My-ć, dodarszy kożucha, nie zostaniem nadzy; Ten zostanie na wieki ubrukany w sadzy. 457. DO SĄSIADA
Zawsze sobie sąsiad mój żywot wspomni krótki, Obaczywszy puzderko przepalanej wódki; Zawsze go morzy, zawsze na żołądku ckliwo, Choć zdrowy jako trzeba; chociaż, jako żywo, Ani mgły na powietrzu, ani uznać chmury, Zawsze migoć u niego, zawsze dzień ponury. Aż skoro do trzeciego wytnie kielich duży, Choćby najpogodniejszy dzień oczy mu zmruży. 458. DO GOSPODARZA
Nie masz na świecie końca ziemiańskiej niewoli. Dziewka, mówią, do chłopa, chłop rośnie do roli, Oboje kara za grzech; i to kłopot, i to
My-ć, dodarszy kożucha, nie zostaniem nadzy; Ten zostanie na wieki ubrukany w sadzy. 457. DO SĄSIADA
Zawsze sobie sąsiad mój żywot wspomni krótki, Obaczywszy puzderko przepalanej wódki; Zawsze go morzy, zawsze na żołądku ckliwo, Choć zdrowy jako trzeba; chociaż, jako żywo, Ani mgły na powietrzu, ani uznać chmury, Zawsze migoć u niego, zawsze dzień ponury. Aż skoro do trzeciego wytnie kielich duży, Choćby najpogodniejszy dzień oczy mu zmruży. 458. DO GOSPODARZA
Nie masz na świecie końca ziemiańskiej niewoli. Dziewka, mówią, do chłopa, chłop rośnie do roli, Oboje kara za grzech; i to kłopot, i to
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 204
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
i kościelne chorały Śpiewają święte hejnały.
Już się waleczni hetmani Między dzielnymi pułkami Dodawając im ochoty Do gradywowej roboty
Przejeżdżają a wesoło Mężnego rycerstwa koło Dzień nastający witają, Już krwawy boj zaczynają.
Już wsiada w dalekie strony W okręt żeglarz odważony, Wzdychając, by mu napotym Takimże promieniem złotym
Wesołe słońce świeciło Ani się za chmury kryło, Gdy szalone akwilony Zaniosą go w obce strony
Albo kiedy morskie wały Tłuc będą o brzeżne skały, Kiedy wicher okręt ciska, A śmierć przed oczyma błyska.
Już rybitw na chybkiej łodzi, Lata po wierzchu powodzi. Już pono niejednę liczy Godzinę stan rzemieślniczy.
Jeszcze przed zajęciem zarze Ożywają się kotlarze.
Już też
i kościelne chorały Śpiewają święte hejnały.
Już się waleczni hetmani Między dzielnymi pułkami Dodawając im ochoty Do gradywowej roboty
Przejeżdżają a wesoło Mężnego rycerstwa koło Dzień nastający witają, Już krwawy boj zaczynają.
Już wsiada w dalekie strony W okręt żeglarz odważony, Wzdychając, by mu napotym Takimże promieniem złotym
Wesołe słońce świeciło Ani się za chmury kryło, Gdy szalone akwilony Zaniosą go w obce strony
Albo kiedy morskie wały Tłuc będą o brzeżne skały, Kiedy wicher okręt ciska, A śmierć przed oczyma błyska.
Już rybitw na chybkiej łodzi, Lata po wierzchu powodzi. Już pono niejednę liczy Godzinę stan rzemieśniczy.
Jeszcze przed zajęciem zarze Ożywają się kotlarze.
Już też
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 377
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
suła śniegi I dżdże w połzimy lała, tym zielone Drzewa kilkakroć na rok ozdobione Listem i jabłkiem a zaś drogie schnęły, Kiedy je możne słowa jej przeklęły. Tym nawet wiedma dziwnymi sposoby Zimne umarłych otwierała groby. Przez ten gadziny złe abo się dają Wziąć w rękę, abo w sztoki rozsiadają. Ten srogie wichry i chmury gradowe, Ten i straszliwe grzmoty piorunowe Trzyma, od tego w twardą klobę wzięty Piszczy jako wąż i sam czart przeklęty. Trzykroć szczęśliwy, co i jawnej zwady I potajemnej ostrzeże się zdrady Nieprzyjaciela tego, który soszy Szpiki, a ciało zabiwszy i duszy Jeszcze chce szkodzić, gdy jej potępienie Naznacza, cudze nicując sumnienie,
suła śniegi I dżdże w połzimy lała, tym zielone Drzewa kilkakroć na rok ozdobione Listem i jabłkiem a zaś drogie schnęły, Kiedy je możne słowa jej przeklęły. Tym nawet wiedma dziwnymi sposoby Zimne umarłych otwierała groby. Przez ten gadziny złe abo się dają Wziąć w rękę, abo w sztoki rozsiadają. Ten srogie wichry i chmury gradowe, Ten i straszliwe grzmoty piorunowe Trzyma, od tego w twardą klobę wzięty Piszczy jako wąż i sam czart przeklęty. Trzykroć szczęśliwy, co i jawnej zwady I potajemnej ostrzeże się zdrady Nieprzyjaciela tego, ktory soszy Szpiki, a ciało zabiwszy i duszy Jeszcze chce szkodzić, gdy jej potępienie Naznacza, cudze nicując sumnienie,
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 445
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
wyrobienia rozmaitych minerałów, kruszców i sodyn ziemnych. Jako to złota, srebra, miedzi, ołowiu, żelaza, soli, alabastru, marmuru, porfiru, Trzeci: dla ewaporowania tłustych i potrzebnych ekshalacyj z głębszych wnętrzności ziemi, które to ziemie zwierzchnią sposobią do różnego rodzaju drzewa, ziół, urodzajów. To na Atmosferze wyrabiają chmury, wiatry, deszcze, i inne meteora. Czwarty: aby nietylko co do pożytku ludzkiego z Opatrzności Boskiej te ognie służyły: ale też i sprawiedliwości Boskiej, do ukarania doczesnego ludzi: przez trzęsienia ziemi, pochłonienia całych miast, Prowincyj. Jako świadczy Dawid Psal: 17. Wzruszyła się ziemia i zadrzała: wygórował
wyrobienia rozmaitych minerałow, kruszcow y sodyn ziemnych. Iako to złota, srebra, miedzi, ołowiu, żelaza, soli, alabastru, marmuru, porfiru, Trzeci: dla ewaporowania tłustych y potrzebnych exchalacyi z głębszych wnętrzności ziemi, ktore to ziemie zwierzchnią sposobią do rożnego rodzaiu drzewa, zioł, urodzaiow. To ná Atmosferze wyrábiáią chmury, wiátry, deszcze, y inne meteora. Czwárty: áby nietylko co do pożytku ludzkiego z Opátrzności Boskiey te ognie służyły: ále też y spráwiedliwości Boskiey, do ukarania doczesnego ludzi: przez trzęsienia ziemi, pochłonienia całych miást, Prowincyi. Iáko świadczy Dáwid Psal: 17. Wzruszyła się ziemia y zadrzáła: wygorował
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: B2v
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
zbliża, daleko dłuższy. Nie tak tedy długo Atmosferę tamtych, jako tych krajów ogrzewa słońce. Druga: iż podsłoneczne kraje więcej i większych gór, śniegami okrytych które zbliżonego słońca promieniem ogrzane, zimnemi ekshalacjami napełniają Atmosferę, i ziębią powietrze. Trzecia że słońce im bliższe tym większe wapory z ziemi, z Oceanu wyciąga, chmury grubsze, i potężniejsze wiatry rodzi, które przez Antypatią z gorącem słonecznym, więcej ziębią te kraje. Które racje że ustają za oddaleniem niejakim słońca, dla czego pod ten czas, aura cieplejsza, pogodniejsza, a za tym i lato. Czego samego i w zasłonecznych krajach doznajemy. Gdy w najgórętsze lato zawionie wiatr południowy
zbliża, daleko dłuszszy. Nie ták tedy długo Atmosferę tamtych, iáko tych kraiow ogrzewa słońce. Druga: iż podsłoneczne kraie więcey y większych gor, śniegami okrytych ktore zbliżonego słońcá promieniem ogrzane, zimnemi exhalacyami napełniaią Atmosferę, y ziębią powietrze. Trzecia że słońce im bliszsze tym większe wapory z ziemi, z Oceanu wyciąga, chmury grubsze, y potężnieysze wiátry rodzi, ktore przez Antypatyą z gorącem słonecznym, więcey ziębią te kraie. Ktore racye że ustaią zá oddáleniem nieiákim słońca, dlá czego pod ten czas, aura ciepleysza, pogodnieysza, á zá tym y láto. Czego samego y w zasłonecznych kraiach doznáiemy. Gdy w naygorętsze láto zawionie wiátr południowy
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: C3
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
, i potężniejsze wiatry rodzi, które przez Antypatią z gorącem słonecznym, więcej ziębią te kraje. Które racje że ustają za oddaleniem niejakim słońca, dla czego pod ten czas, aura cieplejsza, pogodniejsza, a za tym i lato. Czego samego i w zasłonecznych krajach doznajemy. Gdy w najgórętsze lato zawionie wiatr południowy, chmury grube, grady, wichry sprowadza. Dopieroż wiatr północy pomorszczyznę dość zimną przynosi. Nadto: wszak gdy w Maju się zbliża, a w Czerwcu najbliższe nas jest słońce, nie tak dogrzewa, lecz daleko bardziej w Lipcu i Sierpniu gdy się od nas oddala. I nie tak zima nam dokucza, gdy słońce
, y potężnieysze wiátry rodzi, ktore przez Antypatyą z gorącem słonecznym, więcey ziębią te kraie. Ktore racye że ustaią zá oddáleniem nieiákim słońca, dlá czego pod ten czas, aura ciepleysza, pogodnieysza, á zá tym y láto. Czego samego y w zasłonecznych kraiach doznáiemy. Gdy w naygorętsze láto zawionie wiátr południowy, chmury grube, grady, wichry zprowadza. Dopieroż wiátr pułnocny pomorszczyznę dość zimną przynosi. Nádto: wszak gdy w Maiu się zbliża, á w Czerwcu naybliszsze nas iest słońce, nie ták dogrzewa, lecz daleko bárdziey w Lipcu y Sierpniu gdy się od nas oddala. Y nie ták zima nám dokucza, gdy słońce
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: C3
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
której Emeryk Syn Z. Stefana Króla Wegierskiego od Zachodniego Cesarza znaczną część drzewa Krzyża Chrystusowego otrzymawszy, złożył. A od Chrobrego w roku 1006. Kościół tam wystawiony. Potym i Klasztor WW. OO. Benedyktynów. Z tej góry na 15. mil w cyrkumferencyj położone kraje widać. pierwszą powietrza dywizją przewyższa, grubsze przechodząc chmury. Toż Województwo ma mineralne góry, jako to Kamińska, i tyle innych. IV. W Sieradzkim Województwie góra Hełm Jest wiele innych po różnych Województwach to zamkami osadzonych, to mineralnych, zewnętrzną wspaniałością, i wnętrznemi skarbami zdobiących Polskę. RZEKI ZNACZNIEJSZE W PolscE.
I. Jest Wisła: która w Śląsku wziąwszy początki
ktorey Emeryk Syn S. Stefana Krolá Wegierskiego od Zachodniego Cesarza znaczną część drzewa Krzyża Chrystusowego otrzymawszy, złożył. A od Chrobrego w roku 1006. Kościoł tam wystawiony. Potym y Klasztor WW. OO. Benedyktynow. Z tey gory ná 15. mil w cyrkumferencyi położone kraie widać. pierwszą powietrzá dywizyą przewyszsza, grubsze przechodząc chmury. Toż Woiewodztwo má mineralne gory, iáko to Kamińska, y tyle innych. IV. W Sieradzkim Woiewodztwie gora Hełm Iest wiele innych po rożnych Woiewodztwach to zamkami osadzonych, to mineralnych, zewnętrzną wspaniałością, y wnętrznemi skarbami zdobiących Polskę. RZEKI ZNACZNIEYSZE W POLSZCZE.
