Przez Briaka na Wiśle mosty Henrykowe? Skąd Stefan Burgundią, swoje Siedmiogrody Obiecował i inne, które miał, narody? Zygmunt Trzeci nadzianych nabawił nas myśli, Aż nie wszyscy z Szwecyji zdrową skórą wyśli. Dosyć na tym. Dwie wojnie nastąpiły potym, A dlaczego z Szwedami, dobrze wiecie o tym, Które was paroksyzmów ciężkich nabawiły, A ledwie nie we wszytkich fortunach złupiły. A francuska lilia jak perfumę naszę Polską cerę zmieniła, świadczą o tym wasze Zbiory, prawa, wolności, koronne klejnoty, Syci-m już alamockiej przeciw nam ochoty. Dosyć o tym. Do siebie Bierscy mię wołają,
Żem ich jeszcze nie wspomniał, i o to
Przez Bryjaka na Wiśle mosty Henrykowe? Skąd Stefan Burgundyją, swoje Siedmiogrody Obiecował i inne, które miał, narody? Zygmunt Trzeci nadzianych nabawił nas myśli, Aż nie wszyscy z Szwecyji zdrową skórą wyśli. Dosyć na tym. Dwie wojnie nastąpiły potym, A dlaczego z Szwedami, dobrze wiecie o tym, Które was paroksyzmów ciężkich nabawiły, A ledwie nie we wszytkich fortunach złupiły. A francuska lilija jak perfumę naszę Polską cerę zmieniła, świadczą o tym wasze Zbiory, prawa, wolności, koronne klejnoty, Syci-m już alamockiej przeciw nam ochoty. Dosyć o tym. Do siebie Bierscy mię wołają,
Żem ich jeszcze nie wspomniał, i o to
Skrót tekstu: SatStesBar_II
Strona: 726
Tytuł:
Satyr steskniony z pustyni w jasne wychodzi pole
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
któremu Saksonia znaczne kontrybucje dać musiała. W niebytności zaś Króla Szwedzkiego 29. Grudnia Król August znacznie poraził Szwedów pod Kaliszem wygrawszy batalią, przy znacznej pomocy Wojsk Polskich pod Komendą Sieniawskiego, i Moskiewskich Wojsk, gdzie znaczni Panowie Polscy wzięci w areszt. Po tej batalii Król August uwalniając się od zdzierstwa Szwedzkiego i Kraj Saski od ciężkich kontrybucyj, oddał Dyploma Elekcyj swojej Królowi Stanisławowi, za Króla Polskiego go uznając. Roku 1706. w Saksonii Dyploma oddał Król August, a w Polsce gonitwy, kontrybucje i straszne ekstorsye się działy od Szwedów, Moskwy, Sasów, a najwięcej od swoich, Rzeczpospolita jednak i Hetmani z Prymasem Szembekiem utrzymywali wolną Elekcją Króla Augusta
któremu Saxonia znaczne kontrybucye dać muśiała. W niebytnośći zaś Króla Szwedzkiego 29. Grudnia Król August znacznie poraźił Szwedów pod Kaliszem wygrawszy batalią, przy znaczney pomocy Woysk Polskich pod Kommendą Sieniawskiego, i Moskiewskich Woysk, gdźie znaczni Panowie Polscy wźięci w areszt. Po tey batalii Król August uwalniając śię od zdźierstwa Szwedzkiego i Kray Saski od ćięszkich kontrybucyi, oddał Diploma Elekcyi swojey Królowi Stanisławowi, za Króla Polskiego go uznając. Roku 1706. w Saxonii Diploma oddał Król August, á w Polszcze gonitwy, kontrybucye i straszne extorsye śię dźiały od Szwedów, Moskwy, Sasów, á naywięcey od swoich, Rzeczpospolita jednak i Hetmani z Prymasem Szembekiem utrzymywali wolną Elekcyą Króla Augusta
Skrót tekstu: ŁubHist
Strona: 127
Tytuł:
Historia polska z opisaniem rządu i urzędów polskich
Autor:
Władysław Łubieński
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
kiedy nasza mała Garść nie strzymała.
Patrzajmyż jedno na swego Morsztyna, Jakoć zbrojnego zsadził Moskwicina, Lecz go w misiurkę drugi nad ciemieniem Urwał kiścieniem.
Leci nieborak ciężko uderzony, Chwyta się łęku na dół pochylony, Ale go prędko z onej wyniosł trwogi Koń wiatronogi,
Cnotliwy bachmat, co wyniozszy pana Z dwóch ciężkich potrzeb krew jego wylana, W jednej zacięty, w drugiej położony Wpoł postrzelony.
