tej mierze jestem do tych, którzy na graczów patrzący, lubo nie grają, są w grze, i wszystkie grających omyłki lepiej nad nich postrzegają i sądzą. Do żadnej w kraju partyj nie przywiązałem się, i raz na zawsze postanowiłem w obojętności zostawać. Jak spektator więc życie przepędziłem, i w tym charakterze niniejsze dzieło odprawić zamyślam. Dalsze życie mojego okoliczności, gdy czas i potrzeba wyciągać będzie, opowiem. Gdy zaś nad ustawicznym milczeniem moim zastanawiać mi się przychodzi, sam sobie mam za złe, iż dotąd nie użyczyłem nikomu tego, com ustawiczną aplikacją zyskał. Strofowany nieraz o to i nader słusznie od moich przyjaciół
tey mierze iestem do tych, ktorzy na graczow patrzący, lubo nie graią, są w grze, y wszystkie graiących omyłki lepiey nad nich postrzegaią y sądzą. Do żadney w kraiu partyi nie przywiązałem się, y raz na zawsze postanowiłem w oboiętności zostawać. Jak spektator więc życie przepędziłem, y w tym charakterze ninieysze dzieło odprawić zamyślam. Dalsze życie moiego okoliczności, gdy czas y potrzeba wyciągać będzie, opowiem. Gdy zaś nad ustawicznym milczeniem moim zastanawiać mi się przychodzi, sam sobie mam za złe, iż dotąd nie użyczyłem nikomu tego, com ustawiczną applikacyą zyskał. Strofowany nieraz o to y nader słusznie od moich przyiacioł
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 13
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
, Co z nim do szkoły chadzał, a z nim siadał często, I w dialektyce się z nim rozpierał gęsto. Ten był znak: nie miał jednej z rodu dziurki w nosie, A powiadają ludzie z dawna o tym, kto się
Z latawca ojca zrodzi, taki ma znak zawżdy, I w tym go charakterze może poznać każdy. Jaki ociec taki syn, takie przyrodzenie, I jakie jego było znacie już ćwiczenie. Ten imię Jezusowe najpierwej wyspacał, Miasto Salvator, na złość Servator wywracał, Aby imię zbawienne, co anioł zniósł z nieba, Dworsko udawał, że mu zbawienia nie trzeba. A Grecy Zoter zowią Zbawiciel, Żydowie
, Co z nim do szkoły chadzał, a z nim siadał często, I w dialektyce się z nim rozpierał gęsto. Ten był znak: nie miał jednej z rodu dziurki w nosie, A powiadają ludzie z dawna o tym, kto się
Z latawca ojca zrodzi, taki ma znak zawżdy, I w tym go charakterze może poznać każdy. Jaki ociec taki syn, takie przyrodzenie, I jakie jego było znacie już ćwiczenie. Ten imię Jezusowe najpierwej wyspacał, Miasto Salvator, na złość Servator wywracał, Aby imię zbawienne, co anioł zniósł z nieba, Dworsko udawał, że mu zbawienia nie trzeba. A Grecy Zoter zowią Zbawiciel, Żydowie
Skrót tekstu: ErZrzenAnKontr
Strona: 361
Tytuł:
Anatomia Martynusa Lutra Erazma z Roterdama
Autor:
Erazm z Rotterdamu
Tłumacz:
Jan Zrzenczycki
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
osadzonej na miejscu Chrystusowym żył jako Bóg na świecie dla dusz krwię przenajdroższą odkupionych. O życie najprzedniejsze, najświętsze i najpotrzebniejsze! Ach straszliwa czci i niebezpieczeństwa pełna, żyć jako i dla kogo obligacyjo! Cóż mi tu odpowiecie, szacujący się z człowiekiem według ułomności i sprosności swoich, z Bogiem i nad Boga według prezumpcji w charakterze jego wysmukli ćwikowie albo raczej kapłani. Aksyjoma wasze jest potępienia godne: że ksiądz nie jest aniołem, żyć musi jako człowiek, kiedy jako Bóg żyć zawsze powinien. Czemuż z światem nie żyjecie do końca, święte, stare obudwu Testamentów duchowieństwa, kiedy dotychczas wasze żyje na modelusz życia duchownego powołanie? Podobnoście krwi
