dobrym obżynku O odpoczynku.
Żaden mu rozruch nie rozerwie wczasu, Przykrego nigdy nie słyszy hałasu, Prócz szumu z wody, co snowi pomocy Dodaje w nocy.
Zdrowszy mu owoc, smaczniejsza jarzyna, Co ją wykopie rydlem, niż zwierzyna, Niż chleb podbitą piętą wywierciany, Stojąc przed pany.
To pałac jego — uklecona chata,
Dworzanów trzyma parobcza zaplata, Straż się też wierna na złodzieja sroży, Kundel w obroży.
Ostatek dworu: baran, ciołek, woły; Kapela: ptastwa krzyk z rana wesoły; Piernaty: trawa; namiot pokojowy: Cień jaworowy.
Szkarłatów nie masz ni drogiego złota, Lecz oprócz kwiatków, co rosną u płota
dobrym obżynku O odpoczynku.
Żaden mu rozruch nie rozerwie wczasu, Przykrego nigdy nie słyszy hałasu, Prócz szumu z wody, co snowi pomocy Dodaje w nocy.
Zdrowszy mu owoc, smaczniejsza jarzyna, Co ją wykopie rydlem, niż zwierzyna, Niż chleb podbitą piętą wywierciany, Stojąc przed pany.
To pałac jego — uklecona chata,
Dworzanów trzyma parobcza zaplata, Straż się też wierna na złodzieja sroży, Kundel w obroży.
Ostatek dworu: baran, ciołek, woły; Kapela: ptastwa krzyk z rana wesoły; Piernaty: trawa; namiot pokojowy: Cień jaworowy.
Szkarłatów nie masz ni drogiego złota, Lecz oprócz kwiatków, co rostą u płota
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 163
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
. Mil 2, pokarm we wsi, tu poczynają już i chłopi po włosku mówić.
Skały zbytnie wielkie i niebezpieczne, bo porysowane, spadają na drogi, a obminąć dla wąskości nie podobna, bo jeno tyle spatium miedzy skałami jest, jako wąska droga być może. Tegoż dnia sztuka skały tak wielka, jako chata miarna, przed nami spadła. Drugi zaś szmat na wóz furmański wino tyrolskie prowadzący wpadł, tak, iż beczki poroztrącał na niwecz i wóz pogruchotał. Samym zaś ludziom i koniom przy nim będącym providentia Deo nic nie szkodził.
Tegoż dnia prawie się cud i z nami stał, bo jakochmy konno wszyscy
. Mil 2, pokarm we wsi, tu poczynają już i chłopi po włosku mówić.
Skały zbytnie wielkie i niebezpieczne, bo porysowane, spadają na drogi, a obminąć dla wąskości nie podobna, bo jeno tyle spatium miedzy skałami jest, jako wąska droga być może. Tegoż dnia sztuka skały tak wielka, jako chata miarna, przed nami spadła. Drugi zaś szmat na wóz furmański wino tyrolskie prowadzący wpadł, tak, iż beczki poroztrącał na niwecz i wóz pogruchotał. Samym zaś ludziom i koniom przy nim będącym providentia Deo nic nie szkodził.
Tegoż dnia prawie się cud i z nami stał, bo jakochmy konno wszyscy
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 140
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
, nie jako chcemy.
Kto rad gra w karty, miewa łeb obdarty.
Chorba ciężka przykrego lekarstwa potrzebuje.
Każdy Poseł jako osieł, co nań włożą, musi nieść.
Nad możność nikogo nie pociągają.
Kiedy przydziesz miedzy wrony, musisz krakać jako ony.
Jedna jaskółka nie czyni lata, nie czyni miasta jedna chata.
Jednym krokiem mili nie ujdziesz.
Jedne lekarstwo nie leczy wszytkich chorób.
Starych trzewików nie wyrzucaj, póki nowych niemasz.
Nie kijem ale pałką. Nie biały chleb ale żemla.
Dwa więcej mogą widzieć niż jeden.
Dwa Kaci w jednym miasteczku się nie pożywią.
Trudność ustapi, gdy chęć przystąpi.
Chcącemu krzywda
, nie jako chcemy.
Kto rad gra w karty, miewa łeb obdarty.
