o Dziesięcinę, o daninę, choć też przez Plenipotentów dochodzić będą w sądach Świeckich, ale gdzie idzie o krzywdę dzieci neiwinnych, i o dobrą Chrześcijańską ich edukacją, tam aby de Authoritate Renitentes Regali, sami oto personaliter Rodziców napomianali, a renitentes jure merito o to do konsistorzów pozywali osobliwie Panów o mizerne Chałupy a prawie chatki z których Codzień zaciąg odrabiają, pewnie by ich Pan BÓG zato uczcił, Regali Authoritate, że tak u prostego Pospólstwa, jako i u poważniejszych Panów, simbria vestimentorum Ich w poszanowaniu by była, bo każdy któryby tylko żył na świecie mógł by śmiele mówić każdemu Duchownemu, Mości Ojcze, Mości Dobrodzieju,
o Dziesięcinę, o daninę, choć też przez Plenipotentow dochodzić będą w sądach Swieckich, ále gdzie idzie o krzywdę dzieci neiwinnych, y o dobrą Chrześciańską ich edukacyą, tam áby de Authoritate Renitentes Regali, sami oto personaliter Rodzicow nápomianali, a renitentes jure merito o to do konsistorzow pozywali osobliwie Panow o mizerne Chałupy a prawie chatki z ktorych Codzien zaciąg odrabiaią, pewnie by ich Pan BOG záto uczcił, Regali Authoritate, że tak u prostego Pospolstwa, iáko y u poważnieyszych Pánow, simbria vestimentorum Jch w poszanowaniu by była, bo każdy ktoryby tylko żył ná świecie mogł by śmiele mowić każdemu Duchownemu, Mości Oycze, Mości Dobrodzieiu,
Skrót tekstu: GarczAnat
Strona: 84
Tytuł:
Anatomia Rzeczypospolitej Polskiej
Autor:
Stefan Garczyński
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1753
Data wydania (nie wcześniej niż):
1753
Data wydania (nie później niż):
1753
Na tymże miejscu i bratam widziała. Szczęście odmienne tego mi zajrzało. Ponurym okiem na ojca wejrzało. Lecz jako wzięło, tak i wróci snadnie, Kto bywa w gorę, bywa czasem na dnie. Prędzej wysoką sosnę wiatr wywróci,
Prędzej i piorun strzały swe obróci Na zamki wielkie, gmachy okazałe A pospolicie mija chatki małe. Nic mnie majętność, nic drogie klejnoty; Dosyć jest na tym, gdy nie tracę cnoty. A Bóg mój będzie umiał w to ugodzić, To co zginęło, mogąc mi nagrodzić. 182. Ex Horatii Lib. 3 Ode 2-a Virtus etc.
W niebo prowadząc ludzi zacnych cnota Do nieprzystępnych miejsc otwiera wrota
Na tymże miejscu i bratam widziała. Szczęście odmienne tego mi zajrzało. Ponurym okiem na ojca wejrzało. Lecz jako wzięło, tak i wroci snadnie, Kto bywa w gorę, bywa czasem na dnie. Prędzej wysoką sosnę wiatr wywroci,
Prędzej i piorun strzały swe obroci Na zamki wielkie, gmachy okazałe A pospolicie mija chatki małe. Nic mnie majętność, nic drogie klejnoty; Dosyć jest na tym, gdy nie tracę cnoty. A Bog moj będzie umiał w to ugodzić, To co zginęło, mogąc mi nagrodzić. 182. Ex Horatii Lib. 3 Ode 2-a Virtus etc.
W niebo prowadząc ludzi zacnych cnota Do nieprzystępnych miejsc otwiera wrota
Skrót tekstu: ZbierDrużWir_I
Strona: 63
Tytuł:
Collectanea...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1675 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910