor nádchodźił zwykłą grą z oycem sie báwił/ á iż sie mu nie powodźiłá; te słowá wyrzekł: Iesli on może Hieronym co gry zákázuie/ iuż teraz niech obaczy/ iż ná iego despekt ztąd iedno zwyćiężcą powstánę Skoro to wyrzekł: zły duch w sprosney bárzo postáći ná mieysce ono przyszedł gdy wszyscy widźieli/ niesczęsne chłopię porwał/ ále gdźie go zániosł/ żaden człowiek do tychmiast niewie/ iednák iáko ia rozumiem nigdźież iedno do piekłá. Epistola Cyrilli ad Augustinum lit: D. PRZYKLAD VIII. Hárdego bluźniercę máluchnym stworzeniem Pan Bog dźiwnie poháńbił. 84.
W Hiszpániey/ człowie ieden lekki grał w kostki/ gdy przegrawał/ żáłosćią
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 88
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
podraznili, co już byli trochę umilkli do Domów szukać Ludzi i Człowieka nie masz co żywo w Lassach. Wyjechalismy znowu z Miasta stanęlismy między Folwarkami cicho już tez oswitło. Az Chłop wyirzał stodoły przez poszycie snopka podniósłszy do stodoły owej wołać go szukać żadnym sposobem znaleźć go nie mogli bo pełna stodoła Zboża az dopiro pocznę wołać chłopię atóz ty swojej zguby pragniesz i co się kryjesz przed Tatarami od Chrześcijanów zginiesz bo mnie tu nic więcej nietrzeba tylko wypytac się co się dzieje bom ja od króla, a tu nie mogę w Całym Miasteczku znaleźć Człowieka i ty się nie pokazesz chodzies my cię już widzieli a toż nie możemy się inaczej nad tobą
podraznili, co iuż byli trochę umilkli do Domow szukać Ludzi y Człowieka nie masz co zywo w Lassach. Wyiechalismy znowu z Miasta stanęlismy między Folwarkami cicho iuz tez oswitło. Az Chłop wyirzał ztodoły przez poszycie snopka podnioszszy do stodoły owey wołac go szukac zadnym sposobęm znaleść go nie mogli bo pełna stodoła Zboza az dopiro pocznę wołać chłopię atoz ty swoiey zguby pragniesz y co się kryiesz przed Tatarami od Chrzescijanow zginiesz bo mnie tu nic więcey nietrzeba tylko wypytac się co się dzieie bom ia od krola, a tu nie mogę w Całym Miasteczku znaleść Człowieka y ty się nie pokazesz chodzies my cię iuz widzieli a toz nie mozemy się inaczey nad tobą
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 237
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
Bogini/ I wspomagam proszona: ani coś mię doszła Czcią pożałujesz wiecznie. Z tym z łożniece poszła. Wstawa z łóżka radosną/ ręce w zgórę wznosi/ I by się sen wyjawił Teletusa prosi. Jak ból przyparł/ a brzemię na świat się wydało/ I dziewczę czego ojciec nie postrzegł nastało/ Mać za chłopię udawszy/ chowacie kazała? Wierzono: a też tylko mama to wiedziała. Iści ślub/ i ojciec ją krzci na imię dziada: (Ifis dziadowi dziąno) a mać barzo rada/ Ze wzajemne/ by nimże ludzi nie zwodziła: Ze wzajemne/ by nimże ludzi nie zwodziła: Kłam nie dojźrzany zdradą pobożną
Bogini/ Y wspomagam proszona: áni coś mię doszłá Czćią pożałuiesz wiecznie. Z tym z łożniece poszłá. Wstawa z łożká rádosną/ ręce w zgorę wznośi/ Y by się sen wyiáwił Teletusá prośi. Iák bol przypárł/ á brzęmię ná świát się wydáło/ Y dźiewczę czego oyćiec nie postrzegł nastáło/ Máć zá chłopię vdawszy/ chowácie kazáłá? Wierzono: á też tylko mámá to wiedźiáłá. Iśći ślub/ y oyćiec ią krzći ná imię dźiádá: (Iphis dźiádowi dźiąno) á máć bárzo ráda/ Ze wzaiemne/ by nimże ludźi nie zwodźiłá: Ze wzaiemne/ by nimże ludźi nie zwodźiłá: Kłam nie doyźrzány zdrádą pobożną
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 239
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
, jakie dać Ćwiczenie dzieciom.
To powiedziawszy spyta mię kto/ co wżdy radzę O wychowaniu dzieci. Powiem/ tylko słuchaj. Z młodych lat i dziecinnych niechowaj ich miękko. Niech przywyka Synaczek niewczasom/ Coreczka Posłuszeństwu/ bojaźni Bożej/ i Rodziców. Potym na Inspektóra nie żałuj/ a w karze Każ mieć chłopię/ sam także w niczym niepobłażaj/ Zwłaszcza gdy upor znajdziesz w jego przyrodzeniu. Utraty/ i złych rzeczy nieucz/ i owszem broń/ Niech się też Synek z tobą niepospolituje/ Aby cię i napotym szanował/ i Matkę. Niech zna oko surowe Ojcowskie i Matki/ Na nauki nieżałuj.
, jákie dáć cwiczenie dźiećiom.
To powiedźiawszy spyta mię kto/ co wżdy rádzę O wychowániu dźieći. Powiem/ tylko słuchay. Z młodych lat y dźiećinnych niechoway ich miękko. Niech przywyka Synáczek niewczásom/ Coreczká Posłuszeństwu/ boiaźni Bożey/ y Rodźicow. Potym ná Inspektorá nie żáłuy/ á w karze Każ mieć chłopię/ sam tákże w niczym niepobłażay/ Zwłaszczá gdy vpor znaydźiesz w iego przyrodzeniu. Vtraty/ y złych rzeczy nieucz/ y owszem broń/ Niech się też Synek z tobą niepospolituie/ Aby ćię y nápotym szánował/ y Mátkę. Niech zná oko surowe Oycowskie y Mátki/ Ná náuki nieżáłuy.
Skrót tekstu: OpalKSat1650
Strona: 4
Tytuł:
Satyry albo przestrogi do naprawy rządu i obyczajów w Polszcze
Autor:
Krzysztof Opaliński
Miejsce wydania:
Amsterdam
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650