Chorba cięszka przykrego lekarstwa potrzebuje.
Każdy Poseł jako ośieł, co nań włożą, muśi nieść.
Nad możność nikogo nie pociągają.
Kiedy przydziesz miedzy wrony, muśisz krakać jako ony.
Jedna jaskołka nie czyni lata, nie czyni miasta jedna chata.
Jednym krokiem mili nie uydziesz.
Jedne lekarstwo nie leczy wszytkich chorob.
Starych trzewikow nie wyrzucay, poki nowych niemasz.
Nie kijem ale pałką. Nie biały chleb ale żemla.
Dwa więcey moga widzieć niż jeden.
Dwa Kaći w jednym miasteczku śię nie pożywią.
Trudność ustapi, gdy chęć przystąpi.
Chcącemu krzywda
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 188
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
bój się Symplegado (Rzecze starzec do niej) Też i ta tu Dziewica głowę swoję skłoni Spolnie z tobą tej nocy. Bądźciesz tu obiedwie/ Niż się do was powrócę. A w tym z progu ledwie Wyndzie od nich; owże głos nakształt gromu runie/ Zadrży ziemia/ i wszytka z gruntu się posunie Chata na nich. Czego raz i drugi/ i trzeci Kiedy było. Owe strach ciężki stąd obleci/ Ze przypadszy do ziemie jakoby nie żywe Spół leżały/ póki te wołania straszliwe/ W dalszej nocy ustały/ i starzec wrócony Zatym je upamiętał. Tedy zapatrzony W nadobną Paskwalinę, dopiero jej spyta Skądby to szła/
boy się Symplegádo (Rzecze stárzec do niey) Też y tá tu Dziewicá głowę swoię skłoni Spolnie z tobą tey nocy. Bądźciesz tu obiedwie/ Niż się do was powrocę. A w tym z progu ledwie Wyndzie od nich; owże głos nákształt gromu runie/ Zádrży ziemiá/ y wszytká z gruntu się posunie Chátá ná nich. Czego raz y drugi/ y trzeci Kiedy było. Owe strách cięszki ztąd obleci/ Ze przypadszy do ziemie iákoby nie żywe Społ leżáły/ poki te wołánia strászliwe/ W dálszey nocy vstáły/ y stárzec wrocony Zátym ie vpámiętał. Tedy zápátrzony W nadobną Pásqualinę, dopiero iey spyta Zkądby to szłá/
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 50
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
(bo więcej ich nie ma:) śmierci nie aprehenduje, ani wieczności szczęśliwey,albo nieszczęśliwej o której ledwie słyszał: nie żałuje swojej Festki, Paraszki, bo szpetnej grubiański: nie zaboli go serce nad Synami, bo Ci znim wraz wojują i giną: nie żałuje pięknej rezydencyj i aparencyj, bo jego prosta chata i nie bogata; toć nie dziw, że ochoczo idą na wojnę, obierając sobie zginąć raz heroicznie, niż zawsze żyć mizernie. Zgoła Stabilimentum Rosyiskiej Monarchii jest Miles gnarus et obediens, et minus deliciarum noscens in vita. Prości u nich (tenacissimi zwyczajów starych) umarłego w trunnę włożywszy, w głowach kładą worek
(bo więcey ich nie ma:) śmierci nie apprehenduie, ani wieczności szczęśliwey,albo nieszczęśliwey o ktorey ledwie słyszał: nie żałuie swoiey Festki, Parászki, bo szpetney grubiański: nie záboli go serce nad Synámi, bo Ci znim wráz woiuią y giną: nie żałuie piękney rezydencyi y apparencyi, bo iego prosta chata y nie bogatá; toć nie dźiw, że ochoczo idą ná woynę, obieráiąc sobie zginąć ráz heroicznie, niż záwsze żyć mizernie. Zgoła Stabilimentum Rosyiskiey Monárchii iest Miles gnarus et obediens, et minus deliciarum noscens in vita. Prości u nich (tenacissimi zwyczaiow starych) umarłego w trunnę włożywszy, w głowách kłádą worek
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 432
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
