owoce drzew, trawy zielone, Niechybnym czasem z ziemie wywiedzione; Równie i w niebo wyniesione skały, Góry, padoły, pustynie, czym cały Okrąg ten ziemski na rożne przemiany Pięknie od stwórcę swego przeplatany. Nuż oceanu niezmierne zatoki, Popławne rzeki, jeziora i stoki Wod kryształowych; nuż powietrze czyste, To ciche, to gdy podnosi pieniste Morskie bałwany wichry szalonymi. A jako ziemia zwierzęty rożnymi, Bydłem i płazem wszytka napełniona, Także i morska otchłań niezmierzona, Pełna ryb, pełna tworów nieznajomych; Co po powietrzu lata nieścignionych Ptaków skrzydlatych? Ale od początku Tego wszytkiego, z dziwnego porządku, Z tej hatmonii tak wielkiej machiny,
owoce drzew, trawy zielone, Niechybnym czasem z ziemie wywiedzione; Rownie i w niebo wyniesione skały, Gory, padoły, pustynie, czym cały Okrąg ten ziemski na rożne przemiany Pięknie od stworcę swego przeplatany. Nuż oceanu niezmierne zatoki, Popławne rzeki, jeziora i stoki Wod kryształowych; nuż powietrze czyste, To ciche, to gdy podnosi pieniste Morskie bałwany wichry szalonymi. A jako ziemia zwierzęty rożnymi, Bydłem i płazem wszytka napełniona, Także i morska otchłań niezmierzona, Pełna ryb, pełna tworow nieznajomych; Co po powietrzu lata nieścignionych Ptakow skrzydlatych? Ale od początku Tego wszytkiego, z dziwnego porządku, Z tej hatmonii tak wielkiej machiny,
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 399
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
dzień po południu Szwedzi ale ich potężnie nasi wytrzymali. Wojsko tez z Obozu obces skoczyło uciekli nazad zostawiwszy trupa kilka dziessiąt z tej nocy tedy z piątku na sobotę poukładawszy się na statki a tu na wałach od naszego obozu czynili okrzyk Hałas strzelanie uciekli do Fionijej spodziewając się szturmu Generalnego w sobotę rano nazajutrz dziwujemy się czemu tak ciche samsiestwo jednem razem jak tam już nasi postrzegli Az tu Na wałach wywijają Chorągwiami wołając vivat Rex Daniae sunie się co żywo zobozu z czeladzi dla zdobyczy. A wojewoda zaraz posłał strażnika Mężyńskiego ze by tej minuty pod garłem wszyscy wyszli z szańców i żeby Tetfin dokoła dał wartę że by się niewazył tam wchodzić niż strażnik przyjechał
dzięn po południu Szwedzi ale ich potęznie nasi wytrzymali. Woysko tez z Obozu obces skoczyło uciekli nazad zostawiwszy trupa kilka dziessiąt z tey nocy tedy z piątku na sobotę poukładawszy się na statki a tu na wałach od naszego obozu czynili okrzyk Hałas strzelanie uciekli do Fioniiey spodziewaiąc się szturmu Generalnego w sobotę rano nazaiutrz dziwuięmy się czemu tak ciche samsiestwo iednem razem iak tam iuz nasi postrzegli Az tu Na wałach wywiiaią Chorągwiami wołaiąc vivat Rex Daniae sunie się co zywo zobozu z czeladzi dla zdobyczy. A woiewoda zaraz posłał straznika Męzynskiego ze by tey minuty pod garłęm wszyscy wyszli z szancow y zeby Tetfin dokoła dał wartę że by się niewazył tam wchodzic niz straznik przyiechał
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 72
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
czy pokutować? jak on, potrafiemy,
SKończyłam pracą moję z zakończeniem życia Twojego Święty Królu, wyglądać przybycia Będę, że mi na ten czas pospieszysz z ratunkiem, Kiedy mnie śmierć gorzkości poczestuje trunkiem. Niepatrz na styl, sens, słowa, kadencje liche, Lecz na serce, wszak Twoje było proste, ciche, Czyliś mówił, do BOGA, do wojska, do Synów Nieszukałeś po Księgach wybornych terminów. Jeźli w mym wierszu gustu nieznajdziesz, na reszcie? Wybaczysz, jak Pan mądry, że to są Niewieście Koncepta, które żadnej w nauce praktyki Nie mając, ledwie znają Imię Poetyki. CZytelnik też łaskawy
czy pokutować? iák on, potrafiemy,
SKończyłam prácą moię z zákończeniem życia Twoiego Swięty Krolu, wyglądać przybycia Będę, że mi ná ten czas pospieszysz z rátunkiem, Kiedy mnię śmierć gorzkości poczestuie trunkiem. Niepatrz ná styl, sens, słowa, kadencye liche, Lecz ná serce, wszák Twoie było proste, ciche, Czyliś mowił, do BOGA, do woyska, do Synow Nieszukałeś po Xięgach wybornych terminow. Jeźli w mym wierszu gustu nieznáydziesz, ná reszcie? Wybaczysz, iák Pan mądry, że to są Niewieście Koncepta, ktore żadney w náuce práktyki Nie maiąc, ledwie znaią Imię Pòètyki. CZytelnik też łáskawy
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 151
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
wieczora w onym wrzask kole nadętych ludzi wiatrem szedł w pole.
