taż za wżdy będzie, Czemuż nie masz dać, czego nie ubędzie? Póki cię w pychę młode lata wznoszą,
I póki-ć służą, i póki cię proszą, Daj z dobrej woli, inaczej bogini, Która płomienie w sercu skryte czyni, Na moję prośbę skarze cię tą karą, Że będziesz chciwą wtenczas, gdy i starą: Zmiękczy-ć to serce wtenczas, kiedy siwe Włosy przyszedzą skronie urodziwe, Wtenczas, gdybyś już prośbą nie gardziła, Gdy sama będziesz za sobą prosiła, Gdy cię żebraczką uczyni wiek stary, Gdy-ć młodych gachów ustaną ofiary. Nie czekaj kary, a tego, co ginie
taż za wżdy będzie, Czemuż nie masz dać, czego nie ubędzie? Póki cię w pychę młode lata wznoszą,
I póki-ć służą, i póki cię proszą, Daj z dobrej woli, inaczej bogini, Która płomienie w sercu skryte czyni, Na moję prośbę skarze cię tą karą, Że będziesz chciwą wtenczas, gdy i starą: Zmiękczy-ć to serce wtenczas, kiedy siwe Włosy przyszedzą skronie urodziwe, Wtenczas, gdybyś już prośbą nie gardziła, Gdy sama będziesz za sobą prosiła, Gdy cię żebraczką uczyni wiek stary, Gdy-ć młodych gachów ustaną ofiary. Nie czekaj kary, a tego, co ginie
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 246
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
suchem piasku Angelika Na wszytkie zgrzybiałego wole rozbójnika.
XLIX.
Obłapia ją i wszędzie, na grzech odważony, Maca, gdzie chce: ona śpi i nie ma obrony. Czasem w piersi, a czasem w usta ją całuje: Żywy człowiek nie widzi. Ale koń szwankuje, Koń szwankuje pod mnichem i zemdlone ciało Z chciwą żądzą koniecznie zgadzać się nie chciało. Stary beł koń, zda mi się, że nierychło wstanie: Im mu się barziej przykrzy, tem prędzej ustanie.
L.
Wszytkich dróg szuka, wszytkich sposobów używa, Ale mu nic rzeźwości przedsię nie przybywa. Darmo go coraz ciągnie wodzami długiemi: Po staremu kark trzyma schylony na
suchem piasku Angelika Na wszytkie zgrzybiałego wole rozbójnika.
XLIX.
Obłapia ją i wszędzie, na grzech odważony, Maca, gdzie chce: ona śpi i nie ma obrony. Czasem w piersi, a czasem w usta ją całuje: Żywy człowiek nie widzi. Ale koń szwankuje, Koń szwankuje pod mnichem i zemdlone ciało Z chciwą żądzą koniecznie zgadzać się nie chciało. Stary beł koń, zda mi się, że nierychło wstanie: Im mu się barziej przykrzy, tem prędzej ustanie.
L.
Wszytkich dróg szuka, wszytkich sposobów używa, Ale mu nic rzeźwości przedsię nie przybywa. Darmo go coraz ciągnie wodzami długiemi: Po staremu kark trzyma schylony na
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 159
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
więzienie – pewnie cale upadnę przez sił wysilenie. Ale się już powracasz i przez jesta swoje, jakoby dobrowolnie, wpadasz w ręce moje. Spiesznie się tedy w drogę ku Tobie pokwapię i za szyję, którąś mi umykał, obłapię. Jużem tak bliska była, żem Twej szaty tknęła, calem się z ręką chciwą do szyje pomknęła, aliści chytra miłość tak mię omamiła, żem miasto Twej postaci sam wiatr obłapiła, a luboś był na kilka palcy oddalony, zdało mi się, żeś odbiegł już w podziemne strony. Tak jako więc Tantalus, lub zmierzcha, lub świta, zawsze jabłka otwartą gębą w Stygu chwyta,
więzienie – pewnie cale upadnę przez sił wysilenie. Ale się już powracasz i przez jesta swoje, jakoby dobrowolnie, wpadasz w ręce moje. Spiesznie się tedy w drogę ku Tobie pokwapię i za szyję, którąś mi umykał, obłapię. Jużem tak bliska była, żem Twej szaty tknęła, calem się z ręką chciwą do szyje pomknęła, aliści chytra miłość tak mię omamiła, żem miasto Twej postaci sam wiatr obłapiła, a luboś był na kilka palcy oddalony, zdało mi się, żeś odbiegł już w podziemne strony. Tak jako więc Tantalus, lub zmierzcha, lub świta, zawsze jabłka otwartą gębą w Stygu chwyta,
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 154
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
gwiazd na niebie. Niech się oboje spoinie długo cieszą z siebie. Ty zaś, o Hymenea cnotliwy, łożnice Każ szpalery obijać, każ, niech jedwabnice Pokojowe rozciągną po łóżku dziewczęta, A pawiment nakryją kobiercy chłopięta. I złoty namiot w kącie postawią usłany. Gdzie nocleg temu stadłu od Boga przejrzana. Tam skoro chciwą nogą wstąpi oblubieniec, A pannie swój przyjdzie mu ofiarować wieniec, Niech lanych świec sto stanie bo noc pewnie ona Będzie nad dzień jaśniejsza i tak ulubiona, Że ani nigdy godzin czas weselszych rodził, Ani sam Bóg człowieku foremniej wygodził. Przed białą płcią słodyczy dosyć rozmaitej, A przed męską drużyną rywuły obfitej Penie czary.