a nie możemy poznać przez Proroctwo nam podane od Proroków przyścia tego Sprawiedliwego, dla czego w inszym miejscu rzekł Bóg przez Proroka. Desolabit Ierusalem, et corruet Domus Sancta. Spustoszone będzie Jeruzalem, i upadnie Dom Święty. Powiedział także w Róz: I. Ziemia nasza spustoszona, Miasta nasze spalone, i zostanie Syon jako chata w Winnicy spustoszonej. To jest mój Rabinie od tysiąca lat i dalej, i jeszcze mówi tenże Izajasz w Róz: 25. Domine Deus exaltabo Nomen tuum, quia posuiti Civitatem in tumulum et domum in confusionem, ut non sit usquam in aeternum. Panie Boże wywyższę Imię twoje, boś położył Miasto w ruinie
á nie możemy poznać przez Proroctwo nam podane od Prorokow przyśćia tego Sprawiedliwego, dla czego w inszym mieyscu rzekł Bog przez Proroka. Desolabit Ierusalem, et corruet Domus Sancta. Spustoszone będźie Ieruzalem, y upadnie Dom Swięty. Powiedźiał tákże w Roz: I. Ziemia nasza spustoszona, Miasta nasze spalone, y zostanie Syon iáko chata w Winnicy spustoszoney. To iest moy Rabinie od tyśiąca lat y daley, y ieszcze mowi tenże Izaiasz w Roz: 25. Domine Deus exaltabo Nomen tuum, quia posuiti Civitatem in tumulum et domum in confusionem, ut non sit usquam in aeternum. Pánie Boże wywyższę Imię twoie, boś położył Miasto w ruinie
Skrót tekstu: SamTrakt
Strona: D3
Tytuł:
Traktat Samuela rabina błąd żydowski pokazujący
Autor:
Samuel Rabi Marokański
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
się bliżej, dojrzałem skromność wielką u wszystkich. Wychyliłem się z chrostu, a strach oddaliłem z serca. Wybiegam naprzeciw i staję na oczach panów. Było trzech magnatów, jeden mądrzejszy przecie Ojczystym mnie głosem pyta: „Ziemia i dom, Proszę, gdzie są twoje, bracie?” Odpowiadam: „Chata Jest przy Betlejem moja”. Lecz dziwne są rzeczy, O które dalej pyta: „Bracie, czy wiesz, Dziecię (Które Bóg niegdyś przyrzekł dać ojcom naszym, By pod jego wodzą do nieba ród ludzki
Powrócił i wyzwolił się spod kar piekła) — Czy wiesz, rzekł, gdzie ono wraz z matką przebywa
się bliżej, dojrzałem skromność wielką u wszystkich. Wychyliłem się z chrostu, a strach oddaliłem z serca. Wybiegam naprzeciw i staję na oczach panów. Było trzech magnatów, jeden mądrzejszy przecie Ojczystym mnie głosem pyta: „Ziemia i dom, Proszę, gdzie są twoje, bracie?” Odpowiadam: „Chata Jest przy Betlejem moja”. Lecz dziwne są rzeczy, O które dalej pyta: „Bracie, czy wiesz, Dziecię (Które Bóg niegdyś przyrzekł dać ojcom naszym, By pod jego wodzą do nieba ród ludzki
Powrócił i wyzwolił się spod kar piekła) — Czy wiesz, rzekł, gdzie ono wraz z matką przebywa
Skrót tekstu: RódLudzOkoń
Strona: 29
Tytuł:
Ekloga, w której ród ludzki ...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1727
Data wydania (nie wcześniej niż):
1727
Data wydania (nie później niż):
1727
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989
umarłem? Na co mię podźwignęła w łono? Na co mamczynym mlekiem wykarmiono? Nie narzekałbym dziś będąc nie żywem, Anibym wiedział, co to być szczęśliwem Wciszy, co teraz znieść muszę boleśnie, Odpoczywałbym sobie jako weśnie. Rówien Monarchom, rówien Rządzcom świata, Którym smaknie w osobności chata, I Potentatom ziemskich, którzy swoje Od złota zdobią i śrebra pokoje. Albo stawszy się Niewieścim ześniadem, Byłbym robactwu paszą i obiadem W kształt owych, co się urodziwszy giną, I światła jedną niewidzą godziną. Tam się niezboźnik z złym nałogiem dzieli, Gdy go czas weźmie z śmiertelnej pościeli, Tam
