Nie tak piją podczaszy.” „Więc mi, chłopcze, przylej. Taż to — rzekę — z urzędu pociecha, ta chluba?” I goście, i gospodarz pijany jak buba, Z piwnice, to najmniejsza, poszło z winem piwo, Nazajutrz głowa boli, na żołądku ckliwo, Jakoby mnie najcięższą zmordowano chłostą. Weźm podczastwo, daj, królu, być lada starostą. 151 (F). DYSKURS O WŁOSACH
Z łysym wdowcem w komendy jadę do szlachcianki, Gdzie matka, ch-waląc insze swojej córki członki, Z wielkim upodobaniem i to nam powiada, Że ma włosy tak długie, aże je przysiada. A łysy: „
Nie tak piją podczaszy.” „Więc mi, chłopcze, przylej. Taż to — rzekę — z urzędu pociecha, ta chluba?” I goście, i gospodarz pijany jak buba, Z piwnice, to najmniejsza, poszło z winem piwo, Nazajutrz głowa boli, na żołądku ckliwo, Jakoby mnie najcięższą zmordowano chłostą. Weźm podczastwo, daj, królu, być leda starostą. 151 (F). DYSKURS O WŁOSACH
Z łysym wdowcem w komendy jadę do szlachcianki, Gdzie matka, ch-waląc insze swojej córki członki, Z wielkim upodobaniem i to nam powiada, Że ma włosy tak długie, aże je przysiada. A łysy: „
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 73
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
i doma Jawnie służy na oko, bo jedne tylko ma; Bynajmniej w tym nie wątpię, że gdyby miał obie, Jednym panu, a drugim służyłby sam sobie. 25. NA TYTUŁY
Co żywo do tytułów, nawet ludzie prości, Kiedy się też mój dwornik zowie podstarości, Aż, przystojną ode mnie napomniony chłostą, Poznał, żem ja w mej wiosce panem, nie starostą. 26. PRAWDA
Zła potrawa bez soli, zła i przesolona. Prawda bez soli szczypie, z solą niezmierziona: Choćby ją najkształtniejszym złemu żartem solił, Zawsze rozgniewał, nikt go nigdy nie zniewolił; A chociaż czasem tylko do ktosia należy, Wszędzie
i doma Jawnie służy na oko, bo jedne tylko ma; Bynajmniej w tym nie wątpię, że gdyby miał obie, Jednym panu, a drugim służyłby sam sobie. 25. NA TYTUŁY
Co żywo do tytułów, nawet ludzie prości, Kiedy się też mój dwornik zowie podstarości, Aż, przystojną ode mnie napomniony chłostą, Poznał, żem ja w mej wiosce panem, nie starostą. 26. PRAWDA
Zła potrawa bez soli, zła i przesolona. Prawda bez soli szczypie, z solą niezmierziona: Choćby ją najkształtniejszym złemu żartem solił, Zawsze rozgniewał, nikt go nigdy nie zniewolił; A chociaż czasem tylko do ktosia należy, Wszędzie
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 217
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Nim z Pragi wrócę, miał ją oddać za tem. Wszak doszła ręku, Mości dobrodzieju?” A król: „Nie chciałeś, błaźnie, przywileju?” Ten się kłaniając: „Pieczęć twarda — rzecze — Że się do niej wosk przez pargamin wlecze.” Poszło to w żarty; a Walter swą chłostą Został upickim nazajutrz starostą. 94 (P). ŁACNIEJ CUDZY GRZECH GANIĆ NIŻ SIĘ W SWYM NAPRAWIĆ
Zła baba, że w nią duch wlazł, zmyśliwszy, nieczysty, Do podobnego sobie poszła egzorcysty. Włoka jakiś niepewny i ksiądz tylko z piesza, Pijak, zwajca, wszetecznik z niego ją rozgrzesza. Patrząc na to
Nim z Pragi wrócę, miał ją oddać za tem. Wszak doszła ręku, Mości dobrodzieju?” A król: „Nie chciałeś, błaźnie, przywileju?” Ten się kłaniając: „Pieczęć twarda — rzecze — Że się do niej wosk przez pargamin wlecze.” Poszło to w żarty; a Walter swą chłostą Został upickim nazajutrz starostą. 94 (P). ŁACNIEJ CUDZY GRZECH GANIĆ NIŻ SIĘ W SWYM NAPRAWIĆ
Zła baba, że w nię duch wlazł, zmyśliwszy, nieczysty, Do podobnego sobie poszła egzorcysty. Włoka jakiś niepewny i ksiądz tylko z piesza, Pijak, zwajca, wszetecznik z niego ją rozgrzesza. Patrząc na to