gwiazd na niebie. Niech się oboje spoinie długo cieszą z siebie. Ty zaś, o Hymenea cnotliwy, łożnice Każ szpalery obijać, każ, niech jedwabnice Pokojowe rozciągną po łóżku dziewczęta, A pawiment nakryją kobiercy chłopięta. I złoty namiot w kącie postawią usłany. Gdzie nocleg temu stadłu od Boga przejrzana. Tam skoro chciwą nogą wstąpi oblubieniec, A pannie swój przyjdzie mu ofiarować wieniec, Niech lanych świec sto stanie bo noc pewnie ona Będzie nad dzień jaśniejsza i tak ulubiona, Że ani nigdy godzin czas weselszych rodził, Ani sam Bóg człowieku foremniej wygodził. Przed białą płcią słodyczy dosyć rozmaitej, A przed męską drużyną rywuły obfitej Penie czary.
Skrót tekstu: MorszHSumBar_I
Strona: 262
Tytuł:
Sumariusz
Autor:
Hieronim Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
wszytko, Wzajemnie życie obmierziłam brzydko. Trup jego gorszko opłakany we mnie, Żyć się zda zawsze przykro, nieprzyjemnie, Bo mając żywy duszę moją sobie Na jedno ciała przeformował obie. O, jak się za nim w grób przez siłę darłam, Pierś, szyję nie raz na zgubę otwarłam, Lecz chciwą śmierci rękę zemsty kształtem Miłość od śmierci odrywała gwałtem. Mogąc się bowiem zemścić na tyranie, A nie chcąc, ciężej szkodziłabym ranie Przez ból martwego w mężu moim serca Niż przez zabójstwo, okrutny morderca. Tedy, bogini z wielkim bogiem w parze, Weź dziś ofiarę moję na ołtarze. Z całego Greczek wyboru
wszytko, Wzajemnie życie obmierziłam brzydko. Trup jego gorszko opłakany we mnie, Żyć się zda zawsze przykro, nieprzyjemnie, Bo mając żywy duszę moją sobie Na jedno ciała przeformował obie. O, jak się za nim w grób przez siłę darłam, Pierś, szyję nie raz na zgubę otwarłam, Lecz chciwą śmierci rękę zemsty kształtem Miłość od śmierci odrywała gwałtem. Mogąc się bowiem zemścić na tyranie, A nie chcąc, ciężej szkodziłabym ranie Przez bol martwego w mężu moim serca Niż przez zabójstwo, okrutny morderca. Tedy, bogini z wielkim bogiem w parze, Weź dziś ofiarę moję na ołtarze. Z całego Greczek wyboru
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 265
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
, hetmańska bowiem nieuspokojona czujność przyszłe z daleka, upatrowała przypadki. Królewska zaś w tak wielu szczęśliwych wojnach doświadczona dzielność wszystkiemu niemal światu straszna i chwalebna była. Jednakże jako każda rzecz zbyteczna nie bez wady, tak i tego niezwyciężonego króla bardziej niżeli przystało Rzeczypospolitej wzbieła się wspaniałość. Wziął był przed się imprezę ten wojenny Pan chciwą, a bodaj pośledniejszym czasom niepożyteczną intencyją, otomańską ukrócić hardość, posłów cudzoziemskich, osobliwie weneckich, ustawiczną zachęcany perswazyją. I dla tegoż z wielką pilnością zgodne na tak walną wojnę sposabiał siły.
