koni, Garłem nienależytej przypłaciwszy jazdy. To tak Febus; Febe zaś, która rządzi gwiazdy, Rodzona jego siostra, Dianą się mieni, Wprząga cug wiatronogich w swój pojazd jeleni: Tymi się, raz w okrągłej, drugi w szczupłej cerze, Wozi po modrej górnych firmamentów sferze. Precz ogarzy z ostrymi, precz stąd charci, kielcy, Nie pomyślajcie o nich myśliwcy i strzelcy, Niech was Ifigeniją Agamemnon straszy, Znajdzie się inszy jeleń do uciechy waszej. Wozom się na polskiego nieba dziś frambugu Przypatrując, jelenia widzę z koniem w cugu: Koń na ręce, a jeleń u dyszla podsobni; Zrazu nic mi się nad to zdało niepodobniej,
koni, Garłem nienależytej przypłaciwszy jazdy. To tak Febus; Febe zaś, która rządzi gwiazdy, Rodzona jego siostra, Dyjaną się mieni, Wprząga cug wiatronogich w swój pojazd jeleni: Tymi się, raz w okrągłej, drugi w szczupłej cerze, Wozi po modrej górnych firmamentów sferze. Precz ogarzy z ostrymi, precz stąd charci, kielcy, Nie pomyślajcie o nich myśliwcy i strzelcy, Niech was Ifigeniją Agamemnon straszy, Znajdzie się inszy jeleń do uciechy waszej. Wozom się na polskiego nieba dziś frambugu Przypatrując, jelenia widzę z koniem w cugu: Koń na ręce, a jeleń u dyszla podsobni; Zrazu nic mi się nad to zdało niepodobniej,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 192
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, gładki i chodziwy, Jeśli chłopska kobyła, źrebię diabeł dziwy; Owszem, rychlej, jeżeli klacz podolską zdybie, Piękne się uda źrebię po lada kandybie, Zwłaszcza gdy, co w nich sam wiatr południowy czyni, Rodzą się bez drygantów sami Akwilini. Pódźmyż znowu do psiarnie: jeśli z lada suką Najcudniejszy się charci i ogarzy tłuką, Ledwie znak ojca będzie; nie chcesz gniazda zmieszać, Każ szczenięta potopić, a matki powieszać. Wszytkieć konie, wszytkie psy Pan Bóg siercią odział, Wżdy przecie w ich rodzajach chciał uczynić podział: Inszy frez; inszy żmudzin; insze są szewluhy,
Przyrodne do orczyka, chomąta i duhy; Inszy
, gładki i chodziwy, Jeśli chłopska kobyła, źrebię diaboł dziwy; Owszem, rychlej, jeżeli klacz podolską zdybie, Piękne się uda źrebię po leda kandybie, Zwłaszcza gdy, co w nich sam wiatr południowy czyni, Rodzą się bez drygantów sami Akwilini. Pódźmyż znowu do psiarnie: jeśli z leda suką Najcudniejszy się charci i ogarzy tłuką, Ledwie znak ojca będzie; nie chcesz gniazda zmieszać, Każ szczenięta potopić, a matki powieszać. Wszytkieć konie, wszytkie psy Pan Bóg siercią odział, Wżdy przecie w ich rodzajach chciał uczynić podział: Inszy frez; inszy żmudzin; insze są szewluhy,
Przyrodne do orczyka, chomąta i duhy; Inszy
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 391
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
tam kuropatwa, raz w rok udziec sarni. Ja myślę o śpichlerzu, piwnicy, śpiżarni — A mój duszka jakiego dzień w dzień zwabi gościa, Jeść gwałt, pić kusztyk — mnie on o to nie waszmościa; Choć myśliwy — zwierzyna z kurnika a z chlewka. Pewniejsza przez myśliwstwa, którą zgoni, dziewka, Charci, niśli zająca, ugoinią daleko Prędzej połeć na ścienie albo z garkiem mleko W komorze, o co jeszcze mnie potyka blizna. Z tym wszystkiem ja go kocham, bo szumny mężczyzna!” 155. NE SUTOR ULTRA CREPIDAM
... 156. DO EDYCJI CENZORA