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 243
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
łagodne słowo gniew szkarady kruszy; Często przykre do niego spokojnego ruszy. APOLLO
Rośni, rozkoszne drzewo, moja śliczna lipo, Nie po lasach, po miastach najgłówniejszych i po Wielkich królów pałacach, aby pod twym chłodem I to miasto, którego rządzić będziesz grodem, Do którego dziś wjeżdżasz szczęśliwie starostą, Odetchnęło tak długą zmordowane chłostą, I te mury, którymi dokoła zawarte, Mocno stały tramami twoimi podparte. Wjeżdżaj, mój zacny Janie, gdzie już sto lat blisko, Aż dotąd stare trzyma Drużyna rzeczysko; Aza zdarzy mocny Bóg, że za twoim rządem, Wylawszy z brzegów, w nowy honor pójdzie prądem. Pójdzie, bowiem jej żadne nie
łagodne słowo gniew szkarady kruszy; Często przykre do niego spokojnego ruszy. APOLLO
Rośni, rozkoszne drzewo, moja śliczna lipo, Nie po lasach, po miastach najgłówniejszych i po Wielkich królów pałacach, aby pod twym chłodem I to miasto, którego rządzić będziesz grodem, Do którego dziś wjeżdżasz szczęśliwie starostą, Odetchnęło tak długą zmordowane chłostą, I te mury, którymi dokoła zawarte, Mocno stały tramami twoimi podparte. Wjeżdżaj, mój zacny Janie, gdzie już sto lat blisko, Aż dotąd stare trzyma Drużyna rzeczysko; Aza zdarzy mocny Bóg, że za twoim rządem, Wylawszy z brzegów, w nowy honor pójdzie prądem. Pójdzie, bowiem jej żadne nie
Skrót tekstu: PotSielKuk_I
Strona: 118
Tytuł:
Sielanka
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
jakim daje apostoł świadectwo, Nie masz; na ziemi takie czeka nas sąsiedztwo. Jakoż ma być zazdrości człowiek próżen w ciele, Kiedy się to plugastwo znalazło w aniele? 542. PO SZKODZIE POLAK MĄDRY
Mądry Polak po szkodzie, gdzie poprawić szkody Może; mędrszy ten, kogo sąsiedzkie przygody Nauczą ostrożności i cudzą wie chłostą, Skąd kłopoty na ludzi, skąd frasunki rosną. Mądry Polak po szkodzie bywał; dziś tak kawi, Że z szkody w szkodę lezie, nie rzkąc nie poprawi. Głupich jest doświadczenie, tak mówią, mistrzyni, Ale kto doświadczywszy, szkodę sobie czyni, Kto sparzywszy raz, drugi nie dmucha na łyżkę, Daleko
jakim daje apostoł świadectwo, Nie masz; na ziemi takie czeka nas sąsiedztwo. Jakoż ma być zazdrości człowiek próżen w ciele, Kiedy się to plugastwo znalazło w aniele? 542. PO SZKODZIE POLAK MĄDRY
Mądry Polak po szkodzie, gdzie poprawić szkody Może; mędrszy ten, kogo sąsiedzkie przygody Nauczą ostrożności i cudzą wie chłostą, Skąd kłopoty na ludzi, skąd frasunki rostą. Mądry Polak po szkodzie bywał; dziś tak kawi, Że z szkody w szkodę lezie, nie rzkąc nie poprawi. Głupich jest doświadczenie, tak mówią, mistrzyni, Ale kto doświadczywszy, szkodę sobie czyni, Kto sparzywszy raz, drugi nie dmucha na łyżkę, Daleko
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 334
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
i bez przestanku powolnym, ale przerażającym trapiące męczeństwem. Quorum mentes si recludantur (mówi Tacitus) possint aspici laniatus et ictus: Quando ut corpora verberibus, ita saevitia, libidine, malis consultis animus dilaceretur. Do których myśli, gdyby można zajrzeć, dałyby się widzieć ich wnętrzne męki i katownie: kiedy jako ciało chłostą, tak umysł okrucieństwem, rozpustą i złą radą bywa trapiony. Może być, że się śmieją na pozór, ale ten śmiech jest wewnątrz gorzki, i wymuszona prawdziwie wesołość. Rozdział VI. Część II. Rozdział VI.