osadzonej na miejscu Chrystusowym żył jako Bóg na świecie dla dusz krwię przenajdroższą odkupionych. O życie najprzedniejsze, najświętsze i najpotrzebniejsze! Ach straszliwa czci i niebezpieczeństwa pełna, żyć jako i dla kogo obligacyjo! Cóż mi tu odpowiecie, szacujący się z człowiekiem według ułomności i sprosności swoich, z Bogiem i nad Boga według prezumpcyi w charakterze jego wysmukli ćwikowie albo raczej kapłani. Aksyjoma wasze jest potępienia godne: że ksiądz nie jest aniołem, żyć musi jako człowiek, kiedy jako Bóg żyć zawsze powinien. Czemuż z światem nie żyjecie do końca, święte, stare obudwu Testamentów duchowieństwa, kiedy dotychczas wasze żyje na modelusz życia duchownego powołanie? Podobnoście krwi
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 222
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
, uczyni bezpiecznie bez skrupułu wójt, włodarz, kmieć i parobek, dziewka pozwoli się na plebaniją za odpust i poświęcenie. Jako się nie gorszyć, kiedy kapłan, wziąwszy na siebie przez poświęcenie Boga całe znowu czartostwa piekło, przez grzychy i niecnoty swoje na niego bierze i mieć go pod nimi usiłuje! Bo gdy w charakterze kapłańskim czcimy samego Boga, a charakter w najgorszym etiam księdzu istoty i szacunku swojego nie traci, toć się i Bóg nie umyka spod niego, kiedy ksiądz przez grzych diabła na siebie przyjmuje. Jako się nie gorszyć, kiedy ks. pasterz, dozorowi samemu owczarni Chrystusowej poświęcony, z niej owieczki skubie, doi i
, uczyni bezpiecznie bez skrupułu wójt, włodarz, kmieć i parobek, dziewka pozwoli się na plebaniją za odpust i poświęcenie. Jako się nie gorszyć, kiedy kapłan, wziąwszy na siebie przez poświęcenie Boga całe znowu czartostwa piekło, przez grzychy i niecnoty swoje na niego bierze i mieć go pod nimi usiłuje! Bo gdy w charakterze kapłańskim czcimy samego Boga, a charakter w najgorszym etiam księdzu istoty i szacunku swojego nie traci, toć się i Bóg nie umyka spod niego, kiedy ksiądz przez grzych dyjabła na siebie przyjmuje. Jako się nie gorszyć, kiedy ks. pasterz, dozorowi samemu owczarni Chrystusowej poświęcony, z niej owieczki skubie, doi i
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 231
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
waszych postumentami nadstawiać nie
chcecie. Ty, nieśmiertelna sławo, która wielkich ludzi od skazitelne uwalniasz niepamięci, wpóki pamięci ludzkiej stanie, tak miłe Bogu i ojczyźnie wysławiaj imiona, „cantantes sublime ferant ad sidera cygni” śpiewające łabędzie niech się wznoszą wysoko do nieba.
Umarły jeszcze mówi, defunctus adhuc loquitur, wam pierwszym w charakterze dam wszelkiej estymacji najgodniejszym, trzem gracjom, trzem córom, trzem godnym, jakich jerozolimskie ołtarze nie miewały, w żałosnym osieroceniu po ojcu jęczącym synogarlicom. Tobie, Wielmożna Wańkowiczowa, starościno ruszowska, płci twojej a wieku naszego z do-broci, ludzkości, pobożności mnie wiadomej ozdobo, i Wielmożnej Ruszczycowej, starościnie porojskiej, i tobie
waszych postumentami nadstawiać nie
chcecie. Ty, nieśmiertelna sławo, która wielkich ludzi od skazitelne uwalniasz niepamięci, wpóki pamięci ludzkiej stanie, tak miłe Bogu i ojczyźnie wysławiaj imiona, „cantantes sublime ferant ad sidera cygni” śpiewające łabędzie niech się wznoszą wysoko do nieba.