Żeby przeciwko wierze co było — nie tuszę — W
tam kuropatwa, raz w rok udziec sarni. Ja myślę o śpichlerzu, piwnicy, śpiżarni — A mój duszka jakiego dzień w dzień zwabi gościa, Jeść gwałt, pić kusztyk — mnie on o to nie waszmościa; Choć myśliwy — zwierzyna z kurnika a z chlewka. Pewniejsza przez myśliwstwa, którą zgoni, dziewka, Charci, niśli zająca, ugoinią daleko Prędzej połeć na ścienie albo z garkiem mleko W komorze, o co jeszcze mnie potyka blizna. Z tym wszystkiem ja go kocham, bo szumny mężczyzna!” 155. NE SUTOR ULTRA CREPIDAM
... 156. DO EDYCYI CENZORA
Żeby przeciwko wierze co było — nie tuszę — W
Skrót tekstu: KorczFrasz
Strona: 50
Tytuł:
Fraszki
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
zleź z drzewa, że cię już obłapię,
A potym się do inszych z poselstwem pokwapię”. Kur chytrość zrozumiawszy, rzkomo jej uwierzył, A ówdzie, jakby jej zbyć, pilnie na to mierzył. Więc postawą wesołą rzekł: „Barzoć dziękuję Za nowiny, czemu się i sam przypatruję, Gdyż hajn pędem dwaj charci bieżą, te nowiny, Jako mniemam, roznosząc do inszej drużyny”. Co liszka usłyszawszy, w drogę się pospieszy, Gdyż jej swoją nowiną kur najmniej nie cieszy. Więc go żegna, a ów zaś prosi, by zetrwała: „Będziesz, pry, w towarzystwie wnet psy z sobą miała, Zaczym insze zwierzęta
zleź z drzewa, że cię już obłapię,
A potym się do inszych z poselstwem pokwapię”. Kur chytrość zrozumiawszy, rzkomo jej uwierzył, A ówdzie, jakby jej zbyć, pilnie na to mierzył. Więc postawą wesołą rzekł: „Barzoć dziękuję Za nowiny, czemu się i sam przypatruję, Gdyż hajn pędem dwaj charci bieżą, te nowiny, Jako mniemam, roznosząc do inszej drużyny”. Co liszka usłyszawszy, w drogę się pospieszy, Gdyż jej swoją nowiną kur najmniej nie cieszy. Więc go żegna, a ów zaś prosi, by zetrwała: „Będziesz, pry, w towarzystwie wnet psy z sobą miała, Zaczym insze źwierzęta
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 32
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
do inszej drużyny”. Co liszka usłyszawszy, w drogę się pospieszy, Gdyż jej swoją nowiną kur najmniej nie cieszy. Więc go żegna, a ów zaś prosi, by zetrwała: „Będziesz, pry, w towarzystwie wnet psy z sobą miała, Zaczym insze zwierzęta rychlejć wiarę dadzą, Gdy ujźrzą, że cię charci zgodliwie prowadzą”. Lecz liszka widząc, że jej szło o własną skórę, Poszła jak oparzona, nie wzglądając wzgórę. Tak czasem chce obłudny zwieść słowy dobrego, Rozumiejąc, że psich sztuk nie postrzega jego; A ów znając, uda to, że na nich przestaje, Słowa jednak za słowa, dar za dar
do inszej drużyny”. Co liszka usłyszawszy, w drogę się pospieszy, Gdyż jej swoją nowiną kur najmniej nie cieszy. Więc go żegna, a ów zaś prosi, by zetrwała: „Będziesz, pry, w towarzystwie wnet psy z sobą miała, Zaczym insze źwierzęta rychlejć wiarę dadzą, Gdy ujźrzą, że cię charci zgodliwie prowadzą”. Lecz liszka widząc, że jej szło o własną skórę, Poszła jak oparzona, nie wzglądając wzgórę. Tak czasem chce obłudny zwieść słowy dobrego, Rozumiejąc, że psich sztuk nie postrzega jego; A ów znając, uda to, że na nich przestaje, Słowa jednak za słowa, dar za dar
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 32
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
