, mój miłościwy Panie, i Bracie.
Niechay będzie Pan Bóg pochwalon, że primitiae te Urzędu Wm., mego Mciwego Pana, hetmańskiego, w tak małej garści Wojska J. K. M. przeciwko tak wielkiemu wyuzdanej tej sweywolej mnóstwu, znacznie pobłogosławić raczył, że serca i sił odważnemu Rycerstwu dodał, i fecem Chłopstwa tego z winnego posłuszeństwa J. K. Mci złośliwie, i uporczywie wybijającego się sromotnie potłumił, tak częste Krzywoprzysięstwa, i Starszych swoich okrutne morderstwa krwią ich własną expiavit. Takowe abowiem zbrodnie, i samo niebo niezwykło cierpieć, ale owszem z tymi zawsze militat, których
aequitas causae wspiera. Niemogę tedy tylko intime
, moy miłościwy Panie, y Bracie.
Niechay będzie Pan Bóg pochwalon, że primitiae te Urzędu Wm., mego Mćiwego Pana, hetmańskiego, w tak małey garści Woyska J. K. M. przeciwko tak wielkiemu wyuzdaney tey sweywoley mnostwu, znacznie pobłogosławić raczył, że serca y sił odważnemu Rycerstwu dodał, y fecem Chłopstwa tego z winnego posłuszeństwa J. K. Mći złośliwie, y uporczywie wybijaiącego się sromotnie potłumił, tak częste Krzywoprzysięstwa, y Starszych swoich okrutne morderstwa krwią ich własną expiavit. Takowe abowiem zbrodnie, y samo niebo niezwykło cierpieć, ale owszem z tymi zawsze militat, których
aequitas causae wspiera. Niemogę tedy tylko intime
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 280
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
nie biegamy Prosić, owszem im swego udzielamy. Czegóż chce więcej ta kraina z nieba, Mając dość sławy, obrony i chleba? — Rządu potrzeba! POSPOLITE RUSZENIE 1649
Parturiunt montes, nascetur ridiculus mus
Brzemienne góry myszkę urodziły, Mały deszcz chmury okropne spuściły. Syn wprzód hetmański z przebraną drużyną Od lekkiej ordy i od chłopstwa giną; Burzy się ociec, następuje gwałtem Wszytkiego wojska — ginie tymże kształtem. Już nie peć, wszytka Korona do koni, Aż ich widzimy w domu bez pogoni. Teraz król idzie; o Boże wysoki, Wodzu zastępów, poszczęść jego kroki I daj, że brzydkiej zbroniwszy niewoli, Serca poddanych zwycięstwem zniewoli.
nie biegamy Prosić, owszem im swego udzielamy. Czegóż chce więcej ta kraina z nieba, Mając dość sławy, obrony i chleba? — Rządu potrzeba! POSPOLITE RUSZENIE 1649
Parturiunt montes, nascetur ridiculus mus
Brzemienne góry myszkę urodziły, Mały deszcz chmury okropne spuściły. Syn wprzód hetmański z przebraną drużyną Od lekkiej ordy i od chłopstwa giną; Burzy się ociec, następuje gwałtem Wszytkiego wojska — ginie tymże kształtem. Już nie peć, wszytka Korona do koni, Aż ich widzimy w domu bez pogoni. Teraz król idzie; o Boże wysoki, Wodzu zastępów, poszczęść jego kroki I daj, że brzydkiej zbroniwszy niewoli, Serca poddanych zwycięstwem zniewoli.
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 204
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
i chwały obfitej.
XLIX.
Jako niedźwiedź, którego po jarmarkach wodzą, Kiedy z niem i tam i sam po ulicach chodzą, Tak się boi i tak dba na gęste zbieganie I na przykre małych psów z daleka szczekanie, Że się na nie obejrzeć nie chce: tak wszytkiego W on czas się mężny Orland bał chłopstwa onego, Któreby beł mógł tylko surowem wejźrzeniem Albo mocnem podomno rozgromić dmuchnieniem.
L.
Skoro wziął Duryndanę w rękę w onej chwili, Zaraz mu plac przestrony wszyscy uczynili. Zrazu nań uderzyli z tą zupełną wiarą, Że się jem nie miał oprzeć Orland żadną miarą, Zwłaszcza, że na niem zbroje żadnej nie
i chwały obfitej.