GOSPODARZJedzmyż już teraz, a gdy obrusy zejmą, znowu się język nasz ruszy, bo głód nie rad się zabawi uchem i czczy brzuch (dawno mówią tak) głuchem.
GOŚĆ Święty Pokoju, kto go mieć może, ucieszny stół twój i ciche łoże! Jakiej ten godzien, jakiej – ach – winy, co nim zatrwożył, a bez przyczyny?
GOSPODARZPrawda to szczera, bo jeśli rogi wyniosła zwierzchność, więc to bez trwogi pogładzić było heblem domowym, nie na gwałt trąbiąc zwyczajem nowym. Co za powagi sejmy już będą, kiedy tak długą na nie
wieczora w onym wrzask kole nadętych ludzi wiatrem szedł w pole.
GOSPODARZJedzmyż już teraz, a gdy obrusy zejmą, znowu się język nasz ruszy, bo głód nie rad się zabawi uchem i czczy brzuch (dawno mówią tak) głuchem.
GOŚĆ Święty Pokoju, kto go mieć może, ucieszny stół twój i ciche łoże! Jakiej ten godzien, jakiej – ach – winy, co nim zatrwożył, a bez przyczyny?
GOSPODARZPrawda to szczera, bo jeśli rogi wyniosła zwierzchność, więc to bez trwogi pogładzić było heblem domowym, nie na gwałt trąbiąc zwyczajem nowym. Co za powagi sejmy już będą, kiedy tak długą na nie
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 188
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
rosłych koni ciężących do góry. Konie ulecowawszy dobrze zafasuje; Sam z sobą wiele mówiąc ziemię bandyzuje Ojczystą, Częszo ojca swym imieniem woła. Rączym koniom wypuszcza nie wstrzymując zgoła. Aż nagle wody morskie do góry wezbrały, Prawie podsamo niebo, choć żadne nie wiały Wiatry, niebo spokojne jako ma być było. Morże ciche bez wiatru samo się wzburżyło. Nie tak się z Austru burżą Sycylijskie Wody, Nie tak zgruntu porusza Kaurus morskie brody Wczarnym morżu, gdy wały na przemiany biją. Kiedy z brudu Lewkatę białe piany myją. Jak jaka się mogiła wielkie morże wznosi, Na ziemię srogie wały zdziwami zanosi. Nie tylko
rosłych koni ciężących do gory. Konie ulecowawszy dobrze záfásuie; Sam z sobą wiele mowiąc źięmię bándyzuie Oyczystą, Częszo oycá swym imięnięm wołá. Rączym koniom wypuszcża nie wstrzymuiąc zgołá. Aż nagle wody morskie do gory wezbráły, Práwie podsamo niebo, choć żadne nie wiały Wiátry, niebo spokoyne iáko ma bydź było. Morże ćiche bez wiátru sámo się wzburżyło. Nie ták się z Austru burżą Sycylijskie Wody, Nie ták zgruntu porusza Kaurus morskie brody Wcżarnym morżu, gdy wáły ná przemiány biią. Kiedy z brudu Lewkatę biáłe piány myią. Ják iáka się mogiłá wielkie morże wznosi, Ná źięmię srogie wáły zdźiwámi zánosi. Nie tylko
Skrót tekstu: SenBardzTrag
Strona: 168
Tytuł:
Smutne Starożytności Teatrum, to jest Tragediae Seneki rzymskiego
Autor:
Seneka
Tłumacz:
Jan Alan Bardziński
Drukarnia:
Jan Christian Laurer
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
niewczasów nie czują. 5. Kiedy się tak w nich serdeczna krzewiła Radość/ i szczęścia dalszego otucha: Po niej w nabożne myśli nastąpiła Pełna pokory Bogu miłej skrucha. A bez wątpienia sama to sprawiła Laska Świętego w twardych sercach Ducha. Nie śmie wzrok śmiele patrzyć upłakany/ Tamtędy odniósł Bóg śmiertelne rany. 6. Ciche wzdychanie/ słowa przerywane/ Łzy a łykanie/ tylko słyszeć było: Jako więc czynią którzy sfrasowane Serca swe mają/ i zaraz jem miło. Pieśń trzecia.
