otoż kiedy je przysadza do dobrych psów/ tedy kiedy starzy psi idą goniąc/ i swe misterstwa wyprawują/ szczenięta idą kiedy znimi nie psują im nic/ tylko na ich słowo wrzeszcząc/ i tak psom starym w gonieniu nie zawadzą/ a głośmi zagęsczą/ że psi barzo dobrzy by- wają: skoro tak pochodza z kilkanaście niedziel/ że się poczną obaczywać/ poczną też same robić/ nie cudzej roboty patrzyć/ o toż poczną się przed stare wymykać/ i poczną mistrować sami/ więc starym przekazać będą/ a sami jeszcze nie będą umieli w to trafić/ i co raz zmylą wszyscy/ i w ten czas tak się psi
otoż kiedy ie przysadza do dobrych psow/ tedy kiedy stárzy pśi idą goniąc/ y swe misterstwa wypráwuią/ scżęniętá idą kiedy znimi nie psuią im nic/ tylko ná ich słowo wrzescżąc/ y ták psom stárym w gonieniu nie záwádzą/ á głosmi zágęscżą/ że pśi bárzo dobrzy by- wáią: skoro ták pochodza z kilkánaśćie niedźiel/ że sie pocżną obacżywáć/ pocżną też sáme robić/ nie cudzey roboty pátrzyć/ o toż pocżną sie przed stáre wymykáć/ y pocżną mistrowáć sámi/ więc stárym przekázać będą/ á sámi iescże nie będą vmieli w to tráfić/ y co raz zmylą wszyscy/ y w ten cżas ták sie pśi
Skrót tekstu: OstrorMyśl1618
Strona: 14
Tytuł:
Myślistwo z ogary
Autor:
Jan Ostroróg
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
myślistwo, zoologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
mnie/ weś tylko jeden rubinek by namniejszy krwie mojej/ przyłożże go do sercą twego/ obaczysz żem ci ja tobie przygodniejszy/ żem ci ja tobie milszy przyjaciel. Oto człowiecze ufaj mi że się na mojej przyjaźni nie zawiedziesz. Nie spełźnie nigdy co weźmiesz ode mnie na niezapominanie. Cenę wszytkiego świata przechodza moje rubiny/ i barziej zdobią duszę/ niż wszytkie świata ozdoby. Weźże mię od tąd za przyjaciela/ przyjmi ode mnie coc na pamiątkę wieczną podaje. Oto człowiecze przyjaciel twój wieczny JEZUS, stój jeśliś mądry o jego fawor. Wszytkie przyjaźni całego świata nigdy niepewne/ sam Jezus miły przyjaciel napewniejszy. Wszytkie przyjaźni
mnie/ weś tylko ieden rubinek by namnieyszy krwie moiey/ przyłożże go do sercą twego/ obaczysz żem ći iá tobie przygodnieyszy/ żem ći ia tobie milszy przyiaciel. Oto człowiecze vfay mi że się ná moiey przyiaźni nie zawiedźiesz. Nie spełźnie nigdy co weźmiesz ode mnie ná niezápominanie. Cenę wszytkiego świátá przechodza moie rubiny/ y barźiey zdobią duszę/ niż wszytkie światá ozdoby. Weźże mię od tąd zá przyiaćiela/ przyimi ode mnie coc na pámiątkę wieczną podáie. Oto człowiecze przyiaćiel twoy wieczny IEZVS, stoy ieśliś mądry o iego fawor. Wszytkie przyiáźni cáłego świátá nigdy niepewne/ sam Iezus miły przyiaćiel napewnieyszy. Wszytkie przyiáźni
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 627
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
, zmysły nasze zarażając, jako więc w gorączkach gdy gorzkie dymy z cholery idące język napełniają, wszytko się zda gorzko, tak zmysły będą się myliły. może też wtóra omyłka pochodzić gdy szrzodek przez który rzecz do zmyślów przychodzi, będzie nie równy, albo czym zarażony, jako więc promienie słoneczne gdy przez szkło zielone przechodza bywają zielonemi, i oko je ma za zielone, albo gdy przez węglaste okulary patrzymy na jednę rzecz zda się wieloraką iż promienie od rzeczy pochodzące węgły we szkle podzieliły, Trzeciej sztuki może Anioł nie dobry dokażać, albo przeszkadzając zmysłowi naszemu aby onej rzeczy dotknąc się nie mógł, albo onę rzecz prędko czym innym zakrywając.
, zmysły násze zarażaiąc, iáko więc w gorączkách gdy gorzkie dymy z cholery idące ięzyk napełniaią, wszytko się zda gorzko, ták zmysły bedą się myliły. może też wtora omyłká pochodzić gdy sżrzodek przez ktory rzecz do zmyslow przychodzi, bedzie nie rowny, álbo czym zarażony, iáko więc promienie słoneczne gdy przez szkło źielone przechodza bywáią źielonemi, y oko ie ma zá źielone, álbo gdy przez węglaste okulary pátrzymy ná iednę rzecz zda się wieloráką iż promienie od rzeczy pochodzące węgły we szkle podzieliły, Trzeciey sztuki może Anioł nie dobry dokáżáć, álbo przeszkadzáiąc zmysłowi naszęmu aby oney rzeczy dotknąc się nie mogł, álbo onę rzecz prętko czym innym zákrywáiąc.
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 342
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692
te, kotre sa przeciwko dziesięciu przykazania Bożego, przeciwko przykazania Kościelnego, tudziez siedm grzechów etc na których opisanie Ksiąg tak pełno jest już naoisanych Ale ja odkryć i dotknąć chcę te grzechy które u nas Polaków skrupułów nieznajduja, a przecie sa grzechami i jako rzeki ze zrodeł; tak i one z grzechów śmiertelnych znajomych pochodza, aprzecie za grzechy śmiertelne nie samiane a trafia się znami to co w przypowiastce, albotez w wymyslonej Historyice ze Parobek jeden spowiadał się Księdzu Plebanowi mówiąc: mam kilka grzechów powszechnych na sobie, a kilka śmiertelnych spowiedając się zaś, za śmiertelne rachował ze jajecznicy dla chorego gotowanej w Piątek powachał casu, ze wprzenicy wpolumusiał
te, kotre sa przeciwko dziesięciu przykazania Bożego, przeciwko przykazania Kościelnego, tudziez siedm grzechow etc na ktorych opisanie Xiąg tak pełno iest iuż naoisanych Ale ia odkryć i dotknąć chcę te grzechy ktore u nas Polakow skrupułow nieznayduia, a przecie sa grzechámi y iáko rzeki ze zrodeł; tak i one z grzechow śmiertelnych znaiomych pochodza, aprzecie za grzechy śmiertelne nie samiáne a trafia sie znami to co w przypowiastce, álbotez w wymysloney Historyice ze Parobek iedęn spowiadał się Xiędzu Plebanowi mowiąc: mám kilka grzechow powszechnych na sobie, a kilka śmiertelnych spowiedaiąc się zaś, za śmiertelne rachował ze jaiecznicy dla chorego gotowaney w Piątek powachał casu, ze wprzenicy wpolumusiał
Skrót tekstu: JabłSkrup
Strona: 3
Tytuł:
Skrupuł bez skrupułu w Polszcze
Autor:
Jan Stanisław Jabłonowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1730
Data wydania (nie wcześniej niż):
1730
Data wydania (nie później niż):
1730