Częścią tedy do postronnych monarchów o koniunkcyją i sukursy wyprawował poważnych posłów, częścią na pograniczu śląskim i pomorskim cudzoziemskiego werbować kazał żołnierza
, hetmańska bowiem nieuspokojona czujność przyszłe z daleka, upatrowała przypadki. Królewska zaś w tak wielu sczęśliwych wojnach doświadczona dzielność wszystkiemu niemal światu straszna i chwalebna była. Jednakże jako każda rzecz zbyteczna nie bez wady, tak i tego niezwyciężonego króla bardziej niżeli przystało Rzeczypospolitej wzbieła się wspaniałość. Wziął był przed się imprezę ten wojenny Pan chciwą, a bodaj pośledniejszym czasom niepożyteczną intencyją, otomańską ukrócić hardość, posłów cudzoziemskich, osobliwie weneckich, ustawiczną zachęcany perswazyją. I dla tegoż z wielką pilnością zgodne na tak walną wojnę sposabiał siły.
Częścią tedy do postronnych monarchów o koniunkcyją i sukursy wyprawował poważnych posłów, częścią na pograniczu śląskim i pomorskim cudzoziemskiego werbować kazał żołnierza
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 44
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000
o sprawy moje będzie pytał. Zaż on mię nie tak, jak i jego stworżył? Zaż nie on Matce żywot mej otworżył? Z któregom wyszedł; i przez takąż smugę I mnie, i mego wyprowadził sługę? Jeślim odmówił ubogiemu czego, Gdy potrzebował z folwarku mojego, Albo łaknącą i jałmużną chciwą Przetrzymał wdowę snadź ekspektatywą. Jeżelim chleb jadł sam, a przed mym progiem Nie dzieliłem się napoły z ubogiem, Bo ledwie na świat wyszedłszy mizerny, Zaraz z dzieciństwa byłem miłosierny. Nigdy przedemną nie był wzgardzon nagi, Nigdy z próżnemi nie odszedł biesagi, Zawszem mu odzież z run trżód
o spráwy moie będźie pytał. Zaż on mię nie ták, iak i iego stworżył? Zaż nie on Matce żywot mey otworżył? Z ktoregom wyszedł; i przez tákąż smugę I mnie, i mego wyprowadźił sługę? Ieźlim odmowił ubogiemu czego, Gdy potrzebował z folwárku moiego, Albo łaknącą i iałmużną chćiwą Przetrzymał wdowę snadź expektatywą. Ieżelim chleb iadł sam, á przed mym progiem Nie dźieliłem sie nápoły z ubogiem, Bo ledwie ná świat wyszedłszy mizerny, Záraz z dźiećiństwá byłem miłośierny. Nigdy przedemną nie był wzgardzon nagi, Nigdy z prożnemi nie odszedł biesagi, Záwszem mu odźież z run trżod
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 115
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
, Na jad podchlebny prędko ulgną słabi, Bez żądła miłość Ty nie trać bojaźni, Błądzi ten wcale kto się ubezpieczy, Niby dziecinne pokaże przyjaźni, Bicz, Arkan, rzuca na kark już człowieczy, Wnet przyprawioną nagnie Łuk cięciwą, Ta co się przedtym podchlebną być zdała, Strzeż się jej wabiu, nie bież stopą chciwą, Bo w twe śmiertelna biodra utknie strzała, Nie wierz grającym, nie tak wściekły srogi, Przyjaźń zabawia aby cię złowiła, Nie prędko grając nadstawi swe rogi, Lecz mocno strapi, boleści da siła, Później a próżno poznasz żeś ulgniony, Kiedy opasze sroga cię gadzina, W brodzie Stygijskim będziesz utopiony, Brzydka
, Ná iad podchlebny prędko ulgną słabi, Bez żądła miłość Ty nie trać boiaźni, Błądzi ten wcale kto się ubespieczy, Niby dziecinne pokaże przyiaźni, Bicz, Arkan, rzuca ná kárk już człowieczy, Wnet przyprawioną nágnie Łuk ćięciwą, Ta co się przedtym podchlebną bydź zdáła, Strzeż się jey wabiu, nie bież stopą chćiwą, Bo w twe śmiertelna biodra utknie strzała, Nie wierz graiącym, nie tak wściekły srogi, Przyiazń zábawia áby cię złowiła, Nie prętko graiąc nádstawi swe rogi, Lecz mocno strapi, boleści da śiła, Poźniey á prożno poznasz źeś ulgniony, Kiedy opasze sroga cię gadzina, W brodzie Stygijskim będziesz utopiony, Brzydka
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 161
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
Lemniace/ pachołek urody Pięknej/ ubrany k temu/ w lat szesnastu młody. Na nim Sajan Tyryjski/ bram dokoła złoty: Szyję piękną zdobiły od złota klejnoty: Włos mitrą napuszczany/ zawojek skrzywiony/ Cel by nadalszy/ ubić oszczepem ćwiczony/ A ćwiczenszy łuć tęgą uwodzić cięciwą. Na ten czas ciągnącego rogi/ ręką chciwą Perseus z ogniem głównią z ołtarza tak trącił/ Co w kościach zgruchotanych usta mu pomącił. Tego twarzą zbroczałą/ we krwi/ ciskającego/ Likab Asur ujźrzawszy/ najkochanszy jego/ Towarzysz/ i przyjaźni oświadczyciel wierny/ Ożałowawszy koniec Atrysów mizerny: Luk jego/ który ciągnął porwawszy w dopady: Krzyknął: ze mną się
Lemniáce/ páchołek vrody Piękney/ vbrány k temu/ w lat szesnastu młody. Ná nim Sáian Tyriyski/ bram dokoła złoty: Szyię piękną zdobiły od złotá kleynoty: Włos mitrą nápuszczány/ zawoiek skrzywiony/ Cel by nadalszy/ vbić oszczepem ćwiczony/ A ćwiczenszy łuć tęgą vwodźić ćięćiwą. Ná ten czas ciągnącego rogi/ ręką chćiwą Perseus z ogniem głownią z ołtarzá ták trąćił/ Co w kośćiách zgruchotánych vstá mu pomąćił. Tego twarzą zbroczáłą/ we krwi/ ćiskáiącego/ Lykab Assur vyźrzawszy/ naykochánszy iego/ Towarzysz/ y przyiaźni oświádczyćiel wierny/ Ożałowawszy koniec Atrysow mizerny: Luk iego/ ktory ćiągnął porwawszy w dopády: Krzyknął: ze mną się
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 106
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
ziemskimi/ świeckimi/ stworzonymi/ a niech wszytka siła i moc moja będzie ciebie pragnąć/ ciebie szukać/ ciebie znaleźć/ ciebie mieć/ ciebie miłować/ twymi żądzami gorzeć/ w-ciebie się przemieniać/ w-tobie się tracić/ trawić/ i gubić/ i niszczyć.
5. Boże mój napełnij mię i przejmi miłością twoją łakomie chciwą i nienasyconą: żeby mi wszelka miłość mała była/ żeby mi żadne żądze dosyć nie były/ żeby mi wszytko co dla ciebie abo uczynię/ abo ucierpię/ niczym zgoła nie było: żeby zawsze miłość moja/ jako ogień nienasycenie rosła/ i wszytko w-się biorąc więcej pragnęła. Ach ciasne mam serce/ ciasną duszę/
źiemskimi/ świeckimi/ stworzonymi/ á niech wszytká śiłá i moc moiá będźie ćiebie prágnąć/ ćiebie szukać/ ćiebie ználeść/ ćiebie mieć/ ciebie miłowáć/ twymi żądzámi gorzeć/ w-ćiebie się przemięniáć/ w-tobie się tráćić/ trawić/ i gubić/ i niszczyć.
5. Boże moy nápełniy mię i przeymi miłośćią twoią łákomie chćiwą i nienásyconą: żeby mi wszelka miłość máła byłá/ żeby mi żadne żądze dosyć nie były/ żeby mi wszytko co dla ćiebie ábo vczynię/ ábo vćierpię/ niczym zgołá nie było: żeby záwsze miłość moiá/ iako ogień nienásycenie rosłá/ i wszytko w-śię biorąc więcey prágnęłá. Ach ćiásne mam serce/ ćiásną duszę/
Skrót tekstu: DrużbDroga
Strona: 370
Tytuł:
Droga doskonałości chrześcijańskiej
Autor:
Kasper Drużbicki
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1665
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1665