Umarły jeszcze mówi, defunctus adhuc loquitur, wam pierwszym w charakterze dam wszelkiej estymacji najgodniejszym, trzem gracjom, trzem córom, trzem godnym, jakich jerozolimskie ołtarze nie miewały, w żałosnym osieroceniu po ojcu jęczącym synogarlicom. Tobie, Wielmożna Wańkowiczowa, starościno ruszowska, płci twojej a wieku naszego z do-broci, ludzkości, pobożności mnie wiadomej ozdobo, i Wielmożnej Ruszczycowej, starościnie porojskiej, i tobie
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 501
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
że nasz honor atakował. Wierzam, że trudne jest podług niezmiernej ambicji dla księcia IMci kanclerza dilemmadylemat, bo powiedzieć, że się nie zna do tego, że nasz honor atakował, więc w szpetnym nieprawdy tak wielkiemu ministrowi przed tak wielą w Litwie i w Koronie ludźmi, przed którymi nasz honor atakował, trzeba zostać charakterze, a zaś przyznać się, że atakował, więc trzeba wielkim złośnikiem i jawnym zostać kalumniatorem. A zatem IMP. surogator orszański, lubo tacita confessione factum non negatmilczącym wyznaniem nie zaprzecza faktu, i tym samym wyznaje, i tym samym succumbitustępuje, jednak chcąc tę milczącą sukubicją porażkę ochronić i niby niewinność JOKsięcia IMci
że nasz honor atakował. Wierzam, że trudne jest podług niezmiernej ambicji dla księcia JMci kanclerza dilemmadylemat, bo powiedzieć, że się nie zna do tego, że nasz honor atakował, więc w szpetnym nieprawdy tak wielkiemu ministrowi przed tak wielą w Litwie i w Koronie ludźmi, przed którymi nasz honor atakował, trzeba zostać charakterze, a zaś przyznać się, że atakował, więc trzeba wielkim złośnikiem i jawnym zostać kalumniatorem. A zatem JMP. surogator orszański, lubo tacita confessione factum non negatmilczącym wyznaniem nie zaprzecza faktu, i tym samym wyznaje, i tym samym succumbitustępuje, jednak chcąc tę milczącą sukubicją porażkę ochronić i niby niewinność JOKsięcia JMci
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 585
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, a książę też na drugi dzień pojechał ku Nieświeżowi.
Gdy powróciłem do Wilna, Rzewuski, podstoli lit., z Drezna przysłany mówił mi, że miał zlecenie od marszałka nadwornego lit., abym go de statu prowincji litewskiej oraz o subiektach po województwach i powiatach litewskich, nie tylko de capacitate onych i charakterze, ale też o przyjaźni czy do dworu, czy dla książąt Czartoryskich informował. Mówił mi zatem, abym tę informacją in scriptis jemu podał. Musiałem zatem cale prawie dzień na tym pisaniu bawić, jakoż ta rzecz wielkiej potrzebowała ostrożności, dawać bowiem o tak wielu ludziach rzetelne iudicium, można było sobie wielką
, a książę też na drugi dzień pojechał ku Nieświeżowi.
Gdy powróciłem do Wilna, Rzewuski, podstoli lit., z Drezna przysłany mówił mi, że miał zlecenie od marszałka nadwornego lit., abym go de statu prowincji litewskiej oraz o subiektach po województwach i powiatach litewskich, nie tylko de capacitate onych i charakterze, ale też o przyjaźni czy do dworu, czy dla książąt Czartoryskich informował. Mówił mi zatem, abym tę informacją in scriptis jemu podał. Musiałem zatem cale prawie dzień na tym pisaniu bawić, jakoż ta rzecz wielkiej potrzebowała ostrożności, dawać bowiem o tak wielu ludziach rzetelne iudicium, można było sobie wielką
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 656
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
z honorem dla Abramowiczów i z konsyderacją co do ich sprawy.
Brasławski sejmik był fatalny, a to z takowej okoliczności: Strutyński, kasztelanie smoleński, starosta szakinowski, człek impetyczny i płochy, i którego młodość w Peterburgu i potem w Gdańsku podczas oblężenia od Moskwy króla Stanisława nie ze wszystkim, jako powiedano, w dobrym charakterze chwalebna, zaszedł był w kłótnie i w emulacje w powiecie brasławskim z Wawrzeckim, stolnikiem brasławskim, podstarościm grodzkim orszańskim, człekiem takoż popędliwym i obrotnym. Zwadzili się tedy ci obydwa raz z sobą i Strutyński przymówił Wawrzeckie-
mu o urodzenie szlacheckie, o co Wawrzecki chciał go i prawem, i lewem konwinkować. Widząc zatem Strutyński
z honorem dla Abramowiczów i z konsyderacją co do ich sprawy.
