kwadrat zawierający takie włoki, Łany, Połłanki, abo Ćwierci. Które kwadraty abyś wiedział jaką mają mieć długość i szerokość, wStajach, wSznurach, Laskach, abo wŁokciach; poprzedzające Tablice bz prace pokażą. PRZESTROGI. 1. Jeżeli się wktórej części Gruntu rafią błota, Rzeka, Brody, Staw, Chrosty. Mieć je powinien na pamięci Geometra, i ich plac zamknąć w Kwadrat cbns, mniejszy, większy, jako miara jego zniesie. Toż osypawszy go gorczycą, abo makiem, wszytkie te ziarna ma przenieść na mapę: i wiele placu zastąpią, tyle go przydać d łanu. Naprzykład: wŁanie wymierzonym DEKsZ
kwádrat záwieráiący tákie włoki, Łany, Połłanki, ábo Cwierći. Ktore kwádraty ábyś wiedźiał iáką máią mieć długość y szerokość, wStáiách, wSznurách, Laskách, ábo wŁokćiách; poprzedzáiące Tablice bz prace pokażą. PRZESTROGI. 1. Ieżeli się wktorey częśći Gruntu ráfią błotá, Rzeká, Brody, Staw, Chrosty. Mieć ie powinien ná pámięci Geometrá, y ich plác zámknąć w Kwádrat cbns, mnieyszy, większy, iáko miárá iego znieśie. Toż osypawszy go gorczycą, ábo mákiem, wszytkie te źiárná ma przenieść ná máppę: y wiele plácu zástąpią, tyle go przydać d łanu. Náprzykład: wŁanie wymierzonym DEXZ
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 151
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
, Lecz sekretu subtelnym przewąchawszy cuchem, Że przegra, i urodą mniejsza, i kożuchem:
Nie z futra, panie sędzia — rzecze — i nie z wzrostu Ani z zwierzchniego sądzą te rzeczy pokostu. Tak byś niemą statuę i obraz z daleka Przeniósł nad małego, lecz rozumnego człeka. Często w ścianach lepione pobielają chrosty, Często znajdziesz u panien pod muchami krosty. Na rozum raczej w głowie patrzyć niż ze skrzynki; Niech sobole, niechaj tam rysie będą cynki, Nie pod lisem, pod wilkiem albo pod baranem, Więcej niźli pod rysiem w głowie nakrapianem, Częstokroć się znajduje: nie dba ten o kuny Na grzbiecie, co złotymi
, Lecz sekretu subtelnym przewąchawszy cuchem, Że przegra, i urodą mniejsza, i kożuchem:
Nie z futra, panie sędzia — rzecze — i nie z wzrostu Ani z zwierzchniego sądzą te rzeczy pokostu. Tak byś niemą statuę i obraz z daleka Przeniósł nad małego, lecz rozumnego człeka. Często w ścianach lepione pobielają chrosty, Często znajdziesz u panien pod muchami krosty. Na rozum raczej w głowie patrzyć niż ze skrzynki; Niech sobole, niechaj tam rysie będą cynki, Nie pod lisem, pod wilkiem albo pod baranem, Więcej niźli pod rysiem w głowie nakrapianem, Częstokroć się znajduje: nie dba ten o kuny Na grzbiecie, co złotymi
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 402
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
przykomparować; konsyderując zaś, że jest w pierzu, jajca niesie, skrzydłami opatrzony, w komput Ptaków go policzysz. A lubo ma te skrzydła, dla wielkości ciała, nie lata niemi, bo małe, tylko długiemi biega po ziemi nogami, wachlowaniem skrzydeł, chybkości sobie dodając. Niebezpieczeństwo jakie widząc, głowę tylko między chrosty kryje, o resztę ciała mniej dbając, tak jest nierozumne stworzenie, a głuche do tego, Tak jest wielka machina, że Jezdca na koniu przechodzi o Ptactwie osobliwym
wysokością. Jajec niesie 80, funtów 15 ważących, bardzo twardych, ale na nich nie siedzi, tylko w piasek zagrzebawszy, Słońca operacyj wy płodzenie dzieci
przykomparować; konsyderuiąc zaś, że iest w pierzu, iayca niesie, skrzydłami opatrzony, w komput Ptakow go policzysz. A lubo ma te skrzydła, dla wielkości ciała, nie lata niemi, bo małe, tylko długiemi biega po ziemi nogami, wachlowaniem skrzydeł, chybkości sobie dodaiąc. Niebespieczeństwo iakie widząc, głowę tylko między chrosty kryie, o resztę ciała mniey dbaiąc, tak iest nierozumne stworzenie, á głuche do tego, Tak iest wielka machina, że Iezdca na koniu przechodzi o Ptactwie osobliwym
