uchodzi. Nie chwalisz, owszem, słusznie kładziesz za wisielca, Który mierząc cały dzień, raz cel trafi, Strzelca. A ten swoją mądrością święta zapowiada, Kiedy mu się przez cały rok raz prawda nada. Nie chwal mi go; trafi się ziarnko ślepej kurze. Znam po słońcu pogodę, znam ja deszcz po chmurze. 374 (F). ZŁA RADA RAJCY NAJGORSZA
Zła rada, jako trzcina: kto polęże na niej, Złomawszy się, bo krucha, często w rękę rani. Cóż dalej będzie z tego? Zwyczajna nowina: Z ręką do cyrulika, z trzciną do komina; Ona zgore na popiół, wyleczą się chorzy.
uchodzi. Nie chwalisz, owszem, słusznie kładziesz za wisielca, Który mierząc cały dzień, raz cel trafi, Strzelca. A ten swoją mądrością święta zapowiada, Kiedy mu się przez cały rok raz prawda nada. Nie chwal mi go; trafi się ziarnko ślepej kurze. Znam po słońcu pogodę, znam ja deszcz po chmurze. 374 (F). ZŁA RADA RAJCY NAJGORSZA
Zła rada, jako trzcina: kto polęże na niej, Złomawszy się, bo krucha, często w rękę rani. Cóż dalej będzie z tego? Zwyczajna nowina: Z ręką do cyrulika, z trzciną do komina; Ona zgore na popiół, wyleczą się chorzy.
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 159
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
jadłbyś i chleba.
A kiedy przyjdzie rwać pokój domowy, Ja się najprędzej porywam do zwady, I choć z obu stron służyć-em gotowy, Żaden mi za to nie zadaje zdrady; Ja czynię panem, ja wkładam okowy, Gdy do mej siły przydasz zdrowej rady. Ty, przed którym w tej ukrywam się chmurze, Wolij-ż mię zgadnąć niźli czuć na skórze. GADKA WTÓRA
Trudno zgadnąć, z jakiej-em natury złożony: Skrzydła mam, a nie latam; brzuch nienasycony I głodny zawsze noszę jako wór dziurawy, Który zaraz, jak przyjmie, oddaje potrawy. Zębów nie mam, a drobno gryzę; jednę nogę Tylko mam, lecz i
jadłbyś i chleba.
A kiedy przyjdzie rwać pokój domowy, Ja się najprędzej porywam do zwady, I choć z obu stron służyć-em gotowy, Żaden mi za to nie zadaje zdrady; Ja czynię panem, ja wkładam okowy, Gdy do mej siły przydasz zdrowej rady. Ty, przed którym w tej ukrywam się chmurze, Wolij-ż mię zgadnąć niźli czuć na skórze. GADKA WTÓRA
Trudno zgadnąć, z jakiej-em natury złożony: Skrzydła mam, a nie latam; brzuch nienasycony I głodny zawsze noszę jako wór dziurawy, Który zaraz, jak przyjmie, oddaje potrawy. Zębów nie mam, a drobno gryzę; jednę nogę Tylko mam, lecz i
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 190
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Pozwolił z piekła wywieść Eurydykę, A ty, zazdrosna, nie chcesz ciemnej nocy Przyczernić trochę dla mojej pomocy. Bodajże twój wstyd widom był przed bogi, Gdy cię obłapia Faunus koziorogi! Bodaj to, w którym tak się kochasz, lice, Często-ć krwawiły mgłami czarownice! A mnie łaskawsza bogini wspomoże Wenus i w chmurze na kochane łoże Przeniesie, w której przejdę wszytkie straży, Choćby też z strachem — nie ma, kto nie waży. NA IMIĘ
Gniewam się, gniewam, gniewam, i, by stało Wiersza, dłużej by pióro się gniewało! Nie na cię, Jago, bo któż by tak śmiały, Żeby-ć złorzeczyć
Pozwolił z piekła wywieść Eurydykę, A ty, zazdrosna, nie chcesz ciemnej nocy Przyczernić trochę dla mojej pomocy. Bodajże twój wstyd widom był przed bogi, Gdy cię obłapia Faunus koziorogi! Bodaj to, w którym tak się kochasz, lice, Często-ć krwawiły mgłami czarownice! A mnie łaskawsza bogini wspomoże Wenus i w chmurze na kochane łoże Przeniesie, w której przejdę wszytkie straży, Choćby też z strachem — nie ma, kto nie waży. NA IMIĘ
Gniewam się, gniewam, gniewam, i, by stało Wiersza, dłużej by pióro się gniewało! Nie na cię, Jago, bo któż by tak śmiały, Żeby-ć złorzeczyć
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 250
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
ja w oblężeniu, A że Toruń na wolności.
