drzwi skrzypnęły, obiedwie się od stoła zaraz rozpierzchnęły. Na pół martwe od strachu, ledwo natrafiły ciemną jamkę i do niej prędko się schroniły. Wiejska mysz otrzeźwiawszy, już więcej nie chciała biesiadować, lecz do wsi co prędzej bieżała, a spojrzawszy z pagórka na mury bogate, rzekła: „Bogdaj przepadły! Wolę swoją chatę”. Me Światło! Już te mury nam się uprzykrzyły, pełno wrzasku, hałasów – na wsi pokój miły. Jeśli pomnisz, jak owo często wyjeżdżają mieszczanie do wsiów, co je blisko miasta mają, i lubo marmurowe w mieście chwalą progi, przecię na wieś dla uciech nie żałują drogi, wielką mając uciechę z
drzwi skrzypnęły, obiedwie się od stoła zaraz rozpierzchnęły. Na pół martwe od strachu, ledwo natrafiły ciemną jamkę i do niej prędko się schroniły. Wiejska mysz otrzeźwiawszy, już więcej nie chciała biesiadować, lecz do wsi co prędzej bieżała, a spojrzawszy z pagórka na mury bogate, rzekła: „Bogdaj przepadły! Wolę swoją chatę”. Me Światło! Już te mury nam się uprzykrzyły, pełno wrzasku, hałasów – na wsi pokój miły. Jeśli pomnisz, jak owo często wyjeżdżają mieszczanie do wsiów, co je blisko miasta mają, i lubo marmurowe w mieście chwalą progi, przecię na wieś dla uciech nie żałują drogi, wielką mając uciechę z
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 95
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
wątpiąc/ ogromy głos jakiś człowieczy W tym usłyszy. Stanie tu/ i co za nowina Słucha pilno. Była tam przy tym brzegu trzcina Knieja wodnym Napeom/ przed nawałem kędy Wiatrom się ukrywają. A obiegszy wszędy Te to niedostąpioną około pustynią/ Po agrestach rozwitych/ upatrzy między nią Mały jeden ostrowek/ i wiszem pokrytą Chatę na nim. Cóż wodę: do niej nieprzebytą I brzeg przykry. Ledwie tam aż nierychło na dnie Szereg wielkich kamieni trafunkiem napadnie/ Którędy przejść/ niemałym strachem się odważy/ A tedy przed sieniami na zwykłej był straży Domu tego Gospodarz. Jako kogoś zoczy Idąc k sobie/ zlęknie się i w stronę uskoczy/ Kto
wątpiąc/ ogromy głos iákiś człowieczy W tym vsłyszy. Stánie tu/ y co zá nowiná Słucha pilno. Byłá tám przy tym brzegu trzciná Knieiá wodnym Nápeom/ przed náwáłem kędy Wiátrom się vkrywáią. A obiegszy wszędy Te to niedostąpioną około pustynią/ Po ágrestách rozwitych/ vpátrzy między nią Máły ieden ostrowek/ y wiszem pokrytą Chátę ná nim. Coż wodę: do niey nieprzebytą Y brzeg przykry. Ledwie tám áż nierychło ná dnie Szereg wielkich kámieni tráfunkiem nápádnie/ Ktorędy przeyść/ niemáłym strachem się odważy/ A tedy przed sieniámi ná zwykłey był straży Domu tego Gospodarz. Iáko kogoś zoczy Idąc k sobie/ zlęknie się y w stronę vskoczy/ Kto
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 50
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
Pójdzie za nimi prostego ludu tłum i pozdrowiwszy nieuczoną mową Boga-Człowieka, złoży dary. Ty, najjaśniejszy słuchaczu, wybacz prostotę tego tłumu, który nawiedził prawdziwą kolebkę Chrystusa, i tak samo daruj naszemu nieokrzesaniu, nam, którzy tłum ten naśladujemy. Dixi.
MENALKA Cieszę się, bracia moi, że mizerną tę nawiedzić chatę Spodobało się wam. Dzięki z serca składam. A uraczyć moich będę mógł z obowiązku gości Tak wdzięcznych? Żadnych uboga piwnica napojów Nie zamyka: ni wina, ni słodkich kubków miodu. Dźwięczy niewdzięcznie próżnym skrzypem baryłka. Wyposzczonemu niezdrowe, sądzę, piwo brzuchowi. Ha, ha, ha! Pamiętam, że niedawno z
Pójdzie za nimi prostego ludu tłum i pozdrowiwszy nieuczoną mową Boga-Człowieka, złoży dary. Ty, najjaśniejszy słuchaczu, wybacz prostotę tego tłumu, który nawiedził prawdziwą kolebkę Chrystusa, i tak samo daruj naszemu nieokrzesaniu, nam, którzy tłum ten naśladujemy. Dixi.