wysokością. Iaiec niesie 80, funtow 15 ważących, bardzo twárdych, ale na nich nie siedzi, tylko w piasek zagrzebawszy, Słońca operacyi wy płodzenie dzieci
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 615
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
a tak go, że albo w domu gościem, albo nie wie skąd rodem nie bez urazy wytykać: wszakże jeżeli kto w obcej się stronie urodziwszy i wychowawszy, do Ojczyzny ciągnie; i snać przez błędne ścieżki błąkając, a zaorane od zawisnych czy sąsiadów, czy opiekunów ojczyste drogi, zarosłe dawne gościńce widząc, przez chrosty i chrapy przedzierać się musi: takiemu drogę do domu jego pokazać, nie jest uszczypliwa przymówka, ale prawdziwie szczerego i życzliwego przyjaciela braterska uprzejmość i obrada. Skąd i ja snać żadnego nie urażę: gdy tych kilku kart przestrogą, i wiernymi ślakami na drogę do domu nawiodę. Nie wdomusmy się, nie w domu porodzili
á tak go, że albo w domu gośćiem, albo nie wie zkąd rodem nie bez urazy wytykać: wszakże ieżeli kto w obcey się stronie urodźiwszy y wychowawszy, do Oyczyzny ćiągnie; y snać przez błędne śćieszki błąkaiąc, á zaorane od zawisnych czy sąśiadow, czy opiekunow oyczyste drogi, zarosłe dawne gośćińce widząc, przez chrosty y chrapy przedźierać się muśi: takiemu drogę do domu iego pokazać, nie iest uszczypliwa przymowka, ale prawdźiwie szczerego y życzliwego przyiaćiela braterska uprzeymość y obrada. Zkąd y ia snać żadnego nie urażę: gdy tych kilku kart przestrogą, y wiernymi ślakami na drogę do domu nawiodę. Nie wdomusmy się, nie w domu porodźili
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 11
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
ten czas uszykował/ przez dzień cały trapiło się/ ku wieczorowi pod wszytkimi Chorągwiami trąbiono/ i w bębny bito/ czekając żeby się co Pogaństwa uchyliło/ aby z lasów nie wychodzili. O południu napadli byli Tatarowie od Cerkwie/ ale ku okopowi natrzeć nie śmieli/ w czeladzi tylko w pacholikach gdy po trawy/ i chrosty odjeżdżając wielką uczynili szkodę/ i towarzystwu koni nabrali/ Tego dnia Mostu pod Zamkiem dorobiono/ i dopiero w ten dzień wozy Ich M. przeprawione były.
9. Septem. Turcy w pole wyszli na swe gdzie
zwykli za górę pod lasem miejsce/ ńasze też wojsko pogotowiu stało : bitwy nie było/ z dział tylko
ten czás vszykował/ przez dźien cáły trápiło się/ ku wieczorowi pod wszytkimi Chorągwiámi trąbiono/ y w bębny bito/ czekáiąc żeby się co Pogánstwá vchyliło/ áby z lásow nie wychodźili. O połudńiu nápádli byli Tátárowie od Cerkwie/ ále ku okopowi nátrzeć nie śmieli/ w czeládźi tylko w pácholikách gdy po trawy/ y chrosty odieżdżáiąc wielką vczynili szkodę/ y towárzystwu koni nábráli/ Tego dniá Mostu pod Zamkiem dorobiono/ y dopiero w ten dźien wozy Ich M. przepráwioné były.
9. Septem. Turcy w pole wyszli ná swe gdźie
zwykli zá gorę pod lásem mieysce/ ńásze też woysko pogotowiu stalo : bitwy nie było/ z dźiał tylko
Skrót tekstu: ZbigAdw
Strona: B3v
Tytuł:
Adwersaria, albo terminata sprawy wojennej
Autor:
Prokop Zbigniewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1621
Data wydania (nie wcześniej niż):
1621
Data wydania (nie później niż):
1621
sprawę, az będzie miał informacyą od Zabica.
3224. (554) Dziewiata sprawa - Wystąpił Wrzecionko i skarżył się na Łukasza Orawca
o sześć złotych, gdzie Orawiec wystąpiwszy, wyrachował się, ze mu nic niewinien, bo ostatęk pieniędzy extunc przy urzędzie oddał mu.