Ba i nasz Kimbar dobrze się sprawował Na swym dzianecie, lecz potym szwankował, Bo w lewą rękę porwał, brat cnotliwy, Postrzał szkodliwy.
Tu Brzozowskiego już zwalono z konia, Tu za Pękalskim już pieszym pogonią; Rwie k nam nieborak
kiedy nasza mała Garść nie strzymała.
Patrzajmyż jedno na swego Morstyna, Jakoć zbrojnego zsadził Moskwicina, Lecz go w misiurkę drugi nad ciemieniem Urwał kiścieniem.
Leci nieboras ciężko uderzony, Chwyta się łęku na doł pochylony, Ale go prędko z onej wyniosł trwogi Koń wiatronogi,
Cnotliwy bachmat, co wyniozszy pana Z dwoch ciężkich potrzeb krew jego wylana, W jednej zacięty, w drugiej położony Wpoł postrzelony.
Ba i nasz Kimbar dobrze się sprawował Na swym dzianecie, lecz potym szwankował, Bo w lewą rękę porwał, brat cnotliwy, Postrzał szkodliwy.
Tu Brzozowskiego już zwalono z konia, Tu za Pękalskim już pieszym pogonią; Rwie k nam nieboras
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 360
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Ustawnie służą i we dnie i w nocy; Którego państwa słońce nie graniczy; Który na niebie i ziemi dziedziczy; Którego groźne słowa uciszały Ogromne morza burzliwego wały; Przed którym piekło i czarci przeklęci Drżą, siłą jego w twardą klubę wzięci. On lew wspaniały, ach patrz jako cichy, Na uszczypliwe i bolesne sztychy Ciężkich potwarzy, brzydkie szkalowania, Na pośmiewiska, na świętą twarz plwania,
Na srogie bicia, na okrutne męki Wściekłej, zajadłej przeciwników ręki. Jako baranek ust swych nie otwiera, Modląc się za nie na krzyżu umiera. O niezrownana i dziwna miłości, Czy nie przenikniesz serc, nerek i kości Ostatnich szpików? p droga
Ustawnie służą i we dnie i w nocy; Ktorego państwa słońce nie graniczy; Ktory na niebie i ziemi dziedziczy; Ktorego groźne słowa uciszały Ogromne morza burzliwego wały; Przed ktorym piekło i czarci przeklęci Drżą, siłą jego w twardą klubę wzięci. On lew wspaniały, ach patrz jako cichy, Na uszczypliwe i bolesne sztychy Ciężkich potwarzy, brzydkie szkalowania, Na pośmiewiska, na świętą twarz plwania,
Na srogie bicia, na okrutne męki Wściekłej, zajadłej przeciwnikow ręki. Jako baranek ust swych nie otwiera, Modląc się za nie na krzyżu umiera. O niezrownana i dziwna miłości, Czy nie przenikniesz serc, nyrek i kości Ostatnich szpikow? p droga
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 395
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
równo odległa. Atoli to centrum ziemi nie usiłuje z istoty swojej być na tym miejscu, na którym jest osadzone. Bo całą ziemię i z swoim centrum mógł Stwórca Bóg albo wyżej albo niżej, w prawą lub lewą posunąć, i lokować. To centrum ziemi i całego świata, jest oraz centrum uciążania, wszystkich rzeczy ciężkich sublunarnych, do którego z natury swojej uciązają. Dla czego cała ziemia w swojej stałości się utrzymuje bez żadnego niebezpieczeństwa nakłonienia się, upadnienia, albo przeważenia na tę lub owę ku niebiosom stronę. I tać to jest rezolucja zwyczajnego podziwienia ludzi, i kwestyj. Czemu lubo Antypodowie, lubo okręty w podziemny świat płynące, albo
rowno odległa. Atoli to centrum ziemi nie usiłuie z istoty swoiey być na tym mieyscu, na ktorym iest osadzone. Bo całą ziemię y z swoim centrum mogł Stworca Bog albo wyżey albo niżey, w prawą lub lewą posunąć, y lokować. To centrum ziemi y całego świata, iest oraz centrum uciążania, wszystkich rzeczy ciężkich sublunarnych, do ktorego z natury swoiey uciązaią. Dla czego cała ziemia w swoiey stałości się utrzymuie bez żadnego niebespieczeństwa nakłonienia się, upadnienia, álbo przeważenia na tę lub owę ku niebiosom stronę. Y tać to iest rezolucya zwyczaynego podziwienia ludzi, y kwestyi. Czemu lubo Antypodowie, lubo okręty w podziemny świat płynące, albo