Nie kochaj się tak w swym klasztorze, Uczyń przymierze z pacierzem, Każdy mnich po trzecim nieszporze Bardzo rad by był żołnierzem. PIEŚŃ
Co to jest, bogini, Że twe jaśniejsze słońca pojrzenie Przecię tego, co słoneczne promienie Skutku nie czyni? Słońce, chociaż w chmurze, grzeje i z daleka, I choć dobrze zajdzie, obżywia człowieka; Ale twój wzrok jako się skryje, Człowiek nie żyje. PIEŚŃ
Nie boję się, Fili, chociaż drugi Oddaje-ć swe jak i ja posługi.
Bo znając twój umysł na złość stateczny, Co nas łudzi, a potem zabija, Wiem
ja w oblężeniu, A że Toruń na wolności.
Nie kochaj się tak w swym klasztorze, Uczyń przymierze z pacierzem, Każdy mnich po trzecim nieszporze Bardzo rad by był żołnierzem. PIEŚŃ
Co to jest, bogini, Że twe jaśniejsze słońca pojrzenie Przecię tego, co słoneczne promienie Skutku nie czyni? Słońce, chociaż w chmurze, grzeje i z daleka, I choć dobrze zajdzie, obżywia człowieka; Ale twój wzrok jako się skryje, Człowiek nie żyje. PIEŚŃ
Nie boję się, Fili, chociaż drugi Oddaje-ć swe jak i ja posługi.
Bo znając twój umysł na złość stateczny, Co nas łudzi, a potem zabija, Wiem
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 301
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
tychże METEORÓW referują się które nic inszego nie są, tylko reprezentacje na Niebie wielu Słońc; co się dzieje w naszym wzroku, kiedy między, nim a Słońcem, stanie chmura gruba, przezroczysta, takiej niby sytuacyj, jakiej szkło o wielu węgłach; a tak jak w szkle wielu węgielnym wiele obiektów, tak w chmurze wielu, reprezentowanych wiele Słońc widzi się. PARASILENE zaś; jest reprezentacja wielu Księżyców razem na Niebie co sprawuje refrakcja jasności na chmurach i Obłokach. TĘCZA Miesięczna bywa też z Waporów (lecz rzadko) rosistych, z reperkusyj promieni uformowana, jako widział Americus Vesputius, i Albertus Magnus. TĘCZA Słoneczna częstym jest naszym obiektem.
tychże METEOROW referuią się ktore nic inszego nie są, tylko reprezentacye na Niebie wielu Słońc; co się dzieie w naszym wzroku, kiedy między, nim a Słońcem, stanie chmura gruba, przezroczysta, takiey niby sytuacyi, iákiey szkło o wielu węgłach; a tak iak w szkle wielu węgielnym wiele obiektow, tak w chmurze wielu, reprezentowanych wiele Słońc widzi się. PARASILENE záś; iest reprezentacya wielu Xiężycow razem na Niebie co sprawuie refrakcya iasności ná chmurach y Obłokach. TĘCZA Miesięczna bywa też z Waporow (lecz rzadko) rosistych, z reperkusyi promieni uformowana, iako widział Americus Vesputius, y Albertus Magnus. TĘCZA Słoneczna częstym iest nasżym obiektem.