3225. (555) Stanisław Mosiek wyrobił sobie chrosty bez wolej Pańskiej, o co był karany od Pana, spuścił to Jąnowi Kąskowi, ze ten lan Kąsek ma dosyć Panu cynic s tego pola a Mosiek do tego nie ma nic, ani jego potomkowie, a lan Kąsek do tego ma tylko, żeby dosyć Panu cynił w powinności swojej.
3226. (556)
sprawę, az będzie miał informacÿą od Zabica.
3224. (554) Dziewiatha sprawa - Wystąpił Wrzecionko y skarzył sie na Lukasza Orawca
o szesc zlotych, gdzie Orawiec wystąpiwszy, wyrachował sie, ze mu nic niewinien, bo ostatęk pieniędzy extunc przy urzędzie oddał mu.
3225. (555) Stanisław Mosiek wyrobił sobie chrosty bez woley Panskiey, o co był karany od Pana, spuscił to Iąnowi Kąskowi, ze ten ląn Kąsek ma dosic Panu cynic s tego pola a Mosiek do tego nie ma nic, ani iego potomkowie, a ląn Kąsek do tego ma tylko, zeby dosyc Panu cynił w powinnosci swoiey.
3226. (556)
Skrót tekstu: KsKasUl_1
Strona: 338
Tytuł:
Księgi gromadzkie wsi Kasina Wielka, cz. 1
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kasina Wielka
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
sprawy sądowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Księgi sądowe wiejskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bolesław Ulanowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1921
minutą poczęstował, pewnie bym był puścił z ochotą niedał bym się był wiela prosić. Wzięlic go tedy i mnie rozerznąwszy Cugle zastąpane. Owego zaś brodę naziemi Lezącego bo jeszcze żyw był przebił Towarzysz sztychem chciał do Niego z konia zsiesc obmacać mu kieszenie nieprzyszło do tego bo już szyki w same owe Chrosty wchodzily i ochotnik się sypał jako mrówki, wyciąwszy tedy konia pod nim płazm skoczylismy do swoich, ale po staremu i owego trudno było uprowadzic. Cian go tedy Jakubowski w kark, spadł skoczylismy tedy do szyków a oni wyszedszy z Chrostów stanęli jako Mak kwitniący. Już tedy obadwa Wojska widzą się Harcownikowi kazano znisc z pola
minutą poczęstował, pewnie bym był puscił z ochotą niedał bym się był wiela prosić. Wzięlic go tedy y mnie rozerznąwszy Cugle zastąpane. Owego zas brodę nazięmi Lezącego bo ieszcze zyw był przebił Towarzysz sztychęm chciał do Niego z konia zsiesc obmacać mu kieszenie nieprzyszło do tego bo iuz szyki w same owe Chrosty wchodzily y ochotnik się sypał iako mrowki, wyciąwszy tedy konia pod nim płazm skoczylismy do swoich, ale po staremu y owego trudno było uprowadzic. Ciąn go tedy Iakubowski w kark, spadł skoczylismy tedy do szykow a oni wyszedszy z Chrostow stanęli iako Mak kwitniący. Iuz tedy obadwa Woyska widzą się Harcownikowi kazano znisc z pola
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 104v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
dwiema bracią Krzysztofem i Tomaszem, z pułkami trzema, dla dania odporu i odbicia pobranych więźniów. Ale i ten z bracią pospołu i z ludźmi pod swoim regimentem będącym i, pod Tajkurami na Wołyniu od Tatarów zagarniony, pogromiony i sam w niewolę wzięty został. Rzadko kto z tych co tam byli, obronną ręką w chrosty albo na błota uskrobał. Rok 1653
Wojsko zaś spod Żwańca na Wołyniu, Podolu i Rusi, po Małej Polsce na konsystencjach rozłożono. Lecz Węgrowie tamże spod Zwańca, będący z swymi wodzami ledwie nie w oczywistej nieprzyjaźni, jeszcze przed umówieniem pakt z Tatarami, do Węgier odeszli przez Pokucie, tego nawet żałując, że pod