XLIX.
Jako niedźwiedź, którego po jarmarkach wodzą, Kiedy z niem i tam i sam po ulicach chodzą, Tak się boi i tak dba na gęste zbieganie I na przykre małych psów z daleka szczekanie, Że się na nie obejrzeć nie chce: tak wszytkiego W on czas się mężny Orland bał chłopstwa onego, Któreby beł mógł tylko surowem wejźrzeniem Albo mocnem podomno rozgromić dmuchnieniem.
L.
Skoro wziął Duryndanę w rękę w onej chwili, Zaraz mu plac przestrony wszyscy uczynili. Zrazu nań uderzyli z tą zupełną wiarą, Że się jem nie miał oprzeć Orland żadną miarą, Zwłaszcza, że na niem zbroje żadnej nie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 238
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Winogradach, co w-kwieciu i sadzie Nie krytego zastanie. A o żadnej radzie Coby rzec z tym nie wiedząc. Ponieważ luboby I miejsce do obrony, i insze sposoby leszcze mieli: Ale gdzie żywność w-tym zamknieniu? I posiełki tak bliskie, jako w-ogrodzeniu I ostepie nakoło od Chłopstwa wszytkiego Zewsząd będąc: którego imby skupionego Było więcej, tym przez nie przebijać się ciezy. To tedy, czym zgineli, nakoniec zwycięży; Żeby, nic się nie bawiąc, uchodzić Taborem. Jakoż tymże zarazem wziąwszy się wieczorem, Rano barzo wychodzą , przecież przewodnikiem I tu mając Kozaka, szli dość
Winogradach, co w-kwiećiu i sadźie Nie krytego zástánie. A o żadney rádźie Coby rzec z tym nie wiedząc. Poniewasz luboby I mieysce do obrony, i insze sposoby leszcze mieli: Ale gdźie żywność w-tym zamknieniu? I posiełki tak bliskie, iako w-ogrodzeniu I ostepie nákoło od Chłopstwá wszytkiego Zewsząd bedąc: ktorego imby skupionego Było wiecey, tym przez nie przebiiać sie ćiezy. To tedy, czym zgineli, nákoniec zwyćięży; Zeby, nic sie nie bawiąc, uchodźić Taborem. Iákoż tymże zárázem wżiąwszy sie wieczorem, Rano barzo wychodzą , przećiesz przewodnikiem I tu maiąc Kozaká, szli dość
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 9
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
nasycił Cale Hultaj, żeby tej, którą z-tąd uchwycił Kosztownej okazji nie upuścił próżno, Poszedł prosto ku Lwowu, wyprawiwszy różno, Ni wszytkie okoliczne narody, i kraje, Pułkożuchy, Niebaby, Tysze, i Nieczaje, Z Półki niezmierzonemi. Aż się gdzieś i ożywa I w-Polesiu Niemierycz, i codzień przybywa Chłopstwa wyuzdanego kup swywolnych więcej, Już od Steru i Bugu. Sam we stu tysięcy Przebierze się pod Zbaraż, który bez obrony Ludzi próżny zastanie. Darmo ułozony Wał z-sieczonych kamieni na trzy zwyż kpie, I Dział na nim pięćdziesiąt; gdy sama nie bije Choć z-Magnesu Forteca. Darmo gotowane Długo spiże, i nowe