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 165
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
wiele Słońc widzi się. PARASILENE zaś; jest reprezentacja wielu Księżyców razem na Niebie co sprawuje refrakcja jasności na chmurach i Obłokach. TĘCZA Miesięczna bywa też z Waporów (lecz rzadko) rosistych, z reperkusyj promieni uformowana, jako widział Americus Vesputius, i Albertus Magnus. TĘCZA Słoneczna częstym jest naszym obiektem. Formują się na chmurze doliniastej, żłobkowatej, rosistej, i przezroczystej, z odbiających się, na sobie promieni Słonecznych. Kolor w Tęczy Słonecznej wydaje się trojaki, Granarowy, zielony, Purpurowy, a czasem żółtawy, a ten jest z dwóch, to jest z Zielonego i granatowego zmieszany. Figura Tęczy okrągła bo też Słońca Autoris Tęczy, taka
wiele Słońc widzi się. PARASILENE záś; iest reprezentacya wielu Xiężycow razem na Niebie co sprawuie refrakcya iasności ná chmurach y Obłokach. TĘCZA Miesięczna bywa też z Waporow (lecz rzadko) rosistych, z reperkusyi promieni uformowana, iako widział Americus Vesputius, y Albertus Magnus. TĘCZA Słoneczna częstym iest nasżym obiektem. Formuią się na chmurze doliniastey, żłobkowatey, rosistey, y przezròczystey, z odbiaiących się, na sobie promieni Słonecznych. Kolor w Tęczy Słoneczney wydaie się troiaki, Granarowy, zielony, Purpurowy, a czasem żołtawy, a ten iest z dwoch, to iest z Zielonego y granatowego zmieszany. Figura Tęczy okrągła bo też Słońca Autoris Tęczy, taka
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 165
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
gdy na W. M. Panu recumbit. Zaczym ocieram łzy, koję żale, i serdeczną ranę, która ferále fatum głębokio zadało, tanquam medicamentum vitae amicus goję: boć to nie odbity ten sztych był kiedykolwiek, i malum necessariũ. A zatym W. M. W. M. Pan, po tej chmurze żałobnej weselszą myśl wypogodź. Ja życzę aby po tych śmiertelnych popiołach nowy szczęścia i wesela renaseatur W. M. Panu Phaenix; jako ten, którym jest.
W. M. Pana N.N. Odpowiedź na List cieszący.
Szczęśliwym się uznaję być Jobem, gdy tudzież consolatoriã odbieram od W. M. Pana
gdy ná W. M. Pánu recumbit. Záczym oćieram łzy, koję żále, y serdeczną ránę, która ferále fatum głębokio zádáło, tanquam medicamentum vitae amicus goję: boć to nie odbity ten sztych był kiedykolwiek, y malum necessariũ. A zátym W. M. W. M. Pán, po tey chmurze żałobney weselszą myśl wypogodź. Ja życzę áby po tych śmiertelnych popiołách nowy szczęśćia y wesela renaseatur W. M. Pánu Phaenix; jáko ten, którym jest.