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: Av
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
lubo jedne nad drugie cięższe, wszystkie jednakowo, na dół do swego centrum jako najprościej uciążając, ani w prawą ani w lewą, w tę albo owę pobocznią stronę nakłaniać się nie mogą. Boby tym samym nie na dół ku centrum, ale w górę od centrum dążyły. Co jest przeciwko własności i naturze rzeczy ciężkich. Zaczym w tym punkcie nietrzeba sobie ziemi imaginować nakształt sfery jakiej pułdrewnianej naprzykład, pułpapierowej zrobionej od człowieka, która na wolnym biegunie postawiona, zawsze cięższym pułsferzem, na dół się obraca. Ponieważ tejże samej sfery, jako i innych ziemnych rzeczy, ta jest własność, aby nie do swego centrum,
lubo iedne nád drugie cięższe, wszystkie iednákowo, ná doł do swego centrum iáko nayprościey uciążaiąc, áni w prawą áni w lewą, w tę álbo owę pobocznią stronę nakłaniać się nie mogą. Boby tym sámym nie ná doł ku centrum, ále w gorę od centrum dążyły. Co iest przeciwko własności y naturze rzeczy ciężkich. Zaczym w tym punkcie nietrzeba sobie ziemi imaginować nakształt sfery iakiey pułdrewnianey naprzykład, pułpapierowey zrobioney od człowieka, ktora na wolnym biegunie postawiona, zawsze cięższym pułsferzem, ná doł się obraca. Ponieważ teyże samey sfery, iako y innych ziemnych rzeczy, ta iest własność, áby nie do swego centrum,
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: A2
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
. Skronie i czoło zetrzeć/ tym cię poratują. A jeśli ostrem winem chorą głowę zmyjesz/ Przewarzonem i ciepłem/ ból z niej wszytek zbijesz.
O Czterech Częściach Roku. Kto nie wiele je lecie/ suchoty uczuje/ Ten zdrów co raz przez miesiąc namniej womituje Tym żołądek z Humoru szkodliwgo sprawi/ Tym choroby i ciężkich przypadków pozbawi. Wiosna i Lato/ Jesień/ Zima/ cztery części (części. Są Roku/ w Kwietniu Wiosnę niech Balwierzv- Do krwie/ w ten czas powietrze z ciepłotą panuje/ I Wilgotność potrzebną do zdrowia sprawuje. W ten czas zażyć w bojaźni pańskiej możesz żony/ W ten czas człowiek może być skokiem poruszony
. Skronie y czoło zetrzeć/ tym ćię porátuią. A ieśli ostrem winem chorą głowę zmyiesz/ Przewarzonem y ćiepłem/ bol z niey wszytek zbijesz.
O Czterech Częśćiách Roku. Kto nie wiele ie lećie/ suchoty vczuie/ Ten zdrow co raz przez mieśiąc namniey womituie Tym żołądek z Humoru szkodliwgo spráwi/ Tym choroby y ćiężkich przypadkow pozbáwi. Wiosná y Láto/ Ieśień/ Zimá/ cztery częśći (częśći. Są Roku/ w Kwietniu Wiosne niech Bálwierzv- Do krwie/ w ten czás powietrze z ciepłotą pánuie/ Y Wilgotność potrzebną do zdrowia spráwuie. W ten czás záżyć w boiáźni pánskiey możesz żony/ W ten czás człowiek może bydź skokiem poruszony
Skrót tekstu: OlszSzkoła
Strona: D3v
Tytuł:
Szkoła Salernitańska
Autor:
Hieronim Olszowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
które cię człowiecze, nimeś Boga o to prosił, z-niszczego wywiodły, i w-żywocie cię macierzyńskim uformowały: te są ręce, które cię wziąwszy za rękę w-młodości twojej prowadziły: te są ręce, które tak wiele razy cię z-niebezpieczeństw ciała, ale i tak wiele razy, z-grzechów ciężkich, wyrwały: te są ręce, które niewidomie ciało swoje, ciało Pana JEZUSOWE, na język twój przyniosły, albo już już przynosić będą: te są ręce, które jeżeli duszy twojej przy skonaniu twoim nie odbiorą, wiecznie zgubisz duszę. Dla miłości tych rąk Pana JEZUSOWYCH, poświęć duszę twoję, poświęć ręce twoje.