umarłem? Ná co mię podźwignęła w łono? Ná co mamczynym mlekiem wykarmiono? Nie narzekałbym dźiś będąc nie żywem, Anibym wiedźiał, co to bydź szczęśliwem Wćiszy, co teraz znieść muszę boleśnie, Odpoczywałbym sobie iáko weśnie. Rowien Monarchom, rowien Rządzcom świátá, Ktorym smaknie w osobnośći cháta, I Potentatom żiemskich, ktorzy swoie Od złotá zdobią i śrebra pokoie. Albo stawszy się Niewieśćim ześniádem, Byłbym robactwu paszą i obiádem W kształt owych, co się urodźiwszy giną, I świátła iedną niewidzą godźiną. Tám się niezboźnik z złym nałogiem dźieli, Gdy go czás weźmie z śmiertelney pośćieli, Tám
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 17
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
człek dla zdrowia waży. Cuncta quae habet homo dabit pro anima sua. W dom przed gościem/ z domu za gościem. Aduenientem hospitem oportet hilariter excipere, abeuntem vero humaniter dimittere. W jednej ręce chleb/ a w drugiej kamień trzyma. Altera manu panem, altera lapidem gerit. Wielka tarapata/ dziurawa w deszcz chata. Wyrzucono go jako żabę z wierszy. Wielkie Bogactwo/ wierna miłość/ ciężka choroba/ i zranione sumnienie/ nie mogą być zatajone. Wczorajszego dnia szuka. Nodum in scirpo quaerit. Wstyd w młodym człowieku Cnota/ a w starym Niecnota. Wleźże pod ławę/ a rzecz/ mądry ja. Lucianus. 2
cżłek dla zdrowia waży. Cuncta quae habet homo dabit pro anima sua. W dom przed gośćiem/ z domu zá gośćiem. Aduenientem hospitem oportet hilariter excipere, abeuntem vero humaniter dimittere. W iedney ręce chleb/ á w drugiey kámień trzyma. Altera manu panem, altera lapidem gerit. Wielka tárápátá/ dźiuráwa w deżdż chátá. Wyrzucono go iáko żábę z wierszy. Wielkie Bogáctwo/ wierna miłość/ ćięszka chorobá/ y zránione sumnienie/ nie mogą być zátáione. Wcżoráyszego dniá szuka. Nodum in scirpo quaerit. Wstyd w młodym cżłowieku Cnotá/ á w stárym Niecnotá. Wleźże pod łáwę/ á rzecż/ mądry ia. Lucianus. 2
Skrót tekstu: RysProv
Strona: K2
Tytuł:
Proverbium polonicorum
Autor:
Salomon Rysiński
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
żenić myśli, jak się ożeni, co mu Bóg dał, co umarło, który uciekł, jako i w dobytkach szkodę lub przychówek.
Na domostwach onych ma być jedna kaduczka, druga przy drzwiach do chaty wchodnich, obydwie wodą pełne i co sobota inną, to jest świżą, napełniane. Sikawki ze skarbu co trzecia chata wisić będą, trzy na słupie swym porządkiem.
Znów soli sciendum, że chcę by verbi gracia, jak są gospodarze jeden przy drugim, by jak który z między nich umknie, nie cała gromada za niego płaciła. Bo jak mało na każdego przydzie, tak mniej dbają o to. Ale tak boczni onego dwaj sądziedzi
żenić myśli, jak się ożeni, co mu Bóg dał, co umarło, który uciekł, jako i w dobytkach szkodę lub przychówek.
Na domostwach onych ma być jedna kaduczka, druga przy drzwiach do chaty wchodnich, obydwie wodą pełne i co sobota inną, to jest świżą, napełniane. Sikawki ze skarbu co trzecia chata wisić będą, trzy na słupie swym porządkiem.
Znów soli sciendum, że chcę by verbi gracia, jak są gospodarze jeden przy drugim, by jak który z między nich umknie, nie cała gromada za niego płaciła. Bo jak mało na kóżdego przydzie, tak mniej dbają o to. Ale tak boczni onego dwaj sądziedzi
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 212
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak