nikogo mi z żartu. Wszytko, co nie jest z Boga, przypiscwać czartu, Bo nie na błaznowanie, nie na marne trele Dał Bóg usta i nogi. Gdzież dzisia wesele Świeckie ujźrzysz bez tego? Jakby go nie było. Trzebać, żeby się też co diabłu okroiło. Lecz jeśli wszytkie nasze wesela zaswoi Chytry szatan, a cóż się Bogu z nas okroi? 270 (P). JEDEN BŁAZEN WIELU BŁAZNÓW ROBI
Kiedy kuglarz skaczący śmiałkuje po linie, Spadł, co się często w takim przytrafia terminie. Że złomał obie, wszyscy żałują go, nodze; Jeden się tylko błazen, patrząc, śmieje srodze. „Azaż
nikogo mi z żartu. Wszytko, co nie jest z Boga, przypiscwać czartu, Bo nie na błaznowanie, nie na marne trele Dał Bóg usta i nogi. Gdzież dzisia wesele Świeckie ujźrysz bez tego? Jakby go nie było. Trzebać, żeby się też co diabłu okroiło. Lecz jeśli wszytkie nasze wesela zaswoi Chytry szatan, a cóż się Bogu z nas okroi? 270 (P). JEDEN BŁAZEN WIELU BŁAZNÓW ROBI
Kiedy kuglarz skaczący śmiałkuje po linie, Spadł, co się często w takim przytrafia terminie. Że złomał obie, wszyscy żałują go, nodze; Jeden się tylko błazen, patrząc, śmieje srodze. „Azaż
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 119
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
to mówię/ a milczeniem tył podawać/ nie tylko najmitowe jest dzieło/ ale złodziejowe i rozbójnicze. Co abowiem zaraźliwszym i na duszy szkodliwszym na duszy człowieczej wrzodem być może/ nad Herezymę? Czym się nasposobniej i nałatwiej na zatracenie w zęby piekielknego wilka podać może dusza człowiecza/ jak bluźnierstwem na Boga? To oboje tysiące chytry wilk ten piekielny/ w zarazę ciała Cerkwie naszej Ruskiej nagotował/ aby je nim onieczyścił i oniezbożył/ od Boga wszytkich nas aby odwrócił/ i łaski jego aby nas pozbawił. Co my już jawnie i odkrycie widzimy/ i w samych nas to/ im dalej tym głębiej ukorzeniające się czujemy i doznawamy. widzieć tedy to
to mowię/ á milczeniem tył podáwáć/ nie tylko naymitowe iest dźieło/ ále złodźieiowe y rozboynicze. Co ábowiem záráźliwszym y ná duszy szkodliwszym ná duszy człowieczey wrzodem bydź może/ nád Haeresimę? Czym się nasposobniey y nałátwiey ná zátrácenie w zęby piekielknego wilká podáć może duszá człowiecza/ iák bluźnierstwem ná Bogá? To oboie tyśiące chytry wilk ten piekielny/ w zárázę ciáłá Cerkwie nászey Ruskiey nágotował/ áby ie nim onieczyśćił y oniezbożył/ od Bogá wszytkich nas áby odwroćił/ y łáski iego áby nas pozbáwił. Co my iuż iáwnie y odkryćie widźimy/ y w sámych nas to/ im dáley tym głębiey vkorzeniáiące sie czuiemy y doznawamy. widźieć tedy to
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 14
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
że ławie Siedzący ksiądz: „Azaż to mówią tak plugawie?” „Jakoż, kiedy nieprawda?” „Tylko — rzecze — gwiźni. Tak wszetecznych słów słuchać nie powinien bliźni.” Wrychle potem ksiądz kazał: kiedy Pan Bóg z błota Stworzył człeka, zdrowego postawił u płota, Żeby usechł; jako się chytry szatan skradzie, Ospy, odry i różnych wrzodów weń nakładzie. A tu chłop, znający się na tej robociźnie, W ławce siedząc z drugimi, co ma pary gwiźnie. Tu ksiądz: „Cóż, czy nieprawda?” „Tylko, ojcze, rzekę, Kiedy człeka nie było, któż grodził pasiekę?