Słuchaj całemu światu panującego Tyberiusza Cesarza na swoję narzekającego niedolę. Dij me Deaeque pejus perdant, quam
i bez przestanku powolnym, ale przerażaiącym trapiące męczeństwem. Quorum mentes si recludantur (mówi Tacitus) possint aspici laniatus et ictus: Quando ut corpora verberibus, ita saevitia, libidine, malis consultis animus dilaceretur. Do których myśli, gdyby można zayrzeć, dałyby się widzieć ich wnętrzne męki i katownie: kiedy iako ciało chłostą, tak umysł okrucieństwem, rozpustą i złą radą bywa trapiony. Może być, że się śmieią na pozor, ale ten śmiech iest wewnątrz gorzki, i wymuszona prawdziwie wesołość. Rozdział VI. Część II. Rozdział VI.
Słuchay całemu światu panuiącego Tyberyusza Cesarza na swoię narzekaiącego niedolę. Dij me Deaeque pejus perdant, quam
Skrót tekstu: KryszStat
Strona: 179
Tytuł:
Stateczność umysłu
Autor:
Andrzej Kazimierz Kryszpin Kirszensztein
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1769
Data wydania (nie wcześniej niż):
1769
Data wydania (nie później niż):
1769
Dzieci ojca w kościele, tak idą te koła, Schowawszy, jego składy wynoszą z kościoła: Gdzie skoro on swój skarbiec otworzą przed stryjem, Aż na wierzchu srogi kij i karta pod kijem. Dalej kamienie w zgrzebiach, zadumają się tu, I wszyscy do czytania pójdą testamentu; Aż tam: Pod tego kija dębowego chłostą Wszytkich ojców zaklinam, skoro im dorostą, Skoro dziatki rozrządzą dla miłości, żeby Nie zostawiwszy sobie wioski od potrzeby, Wszytkiego dobra swego nie puszczali w ręce, Bo jako są nietrwałe afekty dziecięce, Jam przykład; we mnie wszyscy ojcowie niech widzą; Z którego jako córki za żywota szydzą, Tak i ja z
Dzieci ojca w kościele, tak idą te koła, Schowawszy, jego składy wynoszą z kościoła: Gdzie skoro on swój skarbiec otworzą przed stryjem, Aż na wierzchu srogi kij i karta pod kijem. Dalej kamienie w zgrzebiach, zadumają się tu, I wszyscy do czytania pójdą testamentu; Aż tam: Pod tego kija dębowego chłostą Wszytkich ojców zaklinam, skoro im dorostą, Skoro dziatki rozrządzą dla miłości, żeby Nie zostawiwszy sobie wioski od potrzeby, Wszytkiego dobra swego nie puszczali w ręce, Bo jako są nietrwałe afekty dziecięce, Jam przykład; we mnie wszyscy ojcowie niech widzą; Z którego jako córki za żywota szydzą, Tak i ja z
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 496
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
mrą, on żyje; nierówna Fortuna, tak, tak, gdy kto ma aniołem piastuna.
77 I rzeczą samą rzeźwy, i przezwiskiem Rzewuski w mocnym osiadł Mohilowie, co nas wiary swej dokumentem śliskiem, jako polegać na kozackiem słowie, nauczy, kędy marsowym igrzyskiem rumem foreca, trupem Tatarowie kilkakroć padli, nie zwyczajną chłostą, za co też chełmskiem pisze się starostą.
78 Toli za waszę krew, za wasze śmierci, wielcy, odważni, cni bohatyrowie, za tyle darmo przesłużonych ćwierci, za trud, za niewczas i stracone zdrowie nagroda papier, co go mól powierci? W tym sława, co się nieśmiertelną zowie? Ten waszych
mrą, on żyje; nierówna Fortuna, tak, tak, gdy kto ma aniołem piastuna.
77 I rzeczą samą rzeźwy, i przezwiskiem Rzewuski w mocnym osiadł Mohilowie, co nas wiary swej dokumentem śliskiem, jako polegać na kozackiem słowie, nauczy, kędy marsowym igrzyskiem rumem foreca, trupem Tatarowie kilkakroć padli, nie zwyczajną chłostą, za co też chełmskiem pisze się starostą.