dwiema bracią Krzysztofem i Tomaszem, z pułkami trzema, dla dania odporu i odbicia pobranych więźniów. Ale i ten z bracią pospołu i z ludźmi pod swoim regimentem będącym i, pod Tajkurami na Wołyniu od Tatarów zagarniony, pogromiony i sam w niewolę wzięty został. Rzadko kto z tych co tam byli, obronną ręką w chrosty albo na błota uskrobał. Rok 1653
Wojsko zaś spod Żwańca na Wołyniu, Podolu i Rusi, po Małej Polscze na konsystencyjach rozłożono. Lecz Węgrowie tamże spod Zwańca, będący z swymi wodzami ledwie nie w oczywistej nieprzyjaźni, jescze przed umówieniem pakt z Tatarami, do Węgier odeszli przez Pokucie, tego nawet żałując, że pod
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 112
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000
morzu, Oceanu głębią, Nie raz aż do dna gruntowałam śmiele, Gdy na okrętach fale ludzi gnębią, Ja im w przepaści wprzód miejsce uścielę,
Jednych pozwalam chwytać wielorybom, Drugich posyłam przepaścistym szybom. Bywam na łowach, bo gdy Karol szósty, Cesarz polował z swoim faworytem, Jam się ukryła między gęste chrosty, Pan chciwy łowić z muszkietem nabitem, Stojąc, jam na cel stawiła Książęcia, Strzelił weń zamiast dzikiego zwierzęcia. Bywam w Klasztorach u wszech Zakonników, Znają mnie różnych reguł Zakonnice, Nie minę w ciemnych skałach Pustelników, Wiem gdzie się kryją święte Pustelnice, Bywam pod ziemią, gdzie kto kruszce kopie,
morzu, Oceanu głębią, Nie raz aż do dna gruntowałam śmiele, Gdy ná okrętach fale ludzi gnębią, Ja im w przepaści wprzod mieysce uścielę,
Jednych pozwálam chwytać wielorybom, Drugich posyłam przepaścistym szybom. Bywam ná łowach, bo gdy Karol szosty, Cesarz polował z swoim faworytem, Jam się ukryła między gęste chrosty, Pan chćiwy łowić z muszkietem nábitem, Stoiąc, iam ná cel stáwiła Xiążęcia, Strzelił weń zámiast dzikiego zwierzęcia. Bywam w Klasztorach u wszech Zakonnikow, Znaią mnie rożnych reguł Zákonnice, Nie minę w ciemnych skáłach Pustelnikow, Wiem gdzie się kryią święte Pustelnice, Bywam pod ziemią, gdzie kto kruszce kopie,
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 257
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
Obozie/ albo trwogi/ każdy zaraz powinien u swego Pułku i straży/ najpierwej stanąć/ i dać znać do Hetmana/ przez dwóch Towarzystwa/ co się dzieje/ sam od podsłuchów nie odstępując. Tenże gdy Wojsko do boju wszyku stanie/ tedy zawiodszy pobocznią straż/ albo podsłuchy (dla upatrzenia aby ukradkiem przez chrosty i doliny/ nieprzyjaciel tyłu Wojsku nie ubieżał) ma się do Pułku wracać/ w boju jako Pułkownik/ albo jego Namiestnik/ przy nim zostając/ dla sprawy lepszej. A iż się dwojaka straż rozumie. Jedna/ która się stawia dla niebezpieczeństwa wojska/ względem ostróżności od nieprzyjaciela/ jako to są posłuchowie. Druga/
Oboźie/ álbo trwogi/ káżdy záraz powinien v swego Pułku y straży/ naypierwey stánąć/ y dać znáć do Hetmáná/ przez dwoch Towárzystwá/ co się dźieie/ sam od podsłuchow nie odstępuiąc. Tenże gdy Woysko do boiu wszyku stanie/ tedy záwiodszy pobocznią straż/ álbo podsłuchy (dla vpátrzeniá áby vkrádkiem przez chrosty y doliny/ nieprzyiaćiel tyłu Woysku nie vbieżał) ma się do Pułku wrácáć/ w boiu iáko Pułkownik/ álbo iego Namiestnik/ przy nim zostáiąc/ dla spráwy lepszey. A iż się dwoiáká straż rozumie. Iedná/ ktora się stáwiá dla niebespieczeństwá woyska/ względem ostrożnośći od nieprzyiaćielá/ iáko to są posłuchowie. Druga/
Skrót tekstu: FredKon
Strona: 23
Tytuł:
Potrzebne konsyderacje około porządku wojennego
Autor:
Andrzej Maksymilian Fredro
Drukarnia:
Franciszek Glinka
Miejsce wydania:
Słuck
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675