nasyćił Cále Hultay, żeby tey, ktorą z-tąd uchwyćił Kosztowney okázyey nie upuścił prożno, Poszedł prosto ku Lwowu, wypráwiwszy rożno, Ni wszytkie okoliczne narody, i kraie, Pułkożuchy, Niebaby, Tysze, i Nieczáie, Z Połki niezmierzonemi. Aż sie gdzieś i ożywa I w-Polesiu Niemierycz, i codźień przybywa Chłopstwá wyuzdánego kup swywolnych wiecy, Iuż od Steru i Bugu. Sam we stu tysiecy Przebierze sie pod Zbáraż, ktory bez obrony Ludźi prożny zástánie. Dármo ułozony Wał z-sieczonych kamieni ná trzy zwyż kpie, I Dźiał ná nim pięćdziesiąt; gdy sámá nie biie Choć z-Mágnesu Fortecá. Dármo gotowane Długo spiże, i nowe
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 36
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
: Przebóg nie dawajmy Pociechy tej Hultajom, a tu umierajmy. Za czym gdzie gniew i śmiałe serce w-nim rozbada, Przebrawszy się z Dymitrem, z-Okopów wypada Na kształt gromu jakiego, albo błyskawice, Której dostać nie mogą śmiertelne zrzenice. Tamże zaraz niż owe przytoczone Szturmy, A niezmierne koło nich nacisną się Hurmy Chłopstwa wyuzdanego, pod Wałem rozpostrą, On przypadszy w-obłoku, zawinie się z-ostrą Po nich szablą. I lako grad niebieski, który Lodami się szczerymi urywając z-góry Zboże ze pnia wyścina, i potopem spławi Pole wszytko, takową ruinę w-nich sprawi. A co większa, że który, zrazu deszcz przeszkodą, Ten
: Przebog nie dawaymy Poćiechy tey Hultaiom, á tu umieraymy. Za czym gdzie gniew i śmiałe serce w-nim rozbada, Przebrawszy sie z Dymitrem, z-Okopow wypada Na kształt gromu iákiego, albo błyskáwice, Ktorey dostać nie mogą śmiertelne zrzenice. Tamże zaraz niż owe przytoczone Szturmy, A niezmierne koło nich naćisną sie Hurmy Chłopstwá wyuzdanego, pod Wałem rozpostrą, On przypadszy w-obłoku, zawinie sie z-ostrą Po nich szablą. I lako grad niebieski, ktory Lodami sie szczerymi urywaiąc z-gory Zboże ze pniá wyścina, i potopem spławi Pole wszytko, takową ruinę w-nich sprawi. A co wieksza, że ktory, zrázu deszcz przeszkodą, Ten
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 65
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
, że wiernym Królowi Sługa będżesz obiecuj. Przynamniej Hanowi Czyniąc kwoli, który cię w-tak wysokim pierzu Niechciał mieć i fortunie. Więc po tym przymierzu I przysiędze oddanej, rozsypią się one Nazad ku Zbarażowi zgraje niezmierzone. WOJNY DOMOWEJ PIERWSZEJ Naszych Zbaraszcyków co tedy za status?
Gdzie jeszcze się trzymali tamtej śród gadziny Chłopstwa wyuzdanego aż do tej godziny Mizerni oblężeni. Czego tyle było, Ze się zdało, jakoby nic ich nie ubyło Chmielnickim i Tatary: z tymi tu Wojskami, Tymże zwykle uporem: Tymi się szturmami Dopinali Obozów. Jaka Scylla bywa Kiedy się miedzy ziemnym wiatrem odszczekiwa, I raz się zda, że Corus do
, że wiernym Krolowi Sługa będźesz obiecuy. Przynamniey Hánowi Czyniąc kwoli, ktory ćię w-tak wysokim pierzu Niechćiał mieć i fortunie. Więc po tym przymierzu I przysiędze oddaney, rozsypią się one Názad ku Zbáráżowi zgraie niezmierzone. WOYNY DOMOWEY PIERWSZEY Naszych Zbaraśzcykow co tedy za status?