Brasławski sejmik był fatalny, a to z takowej okoliczności: Strutyński, kasztelanie smoleński, starosta szakinowski, człek impetyczny i płochy, i którego młodość w Peterburgu i potem w Gdańsku podczas oblężenia od Moskwy króla Stanisława nie ze wszystkim, jako powiedano, w dobrym charakterze chwalebna, zaszedł był w kłótnie i w emulacje w powiecie brasławskim z Wawrzeckim, stolnikiem brasławskim, podstarościm grodzkim orszańskim, człekiem takoż popędliwym i obrotnym. Zwadzili się tedy ci obydwa raz z sobą i Strutyński przymówił Wawrzeckie-
mu o urodzenie szlacheckie, o co Wawrzecki chciał go i prawem, i lewem konwinkować. Widząc zatem Strutyński
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 707
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
przyprowadzone wtej Materii zaczęte Traktaty. Kurprinc I. M. Saski odjechał stąd do Olmuncu/ aby się tam mógł widzieć z Rodzicem swoim/ Królem I. M. Polskim. Sekretarz I. M. P. Fleiszmanów wyprawiony stąd do Białogrodu/ aby stamtąd dalej znowu/ to jest/ aż do Konstantynopola odjechał/ w Charakterze Rezydenta Cesarskiego w Sztambule. z Białogrodu/ 18. Augusti.
Ponieważ Dnia dzisiejszego Rok temu właśnie minął/ jakośmy z Ciężkiego Ottomańskiego Jarzma złaski Bożej uwolnieni będąc/ Niezwycieżonej Cesarskiej nad sobą dostąpili proteccji: Tedy na nigdy nieustawającą Pamiątkę/ tej tak sławnej na ten czas/ nad Turkami Wiktoriej/ I. M.
przyprowádzone wtey Máteriey zácżęte Tráktaty. Kurprinc I. M. Sáski odiechał ztąd do Olmuncu/ áby śię tám mogł widzieć z Rodzicem swoim/ Krolem I. M. Polskim. Sekretarz I. M. P. Fleiszmánow wypráwiony ztąd do Biáłogrodu/ áby ztámtąd dáley znowu/ to iest/ ász do Konstántynopolá odiecháł/ w Chárákterze Residenta Cesárskiego w Sztámbule. z Białogrodu/ 18. Augusti.
Poniewász Dńiá dzisieyszego Rok temu właśńié minął/ iákosmy z Cięszkiego Ottomáńskiego Iárzmá złáski Bożey uwolńieńi będąc/ Niezwycieżoney Cesárskiey nád sobą dostąpili protectiey: Tedy ná nigdy nieustawáiącą Pámiątkę/ tey ták słáwney ná ten ćzás/ nád Turkámi Victoriey/ I. M.
Skrót tekstu: PoczKról
Strona: 42
Tytuł:
Poczta Królewiecka
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Królewiec
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1718
Data wydania (nie wcześniej niż):
1718
Data wydania (nie później niż):
1718
do jednej strony, jego naturalny ogień, i ta wada, że się sprzeczać lubi, czynią mi go potrzebnym i owszem nieoszacowanym, jego sprzeczki pochodzą z pełności serca, z żywości, i z wolnej myśli upodobania, z nienawiści przeciwko wszystkiemu niskomyślnemu zezwalaniu, z wielkiej uprzejmości, i łatwo się burzącej dotkliwości. Przy jego charakterze i w jego ustach sprzeczanie z większej części swoję obrażającą utraca własność, i staje się źrzodłem poufałych rozmów i małych kłotni, których gdyby nie było, czas długi i więzienie dalekoby się barziej przykrzyło. Krótko, dla siebieśmy się urodzili. Wady jego w tej mierze, wrownej z mymi naprzeciw stawają wadze, i dobre
do iedney strony, iego naturalny ogień, i ta wada, że się sprzeczać lubi, czynią mi go potrzebnym i owszem nieoszacowanym, iego sprzeczki pochodzą z pełnośći serca, z żywośći, i z wolney myśli upodobania, z nienawiśći przeciwko wszystkiemu niskomyślnemu zezwalaniu, z wielkiey uprzeymośći, i łatwo śię burzącey dotkliwości. Przy iego charakterze i w iego ustach zprzeczanie z większey częśći swoię obrażaiącą utraca własność, i staie śię źrzodłem poufałych rozmow i małych kłotni, ktorych gdyby nie było, czas długi i więzienie dalekoby śię barziey przykrzyło. Krotko, dla śiebieśmy śię urodzili. Wady iego w tey mierze, wrowney z mymi naprzeciw stawaią wadze, i dobre
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 93
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755