że ławie Siedzący ksiądz: „Azaż to mówią tak plugawie?” „Jakoż, kiedy nieprawda?” „Tylko — rzecze — gwiźni. Tak wszetecznych słów słuchać nie powinien bliźni.” Wrychle potem ksiądz kazał: kiedy Pan Bóg z błota Stworzył człeka, zdrowego postawił u płota, Żeby usechł; jako się chytry szatan skradzie, Ospy, odry i różnych wrzodów weń nakładzie. A tu chłop, znający się na tej robociźnie, W ławce siedząc z drugimi, co ma pary gwiźnie. Tu ksiądz: „Cóż, czy nieprawda?” „Tylko, ojcze, rzekę, Kiedy człeka nie było, któż grodził pasiekę?
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 238
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Niech jak kapustne głowy z zawojami Całych szeregów łby lecą pod konie, A sprosne trupy niech okryją błonie.
I tego muza moja niechaj głosi, Co apostołów pierwszych imię nosi, Bielskiego baszę, Mazowieckie plemię, Co ma ojczyznę piękną płocką ziemię. Ten niech Piotrowe odłożywszy kluczę, Mieczem Pawłowym niech tłucze a tłucze. Chytry to Mazur, przed nim się nie skryje Turczyn, bo oraz i płacze i bije. Lecz w tym ferworze i w zapalczywości Nie zapominaj swojej powinności, Żeś był koniuszym; więc jak prędko błonie Tureckie trupy okryją, ty konie Każ łapać prędko swemu Tuszewskiemu, Bo od szeregu nie rzeczby Wolskiemu, By bez
, Niech jak kapustne głowy z zawojami Całych szeregow łby lecą pod konie, A sprosne trupy niech okryją błonie.
I tego muza moja niechaj głosi, Co apostołow pierwszych imię nosi, Bielskiego baszę, Mazowieckie plemię, Co ma ojczyznę piękną płocką ziemię. Ten niech Piotrowe odłożywszy kluczę, Mieczem Pawłowym niech tłucze a tłucze. Chytry to Mazur, przed nim się nie skryje Turczyn, bo oraz i płacze i bije. Lecz w tym ferworze i w zapalczywości Nie zapominaj swojej powinności, Żeś był koniuszym; więc jak prędko błonie Tureckie trupy okryją, ty konie Każ łapać prędko swemu Tuszewskiemu, Bo od szeregu nie rzeczby Wolskiemu, By bez
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 286
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
odprawił; Czem się tak barzo hardy król fryski uraził I tak mu z nienawiścią gniew serce przeraził, Że wszedł do Olandiej z wojski potężnemi W niwecz mój ród obrócić, szkodzić naszej ziemi.
XXVIII.
Krom tego, że jest mocny, jako powiedają, Tak duży, że dłuższego wieki te nie mają, Jest tak chytry, żeby też, by nawiętsza siła, Dowcip i śmiałość nicby mu nie uczyniła: Nosi broń, za dawnego i za tego wieka Od żadnego krom niego nieznaną człowieka, Żelazną prostą rurę, której długość mija Dwa łokcia, a prochem ją i kulą nabija.
XXIX.
Nie dojźrzy okiem, jako prędko się dotyka
odprawił; Czem się tak barzo hardy król fryski uraził I tak mu z nienawiścią gniew serce przeraził, Że wszedł do Olandyej z wojski potężnemi W niwecz mój ród obrócić, szkodzić naszej ziemi.
XXVIII.
Krom tego, że jest mocny, jako powiedają, Tak duży, że duższego wieki te nie mają, Jest tak chytry, żeby też, by nawiętsza siła, Dowcip i śmiałość nicby mu nie uczyniła: Nosi broń, za dawnego i za tego wieka Od żadnego krom niego nieznaną człowieka, Żelazną prostą rurę, której długość mija Dwa łokcia, a prochem ją i kulą nabija.
XXIX.
Nie dojźrzy okiem, jako prętko się dotyka
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 178
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
obraca wodzami - Ale wam teraz o tem niechaj nie powiadam, Bo to wszytko do drugiej pieśni wam odkładam.
