z owych starych w odłogach gruntów, z zarosłych lasami zagonów, z nie wystarczających dawnym taryfom dymów i z nie dotartych żałosnym widowiskiem osiadłości znaków. Widziemy, że bywało przed laty, czego teraz już nie widziemy. A dlaczego nie jest, co było? Snadna odpowiedź: nie masz w ludziach ludzi, nie masz w chłopie prostoty, którą P. Bóg w ostatniej kondycji chciał mieć korzeniem wszytkich cnót i doskonałości. Francuski przewrót, hiszpański dowcip, wołoski przemysł, moskiewskie okrucieństwo przechodzi po te czasy subtelna praktyka chłopska. Fakcji przeciwko panu i zwierzchności nie dońdziesz, sposobów i wykrętów oszukania, zemsty, wysztukowania i dogodzenia sobie nie pojmiesz, przebiegów nabycia
z owych starych w odłogach grontów, z zarosłych lasami zagonów, z nie wystarczających dawnym taryfom dymów i z nie dotartych żałosnym widowiskiem osiadłości znaków. Widziemy, że bywało przed laty, czego teraz już nie widziemy. A dlaczego nie jest, co było? Snadna odpowiedź: nie masz w ludziach ludzi, nie masz w chłopie prostoty, którą P. Bóg w ostatniej kondycyi chciał mieć korzeniem wszytkich cnót i doskonałości. Francuski przewrót, hiszpański dowcip, wołoski przemysł, moskiewskie okrucieństwo przechodzi po te czasy subtelna praktyka chłopska. Fakcyi przeciwko panu i zwierzchności nie dońdziesz, sposobów i wykrętów oszukania, zemsty, wysztukowania i dogodzenia sobie nie pojmiesz, przebiegów nabycia
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 209
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
za trinhausem nie wchodzi na zadek lubo zarażonym starym smrodem fałaty, pozbywszy dawno pierwszego sztychu swojego, prawnuka krawca potrzebują do reperacji. Jak to oni, osobliwie od posługi młodzi, ciągną się za dratwą i sztychem na szlak przystojności nieswojej i uwijają w ogromnych fałdach za cychą jako za chorągwią niepospolite towarzystwo.
Co powiem i o chłopie prościejszym, którego wymysłowi nie zawsze krokosz, ba, i szafraniec dogodzą od szlaku zdolniejszego krawcowie. Już to kołnierz pod strąk ze łba spływająci, już łapcie na paznokieć smrodliwie zaniedbany, już łastkę na biodrze układając do przykory.
Co powiem o wszytkich, których ustawiczna kroju odmiana nad stan, kondycyją i lata
za trinhausem nie wchodzi na zadek lubo zarażonym starym smrodem fałaty, pozbywszy dawno pierwszego sztychu swojego, prawnuka krawca potrzebują do reperacyi. Jak to oni, osobliwie od posługi młodzi, ciągną się za dratwą i sztychem na szlak przystojności nieswojej i uwijają w ogromnych fałdach za cychą jako za chorągwią niepospolite towarzystwo.
Co powiem i o chłopie prościejszym, którego wymysłowi nie zawsze krokosz, ba, i szafraniec dogodzą od szlaku zdolniejszego krawcowie. Już to kołnierz pod strąk ze łba spływający, już łapcie na paznokieć smrodliwie zaniedbany, już łastkę na biodrze układając do przykory.
Co powiem o wszytkich, których ustawiczna kroju odmiana nad stan, kondycyją i lata
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 296
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
domu, ledwie sierści trzecia część została,
Tak mi się niepogoda gradowa znać dała. Przetoż teraz, jak jedno dni pochmurne widzę, Nie wynidę, ból pomniąc, sromoty się wstydzę”.
Tak komu przyrodzenie rozumu co dało, Nie łazi już w tę dziurę, gdzie go raz potkało Cokolwiek. Powiadają o jakimsi chłopie: Dmuchał na zimną, iż się sparzył na ukropie. LXX. Co tobie niemiło, drugiemu nie czyń! WRONA I OWCA.
Wrona owcę ujźrzawszy, kiedy się kociła, Chcąc się onej nadrażnić, wnet na nią wskoczyła: To ją raz pazurami po grzbiecie drapała, Drugi raz to w to ucho, to w
domu, ledwie sierści trzecia część została,
Tak mi się niepogoda gradowa znać dała. Przetoż teraz, jak jedno dni pochmurne widzę, Nie wynidę, ból pomniąc, sromoty się wstydzę”.
Tak komu przyrodzenie rozumu co dało, Nie łazi już w tę dziurę, gdzie go raz potkało Cokolwiek. Powiadają o jakimsi chłopie: Dmuchał na zimną, iż się sparzył na ukropie. LXX. Co tobie niemiło, drugiemu nie czyń! WRONA I OWCA.
Wrona owcę ujźrzawszy, kiedy się kociła, Chcąc się onej nadrażnić, wnet na nię wskoczyła: To ją raz pazurami po grzbiecie drapała, Drugi raz to w to ucho, to w
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 65
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
przez wymyślone tu, ówdzie akordy, że się nam Moskal w posiełku nie zbliża, jako obiecał łączyć z nami kordy, do spólnego się odzywając krzyża; ten nam w Kozakach błahą wątli wiarę, przetwarzając się w rozliczną maszkarę.