W. M. Páná N.N. Odpowiedź ná List ćieszący.
Szczęśliwym śię uznáję być Jobem, gdy tudźiesz consolatoriã odbieram od W. M. Páná
Skrót tekstu: BystrzPol
Strona: C4v
Tytuł:
Polak sensat
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
uśmierza wzmieszane. Za tym Merkuriusza, coby niósł swe mowy: Każe wołać; on w drogę stanie wnet gotowy. Zewsząd pióra, a w ręku laska, która ludzi Nie spiących snu nabawia, spiących ze snu budzi Sam Pluto na wysokim tronie, i w okrutnej Wszytek siedzi powadze, marszcząc się przy smutnej Cery chmurze; w tym mrucząc, i zmrożywszy czoła. Rdzawe berło, trzymając, przeraźliwym woła Głosem: gdy mówi Tyran drzą ziemskie pokoje, A Cerber przestraszony tyli garła troje. Więźniów kocyt płaczliwe zatamował dumy, I wrzącego ucichły Flegetontu szumy. Sławny wnuku Atlanta, tak niebu znajome, Jako i piekłu imię, który przez kryjome
usmierza wzmieszáne. Zá tym Merkuryuszá, coby niosł swe mowy: Każe wołáć; on w drogę stánie wnet gotowy. Zewsząd piorá, á w ręku laská, ktora ludźi Nie spiących snu nábawia, spiących ze snu budźi Sam Pluto ná wysokim tronie, y w okrutney Wszytek śiedźi powadze, marszcząc się przy smutney Cery chmurze; w tym mrucząc, y zmrożywszy czołá. Rdzáwe berło, trzymáiąc, przeráźliwym woła Głosem: gdy mowi Tyran drzą źiemskie pokoie, A Cerber przestrászony tyli gárła troie. Więźniow kocyt płáczliwe zátámował dumy, Y wrzącego ućichły Flegetontu szumy. Sławny wnuku Atlántá, ták niebu znáiome, Iáko y piekłu imię, ktory przez kryiome
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 6
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
gada, uważny powoli, Zwajca prędko; pochlebca i strzyże, i goli; Chlubny sam chwali siebie; tchórz dobywa basu, Mężny mało i skromnie: dość szable u pasu; Gnuśny abo też nazbyt pracowity drzymie. Jako pałac po dachu, kuchnie znać po dymie, Deszcz przyszły, nim na ziemię upadnie, po chmurze — Tak afekty wewnętrzne po zwierzchniej posturze. O czym kto często mówi, rad czyta, rad pisze, Jakie przybiera sobie w życiu towarzysze, Tak go maluj, tak i pisz: dobrego lub franta, Lepszego nie szukając anatomizanta. I dla tej, żebyś na hak nie trafił, przyczyny, Stosuj konwersacyją swą
gada, uważny powoli, Zwajca prędko; pochlebca i strzyże, i goli; Chlubny sam chwali siebie; tchórz dobywa basu, Mężny mało i skromnie: dość szable u pasu; Gnuśny abo też nazbyt pracowity drzymie. Jako pałac po dachu, kuchnie znać po dymie, Deszcz przyszły, nim na ziemię upadnie, po chmurze — Tak afekty wewnętrzne po zwierzchniej posturze. O czym kto często mówi, rad czyta, rad pisze, Jakie przybiera sobie w życiu towarzysze, Tak go maluj, tak i pisz: dobrego lub franta, Lepszego nie szukając anatomizanta. I dla tej, żebyś na hak nie trafił, przyczyny, Stosuj konwersacyją swą
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 91
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Łacno, kto przepisawszy, cudzy wiersz udaje Za swój; i durowaty, koli prystupaje. Przeciw prądowi pływać i latać bez pierza, Trudno ptaka na drzewie wegnać do więcierza, Wilkiem orać, we młynie bywszy, nie umączyć, Trudno Niemca z Polakiem, ogień z wodą łączyć (Choć to pospołu lecie widujemy w chmurze) Niepodobna, lecz brydzą ludzie, dwie naturze I Bogu w jednym czesie, w jednym ciele mieszać, Dnia wczorajszego wrócić. Ja na to rozgrzeszać Ani sam chcę ośmielić, ani mogę kogo; Inaczej bym wszechmocność szacował ubogo: Nic niepodobnego, nic i trudnego Bogu. Chyba rzec: niech się stanie. Wszytko
, Łacno, kto przepisawszy, cudzy wiersz udaje Za swój; i durowaty, koli prystupaje. Przeciw prądowi pływać i latać bez pierza, Trudno ptaka na drzewie wegnać do więcierza, Wilkiem orać, we młynie bywszy, nie umączyć, Trudno Niemca z Polakiem, ogień z wodą łączyć (Choć to pospołu lecie widujemy w chmurze) Niepodobna, lecz brydzą ludzie, dwie naturze I Bogu w jednym czesie, w jednym ciele mieszać, Dnia wczorajszego wrócić. Ja na to rozgrzeszać Ani sam chcę ośmielić, ani mogę kogo; Inaczej bym wszechmocność szacował ubogo: Nic niepodobnego, nic i trudnego Bogu. Chyba rzec: niech się stanie. Wszytko
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 328
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987