Jam tak rozumiała, Iż mać twardo spała, Więc-em się nie strzegła, Gdym do ciebie biegła. Dziś na rozmowy.
Ali nad świtaniem, Mać zaraz z łajaniem,
Wszytko mi wspomniała, Com z tobą gadała W tej naszej sprawie.
Któryś to niecnota Widział podle płota Nas wespół oboje, Maćku, chłopię moje, W dole na trawie.
A cóż, gdyby byli W on czas obaczyli, Gdyś ty ono w gumnie Prosił czegoś u mnie Mową tęskliwą.
Dopierożby plotki Siały nasze ciotki. Lecz, uchowaj Boże, Która chce. być może Zawsze cnotliwą.
Dziwno mi macierzy, Lada czemu wierzy, Ano,
Jam tak rozumiała, Iż mać twardo spała, Więc-em się nie strzegła, Gdym do ciebie biegła. Dziś na rozmowy.
Ali nad świtaniem, Mać zaraz z łajaniem,
Wszytko mi wspomniała, Com z tobą gadała W tej naszej sprawie.
Któryś to niecnota Widział podle płota Nas wespół oboje, Maćku, chłopię moje, W dole na trawie.
A cóż, gdyby byli W on czas obaczyli, Gdyś ty ono w gumnie Prosił czegoś u mnie Mową teskliwą.
Dopierożby plotki Siały nasze ciotki. Lecz, uchowaj Boże, Która chce. być może Zawsze cnotliwą.
Dziwno mi macierzy, Lada czemu wierzy, Ano,
Skrót tekstu: WychWieś
Strona: 10
Tytuł:
Kiermasz wieśniacki
Autor:
Jan z Wychylówki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
dialogi, fraszki i epigramaty, pieśni
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Teodor Wierzbowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
K. Kowalewski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1902
gęsicę? Wszystko mi za jedno. Podajcie mi sztukę mięsa. Rozbierz kto tego Kapłuna. Kładźcie przed panią/ przed Pannę. Nie potrzeba mię raczyć wezmę ja sobie. Pocznicie pieczątkę/ a ukrojcie mi też kąsek. Nie dopiekła się. Prawie się upiekła/ i prawie krucha. Przesolono ją. Nie dosolono jej. Chłopię daj czyste talerze. Niechaj dadzą więcej. Moja piękna panno/ dajcie kąsek chleba prze Bóg. Zmiłujcie się nad ubogą sierotą. Zmiłujcie się nad ubogim/ ślepym/ chromym/ ułomnym człowiekiem. Pan Bóg wam zapłaci. Ale co/ tobie musi być pirwej/ niż komu inszemu. Samem jeszcze nie jadł (samam jeszcze
gęśicę? Wszystko mi zá jedno. Podayćie mi sztukę mięsá. Rozbierz kto tego Kápłuná. Kłádźćie przed pánią/ przed Pánnę. Nie potrzebá mię racżyć wezmę ja sobie. Pocżnićie piecżątkę/ á ukroyćie mi też kąsek. Nie dopiekłá się. Práwie się upiekłá/ y práwie krucha. Przesolono ją. Nie dosolono jey. Chłopię dáy cżyste tálerze. Niechay dádzą więcey. Mojá piękna pánno/ dayćie kąsek chlebá prze Bog. Zmiłuyćie się nád ubogą sierotą. Zmiłuyćie się nad ubogim/ ślepym/ chromym/ ułomnym cżłowiekiem. Pan Bog wam zápłáći. Ale co/ tobie muśi bydź pirwey/ niż komu inszemu. Samem jeszcże nie jadł (sámám jeszcże
Skrót tekstu: VolcDial
Strona: 45v
Tytuł:
Viertzig dialogi
Autor:
Nicolaus Volckmar
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
rozmówki do nauki języka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
co za Fortuną biega. 5.Człowiek co za Fortuną biega 5.Człowiek co za Fortuną biega 6.Miłość i szaleństwo. Szósta. MIŁOSC I SZALEŃSTWO.
Amans Amens. Wlecie, jak oślepł Bożek ów Kupido? Co nie jednemu stał się ciężką bidą; Oto tak: Miłość, synaczek Wenery, Nadobne chłopię, i uródnej cery, Miał obie oczy, z niemi się urodził, I dla tego też mądrze ludzie wodził. Stąd święta miłość dawnych czasów była, Kiedy to w zgodzie para każda żyła. Ale się taki przytrafi przypadek, Ze oczy stracił, na co jest i świadek. Póki to miłość na oczy patrzała,
co za Fortuną biega. 5.Człowiek co za Fortuną biega 5.Człowiek co za Fortuną biega 6.Miłość i szaleństwo. Szosta. MIŁOSC I SZALENSTWO.
Amans Amens. Wlećie, iak oślepł Bożek ow Kupido? Co nie iednemu stał śię ćiężką bidą; Oto tak: Miłość, synaczek Wenery, Nadobne chłopię, i urodney cery, Miał obie oczy, z niemi śię urodźił, I dla tego też mądrze ludźie wodźił. Ztąd święta miłość dawnych czasow była, Kiedy to w zgodźie para każda żyła. Ale śię taki przytrafi przypadek, Ze oczy ztraćił, na co iest i świadek. Poki to miłość na oczy patrzała,
Skrót tekstu: JabłEzop
Strona: 15
Tytuł:
Ezop nowy polski
Autor:
Jan Stanisław Jabłonowski
Drukarnia:
Andrzej Ceydler
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
bajki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731