Gdźie ieszcze się trzymáli tamtey srzod gadziny Chłopstwá wyuzdánego áż do tey godźiny Mizerni oblężeni. Czego tyle było, Ze się zdáło, iakoby nic ich nie ubyło Chmielnickim i Tatáry: z tymi tu Woyskámi, Tymże zwykle uporem: Tymi się szturmámi Dopinali Obozow. Iáka Scyllá bywa Kiedy się miedzy źiemnym wiatrem odszczekiwa, I raz się zda, że Corus do
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 94
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
wiadomości Dodać mu tak potrzebnej? gdzie piersiami swymi Zastąpić go w-tym razie? jakoż przed inszymi Książę pierwszy, ze swoim Dymitrem społecznie, I drugim Ostrorogiem do niego koniecznie Przebijać się gotował. Kiedy tejże nocy Wyciekł z-swojej Qwartery i snadź przy pomocy Z-nieba nie omylonej, nasiekł do nich wpadszy Wiele Chłopstwa spiącego. Tak że ich pokładszy Kształtem drew porąbionych, z-korzyścią się znaczną Wrócił nazad. Gdzież było fortunę niebaczną Z-Czoła tedy uchwycić? i z-większą potęgą Do nich mu się wyprawić? Bo jako zasięgą Rano nasi Języka, że dłużej kiedyby Na nich był następował, mieli bez pochyby Porzucać już Tabory
wiádomośći Dodáć mu tak potrzebney? gdźie piersiami swymi Zástąpić go w-tym raźie? iakoż przed inszymi Xiąże pierwszy, ze swoim Dymitrem społecznie, I drugim Ostrorogiem do niego koniecznie Przebiiáć się gotował. Kiedy teyże nocy Wyćiekł z-swoiey Qwartery i snadź przy pomocy Z-niebá nie omyloney, nasiekł do nich wpadszy Wiele Chłopstwá spiącego. Ták że ich pokładszy Kształtem drew porąbionych, z-korzyśćią się znaczną Wroćił nazad. Gdźiesz było fortunę niebaczną Z-Czołá tedy uchwyćić? i z-większą potęgą Do nich mu się wypráwić? Bo iáko zásięgą Ráno nasi Ięzyká, że dłużey kiedyby Ná nich był następował, mieli bez pochyby Porzucać iuż Tabory
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 94
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
, Upatrzywszy nad stawem słabszą gdzieś obronę, Miał uderzać, przekinczyk z-Obozu naszego Przestrzegł o tym. Zatymże co nawinionego Im do ręku, w te tropy skoczywszy z-rydlami, Ścianę tamte zarzucą: a razem i sami Staną wszyscy gotowi. Książę jednak mało I na to respektując, tam gdzie się zebrało Chłopstwa tego najwięcej, skoczy śmiało do nich. I już się rozpościerał, już zawitał po nich, Parując ich od Wałów. Ale gdy obaczy Ze nikt za nim nie idzie, tylkoż się oświadczy Przed niebem to widzącym, jako odważony Na tę rezolucją; gdyby posilony Był od drugich. Toż i on, do
, Vpatrzywszy nad stawem słabszą gdźieś obronę, Miał uderzać, przekinczyk z-Obozu naszego Przestrzegł o tym. Zátymże co nawinionego Im do ręku, w te tropy skoczywszy z-rydlámi, Sciánę tamte zarzucą: á razem i sami Staną wszyscy gotowi. Xiążę iednak mało I na to respektuiąc, tam gdzie się zebrało Chłopstwá tego naywięcey, skoczy śmiało do nich. I iuż się rozpośćierał, iuż zawitał po nich, Páruiąc ich od Wáłow. Ale gdy obaczy Ze nikt zá nim nie idźie, tylkoż się oświadczy Przed niebem to widzącym, iáko odważony Ná tę rezolucyą; gdyby posilony Był od drugich. Toż i on, do
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 95
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
wody do wina przynieść będzie trzeba, Od piekarza do stołu wziąć dostatkiem chleba.
Potem, gdy sprawicie, wszak już wiecie swoje Urzędy, jakoż proszę, pomnijcie to troje: Zwady mi nie wszczynajcie, swych rzeczy pilnujcie, Gdzie srebro, wino chodzi, pilno upatrujcie. Bo nie chcę, by mi się tu chłopstwa nachodziło, Wszakże dla sług chcę, aby dosyć wina było. Niech je, pije, ile chce, a niech wesół będzie, Niech wszytkiego będzie dziś dostatkiem wszędzie. Tuwalniej z wodą rychło, aleć lepsze piwo, Tą się zmyć, owym się spić, tak bywa jak żywo. Panny trzeba przesadzać warstą z
wody do wina przynieść będzie trzeba, Od piekarza do stołu wziąć dostatkiem chleba.
Potem, gdy sprawicie, wszak już wiecie swoje Urzędy, jakoż proszę, pomnijcie to troje: Zwady mi nie wszczynajcie, swych rzeczy pilnujcie, Gdzie srebro, wino chodzi, pilno upatrujcie. Bo nie chcę, by mi się tu chłopstwa nachodziło, Wszakże dla sług chcę, aby dosyć wina było. Niech je, pije, ile chce, a niech wesół będzie, Niech wszytkiego będzie dziś dostatkiem wszędzie. Tuwalniej z wodą rychło, aleć lepsze piwo, Tą się zmyć, owym się spić, tak bywa jak żywo. Panny trzeba przesadzać warstą z
Skrót tekstu: MorszHSumBar_I
Strona: 255
Tytuł:
Sumariusz
Autor:
Hieronim Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965