ktore ćię człowiecze, nimeś Bogá o to prośił, z-niszczego wywiodły, i w-żywoćie ćię máćierzyńskim vformowáły: te są ręce, ktore ćię wźiąwszy zá rękę w-młodośći twoiey prowádźiły: te są ręce, ktore ták wiele rázy ćię z-niebespieczeństw ćiáłá, ále i tak wiele rázy, z-grzechow ćięszkich, wyrwáły: te są ręce, ktore niewidomie ćiáło swoie, ćiáło Páná IEZUSOWE, ná ięzyk twoy przyniosły, álbo iuż iuż przynośić będą: te są ręce, ktore ieżeli duszy twoiey przy skonániu twoim nie odbiorą, wiecznie zgubisz duszę. Dla miłośći tych rąk Páná IEZUSOWYCH, poświęć duszę twoię, poświęć ręce twoie.
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 38
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Ceremonii eksterminatorowie/ powiedzcie mi/ co robiłOlej w Starozakonnych Cerkwiach/ świeconeli nim tam/ czyli nie? i jeżeli na jego miejsce nastąpiły słusznie świce teraz/ czyli nie? CVD XXXIII. ROKV PO NARÓDZENIV PAŃSKIM, 1626. Dnia 15. Augusta.
Z Czartowskiej męki Panna tu Jana śwobodzi. Po trudach gdy go ciężkich na wolność wywodzi. ROk ten począwszy Apollo/ przez dwanaście gościnnie poważnie curs swój odprawował; a będąc na czworo niedzielnej gospodzie u Konstelatije Niebieskiej Panny rzeczonej/ widział desuper przyszłego do Domu Naś: Bogarodzice prawdziwej Matki i Panny/ nie jakiegoś człowieczka od diabła srodze utrapionego/ na Imię Iwana/ obywatela Wsi Zarubiniec/ którą trzyma
Ceremonii exterminatorowie/ powiedzćie mi/ co robiłOley w Stározakõnych Cerkwiách/ swieconeli nim tám/ czyli nie? y ieżeli ná iego mieysce nástąpiły słusznie swice teraz/ czyli nie? CVD XXXIII. ROKV PO NARODZENIV PANSKIM, 1626. Dniá 15. Augustá.
Z Czártowskiey męki Pánná tu Ianá śwobodźi. Po trudách gdy go ćiężkich ná wolność wywodźi. ROk ten począwszy Apollo/ przez dwánaśćie gośćinnie powáżnie curs swoy odpráwował; á będąc ná czworo niedźielney gospodźie v Constellátiye Niebieskiey Pánny rzeczoney/ widźiał desuper przyszłego do Domu Naś: Bogárodźice prawdźiwey Mátki y Pánny/ nie iákiegoś człowieczká od dyabłá srodze vtrapione^o^/ ná Imię Iwáná/ obywátelá Wśi Zárubiniec/ ktorą trzyma
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 199.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
. nie może. Więcej obiecować jest to zawodzić Wojsko/ jest perimere et jugulare Remp, i tych Milionów nie będzie/ jeśli WM. Braterskiego a raczej Chrześcijańskiego politowania/ a zwłaszcza w dobrach Duchownych i Królewskich mieć nie będziecie. Politowania mówię. Bo to pewna jeśli ubodzy ludzie od Panów ratunku mieć nie będą/ tak ciężkich podatków nie- wydadzą. A ratowani jako być mogło: gdy Folwarki i Dwory w-sekwestrze zostają. A strzeż Boże nowych chlebów/ odbiegać wszytkiego/ i w Ojczyźnie własnej tułać się muszą i przeszkodą niewydanych podatków/ nie przy Rp. zostawać będzie. Bo ad impossibilia nemo obligatur. Nie jest to tak małą summa/
. nie może. Więcey obiecowáć iest to zawodźić Woysko/ iest perimere et jugulare Remp, i tych Milionow nie będźie/ ieśli WM. Bráterskiego á raczey Chrześćiánskiego politowánia/ á zwłaszczá w dobrach Duchownych i Krolewskich mieć nie będźiećie. Politowánia mowię. Bo to pewna ieśli ubodzy ludźie od Pánow rátunku mieć nie będą/ ták ćiężkich podatkow nie- wydádzą. A rátowáni iáko być mogło: gdy Folwárki i Dwory w-sekwestrze zostaią. A strzeż Boże nowych chlebow/ odbiegáć wszytkiego/ i w Oyczyźnie własney tułáć się muszą i przeszkodą niewydanych podatkow/ nie przy Rp. zostawać będźie. Bo ad impossibilia nemo obligatur. Nie iest to tak małą summá/
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 33
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676