KONIEC PIEŚNI JEDENASTEJ. PIEŚŃ DwunasTA. ARGUMENT. Orland gniewliwy goni rycerza srogiego, Z Angeliką do lasa uciekającego, I trafia do pałacu, który Atlant stary Z Kareny dla Rugiera zbudował przez czary; Tamże chytry czarownik Rugiera prowadzi. Orland o Angelikę z Feratem się wadzi; Potem z wojskiem pogańskiem w srogi bój wstępuje, Nakoniec Izabellę w jaskini najduje. AlegORIE. Pałac Atlantów, gdzie w miłości uwikłani samych siebie nie znają, myśląc tylko o tem, jakoby rzeczy pożądanej dostali, kładzie nam przed oczy ustawiczny labirynt, w
obraca wodzami - Ale wam teraz o tem niechaj nie powiadam, Bo to wszytko do drugiej pieśni wam odkładam.
KONIEC PIEŚNI JEDENASTEJ. PIEŚŃ DWANASTA. ARGUMENT. Orland gniewliwy goni rycerza srogiego, Z Angeliką do lasa uciekającego, I trafia do pałacu, który Atlant stary Z Kareny dla Rugiera zbudował przez czary; Tamże chytry czarownik Rugiera prowadzi. Orland o Angelikę z Feratem się wadzi; Potem z wojskiem pogańskiem w srogi bój wstępuje, Nakoniec Izabellę w jaskini najduje. ALLEGORYE. Pałac Atlantów, gdzie w miłości uwikłani samych siebie nie znają, myśląc tylko o tem, jakoby rzeczy pożądanej dostali, kładzie nam przed oczy ustawiczny labirynt, w
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 248
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
lepszego żelaza i tak wypławnego, Że najmocniejszą ręką i siłą stargana, Nie mogła być w nasłabszej części rozerwana. Ta to była, którą był żenie i Marsowi Ręce i nogi związał, cudzołożnikowi, I dlatego ją zrobił, aby był pojmać Mógł oboje na łóżku i w niej ich dotrzymać.
LVII.
Potem ją Merkuriusz chytry kowalowi, Chcąc ją Klorę ułowić, ukradł Wulkanowi; Która na wschodzie słońca lata za rumianą Jutrzenką po powietrzu i rosą, zebraną W złote łono, pokrapia pochylone czoła Fiołkom i liliom i odżywia zioła, Tak długo jej pilnując, że rosy trzęsącą, W jeden dzień przez powietrze ułowił lecącą.
LVIII.
Tam,
lepszego żelaza i tak wypławnego, Że najmocniejszą ręką i siłą stargana, Nie mogła być w nasłabszej części rozerwana. Ta to była, którą był żenie i Marsowi Ręce i nogi związał, cudzołożnikowi, I dlatego ją zrobił, aby był poimać Mógł oboje na łóżku i w niej ich dotrzymać.
LVII.
Potem ją Merkuryusz chytry kowalowi, Chcąc ją Klorę ułowić, ukradł Wulkanowi; Która na wschodzie słońca lata za rumianą Jutrzenką po powietrzu i rosą, zebraną W złote łono, pokrapia pochylone czoła Fiołkom i liliom i odżywia zioła, Tak długo jej pilnując, że rosy trzęsącą, W jeden dzień przez powietrze ułowił lecącą.
LVIII.