młodszy to kto zrobi.” Lecz gdy ją ten do gęby, nie do masła, drobi: „Stąd znać niemyśliwego, bo — rzekę — myśliwi Nie tak są na zwierzynę, jak Waszeć, łapczywi.” A towarzysz: „Ba, i stąd: niedawno psom parzy; Wżdy nie wie, że wprzód charci jedzą niż ogarzy.” 123. KĘDY PAPU, TAM I KAKU
Jakoż każdy na starość człek od siebie rożny! To ten z młodu tak grzeczny, tak był ochędożny, Że ledwie u drugiego w izbie obyczajniej, Niż u niego bywało w chlewie abo w stajniej: Suknia, czapka, bot modny, co
młodszy to kto zrobi.” Lecz gdy ją ten do gęby, nie do masła, drobi: „Stąd znać niemyśliwego, bo — rzekę — myśliwi Nie tak są na zwierzynę, jak Waszeć, łapczywi.” A towarzysz: „Ba, i stąd: niedawno psom parzy; Wżdy nie wie, że wprzód charci jedzą niż ogarzy.” 123. KĘDY PAPU, TAM I KAKU
Jakoż każdy na starość człek od siebie rożny! To ten z młodu tak grzeczny, tak był ochędożny, Że ledwie u drugiego w izbie obyczajniej, Niż u niego bywało w chlewie abo w stajniej: Suknia, czapka, bot modny, co
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 75
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
By się wszytkich żołnierzów z domu twego miało PRZEMOWA
Wyliczać, którzy i dziś trybem wielkich przodków Robiąc na dobre imię, nie zbierają podków, Dosyć mają zasłużyć, a głosem swobodnym, Gdy drudzy biorą, wyrzec: i jam tego godnym! Co dotąd przed dobrtmi chwytali legarci, Lada kondys ci porwie, gdy obrócą charci Wiem ja, że nie bez wstydu z strony to obojej Tak w oczy chwalić, jako słuchać chwały swojej, Aleć mnie miłość moja, ciebie niech odwstydzi Prawda; gdyć to przyznaję, co świat w tobie widzi; Chyba jeśli kto ślepy albo będzie głuchy Lub domator: bo świata odsądzam piecuchy Komu oczy cebulą
By się wszytkich żołnierzów z domu twego miało PRZEMOWA
Wyliczać, którzy i dziś trybem wielkich przodków Robiąc na dobre imię, nie zbierają podków, Dosyć mają zasłużyć, a głosem swobodnym, Gdy drudzy biorą, wyrzec: i jam tego godnym! Co dotąd przed dobrtmi chwytali legarci, Leda kondys ci porwie, gdy obrócą charci Wiem ja, że nie bez wstydu z strony to obojej Tak w oczy chwalić, jako słuchać chwały swojej, Aleć mnie miłość moja, ciebie niech odwstydzi Prawda; gdyć to przyznaję, co świat w tobie widzi; Chyba jeśli kto ślepy albo będzie głuchy Lub domator: bo świata odsądzam piecuchy Komu oczy cebulą
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 397
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
; nie bez nadziei
obłowu oni, ale i on jeszcze nie traci serca, złe mijając miejsce, aza Latona opłonąwszy, kto wie, wróci mu zdrowie.
W tym, nie folgując nogom nic wiatrowym, leci by strzała po boru sosnowym, zbywając w gęstych zaroślach pogoni własnej, co goni.
Ale i charci niemniej go ścigają ani go z oczu chciwi upuszczają, tuż wszędzie po nim w jego niosąc tropy porywcze stopy.
Co za nim dąbrów, co oni zielonych pagórków, co pól pługiem zaprawionych, co i łąk równych, co rowów przebyli, niż pana zbyli?
Skoczył li w rzekę spocony, i onych tenże pław
; nie bez nadziei
obłowu oni, ale i on jeszcze nie traci serca, złe mijając miejsce, aza Latona opłonąwszy, kto wie, wróci mu zdrowie.
W tym, nie folgując nogom nic wiatrowym, leci by strzała po boru sosnowym, zbywając w gęstych zaroślach pogoni własnéj, co goni.