Taki dźwięk czynią lasy rozdymane Od wolnych wiatrów/ i kiedy ruszyło Znienagła morze ciche wałów słonych/ O skałę albo o brzeg odtrąconych. 7. Pierwszy wodzowie
niewczásow nie czuią. 5. Kiedy się ták w nich serdeczna krzewiłá Rádość/ y szczęśćia dálszego otuchá: Po niey w nabożne myśli nástąpiłá Pełna pokory Bogu miłey skruchá. A bez wątpienia sámá to spráwiłá Láská Swiętego w twárdych sercách Duchá. Nie śmie wzrok śmiele pátrzyć vpłákany/ Tamtędy odniosł Bog śmiertelne rány. 6. Ciche wzdychánie/ słowá przerywáne/ Lzy á łykánie/ tylko słyszeć było: Iáko więc czynią ktorzy sfrásowáne Sercá swe máią/ y záraz iem miło. Pieśń trzećia.
Táki dźwięk czynią lásy rozdymáne Od wolnych wiátrow/ y kiedy ruszyło Znienagłá morze ćiche wáłow słonych/ O skáłę álbo o brzeg odtrąconych. 7. Pierwszy wodzowie
Skrót tekstu: TasKochGoff
Strona: 56
Tytuł:
Goffred abo Jeruzalem wyzwolona
Autor:
Torquato Tasso
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
śmie wzrok śmiele patrzyć upłakany/ Tamtędy odniósł Bóg śmiertelne rany. 6. Ciche wzdychanie/ słowa przerywane/ Łzy a łykanie/ tylko słyszeć było: Jako więc czynią którzy sfrasowane Serca swe mają/ i zaraz jem miło. Pieśń trzecia.
Taki dźwięk czynią lasy rozdymane Od wolnych wiatrów/ i kiedy ruszyło Znienagła morze ciche wałów słonych/ O skałę albo o brzeg odtrąconych. 7. Pierwszy wodzowie idą nogą bosą/ Co widząc drudzy/ także też czynili: I kit/ i pierza/ u czapek nie noszą/ Jedwab/ i świetne stroje porzucili. O odpuszczenie grzechów Boga proszą/ Serca i myśli gurne poniżyli. A jeśli z płaczu
śmie wzrok śmiele pátrzyć vpłákany/ Tamtędy odniosł Bog śmiertelne rány. 6. Ciche wzdychánie/ słowá przerywáne/ Lzy á łykánie/ tylko słyszeć było: Iáko więc czynią ktorzy sfrásowáne Sercá swe máią/ y záraz iem miło. Pieśń trzećia.
Táki dźwięk czynią lásy rozdymáne Od wolnych wiátrow/ y kiedy ruszyło Znienagłá morze ćiche wáłow słonych/ O skáłę álbo o brzeg odtrąconych. 7. Pierwszy wodzowie idą nogą bosą/ Co widząc drudzy/ tákże też czynili: Y kit/ y pierza/ v czapek nie noszą/ Iedwab/ y świetne stroie porzućili. O odpuszczenie grzechow Bogá proszą/ Sercá y myśli gurne poniżyli. A iesli z płáczu
Skrót tekstu: TasKochGoff
Strona: 57
Tytuł:
Goffred abo Jeruzalem wyzwolona
Autor:
Torquato Tasso
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Wdzięczne owoce drzew, trawy zielone, Niechybnym czasem z ziemie wywiedzione; Równie i w niebo wyniesione skały, Góry, padoły, pustynie, czym cały Okrąg ten ziemski na rożne przemiany Pięknie od Stwórcę swego przepletany. Nuż oceanu niezmierne zatoki, Popławne rzeki, jeziora i stoki Wód kryształowych, nuż powietrze czyste, To ciche, to gdy podnosi pieniste Morskie bałwany wichry szalonymi. A jako ziemia zwierzęty rożnymi, Bydłem i płazem wszytka napełniona, Także i morska otchłań niezebrniona, Pełna ryb, pełna tworów nieznajomych, Nie mniej pod niebem lata nieścignionych Ptaków skrzydlastych! Ale od początku Tego wszytkiego z dziwnego porządku, Z tej harmonijej tak wielkiej machiny Niechybny
Wdzięczne owoce drzew, trawy zielone, Niechybnym czasem z ziemie wywiedzione; Równie i w niebo wyniesione skały, Góry, padoły, pustynie, czym cały Okrąg ten ziemski na rożne przemiany Pięknie od Stwórcę swego przepletany. Nuż oceanu niezmierne zatoki, Popławne rzeki, jeziora i stoki Wód kryształowych, nuż powietrze czyste, To ciche, to gdy podnosi pieniste Morskie bałwany wichry szalonymi. A jako ziemia źwierzęty rożnymi, Bydłem i płazem wszytka napełniona, Także i morska otchłań niezebrniona, Pełna ryb, pełna tworów nieznajomych, Nie mniej pod niebem lata nieścignionych Ptaków skrzydlastych! Ale od początku Tego wszytkiego z dziwnego porządku, Z tej harmonijej tak wielkiej machiny Niechybny
Skrót tekstu: MorszZWybór
Strona: 180
Tytuł:
Wybór wierszy
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975