Tam,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 344
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, Wierę by szkoda trawić tego dnia milczeniem. TERPSICHORE
Kukułkem usłyszała, niedaleko kuka, Wabi samczyk samiczkę, ale ją oszuka. Znam cię, ptaszku, nie kukaj po próżnicy, bo mię Nie zwiedziesz. I kawaler równie fałdy łomie, Kłania się, obiecuje pod przysięgą, aże Trafiwszy na kukułkę, swojego dokaże. Chytry ptak, choć jednako czwarzy zawsze głosy: Darmo druga do ślubu rozczesuje włosy, Nie będzie nic z wesela, rozumiem, tą forą, Zaczesz się, radzę, już on ma inszą za gorą. I samiczka bywała, jako widzę, w radzie: Wykradszy cudze gniazdo, swoje jajka kładzie. Garłem kradzież tak wielką
, Wierę by szkoda trawić tego dnia milczeniem. TERPSICHORE
Kukułkęm usłyszała, niedaleko kuka, Wabi samczyk samiczkę, ale ją oszuka. Znam cię, ptaszku, nie kukaj po próżnicy, bo mię Nie zwiedziesz. I kawaler równie fałdy łomie, Kłania się, obiecuje pod przysięgą, aże Trafiwszy na kukułkę, swojego dokaże. Chytry ptak, choć jednako czwarzy zawsze głosy: Darmo druga do ślubu rozczesuje włosy, Nie będzie nic z wesela, rozumiem, tą forą, Zaczesz się, radzę, już on ma inszą za gorą. I samiczka bywała, jako widzę, w radzie: Wykradszy cudze gniazdo, swoje jajka kładzie. Garłem kradzież tak wielką
Skrót tekstu: PotSielKuk_I
Strona: 113
Tytuł:
Sielanka
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
i na wieczne świętej Apostołskiej Cerkwi zachowanie/ dla zgodnej chwały imienia Boga w Trójce jedynego/ po wszystkim świecie podanym. Czyli Watykańskim dekretom w kącie zmyślonym/ od żadnego Synodu nie czytanym/ ani przyjętym/ które jak w kącie hardości są złożone tak i po dziś dzień/ tam sromotnie giną. O których i sam chytry Cerkiewnych Kanonów i błogosławionych Ojców pism innouator Grajanus/ takie zdanie z inszemi niektórymi tegoż pocztu coadiutorami ferując mówi. Listy Dekretalne które się pierwszym Rzymskiej Cerkwie ś. Biskupom/ i zwycięstwo noszącym męczennikom przypisują/ żadnym sposobem onych nie są. Abowiem wiele w sobie inconuenientia i absurda zamykają/ i barzo jawnie pismu Bożemu się
y ná wiecżne świętey Apostolskiey Cerkwi záchowánie/ dlá zgodney chwały imienia Bogá w Troyce iedynego/ po wszystkim świećie podánym. Cżyli Watykáńskim dekretom w kąćie zmyślonym/ od żadnego Synodu nie cżytánym/ áni przyiętym/ ktore iák w kąćie hárdośći są złożone ták y po dźiś dźień/ tám sromotnie giną. O ktorych y sam chytry Cerkiewnych Canonow y błogosłáwionych Oycow pism innouator Gráiánus/ tákie zdánie z inszemi niektorymi tegoż pocżtu coadiutorami feruiąc mowi. Listy Dekretálne ktore się pierwszym Rzymskiey Cerkwie ś. Biskupom/ y zwyćięstwo noszącym męcżennikom przypisuią/ żadnym sposobem onych nie są. Abowiem wiele w sobie inconuenientia y absurda zámykáią/ y bárzo iáwnie pismu Bożemu się
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 49
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
kształtem, Co niż perły gnój wolą. Że się brzydzi mieć cię bratem Wojewoda możniejszy, Tedy głową robi za tym, Byś był od niego mniejszy. Klejnot, co cię w równi zważy, By nie wracał znać licem, Na subtelną kradzież waży Czcząc szlachcica szlichcicem. Więc on w konszacht idzie z dworem, Chytry w sprawach jak liszka, Ciebie robiąc swym faktorem, Gdy częstuje z kieliszka. A ty głowę oszaliwszy, Aż cię zmysły odbieżą, Rozumiejąc, żeś szczęśliwszy, Biegasz z swoją kradzieżą. Na sejmikach pełno pyska, Pełno huku i gwary, A tymczasem kupiec zyska, Chciwy na te towary. Bo niezgodą i niesforą
kształtem, Co niż perły gnój wolą. Że się brzydzi mieć cię bratem Wojewoda możniejszy, Tedy głową robi za tym, Byś był od niego mniejszy. Klejnot, co cię w równi zważy, By nie wracał znać licem, Na subtelną kradzież waży Czcząc szlachcica szlichcicem. Więc on w konszacht idzie z dworem, Chytry w sprawach jak liszka, Ciebie robiąc swym faktorem, Gdy częstuje z kieliszka. A ty głowę oszaliwszy, Aż cię zmysły odbieżą, Rozumiejąc, żeś szczęśliwszy, Biegasz z swoją kradzieżą. Na sejmikach pełno pyska, Pełno huku i gwary, A tymczasem kupiec zyska, Chciwy na te towary. Bo niezgodą i niesforą
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 195
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962