Etic. c. 9. Tom. II. p. 25. n. 10.
Ty Panie (Szlachcicu) jeśliś pobożny/ i Boga się po wszystkie dni żywota twego boisz/ nie strachaj się śmierci/ która wszystkim ludziom/ Cesarzom/ Królom/ Książetom/ Grafom/ Panom/ Szlachcicom/ Mieszczanom/ Chłopkom/ Zebrakom/ etc. jest pospolita: żaden się jej nie wyfigluje/ według onych słów Dawida. Z. Któryż jest człowiek/ coby żyjąc śmierci zakusić nie miał? Nie zapatruje się śmierć/ mówi jeden Teolog/ w Kazaniu pogrzebowym/ na te dostojności/ mruczy bezpiecznie miedzy Pany/ i one Iura
Ethic. c. 9. Tom. II. p. 25. n. 10.
Ty Pánie (Szláchćicu) ieśliś pobożny/ y Bogá śię po wszystkie dni żywotá twego boisz/ nie stráchay śię śmierći/ ktora wszystkim ludźiom/ Cesárzom/ Krolom/ Xiążetom/ Gráfom/ Pánom/ Szláchćicom/ Miesczánom/ Chłopkom/ Zebrakom/ etc. iest pospolita: żaden śię iey nie wyfigluie/ wedlug onych słow Dáwidá. S. Ktoryż iest człowiek/ coby żyiąc śmierći zákuśić nie miał? Nie zápátruie śię śmierć/ mowi ieden Teolog/ w Kazániu pogrzebowym/ ná te dostoyności/ mruczy bespiecznie miedzy Pány/ y one Iura
Skrót tekstu: GdacPan
Strona: Pii
Tytuł:
O pańskim i szlacheckim [...] stanie dyszkurs
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1679
Data wydania (nie wcześniej niż):
1679
Data wydania (nie później niż):
1679
nieprzyjaciela i straszny, i lichy.
Gdy znak chorągwie jakiej szedł, nie uciekali Ludzie, lecz na żołnierzów chętnie poglądali. Bo wychwalał żołnierza każdy pięknie cnoty, A on to wziął, co mu dał gospodarz z ochoty. Dzielny był i sił pełny, bo błogosławieństwo Boskie miewał za prośbą ludzką na zwycięstwo. Nie młócił chłopkom snopków ani tłukł po grzbiecie, Ani z chorągwią kręcił tam i sam po świecie, Sarmackim lecz był żołdem ukontentowany I chlebem naznaczonym. A nawet barany,
Nie tylko woły były bezpieczne w oborze, Abowiem swych strzegł ustaw, aby był w honorze. U szlachcica nie stanął choć najuboższego Nigdy, bo go miał zawsze za
nieprzyjaciela i straszny, i lichy.
Gdy znak chorągwie jakiej szedł, nie uciekali Ludzie, lecz na żołnierzów chętnie poglądali. Bo wychwalał żołnierza każdy pięknie cnoty, A on to wziął, co mu dał gospodarz z ochoty. Dzielny był i sił pełny, bo błogosławieństwo Boskie miewał za prośbą ludzką na zwycięstwo. Nie młócił chłopkom snopków ani tłukł po grzbiecie, Ani z chorągwią kręcił tam i sam po świecie, Sarmackim lecz był żołdem ukontentowany I chlebem naznaczonym. A nawet barany,
Nie tylko woły były bezpieczne w oborze, Abowiem swych strzegł ustaw, aby był w honorze. U szlachcica nie stanął choć najuboższego Nigdy, bo go miał zawsze za
Skrót tekstu: KuligDemBar_II
Strona: 372
Tytuł:
Demokryt śmieszny albo śmiech Demokryta chrześcijańskiego
Autor:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
tej niezgody.
A stąd z nas muszą śmiech mieć postronne narody, Patrząc, jako rzucają swe dawne swobody I mieszkania kmiotkowie bieżąc utrapieni W obce kraje z dziatkami, ściskiem przymuszeni. Jeden w cudzej krainie kmiotek heretykiem, Drugi zostaje w obcym kraju schizmatykiem. O, ścisłoż odpowiedzieć będzie Bogu trzeba Temu, który zabronił chłopkom chwały nieba.
Już niejedna porosła dzikim chrustem rola I niejedne odziane będą lasem pola. A skądże będzie piata i chleb żołnierzowi, Gdy chłop nie będzie robić sobie i panowi? Z tych ja złych żołnierzów śmiech mam i te nadzieje, Że może być ten. który lepiej się naśmieje.
tej niezgody.
A stąd z nas muszą śmiech mieć postronne narody, Patrząc, jako rzucają swe dawne swobody I mieszkania kmiotkowie bieżąc utrapieni W obce kraje z dziatkami, ściskiem przymuszeni. Jeden w cudzej krainie kmiotek heretykiem, Drugi zostaje w obcym kraju schizmatykiem. O, ścisłoż odpowiedzieć będzie Bogu trzeba Temu, który zabronił chłopkom chwały nieba.
Już niejedna porosła dzikim chrustem rola I niejedne odziane będą lasem pola. A skądże będzie piata i chleb żołnierzowi, Gdy chłop nie będzie robić sobie i panowi? Z tych ja złych żołnierzów śmiech mam i te nadzieje, Że może być ten. który lepiej się naśmieje.
Skrót tekstu: KuligDemBar_II
Strona: 373
Tytuł:
Demokryt śmieszny albo śmiech Demokryta chrześcijańskiego
Autor:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
i Pobory nie bywają uchwalone. A to jeszcze cięzsza/ iż choć na Pobor zgoda Sejmowa zajdzie/ przedsię jednak Tatarzyn chłopki jako niewodem rybki w niewolą zagarnia. Przy kim wina? Pewnie iż nie przy poddanych/ bo ci Pobor oddali. Musi tedy zostać przy Panach/ na których obmyślaniu obrona zależy. A chłopkom ubogim krzywda/ iż to co powinni/ do skarbu dawszy/ za pokojem w nędznej chałupce swej siedzieć nie mogą. A żałobne i rzewliwe narzekania ich/ i owszem krwawe łzy do Boga o pomstę wołają. Pewna iż krzywdy ich/ nie na jednym Pan Bóg/ na tym świecie będzie dochodził/ i nie jeden Bogu
y Pobory nie bywáią vchwalone. A to ieszcze ćięzsza/ iż choć ná Pobor zgodá Seymowa zaydźie/ przedśię iednák Tátárzyn chłopki iáko niewodem rybki w niewolą zágárnia. Przy kim wina? Pewnie iż nie przy poddánych/ bo ći Pobor oddáli. Muśi tedy zostáć przy Pánách/ ná ktorych obmyślániu obroná zależy. A chłopkom vbogim krzywdá/ iż to co powinni/ do skárbu dawszy/ zá pokoiem w nędzney cháłupce swey śiedźieć nie mogą. A żałobne y rzewliwe nárzekánia ich/ y owszem krwáwe łzy do Bogá o pomstę wołáią. Pewna iż krzywdy ich/ nie ná iednym Pan Bog/ ná tym świećie będźie dochodźił/ y nie ieden Bogu
Skrót tekstu: BemKom
Strona: 41.
Tytuł:
Kometa to jest pogróżka z nieba na postrach, przestrogę i upomnienie ludzkie
Autor:
Mateusz Bembus
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619