78 Toli za waszę krew, za wasze śmierci, wielcy, odważni, cni bohatyrowie, za tyle darmo przesłużonych ćwierci, za trud, za niewczas i stracone zdrowie nagroda papier, co go mól powierci? W tym sława, co się nieśmiertelną zowie? Ten waszych
Skrót tekstu: PotMuzaKarp
Strona: 35
Tytuł:
Muza polska
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Adam Karpiński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1996
niebezpieczne Przebyli drogi Państwa wysokiego/ Obronną ręką ustępując z niego. Prawda to żeśmy miejsca ostradali/ Aleśmy dobrze zguby wetowali: Przeciwny naród dostał się nam w ręce/ I trzymamy go w niewoli/ i męce. IV. Gdzie bez przestanku będziem się pastwili/ I zguby swojej na nich dochodzili. Będziem ognistą chłostą dusze siekli/ I niewytrwaną katownią je piekli. Pomsta krzywd naszych mieć nie będzie końca/ Pierwej jasnego niebo zbędzie słońca: A nasze wcale zostanie karanie/ Wiek wiekom wiecznie/ póki Boga stanie: Pochodnia
V. Będziem dbać o się/ i mieć się na pieczy/ I poszłyby nam nienagorzej rzeczy: Ale
niebespieczne Przebyli drogi Pánstwá wysokiego/ Obronną ręką vstępuiąc z niego. Prawdá to żesmy mieyscá ostrádali/ Alesmy dobrze zguby wetowáli: Przećiwny narod dostał sie nam w ręce/ Y trzymamy go w niewoli/ y męce. IV. Gdzie bez przestánku będziem sie pastwili/ Y zguby swoiey ná nich dochodzili. Będziem ognistą chłostą dusze śiekli/ Y niewytrwáną kátownią ie piekli. Pomstá krzywd nászych mieć nie będzie końca/ Pierwey iásnego niebo zbędzie słońcá: A násze wcále zostánie karánie/ Wiek wiekom wiecznie/ poki Bogá stanie: Pochodniá
V. Będziem dbáć o się/ y mieć się ná pieczy/ Y poszłyby nam nienagorzey rzeczy: Ale
Skrót tekstu: TwarKPoch
Strona: B3v
Tytuł:
Pochodnia miłości bożej
Autor:
Kasper Twardowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
roztwierał, i one prochem nabiwszy zapalał, zacne panie, i panny naprzód gwałtownie zelżone w głęboką niewolą do Tatarskich odsyłał krajów. Pierwsze te zadatki Tatarskiego okrucieństwa złożywszy Syrgalej, nim się Inflantczycy rekolligować mogli, w prędce na Narwę do Iwanogroda się zwrócił, i tam obozem stanąwszy listem swoim obwieścił Inflantczyków: żeby za tą pierwszą chłostą czyli pożałowaniem Moskiewskim powolniejszemi byli, i z uniżonością Carowi trybut wypłacili.
Tak okrutne Tatarzyna tego nawiedziny skaziły serce Inflantczykom, że nie czując się do sił na obronę wystarczających, ani mogąc w tak ścisłym czasie skoligowanej zaciągnąć pomocy; armistitium na miesiąc wyjednać sobie musieli. Pod czas którego wyprawili dawnych posłów do Cara z summą 60000
roztwierał, y one prochem nabiwszy zapalał, zacne panie, y panny naprzod gwałtownie zelżone w głeboką niewolą do Tatarskich odsyłał krajow. Pierwsze te zadatki Tatarskiego okrućieństwa złożywszy Syrgaley, nim śię Inflantczycy rekolligować mogli, w prętce ná Narwę do Iwanogroda śię zwroćił, y tam obozem stanąwszy listem swoim obwieśćił Inflantczykow: żeby zá tą pierwszą chłostą czyli pożałowaniem Moskiewskim powolnieyszemi byli, y z uniżonośćią Carowi trybut wypłaćili.
Tak okrutne Tatarzyna tego nawiedźiny skaźiły serce Inflantczykom, że nie czując śię do śił ná obronę wystarczających, áni mogąc w tak śćisłym czaśie skoligowaney záćiągnąć pomocy; armistitium ná mieśiąc wyjednać sobie muśieli. Pod czas ktorego wyprawili dawnych posłow do Cara z summą 60000
Skrót tekstu: HylInf
Strona: 96
Tytuł:
Inflanty w dawnych swych i wielorakich aż do wieku naszego dziejach i rewolucjach
Autor:
Jan August Hylzen
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. Akademicka Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1750
Data wydania (nie wcześniej niż):
1750
Data wydania (nie później niż):
1750