MENALKA Cieszę się, bracia moi, że mizerną tę nawiedzić chatę Spodobało się wam. Dzięki z serca składam. A uraczyć moich będę mógł z obowiązku gości Tak wdzięcznych? Żadnych uboga piwnica napojów Nie zamyka: ni wina, ni słodkich kubków miodu. Dźwięczy niewdzięcznie próżnym skrzypem baryłka. Wyposzczonemu niezdrowe, sądzę, piwo brzuchowi. Ha, ha, ha! Pamiętam, że niedawno z
Skrót tekstu: RódLudzOkoń
Strona: 27
Tytuł:
Ekloga, w której ród ludzki ...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1727
Data wydania (nie wcześniej niż):
1727
Data wydania (nie później niż):
1727
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989
sobie dobrego flaszką zdrowia.
MENALKA Żyj długo, bracie, i także wy wszyscy żyjcie przez wieki Szczęśliwe, z serca życzę! Pijcie kolejną, Bracia mili, wieści tylko opowiadajcie wesolel
DAMETA Wyszedłem do lasu niedawno. Przebiegam drzew gęstwę, Czy nie znajdzie się dla moich potrzeb drzewo (Bo mi starą potężny spustoszył eurus Chatę); szukam twardego dębu, z którego przyciesie
Być zwykły, i dobrej na ścianę nową sosny. Tnę więc krokwie i laty. A oto ogromne wojsko Pokazuje się w lasach: idzie dowódca z żołnierzami, Z nieprzyjazną wielce dla wieśniaków piechotą. Uląkłem się i strach zimny przez członki mi przebiegł, Ledwie zostało coś
sobie dobrego flaszką zdrowia.
MENALKA Żyj długo, bracie, i także wy wszyscy żyjcie przez wieki Szczęśliwe, z serca życzę! Pijcie kolejną, Bracia mili, wieści tylko opowiadajcie wesolel
DAMETA Wyszedłem do lasu niedawno. Przebiegam drzew gęstwę, Czy nie znajdzie się dla moich potrzeb drzewo (Bo mi starą potężny spustoszył eurus Chatę); szukam twardego dębu, z którego przyciesie
Być zwykły, i dobrej na ścianę nową sosny. Tnę więc krokwie i laty. A oto ogromne wojsko Pokazuje się w lasach: idzie dowódca z żołnierzami, Z nieprzyjazną wielce dla wieśniaków piechotą. Uląkłem się i strach zimny przez członki mi przebiegł, Ledwie zostało coś
Skrót tekstu: RódLudzOkoń
Strona: 28
Tytuł:
Ekloga, w której ród ludzki ...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1727
Data wydania (nie wcześniej niż):
1727
Data wydania (nie później niż):
1727
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989
co ci z wdzięcznego dobywamy serca. Wszystko to twoje, co dajemy — przyjmij wdzięczno.
TITYRUS Garnuszek miodu przeźroczystego, pokornie proszę, Przyjmij ode mnie, Matki najsłodsze Dziecię! Jeślibyś mieszkać chciał w naszym domu, to proszę, Ze stajni zstąp raczej do czystej chatyny: Szczęśliwą uczynisz bowiem, jako gość, tę chatę. Ni bieda, ni zimno (znasz je) nie będą ci, Dziecię, szkodzić: Jaką tylko zechcesz wygodę, mój dach ją zgotuje.
LICYDAS I moja, Chryste, kobiałka niesie ci z mleka świeżego Masło i syr świeży, i świeże mleko, Dar kochanej trzody — ty, maluśki, pszeniczny
Chleb paluszkami
co ci z wdzięcznego dobywamy serca. Wszystko to twoje, co dajemy — przyjmij wdzięczno.