I. Iest Wisła: ktora w Sląsku wziąwszy poczatki
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: K3v
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
I salamandrą chcę być, nie śniegułą. NA GLINKĘ
Glinka, że nigdy w domu nie jada, tak głosi; I prawda: nic nie jada, gdy go kto nie prosi. NA RUSZNICĘ
Królewski orzeł, niosąc zdobycz w szponie, Z której obnażył świeżo gniazdo wronie, Gdy się z nią bierze dla dzieci pod chmury, Z ognistej w barki postrzelony rury, Już lecąc na dół skarżył Jowiszowi, Że piorun nie miał śmiercią być orłowi, Który go bogom z Lemnu od kowadła Nosił, gdy zgraja olbrzymów napadła. Na co rzekł Jowisz: „Barmom obwiniony! Ach, mają ludzie już swoje piorony!” DO SZTUCZNEGO
Że tłustym wdowom
I salamandrą chcę być, nie śniegułą. NA GLINKĘ
Glinka, że nigdy w domu nie jada, tak głosi; I prawda: nic nie jada, gdy go kto nie prosi. NA RUSZNICĘ
Królewski orzeł, niosąc zdobycz w szponie, Z której obnażył świeżo gniazdo wronie, Gdy się z nią bierze dla dzieci pod chmury, Z ognistej w barki postrzelony rury, Już lecąc na dół skarżył Jowiszowi, Że piorun nie miał śmiercią być orłowi, Który go bogom z Lemnu od kowadła Nosił, gdy zgraja olbrzymów napadła. Na co rzekł Jowisz: „Barmom obwiniony! Ach, mają ludzie już swoje piorony!” DO SZTUCZNEGO
Że tłustym wdowom
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 87
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
nie donoszę I twych spraw zacnych, odpuść, odpuść, proszę! Bom rozdwojony żalem jest głęboko, Jedno w papierze, drugie we łzach oko, I ręka w służbie takiej obumiera, Jedna rym pisze, druga łzy ociera.
Pogodne niebo było, Febus uzłocony Udzielał światła swego na oba tryjony; Spędził z powietrza chmury, a firmament cały Złote na dnie błękitnym blaski farbowały. Żaden wietrzyk nie wionął, tylko co kwiatkami Ziemię przed siedzącymi Zefir niebianami Potrząsał, których w tak czas wdzięczny bankietowy Przestrony w kupę zebrał pałac Uranowy. Tam złożywszy powagę i sceptry na stronę, Wdziawszy każdy na głowę bluszczową koronę,
I żartom, i uciechom wodze
nie donoszę I twych spraw zacnych, odpuść, odpuść, proszę! Bom rozdwojony żalem jest głęboko, Jedno w papierze, drugie we łzach oko, I ręka w służbie takiej obumiera, Jedna rym pisze, druga łzy ociera.
Pogodne niebo było, Febus uzłocony Udzielał światła swego na oba tryjony; Spędził z powietrza chmury, a firmament cały Złote na dnie błękitnym blaski farbowały. Żaden wietrzyk nie wionął, tylko co kwiatkami Ziemię przed siedzącymi Zefir niebianami Potrząsał, których w tak czas wdzięczny bankietowy Przestrony w kupę zebrał pałac Uranowy. Tam złożywszy powagę i sceptry na stronę, Wdziawszy każdy na głowę bluszczową koronę,
I żartom, i uciechom wodze
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 127
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, jej samej służyło. A przy tym dowcip i wdzięczne pieszczoty, Wierność i co jest we psiech tylko cnoty, I ochędóstwo niezwyczajne miała, I tym się w łasce swej paniej trzymała. Pies ją niebieski żywota pozbawił, Ale postrzegszy, co niechcący sprawił, Zawył lamenty trąbą swą do góry I za żałobę przywdział czarne chmury. Płakał jej pokój i łóżka płakały, Płakał i ciepły komin owdowiały: Płacze i łzami kosztownymi ani Da się utulić nad nią moja pani. Sam się śnieg śmieje, bo za tym pogrzebem Bielszego nadeń nie masz nic pod niebem. CHŁÓD DAREMNY
Kiedy się słońce przez Haka przedziera I Lwa strasznego nawiedzić napiera, W
, jej samej służyło. A przy tym dowcip i wdzięczne pieszczoty, Wierność i co jest we psiech tylko cnoty, I ochędóstwo niezwyczajne miała, I tym się w łasce swej paniej trzymała. Pies ją niebieski żywota pozbawił, Ale postrzegszy, co niechcący sprawił, Zawył lamenty trąbą swą do góry I za żałobę przywdział czarne chmury. Płakał jej pokój i łóżka płakały, Płakał i ciepły komin owdowiały: Płacze i łzami kosztownymi ani Da się utulić nad nią moja pani. Sam się śnieg śmieje, bo za tym pogrzebem Bielszego nadeń nie masz nic pod niebem. CHŁÓD DAREMNY
Kiedy się słońce przez Haka przedziera I Lwa strasznego nawiedzić napiera, W
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 158
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971