Ale i charci niemniej go ścigają ani go z oczu chciwi upuszczają, tuż wszędzie po nim w jego niosąc tropy porywcze stopy.
Co za nim dąbrów, co oni zielonych pagórków, co pól pługiem zaprawionych, co i łąk równych, co rowów przebyli, niż pana zbyli?
Skoczył li w rzekę spocony, i onych tenże pław
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 271
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
m się jechać gotował gdzie w łowy: Luk porwę w rękę co podle mnie leżał/ Którego Anioł z trafunku odbieżał. Strzały mam pewne w kołczanie serdecznym/ Lowczym/ i mężem zdam się być walecznym.
XXXII. Trefna odmiana (patrzcie jakie dziwy) Z prostaka stał się myśliwiec prawdziwy: Trąba u boku/ dwaj Charci na smyczy/ A na ramieniu sieci i potyczy. A co dziwniejsza/ jakby prawdę żywą Zmyślił Sen z ciała szkapę urodziwą: Lecz i to sztuka/ z cierniowej korony/ Kawecan stał się szkapie dla obrony.
XXXIII. Co jeszcze więtsza/ o cud niebywały/ Z Krzyża Świętego Jeleń okazały: Miedzy rogami
m sie iecháć gotował gdzie w łowy: Luk porwę w rękę co podle mnie leżał/ Ktorego Anyoł z tráfunku odbieżał. Strzały mam pewne w kołczanie serdecznym/ Lowczym/ y mężem zdam sie bydz walecznym.
XXXII. Trefna odmiáná (pátrzćie iákie dziwy) Z prostaká stał sie myśliwiec prawdziwy: Trąbá v boku/ dwáy Chárći ná smyczy/ A ná rámieniu śieći y potyczy. A co dziwnieysza/ iákby prawdę żywą Zmyślił Sen z ćiałá szkápę vrodziwą: Lecz y to sztuka/ z ćierniowey korony/ Káwecan stał sie szkápie dla obrony.
XXXIII. Co iescze więtszá/ o cud niebywáły/ Z Krzyżá Swiętego Ieleń okazały: Miedzy rogami
Skrót tekstu: TwarKPoch
Strona: E3v
Tytuł:
Pochodnia miłości bożej
Autor:
Kasper Twardowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
/ Lalasz/ posczwałem Jelenia gładkiego: Ale bezecna szkapa na kieł wzięła/ W insze mnie pole przezdzięki pojęła.
XXXVI. Charci odemnie na dwoje staj byli/ A za swawolą zwykłą się puścili: Bowiem podrzucił nieprzyjaciel sztukę/ (Patrz jak wyprawia czart swoję naukę.) Wypadł Świat z chrostu w zajęczym kożuchu/ Charci co jedno dostaje im duchu/ Puszczą się ponim z okrzykiem wesoło/ To stąd/ to zowąd/ obrócą go wkoło. Pochodnia
XXXVII. Było co widzieć/ kiedy z podziwieniem/ Czynił o zakład Nałóg z Przyrodzeniem: Zrazu natura dość z siebie czyniła/ Bo go na dobre staje zostawiła. Ale kiedy się ze
/ Lálász/ posczwałem Ielenia gładkiego: Ale bezecna szkápá ná kieł wzięłá/ W insze mnie pole przezdzięki poięłá.
XXXVI. Chárći odemnie ná dwoie stay byli/ A zá swawolą zwykłą sie puśćili: Bowiem podrzućił nieprzyiaćiel sztukę/ (Pátrz iák wypráwia czárt swoię naukę.) Wypadł Swiat z chrostu w záięczym kożuchu/ Chárći co iedno dostaie im duchu/ Pusczą sie ponim z okrzykiem wesoło/ To stąd/ to zowąd/ obrocą go wkoło. Pochodniá
XXXVII. Było co widzieć/ kiedy z podziwieniem/ Czynił o zakład Nałog z Przyrodzeniem: Zrázu náturá dość z śiebie czyniłá/ Bo go ná dobre staie zostáwiłá. Ale kiedy sie ze
Skrót tekstu: TwarKPoch
Strona: E4v
Tytuł:
Pochodnia miłości bożej
Autor:
Kasper Twardowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628