TITYRUS Garnuszek miodu przeźroczystego, pokornie proszę, Przyjmij ode mnie, Matki najsłodsze Dziecię! Jeślibyś mieszkać chciał w naszym domu, to proszę, Ze stajni zstąp raczej do czystej chatyny: Szczęśliwą uczynisz bowiem, jako gość, tę chatę. Ni bieda, ni zimno (znasz je) nie będą ci, Dziecię, szkodzić: Jaką tylko zechcesz wygodę, moj dach ją zgotuje.
LICYDAS I moja, Chryste, kobiałka niesie ci z mleka świeżego Masło i syr świeży, i świeże mleko, Dar kochanej trzody — ty, maluśki, pszeniczny
Chleb paluszkami
Skrót tekstu: RódLudzOkoń
Strona: 39
Tytuł:
Ekloga, w której ród ludzki ...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1727
Data wydania (nie wcześniej niż):
1727
Data wydania (nie później niż):
1727
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989
raz im zbliżać każe pod sierp krzywy, Lud pospolity do roboty woła, By jęczmień z kłosem nieopadł przez suszą, Gdy mu się wąsy, już przestałe kruszą. Tylko co wyszedł ten Mandat od Tronu, Co żywo biegnie jak wojsko na czatę, Każde się schyli do swego zagonu, Matka podeprze drągiem z dziećmi chatę, Tę co przy piersi mizerną dziecinę Bierze na plecy, związawszy w płachcinę. Gdzie okiem rzucisz pełne pola ludzi, I niby mrówki, sam to tam, biegają, Niech ich ta praca nie gnębi, nie trudzi Chociaż się przy niej kiedy napijają, Oprócz że z tych dwóch Wójt czy Podstarosta Grzbiet leniwemu korbaczem ochłosta
raz im zbliżać każe pod sierp krzywy, Lud pospolity do roboty woła, By jęczmień z kłosem nieopadł przez suszą, Gdy mu się wąsy, iuż przestáłe kruszą. Tylko co wyszedł ten Mandat od Thronu, Co żywo biegnie iák woysko ná czátę, Każde się schyli do swego zágonu, Mátka podeprze drągiem z dziećmi chatę, Tę co przy piersi mizerną dziecinę Bierze ná plecy, związawszy w płáchcinę. Gdzie okiem rzucisz pełne pola ludzi, Y niby mrowki, sam to tam, biegaią, Niech ich ta práca nie gnębi, nie trudzi Chociasz się przy niey kiedy nápiiaią, Oprocz że z tych dwoch Woyt czy Podstárosta Grzbiet leniwemu korbáczem ochłosta
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 108
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
też chleba zebrzącemu, Dostatnim chojność Pańska przynależy. By i chorować, wszak to nie nowina, Doktorów wiele, mogą temu radzić, Choć się przebi[...] rze miara w piciu wina. Lekarstwy może chorobie poradzić. Już to ostatnia, podpierać walący Dom: podkładając przyciesi choć nowe. Gwałtowny wicher, gdy wstanie burzący. Obali chatę, przytłucze i głowę. Przemowa Rytmem opisana. Przemowa rytmem opisana. Przydatek.
KIedy Pan Bóg przepuści chorobę na człeka, Lubo jaki frasunek, aliści się lęka; Prosi Boga o pomoc, czyni stanowienia, Złe nałogi odmienić, poprawić sumienia, Gdy Pan Bóg z choroby z nieszczęścia wywiedzie, Tąż drogą co i
też chlebá zebrzącemu, Dostatnim choyność Pańska przynálezy. By y chorowáć, wszak to nie nowiná, Doktorow wiele, mogą temu rádźić, Choć się przebi[...] rze miara w pićiu winá. Lekarstwy może chorobie porádźić. Iuż to ostatnia, podpieráć walący Dom: podkłádáiąc przyćieśi choć nowe. Gwałtowny wicher, gdy wstánie burzący. Obali chatę, przytłucze y głowe. Przemowá Rytmem opisana. Przemowa rytmem opisana. Przydátek.
KIedy Pan Bog przepuśći chorobę ná człeka, Lubo iáki frásunek, aliści się lęka; Prośi Boga o pomoc, czyni stánowienia, Złe nałogi odmienić, poprawić sumieniá, Gdy Pan Bóg z choroby z nieszczęsćia wywiedżie, Tąż drogą co y
Skrót tekstu: PromMed
Strona: 7
Tytuł:
Promptuarium medicum
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1716
Data wydania (nie wcześniej niż):
1716
Data wydania (nie później niż):
1716