69 Zima niewczesna, sroga w wojsku nuża, gorsza złość niźli pogańska w tym chłopie, pożal się Boże, do tych czas przedłuża, że się zamknąwszy jako żółw w okopie, na wszelkie względy psie oko zamruża, mając nadzieję pewną w Perekopie, że go z rąk wydrze dziedzicznemu panu, gdy wiosna porę otworzy atłanu.
70 Ostatnia praca do Rasskowa wzywa, kędy poganin wyniosłemi duchy, ufając
przez wymyślone tu, ówdzie akordy, że się nam Moskal w posiełku nie zbliża, jako obiecał łączyć z nami kordy, do spólnego się odzywając krzyża; ten nam w Kozakach błahą wątli wiarę, przetwarzając się w rozliczną maszkarę.
69 Zima niewczesna, sroga w wojsku nuża, gorsza złość niźli pogańska w tym chłopie, pożal się Boże, do tych czas przedłuża, że się zamknąwszy jako żółw w okopie, na wszelkie względy psie oko zamruża, mając nadzieję pewną w Perekopie, że go z rąk wydrze dziedzicznemu panu, gdy wiosna porę otworzy atłanu.
70 Ostatnia praca do Raszkowa wzywa, kędy poganin wyniosłemi duchy, ufając
Skrót tekstu: PotMuzaKarp
Strona: 32
Tytuł:
Muza polska
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Adam Karpiński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1996
z Azji Turcy chłopi przyszli, uskarżając się, że nad dawną powinność na podatki wyciągani bywają,— „i już dwadzieścia razy na galerniki się składając, znowu z dziesiąci domów po chłopie do wioseł dać nam kazano.”
Basza powiedział: — „Ponieważ z dziesiąci domów ciężko na was dać do wioseł na galery po chłopie, dajcież z piąci.”
Chłopi tembardziej wołać poczęli. Marszałek jego Mustafa Kiehaja bacząc, że basza pan jego abo w rozumie pobłądził, abo się omylił, żeby inszy wezerowie tego nie postrzegli, milczeć im kazawszy, mandat, aby z piętnastu domów chłopa dali, napisać kazał.
„Gdyby Bóg rozum dawał tylko
z Azyej Turcy chłopi przyszli, uskarżając się, że nad dawną powinność na podatki wyciągani bywają,— „i już dwadzieścia razy na galerniki się składając, znowu z dziesiąci domów po chłopie do wioseł dać nam kazano.”
Basza powiedział: — „Ponieważ z dziesiąci domów ciężko na was dać do wioseł na galery po chłopie, dajcież z piąci.”
Chłopi témbardziéj wołać poczęli. Marszałek jego Mustafa Kiehaja bacząc, że basza pan jego abo w rozumie pobłądził, abo się omylił, żeby inszy wezerowie tego nie postrzegli, milczeć im kazawszy, mandat, aby z piętnastu domów chłopa dali, napisać kazał.
„Gdyby Bóg rozum dawał tylko
Skrót tekstu: SaadiOtwSGul
Strona: 72
Tytuł:
Giulistan to jest ogród różany
Autor:
Saadi
Tłumacz:
Samuel Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1610 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
I. Janicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Świdzińscy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1879
nie mógł (mogła) schronić. Zmokłem (zmokłam) do miłego szczęta/ nie nalazłby był na mnie i jednej suchej nitki. Wszędy woda wielka na polu/ i po drogach. Śnieg pada. Spadł śnieg aż do kolan. Będzie dobra sanna droga. A między płotami zaspy sa mało nie na chłopie. Jest taka kurzawa na dworze, że i świata nie widać/ że człowiek i oczu nie może otworzyć. Grad pada. Nie daleko stąd/ powiedają/ że spadł wielki grad/ który zboże potłukł/ i wszystkie owoce strącił. Powiedają też/ że gałki gradowe były jako gołębie jajca. Jest to wielkie skaranie Boże
nie mogł (mogłá) schronić. Zmokłem (zmokłám) do miłego szcżętá/ nie nálazłby był ná mnie y jedney suchey nitki. Wszędy wodá wielka ná polu/ y po drogách. Snieg páda. Spadł śnieg áż do kolan. Będźie dobra sánna drogá. A między płotámi záspy sa máło nie ná chłopie. Iest táka kurzáwá ná dworze, że y świátá nie widáć/ że cżłowiek y ocżu nie może otworzyć. Grad páda. Nie dáleko stąd/ powiedáją/ że spadł wielki grad/ ktory zboże potłukł/ y wszystkie owoce strąćił. Powiedáją też/ że gałki gradowe były jáko gołębie jáycá. Iest to wielkie skaránie Boże
Skrót tekstu: VolcDial
Strona: 51v
Tytuł:
Viertzig dialogi
Autor:
Nicolaus Volckmar
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
rozmówki do nauki języka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612